• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O co chodzi w sporze w sopockim urzędzie

Piotr Weltrowski
5 czerwca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 

Ulotki na ulicach i w skrzynkach pocztowych, dziesiątki niewybrednych komentarzy w Internecie, wniosek o referendum w sprawie odwołania rady miasta i prezydenta - polityczny Sopot żyje konfliktem, jakiego w trójmiejskich samorządach nie było od dawna. O co w nim tak naprawdę chodzi?



Gdyby ktoś - nie znając miasta i jego specyfiki - przyjrzał się scenie politycznej Sopotu, prawdopodobnie pogubiłby się w próbach ustalenia kto jest kim, kto z kim trzyma, a kto pod kim dołki kopie.

Bo powiedzenie, że to opozycja chce odwołać prezydenta miasta w związku z niezadowoleniem mieszkańców z przeforsowanej przez niego uchwały śmieciowej byłoby pójściem na łatwiznę.

Bo kogo w kurorcie tak naprawdę można nazwać opozycją? Stowarzyszenie Republika Sopot, które złożyło wniosek o organizację referendum w sprawie odwołania prezydenta? A może ugrupowanie Kocham Sopot, czyli realnego politycznego przeciwnika Jacka Karnowskiego i sopockiej PO? Czy może też atakującą władze za wszystko bezpłatną gazetę "Riviera"?

Jedno jest pewne: wniosek o zorganizowanie referendum w sprawie odwołania prezydenta został złożony. Teraz trwa zbieranie podpisów poparcia dla tej inicjatywy.

Sam Karnowski mówi krótko: - Uważam, że referendum jest inicjatywą czysto polityczną. Wcale nie chodzi o śmieci, o wskazaną pierwotnie metodę osobową naliczania opłat. Trudno nazwać troską o miasto próbę organizowania referendum na rok przed demokratycznymi wyborami. Czy stać nas na wydatek kilkuset tysięcy złotych? Za te środki można zrobić wiele innych rzeczy naprawdę ważnych dla mieszkańców.

Prezydent Sopotu nie wspomina jednak, że sam również - i to od dawna - angażuje się w walkę stricte polityczną. Wystarczy prześledzić wpisy na jego stronie internetowej i zobaczyć, jak wiele z nich dotyczy spraw związanych z konfliktem z opozycją.

By zrozumieć przyczyny tego sporu warto w tym miejscu cofnąć się nieco w czasie. Sam konflikt zaczął się w mieście jeszcze przed poprzednimi wyborami, gdy - po burzy związanej z tzw. aferą sopocką - w szranki z prezydentem Karnowskim postanowił stanąć jego wieloletni współpracownik i wówczas jeszcze wiceprezydent Sopotu, Wojciech Fułek.

Po zakończonych remisem wyborach, polityczni przeciwnicy w Sopocie znaleźli się w impasie: z jednej strony był prezydent Karnowski, który o włos pokonał Wojciecha Fułka, z drugiej Rada Miasta, w której większość miała nieformalna koalicja opozycyjnych wobec prezydenta Kocham Sopot i PiS.

Z czasem jednak proporcje w radzie zaczęły się zmieniać. Najpierw z rady odszedł Cezary Jakubowski. Choć wybrany z listy PO, to daleko mu było do miana "człowieka Karnowskiego" i niemal od razu po wyborach zdecydował się wystąpić z klubu Platformy. Kiedy zrezygnował z mandatu radnego stronnictwo prezydenta zyskało jeden głos, gdyż Jakubowskiego zastąpił kolejny radny z listy PO.

Mimo to, koalicja Kocham Sopot i PiS nadal miała jeden głos przewagi nad koalicją PO i Samorządności wspierającą Karnowskiego. To także się jednak zmieniło, gdy doszło do rozłamu w samym Kocham Sopot i z klubu tego ugrupowania odeszła radna Anna Stasierska. Z czasem zresztą i inni radni tego ugrupowania zaczęli głosować nie do końca zgodnie z "dyscypliną partyjną".

Czy któraś ze stron sopockiego konfliktu ma rację?

Eskalacja konfliktu

Do przesilenia doszło na ostatniej sesji, kiedy to - być może też głosami radnych Kocham Sopot (nie wiadomo jednak kogo konkretnie, bo głosowanie było tajne) z funkcji wiceprzewodniczącego rady odwołany został Jarosław Kempa, uchodzący za prawą rękę Wojciecha Fułka.

Podczas tej samej sesji przepadł też obywatelski projekt uchwały śmieciowej, proponujący - wbrew planom prezydenta Sopotu - system naliczania opłat za odbiór śmieci uzależniony od ilości osób zameldowanych w mieszkaniu.

Wtedy właśnie Ryszard Kajkowski, szef kampanii wyborczej Wojciecha Fułka w wyborach prezydenckich, który zaangażował się w zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem uchwały śmieciowej, zapowiedział złożenie wniosku o referendum w sprawie odwołania prezydenta Sopotu. Jak zapowiedział, tak też uczynił. W tej chwili zbierane są podpisy pod wnioskiem - aby do referendum w ogóle doszło, do 19 lipca musi ich być 3,2 tys. Żeby zaś samo głosowanie było ważne, wciąć udział musi w nim ponad 11 tys. osób.

- Nie sądzę, aby z zebraniem podpisów był jakiś problem. Na razie nie sumujemy tego, co już do nas spłynęło, ale mogę powiedzieć, że sam, tylko przy jednym stoliku, zebrałem w dwa dni ponad dwieście podpisów - mówi Kajkowski.

Po szefowaniu kampanii wyborczej Wojciecha Fułka, miał zostać jego społecznym asystentem, ostatecznie jednak zdecydował się założyć własny ruch, czyli Republikę Sopot.

- Nadal ideowo jest mi blisko do Kocham Sopot, cały czas jestem też w kontakcie z Wojtkiem Fułkiem, ale kontakt ten polega głównie na wymianie informacji. Wniosek o referendum to moja własna inicjatywa - mówi. Nie kryje przy tym, iż zraził się do części radnych, także tych z Kocham Sopot.

Jedną z krytykowanych przez niego osób jest radna Anna Stasierska, która nie tak dawno powiadomiła media, że maile z adresu Republiki Sopot rozsyła nie kto inny, jak Wojciech Fułek.

- To była zwykła pomyłka, chciałem skorzystać z listy maili, na które wysłany był mail pana Fułka i niechcący rozesłałem ten właśnie mail z mojego adresu - tłumaczy Kajkowski.

Od związków z inicjatywą Kajkowskiego odżegnuje się także sam Fułek. - Pan Kajkowski chce odwołać także Radę Miasta. Gdybym poparł to jako przewodniczący rady, byłoby to dość schizofreniczne. Niemniej jednak nie widzę nic złego w samym referendum. Jeżeli taka jest inicjatywa obywatelska, to niech się ono odbędzie - mówi szef Kocham Sopot.

Zarówno Kocham Sopot, jak i Republika Sopot mają jeszcze jednego sojusznika: jest nim wychodząca w Sopocie bezpłatna gazeta "Riviera". Trudno powiedzieć, iż relacjonuje ona bezstronnie to, co dzieje się w mieście, raczej jasno opowiada się po jednej ze stron i nie kryje ogromnej niechęci do prezydenta Karnowskiego, wspierając zarazem pomysł referendum.

- Ja wszystkich dziennikarzy traktuję tak samo - mówi Fułek, kiedy pytamy go o związki z "Rivierą". - W żaden sposób nie wspieram finansowo mediów, czego nie można powiedzieć o urzędzie, który przecież dotuje "Kuryer Sopocki" i "Twoją Gazetę", które podczas ostatnich wyborów były tubami propagandowymi pana prezydenta.

O dotowaniu tych gazet przez miasto przeczytać można w ostatnim numerze "Riviery", wystarczy też przejrzeć kilka starszych numerów tej gazety, aby znaleźć felietony pióra Wojciecha Fułka.

Wspomina zresztą o tym prezydent Sopotu, gdy pytamy się go, czy czyta "Rivierę".

- Poziom agresji i zakłamania "Riviery" przypomina mi charakter PRL-owskich i stalinowskich mediów. Dziwi mnie bardzo, że publikują tam osoby promujące kulturę, jak Wojciech Fułek czy też działacze PiS - mówi Karnowski.

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o...

Wbrew temu, co twierdzą Kajkowski i Fułek, można się chyba pokusić o stwierdzenie, że działania ich i "Riviery" stanowią swoisty front wymierzony w prezydenta Sopotu. Tak samo zresztą, jak trudno negować to, że polityczną grę prowadzi również sam Karnowski, który wykorzystuje każdą okazję, aby "dopiec" swoim adwersarzom i osłabić Kocham Sopot, przeciągając część radnych na swoją stronę.

Cały ten konflikt - poza polityczną grą - ma też jednak swoją ciemną stronę. Walka już dawno przeniosła się do Internetu, gdzie pod niemal każdą informacją dotyczącą Sopotu pojawiają się niewybredne, często szkalujące jedną lub drugą stronę, komentarze. Bywa, że są one po prostu przeklejane z jednego forum na drugie, spod jednej informacji - pod inną.

Na tym jednak nie koniec. Mieszkańcy Sopotu są wręcz zasypywani ulotkami o politycznej treści. Niektóre z nich, jak chociażby te dotyczące referendum, są podpisane, inne - jak chociażby ta, która przedstawia naczelnego "Riviery" jako agenta bezpieki - drukowane są anonimowo.

Sam naczelny "Riviery", Krzysztof Maria Załuski, wypowiada się z kolei (za pomocą Facebooka) o autorze owych ulotek, jakby doskonale wiedział, kim on jest. - Nie mam zwyczaju, ani tym bardziej powodu, aby dyskutować z patologicznym kłamcą i złodziejem, który jest inspiratorem kolejnej nagonki na pismo, które konsekwentnie obnaża matactwa "sopockiego układu". Jak bardzo musi się bać prawdy publikowanej na łamach "Riviery", świadczy zapalczywość, z jaką usiłuje niszczyć wizerunek i wiarygodność pisma - stwierdza.

Wygląda na to, że miasto jest dziś nie mniej podzielone, niż w dniu ostatnich wyborów samorządowych, gdy dwaj główni oponenci - Wojciech Fułek i Jacek Karnowski - podzielili się głosami sopocian niemal dokładnie po połowie.

Opinie (127) 6 zablokowanych

  • (4)

    o stołek i kaskę

    • 71 9

    • Nie wiadomo o co chodzi (2)

      To wiadomo o co chodzi

      • 10 1

      • (1)

        Chodzi o dobro miasta?

        • 3 4

        • hihi

          Chodzi o to o co chodzi!

          • 1 0

    • Sodek

      Niech idą na udeptaną ziemię i walczą jak chłopy , duże dzieciaki !!!

      • 1 1

  • chodzi o to, żeby się spierać.

    to takie medialne.

    • 16 9

  • Wiadomo o co chodzi jak nie wiadomo o co chodzi.

    • 27 5

  • Odwolaj Karnowskiego i Fulka (1)

    to jedna spółka!!!

    • 40 19

    • To napisal ten co sie nie dostal do rady z Brodwina

      Stwierdzil tez ze sam dopilnuje aby p. stasierska nie byla radna ,zapiekly w swej nienawisci typ

      • 5 3

  • ostatni numer Riviery nie nadawal sie nawet do "podtarcia" (1)

    To co bylo tam wysmarowane moglo poranic nawet cztery litery.

    • 46 28

    • ranny? więc jednak czytałeś i podtarłeś, ale czy zrozumiałeś

      • 4 5

  • Gdy nie wiadomo o co chodzi

    to zawsze chodzi o kase.

    • 21 6

  • Wywalić z wielkim hukiem (1)

    Temu panu już dziękujemy .. dziwię się że jeszcze nikt nie zrobił kontroli w urzędzie

    • 51 40

    • Ależ kontrola już była

      Jaculek wyśmiał jej wyniki, "góra" kazała sprawę udupić pewnemu nadgorliwemu sługusowi Ryszardowi i PO temacie. Nasz Jacuś kochany jest czystszy od wody destylowanej. A kto uważa inaczej ten moher, pisior i oszołom, zresztą to jedna swoł....

      • 23 17

  • Coz ... tak to jest jak rzadza nami ludzie bez honoru dbajacy tylko o swoj stolek

    oczywiscie karnowski jest tego wybitnym przykładem. Mozna to w duzym stopniu zmienic ? Mozna - trzeba wprowadzic kadencyjnosc ( max. 2 ) wladz samorzadowych! To takie oczywiste i proste ale jak trudne do wprowadzenia z oczywistych wzgledow ....

    • 40 14

  • (5)

    Jedno jest pewne, gdyby Pan Prezydent miał choć trochę godności, już dawno sam by odszedł ze stanowiska - zarzuty korupcyjne, afery - to nie przystoi prezydentowi miasta

    Poza tym mógłby przestać ciągle powtarzać ile to wspaniałych rzeczy robi dla mieszkańców Sopotu, bo to już się zrobiło nudne przez tyle lat.
    Każdy rozsądny kto mieszka w Sopocie widzi i wie, że Pan Prezydent dba nie o mieszkańców ale o turystów i warszawską "elitę" posiadającą apartamenty w tym mieście, wszystko co się robi czy buduje dotyczy tylko centrum, i jeszcze teraz zmiana metody naliczania opłat za śmieci uzależniona od zużycia wody - by tym którzy mieszkają w Sopocie tylko od czasu do czasu żyło się lepiej !
    Szkoda słów, tylko kasa, kasa, kasa...

    • 70 43

    • hola, hola!

      • 7 4

    • no właśnie -zarzuty (1)

      to, że ktoś komuś coś zarzuca to nie oznacza od razu, że tak na pewno jest. Nie wiem, nie znam się może, ale myślę, że chyba trzeba najpierw winę udowodnic i kogoś skazac prawomocnym wyrokiem niezawisłego sądu. Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Czy aby na pewno każdy w każdym aspekcie swego życia był zawsze uczciwy? Nikt nigdy nie przeszedł na czerwonym świetle?

      • 8 7

      • ania

        Zarzuty wobec Karnowskiego są wg mnie śmieszne. Jakieś samochody z przetargu, jakieś roboty na działce. O tym się trąbi, a zapomina się o jednej strategicznej dla Sopotu rzeczy, Centrum Haffnera, o którym cicho, a które jest prywatne wraz z całym dołem Sopotu. Może kiedyś kupi to jakiś szejk, ogrodzi i nie będzie centrum Sopotu. A dlaczego jest cicho? Ano dlatego, że tu umoczeni się urzędnicy z całej palety kolorów politycznych, prokuratury, sędziów, adwokatów itd. Trzeba by chyba Trybunału dla polityków również w rządzie. Lepiej się skupić na jakichś przetargach na samochody służbowe i mydlić oczy

        • 13 2

    • Jesteś trochę na bakier z logiką... (1)

      ... ponieważ opłata za smieci liczona według zużycia wody oznacza, że zapłacą za śmieci również warszawiacy, którzy kupili mieszkania w Sopocie, ale nie są w nich zameldowani i albo je wynajmują studentom, a w lecie sami korzystaja, albo w ogóle je na stałe wynajmują. Przy opłatach od osoby właściciele tych mieszkań nie płaciliby nic - wszak mieszkają gdzie indziej. Czyli za ich faktyczne smieci płaciliby sąsiedzi. Moim zdaniem, jest to dbanie właśnie o to, żeby mieszkańcy Sopotu nie płacili za "warszawkę". Niech "warszawka" też płaci...

      • 2 2

      • Od kiedy to Warszawiacy wynajmują swoje mieszkania studentom? Może jest kilka takich przypadków, ale te mieszkania w 90% stoją cały rok puste a ich właściciele spędzają w nich tylko kilka tygodni latem. Poza tym nawet gdyby wynajmowali to wtedy za śmieci płacą i tak najemcy w czynszu czyż nie?

        Po drugie, pierwotną metodą miała być w Sopocie metoda od m2 a nie osobowa. I ona właśnie uderzała by w Warszawiaków, którzy posiadają w Sopocie duże apartamenty...

        • 3 0

  • Jasne

    Jeżeli nie wiadomo o co chodzi , to chodzi o pieniądze.

    • 22 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane