• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O latrynach, dołach chłonnych i wieżach kloacznych. Oraz o pochodzeniu nazwy ul. Lawendowej

Michał Ślubowski
18 sierpnia 2024, godz. 18:00 
Opinie (25)
Częściowo zdemontowana konstrukcja latryny - fotografia zamieszczona w publikacji "Jatki mięsne w Gdańsku od XIV do XX wieku". Częściowo zdemontowana konstrukcja latryny - fotografia zamieszczona w publikacji "Jatki mięsne w Gdańsku od XIV do XX wieku".

W późnym średniowieczu Europa zaczęła pokrywać się gęstą siecią miast, które stały się kluczowymi punktami na handlowych szlakach. Te miasta oferowały mnóstwo możliwości, co przyciągało do nich wielu ludzi, którzy porzucali tradycyjne, wiejskie życie.




Ówczesne miasta rządziły się swoimi prawami. Zyskiwały też czasem tak wielkie znaczenie polityczne, że przekształcały się w potężne państwa-miasta. W tych średniowiecznych ośrodkach kwitła nauka, rozwijała się sztuka i kultura, a ferment myśli napędzał zmiany.

Śmierdziało czy nie?



We współczesnej popkulturze miasta te często są przedstawiane jako brudne, ponure i odpychająco śmierdzące miejsca. Choć te obrazy często niewiele mają wspólnego z rzeczywistością, odpowiedź na pytanie o zapach średniowiecznego miasta wcale nie jest taka prosta. Po zapachach nie zostały żadne namacalne ślady, które moglibyśmy dziś zbadać. Dodatkowo musimy pamiętać, że to, co dla nas byłoby odorem nie do zniesienia, dla ówczesnych ludzi było codziennością, do której byli przyzwyczajeni.



Z wizytą w mieście



Przejdźmy przez bramę do średniowiecznego miasta. Naszym oczom ukazuje się tłum ludzi - kupców, rzemieślników i podróżnych, którzy szybko przemierzają kolejne ulice.

To właśnie ludzie byli źródłem jednego z najbardziej rozpoznawalnych zapachów średniowiecznego miasta - czyli nieczystości. W końcu każdy z nas prędzej czy później musi się udać do miejsca, gdzie nawet królowie chodzili piechotą.

Z nieczystościami radzono sobie na różne sposoby. Chociaż wylewanie ich prosto z okien na ulice owszem, zdarzało się, nie była to tak rozpowszechniona praktyka, jak przedstawia się w licznych filmach czy książkach. Na środku bądź wzdłuż niektórych ulic znajdowały się otwarte rowy lub rynsztoki, czyli specjalnie zagłębienia, którymi nieczystości spływały dalej, często do rzeki bądź miejskiej fosy. Część błota i śmieci były po prostu zasypywane piaskiem bądź gruzem, dlatego grunt średniowiecznego miasta z upływem kolejnych dekad i wieków stale się podnosił. W XIV wieku we Wrocławiu dawne partery budynków przy Rynku przekształcono w piwnice, a wejścia do starszych kościołów znalazły się pod poziomem ulicy.

Co się dzieje ze znaleziskami archeologicznymi? Co się dzieje ze znaleziskami archeologicznymi?

Często na tyłach domów znajdowały się latryny, do których wlewano pozostałości po wizycie w toalecie, ale również wszelkiego rodzaju śmieci i przedmioty używane na co dzień. Dlatego często to właśnie latryny są prawdziwymi skarbcami dla współczesnych archeologów, bowiem błoto i nieczystości doskonale konserwują zabytki sprzed wieków.

Wędrujące doły chłonne lub kloaczne



Rozwiązaniem bywały również tak zwane doły chłonne bądź kloaczne, czyli specjalne zagłębienia na tyłach działek, w oddali od domów, do których wlewano nieczystości - w miarę możliwości jak najbliżej rzeki bądź kanału.

Takie "miejsca sekretne", czyli wgłębienia, kopano na głębokość od 3 do 5 metrów i niekiedy wykładano je deskami, uszczelnionymi smołą, mchem i dziegciem. Jeżeli tego nie zrobiono, dół kloaczny potrafił być zagrożeniem dla czystości znajdujących się nieopodal studni. Kiedy dół kloaczny się wypełnił, zasypywano go i wykopywano kolejny, często przenosząc istniejącą do tej pory wygódkę. Doły kloaczne były używane przez okres od kilkunastu nawet do kilkuset lat.

XVII-wieczna drewniana latryna atrakcją turystyczną XVII-wieczna drewniana latryna atrakcją turystyczną

Niekiedy zamiast oszalowanych dołów używano wielkich beczek, wkopanych do ziemi. Część znajdująca się nad dołem miała najpewniej kształt drewnianej budki, w której znajdowała się drewniana deska klozetowa z jednym bądź dwoma otworami.

W późnym średniowieczu pojawiają się osobne komnaty w domach bogatych mieszczan, które wychodziły poza mur budynku, tak zwane wykusze, które umieszczano nad ulicą, rzeką bądź kanałem.

Niekiedy usytuowanie kloaki mogło być źródłem sąsiedzkiego zatargu. Taki wybuchł w Krakowie w 1470 roku między proboszczem Jakubem Dominikowskim a braćmi Długoszami (jednym z nich był Jan Długosz, słynny kronikarz). Dominikowski oskarżył Długosza o postawienie latryny zbyt blisko studni sąsiada. Chociaż Długoszom nakazano przeniesienie latryny, spór toczył się kilka lat.

Archeologowie znaleźli pozostałości po dołach kloacznych na terenie wielu polskich miast - między innymi we Wrocławiu, Gdańsku czy Elblągu, gdzie odnaleziono doły kloaczne oszalowane deskami. U schyłku średniowiecza latryny mogły być wykonane z cegieł bądź kamienia.

Badania archeologiczne - firmy z Trójmiasta, które się tym zajmują



Co ciekawe, podczas pobytu w latrynie czas mogła umilać lektura - niekiedy w dołach kloacznych znajdują się fragmenty dawnych ksiąg.

Wywożone z miasta nieczystości mogły trafić do rzeki, kanału bądź na wielkie stosy pod murami miejskimi.

Średniowieczne toalety w Gdańsku



Wykopaliska archeologiczne rzuciły też odrobinę światła na średniowieczne toalety w Gdańsku. Odkryto dwie XIV-wieczne latryny w miejscu dawnych jatek mięsnych. Pierwsza z nich była drewnianą skrzynią z otworem na górze, który umożliwiał korzystanie z toalety. Druga latryna miała podobną konstrukcję. Oprócz warstwy nieczystości, którą średniowieczni gdańszczanie zostawili w latrynach, odkryto również pozostałości naczyń, łyżek i słomy, która służyła jako papier toaletowy.

W latrynie odkopanej przez archeologów przy ul. Słodowników znaleziono sztuczny członek, datowany na drugą połowę XVIII wieku. W latrynie odkopanej przez archeologów przy ul. Słodowników znaleziono sztuczny członek, datowany na drugą połowę XVIII wieku.
Próbki pobrane w latrynach służą także archeologom do zrekonstruowania diety dawnych mieszkańców - dzięki temu wiemy, że gdańszczanie odwiedzający w średniowieczu latrynę jedli owoce (jabłka, poziomki, śliwki, maliny), mak, owies, rzepak, len i konopie.

Erotyczna zabawka zabytkiem miesiąca w Muzeum Archeologicznym Erotyczna zabawka zabytkiem miesiąca w Muzeum Archeologicznym

Latrynę odkryto również podczas wykopalisk na ulicy Kleszej na Głównym Mieście. Tutaj znaleziono prawdziwą sensację: XII-wieczny pergamin ze skóry zwierzęcej, na której spisano biblijny apokryf, tzw. Apokalipsę Ezdrasza.

Być może taka ciężka lektura towarzyszyła komuś podczas wizyty w latrynie...

Sensacyjne odkrycie XII-wiecznej Biblii w Gdańsku Sensacyjne odkrycie XII-wiecznej Biblii w Gdańsku

Latryny mnichów dały nazwę ulicy Lawendowej w Gdańsku



W średniowiecznych klasztorach przetrwały dawne tradycje i w tych kompleksach często latryny miały kanał, który odprowadzał nieczystości. Nie oznacza to oczywiście, że klasztory były wolne od nieprzyjemnych woni. W gdańskim klasztorze dominikanów latryny przylegały do ulicy Lawendowej. Jej nazwa nie jest przypadkowa - zapach unoszący się w tej okolicy musiał mieć wpływ na ironiczną nazwę, która w źródłach pojawia się już w 1357 roku.

Fragment planu sztokholmskiego z 1600 r. - u góry widoczny klasztor dominikanów oraz ulica Lawendowa. Fragment planu sztokholmskiego z 1600 r. - u góry widoczny klasztor dominikanów oraz ulica Lawendowa.
Klasztorne latryny często przylegały do dormitoriów, w których spali mnisi. Niektóre kompleksy posiadały skomplikowane systemy wodociągowe, które dostarczały świeżą wodę i usuwały nieczystości, a w niektórych klasztorach latryny umiejscowiono nad rzekami bądź strumieniami. W niektórych klasztorach latryny mogły pomieścić jednocześnie nawet kilkudziesięciu użytkowników.

Miejsca sekretne na zamkach



O tym, że nawet królowie byli bezsilni wobec naturalnych potrzeb, przekonał się w 1184 król Niemiec, Henryk VI Hohenstauf. Henryk, wobec politycznych niepokojów w swoim królestwie, wezwał możnych do Erfurtu. Podczas zebrania, pod wpływem ciężaru zgromadzonych, drewniana podłoga się załamała, a ludzie wpadli do znajdującej się poniżej latryny. 60 możnych zginęło, tonąc w szambie, dusząc się przez wyziewy bądź przez spadający na dół gruz.

Przykre sytuacje nie omijały również polskich królów. W 1404 roku Władysław Jagiełło podczas wizyty we Wrocławiu doświadczył, czym może skończyć się wylewanie nieczystości przez okno.



W tym samym roku, podczas podróży dyplomatycznej do Torunia, według Jana Długosza (tego samego, którego sąsiad oskarżył o źle postawioną latrynę):

Nadto kiedy w czasie tych trzech dni król polski Władysław objeżdżał z mistrzem Prus ulice Torunia, by obejrzeć położenie miasta, jakaś kucharka oblała króla Władysława pomyjami.
Długosz zapisał jeszcze jedną kloaczną anegdotę związaną z królem Władysławem. Jagiełło po drzemkach miał zwyczaj udawać się, cytuję:

z łóżka do ustronnego miejsca i długo tam oddawał stolec, załatwiając wiele spraw. I podobno nigdy nie był przystępniejszy i łagodniejszy. A rycerze usilnie wyławiali te momenty, by łatwiej wymusić na nim to, o co prosili.
Na średniowiecznych zamkach istniała potrzeba innych rozwiązań niż miejskie doły kloaczne. W niektórych z nich znajdowały się garderoby, czyli osobne pomieszczenia na toalety, umiejscowione w wystających z murów wykuszach. Stamtąd fekalia trafiały bezpośrednio bądź przez rurę do zamkowej fosy bądź rzeki. Aby zwiększyć komfort użytkowania, latryny często były budowane w pobliżu kuchni bądź palenisk, dzięki czemu podczas wizyty w toalecie nie było zbyt zimno.

Gdanisko, czyli wieża kloaczna na zamku w Malborku. Materiały Muzeum Zamkowego w Malborku. Gdanisko, czyli wieża kloaczna na zamku w Malborku. Materiały Muzeum Zamkowego w Malborku.
Na północy Polski w zamkach można zobaczyć ciekawą odmianę latryn, czyli całe wieże kloaczne, zwane gdaniskami. Były niezwykle popularnym rozwiązaniem w zamkach krzyżackich. Wieże znajdowały się nad wodą, i były połączone z zamkiem krytym przejściem. Oprócz funkcji toalety takie wieże pełniły również funkcję obronną. Gdaniska były rozpowszechniona na terenie państwa krzyżackiego, bowiem zamki były zamieszkane na stałe przez dużą liczbę ludzi.

O autorze

autor

Michał Ślubowski

Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (25)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane