"Mylić się jest rzeczą ludzką"- to prawda stara jak świat. Pomyłka bowiem wpisana jest w naszą naturę i, w granicach rozsądku, jest przez większość tolerowana. Co jednak począć z pomyłką sięgającą granic absurdu, jaka przydarzyła się pewnemu stróżowi na budowie?
W nocy z soboty na niedzielę, podczas pełnienia dyżuru na jednym z placów budowy w Oliwie, wybudzony z drzemki stróż przeżył chwilę grozy. Na jednym z monitorów zobaczył grupkę nieznanych mu osób, która poruszając się koparkami, wywoziła materiały budowlane.
Nie czekając długo, aż złodzieje rozkradną plac budowy, stróż zadzwonił po policję.
Funkcjonariusze błyskawicznie pośpieszyli z pomocą. Kiedy zjawili się na miejscu ich oczom ukazał się... pusty plac.
Udali się więc do stróżówki, gdzie zastali przerażonego "rabunkiem" ochroniarza. Mężczyzna na potwierdzenie swoich słów pokazał policjantom zapis z kamery.
Jak się okazało, ochroniarz, najprawdopodobniej podczas drzemki, niechcący odtworzył zapis video sprzed kilku dni, który przedstawiał... pracujących na budowie robotników.
- Ze względu na niską szkodliwość i fakt, że mężczyzna wezwał policję w dobrej wierze, nie poniesie żadnych konsekwencji prawnych - mówi mł. asp.
Maciej Stęplewski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
- Na szczęście takich wezwań jak to mamy niewiele - dodaje.
Jaka była reakcja szefa, który dowiedział się, że jego pracownik uciął sobie drzemkę w czasie pracy i omyłkowo wezwał policję? - nie wiemy.
Mężczyzna był trzeźwy.