• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polski Pocztowiec na wojennej ścieżce

Marek Gotard
11 września 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Zygmunt Bela w Strefie Historycznej Wolnego Miasta Gdańska przy ul. Piwnej przed zdjęciem swojego ojca i innych obronców Poczty Polskiej w Gdańsku.
Zygmunt Bela w Strefie Historycznej Wolnego Miasta Gdańska przy ul. Piwnej przed zdjęciem swojego ojca i innych obronców Poczty Polskiej w Gdańsku.

Kolejne pokolenia jego rodziny czuły się Kaszubami i gdańszczanami związanymi z Polską. Za to znienawidzili ich Niemcy. Jego ojciec zginął, broniąc Poczty Polskiej w Gdańsku. Po wojnie musieli udowadniać Polakom, że nie są Niemcami. Zygmunt Bela, syn obrońcy Poczty Polskiej, po raz pierwszy opowiedział swoje wspomnienia Czytelnikom portalu Trojmiasto.pl.


Polscy pocztowcy wyprowadzani z urzędu po walkach  1 września 1939 roku. Alojzy Bela idzie w drugim rzędzie, pierwszy z prawej strony. Polscy pocztowcy wyprowadzani z urzędu po walkach  1 września 1939 roku. Alojzy Bela idzie w drugim rzędzie, pierwszy z prawej strony.

Na jednej ze ścian kliniki położniczej przy Schellmühler Weg (dzisiaj ulica Kliniczna), przychodzących na świat gdańszczan witał namalowany na ścianie bocian. 26 kwietnia 1931 roku, o godzinie 14 ten niepisany patron kliniki był świadkiem narodzin Zygmunta Beli, syna Alojzego - pracownika polskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego Gdańsk 1 przy Heveliusplatz.

W domu najmłodszego członka rodziny powitało starsze rodzeństwo - Elżbieta, Edward i Brunon. W urzędowych dokumentach wpisano imię Günter, jednak w domu nikt nie wołał na niego inaczej niż "Zyga".

W 1935 roku w Warszawie zmarł Józef Piłsudski i było to jedno z pierwszych najbardziej wyraźnych wspomnień młodego Zygmunta. Na stoliku wrzeszczańskiego mieszkania stało radio Telefunken i wszystkie rozgłośnie podawały informacje o śmierci marszałka.

Kolejne wspomnienia Zygmunta to polskie enklawy w Wolnym Mieście Gdańsku - ochronka dla dzieci, prowadzona przez księdza Komorowskiego, pierwsze szkolne lata w polskiej Szkole Senackiej we Wrzeszczu i... nieustanne przeprowadzki z mieszkania do mieszkania.

Rosnący w siłę gdańscy naziści nie mogli przebaczyć ojcu Zygmunta, że ten pochodzący z Gdańska i nie mówiący w ogóle po polsku pocztowiec, deklaruje takie przywiązanie do wrogiego kraju. Alojzy Bela codziennie zakładał mundur polskiego pocztowca i ruszał do urzędu. Nie złamał się, gdy coraz częściej naziści obrzucali kamieniami jego rodzinę. Na 3 maja zawsze wywieszał w oknie polską flagę. W 1939 roku rodzina Belów mieszkała przy ul. Anton-Möller-Weg (obecnie ul. Danusi zobacz na mapie Gdańska). Wcześniej ze względu na szykany, przeprowadzali się już 25 razy. W nocy z 3 na 4 maja, ktoś zadał sobie wiele trudu, wspiął się na pierwsze piętro i pomazał flagę smołą.

Kilka miesięcy później, wieczorem 31 sierpnia 1939 roku, Zygmunt stał z matką w drzwiach mieszkania. Ta błagała ojca, by tego wieczoru nie szedł na pocztę. Powiedziała, że czuje, że już nie wróci do domu. Alojzy Bela odpowiedział krótko, że poczucie obowiązku nie pozwala mu opuścić swojego urzędu i miejsca pracy. O tym, gdzie został pochowany, rodzina dowiedziała się kilkadziesiąt lat później, gdy na gdańskiej Zaspie odkryto grób rozstrzelanych pocztowców.

Gestapo zapukało do ich drzwi 1 września, punktualnie o godz. 12. Dwóch mężczyzn w czarnych skórzanych płaszczach, z rękoma podniesionymi w nazistowskim pozdrowieniu, zakomunikowało im, że mają dwie godziny na opuszczenie mieszkania. Dzięki pomocy wujków, w tym weterana cesarskiej armii z I wojny światowej, rodzina Belów rozdzieliła się. Zygmunt na kilka lat stracił kontakt z rodzeństwem.

Mieszkał u ciotki. Wiedział, że Niemcy pozwolili zostać matce w Gdańsku i ta codziennie o świcie wyrusza do oliwskiej fabryki słodyczy Anglass. Sam przed szkołą codziennie roznosił kolejne wydania "Danziger Neueste Nachrichten". By zdobyć więcej jedzenia chodził pod okna koszar przy ul. Hochstrieß (obecnie ul. Słowackiego) grać na organkach stacjonującym tam żołnierzom Wehrmachtu.

Trafił do niemieckiej szkoły, zdegradowany o dwie klasy. Najbardziej bał się pierwszego dnia. Nauczyciel o nazwisku Müller wywołał go na środek klasy z innym chłopcem. Nie patrząc na Zygmunta zwrócił się do drugiego ucznia. "Twojego ojca zabił na poczcie jego ojciec. Możesz teraz zrobić z nim co chcesz". Tamten chłopiec nigdy jednak nie zdecydował się uderzyć Zygmunta.

Cała rodzina odnalazła się dopiero w marcu 1945 roku. Ukryci w piwnicy jednej z wrzeszczańskich kamienic czekali aż skończą się naloty i walki na ulicach dzielnicy. Potem przyszło wyzwolenie, ale nie takie, jakiego oczekiwali.

Matka i siostra siedziały ukryte w najgłębszych kątach piwnicy. Czternastoletni Zygmunt stał przed wejściem do budynku i patrzył na rosyjskiego żołnierza w oberwanym mundurze, bez czapki, z "pepeszą" przewieszoną przez ramię i huśtającą się na sznurku. Żołnierz nie patrzył na Zygmunta, tylko na trzymaną przez niego latarkę z niebieskim szkiełkiem. Zabrał ją i ruszył za przewalającą się ulicą kolumną wojska. Zygmunt wypatrywał wśród nich polskich żołnierzy...

Nie wiedział o co chodzi, gdy przejeżdżający później do Gdańska Polacy wyzywali ich od Niemców. Zygmunt pytał się, dlaczego? Przecież chciał zabić nauczyciela Müllera, którego przypadkiem spotkał na ul. Sienkiewicza (niegdyś Friedenssteg). Ten przeszedł obok niego, a pięści Zygi zaciskały się w kieszeni.

Matka na przybyszów z głębi Polski mówiła z kolei "bose Antki". Gdy kolejni z nich przyszli, by zmusić rodzinę Belów do darmowej pracy w jednym z domów repatriantów, pani Bela nie wytrzymała. Chwyciła za siekierę i pogoniła intruzów.

Rodzinę Belów spotkał los wygnańców z Gdańska. Gdy matka spoczęła na brętowskim cmentarzu, rozjechali się po świecie. Zygmunt na wiele lat osiadł w Norwegii. Teraz coraz częściej wraca do Gdańska. Podczas jednej z wycieczek po mieście, w Strefie Historycznej Wolnego Miasta Gdańska przy ul. Piwnej, na jednym z archiwalnych zdjęć zobaczył swojego ojca wyprowadzanego z budynku Poczty Polskiej.

Opinie (158) 6 zablokowanych

  • (5)

    "Matka na przybyszów z głębi Polski mówiła z kolei "bose Antki"
    To znaczy kogo miała na mysli, tych wysiedlonych ze swoich domów Wilniaków i Lwowiaków?
    Bo to ich w wiekszosci przerzucono do Gdanska i Wrocławia.
    tez im ktos zabrał domy i wysiedlił pozwalajac zabrac po jednym tobołku.
    Mój dziadek owy "bosy antek" cięzka pracą odbudowywał Gdańsk.

    Los wygnańców z Gdanska, hm...a los innych wygnańcow?

    • 21 4

    • wypedzeni

      90 % ludnosci uciekla do niemiec niewazne kaszub czy niemiec a teraz sie smieja z polski ludowej

      • 3 5

    • nie

      "bosymi Antkami" nazywani byli mieszkańcy wschodniej granicy Polski którzy masowo przeprowadzali się na tereny Kaszub. Tylko teraz tego zwrotu się już nie używa.

      • 2 1

    • miała na myśli szabrowników

      • 1 0

    • bose Antki

      W mojej wiosce to określenie cały czas funkcjonuje i odnosi się do ludzi ubogich nigdy nie odniosłem, wrażenia, że jest jakieś pogardliwe albo negatywne - przynajmniej w ustach ludzi, którzy je wypowiadali...

      • 0 0

    • też chciałabym wiedzieć, co p. Bela miała na myśli

      I jakie "bose Antki" zmuszały rodzinę do darmowej pracy?
      Bezsens.

      • 1 0

  • Ojciec Pana Zygmunta okazał się był frajerem. Dzisiaj Tusek olewa Jego ofiarę i (7)

    wespół z Kaczyńskimi, Kwaśniewskimi tudzież Wałęsami oddaje Polskę Niemcom bez walki. Czarna rozpacz, bohaterowie patrioci w grobach, konfidenci triumfują.

    • 9 24

    • Nie z Kaczyńskimi, ale Kwaśniewski, Tusk, wczoraj Niesiołowski, Komorowski (3)

      i niestety wielu innych, którzy głosowali przeciwko nazwaniu nazwaniu zbrodni
      na naszych Kresach ludobójstwem. Na stronie internetowej sejmu można
      zobaczyć kto jak głosował i rozliczyć łobuzów, którzy są nam przeciwni.

      • 8 3

      • Rysiu,a czy to nie twoi ulubieńcy z PISu romansują z sld? (1)

        • 0 4

        • a co to ma w tym momencie do rzeczy?

          • 0 0

      • PIS taka sama swołocz. Wróć do głosowania sejmowego 1 kwietnia 2008.

        Wszystkie sejmowe partie solidarnie pozbawiły nas prawa decydowania o "lizbonie". Gdyby ojciec pana Zygmunta wzorem dziadka Tuska lub ojca Wałęsy walczył za III Rzeszę, zapewne dzisiaj pan Zygmunt byłby "dygnitarzem" pokroju Wałęsy i Tuska, a tak jest jedynie porządnym człowiekiem.

        • 1 0

    • (1)

      Zrozumcie ludzie. Jesteśmy w UE do której zostaliśmy przyjęci poprzez referendum. Nie ma granic a europejskie prawo jest nad państwowym. Zrozumcie, że jesteśmy integralną częścią Europy i w gruncie rzeczy nikt już nie liczy się jako kraj. Nie ma czegoś takiego jak sprzedawanie się innym bo wszyscy już stanowimy całość.

      • 0 3

      • Albo jesteś dureń, albo pedał, albo robisz sobie jaja! Myślę jednak, że kpisz sobie z frajerów.

        • 0 0

    • Dla jasności sprawy, AKTUALNA konstytucja szwabska uznaje granice Reichu z 1937roku

      A Tusek na konto KLD ciągnie od 1989 roku kasę z BND. Miłej niedzieli!

      • 0 0

  • kraj wywrocony do gory d..a...

    A rzad her Tuska pracuje nad ustawa umozliwjajaca przydzielanie w nagrode pocztowym emerytom wczasow wedrownych w Bieszczadach !!!. {chodzi glownie o listonoszy !!!}

    • 7 9

  • TO JEST HISTORIA ROKU...

    • 4 0

  • Rodzine obroncy Poczty Polskiej wyrzucono z Gdanska,czemu nie wyrzucono rodziny Tuska? (1)

    • 11 10

    • Czepiasz się dziadka Tuska? A powiedz mi gdzie jest ojciec Kaczyńskich? Ile wiesz na jego temat?

      • 0 3

  • TO JEST HISTORIA ROKU... (2)

    Prosze panstwa,gdzie sa wladze gdanska, trzeba tylko pomyslec o
    wymiarach tej historii, i za zycia udekorowac Pana Zygmunta za bochaterstwo
    jego Ojca, narazie w pierwszym pokoleniu.

    Mieli honor i milosc de Polski,poza tym wszystko do stracenia,
    Cz dzisiaj byloby stac kogos na taki chwalebny wyczyn,watpie

    Sto lat dla syna y chwala dla Ojca,

    jako gdanszczanin zza oceanu,doceniam..mysle ze wladze gdanska
    tez tak postapia.

    • 17 0

    • ortografiia (1)

      oceaniczny ludnku

      • 1 2

      • literówki anonimie

        • 2 0

  • a coz takiego zrobił Pan Zygmunt ?
    chodzil do niemieckiej szkoly, roznosil niemieckie gazety, gral mojemu dziadkowi na organkach,,,,wyjechal do Norwegii - prawdziwy bohater.
    no chyba, ze strata latarki to czyn bohaterski...

    • 1 20

  • Trudne losy Kaszubów nieakceptowanych i nierozumianych przez niemcow, rosjan, polaków

    • 17 3

  • juz to słyszałam...

    ...wiele lat temu, moja Babcia, opowiadała bardzo podobną historię, ale swojego życia. Z tym,że jej pomogli w Gdańsku przetrwać Niemcy, nie Polacy. I znała mnóstwo osób pracujących na Poczcie Polskiej .Pewnie pana Alojzego Bela,też znała. Pozdrowienia dla syna.

    • 14 1

  • duzo zdrowia

    Zyczymy

    • 12 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane