- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (455 opinii)
- 2 Szybko odzyskali skradzione auto (46 opinii)
- 3 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (193 opinie)
- 4 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (280 opinii)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (166 opinii)
- 6 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (67 opinii)
Od Lenina do Jana Pawła II
Stocznia Gdańska, w czasie kiedy odbywał się w niej strajk, który zmienił historię Polski i zakończył powojenne rządy komunistów, nosiła imię Włodzimierza Ilicza Lenina - od kwietnia 1967 roku do 1990 roku.
W 1987 roku papież Jan Paweł II modlił się pod pomnikiem Poległych Stoczniowców, poświęconym pamięci Ofiar Grudnia 1970.
O tym, że wniosek o nadanie Stoczni Gdańskiej imienia Jana Pawła II został pozytywnie rozpatrzony poinformował stoczniowców przyjaciel i współpracownik papieża - kardynał krakowski arcybiskup Stanisław Dziwisz.
To on również pomóc ma w zorganizowaniu specjalnej audiencji stoczniowców u papieża Benedykta XVI.
Z tej okazji, w miejscu gdzie podczas wizyty w stoczni modlił się papież, stanąć ma jego pomnik.
Oficjalna zgoda, informacja na temat nadania imienia i towarzyszących temu uroczystościach podana ma być w poniedziałek.
Opinie (321) ponad 50 zablokowanych
-
2006-09-28 18:55
Wiesz koleś próbowałem zidentyfikować twój przypadek.
Przejrzałem książki.
Choroby psychiczne - nic.
Ciężkie urazy mózgu - nic.
Uszkodzenia płodu - nic.
Pozostało tylko jedno - ktoś musiał kopnąć twojego starego w jaja.- 0 0
-
2006-09-28 19:09
Ze swoim niedorozwojem widocznym PO trudnościach w zapamiętaniu wyrazów zwanych obcymi oraz z problemami w rozumieniu ich znaczenia, wnoszę że twój ojciec robił cię piklem chyba:-)
- 0 0
-
2006-09-28 19:25
Pisz dalej pęknięta gumo.
- 0 0
-
2006-09-28 20:06
Gallux przeszedl do partyzantki.
Atakuje niespodziewanie i niezwykle kasliwie .( tak Jemu sie przynajmniej wydaje )
Z ukrycia przechodzi do groznych ( he, he )kontratakow .
Z takim przeciwnikiem , kazdy pajac musi sie liczyc !
Mam tylko wrazenie , ze czapka rogatywka spadla Jemu troche na oczy i przeslonila faktyczny obraz pola bitwy , gdyz nieprzyjaciel ( tym razem na swoj koszt ) POwrocil .
Nasz sopocki konfederat - partyzant myslal do tej pory , ze tylko On jeden jest w stanie oplacic abonament w TP.SA- 0 0
-
2006-09-28 20:20
leciały żurawie
gdańskie żurawie
właściwie żuraw był jeden
ten znad motławy
reszta to były żury
z kamiennej ławy
na ulicy długiej
co taka ci długa
jak długi miasta
to nie jest miasto
to zakalec z ciasta
uliczki ciasne i kręte
po prostu rewiry wyklęte
przez ludzi i Boga
nic jeno litość i trwoga
i śmiech pusty bez echa
tu mieszkać
to trzeba
mieć pecha:)- 0 0
-
2006-09-28 20:23
Co z tego, że za "własny grosz" nadajesz, skoro dalej bajdurzysz"-)
- 0 0
-
2006-09-28 20:29
różne są w świecie miasta
różne są sioła,
a każde inne
nawet najmniejsza
wioseczka murzyńska
jest inna choć
i tak kretyńska
ale czy to w szerokim świecie
czy to w maciupcim powiecie
drugiej takiej
nie znajdziecie
to perła w koronie
to król na tronie
pestka w melonie
motyl w kokonie
to oko w rosole
i guz na czole
to łza na padole
gdybyście jeszcze nie zgadli
to bedziecie w dużym kłopocie
bo nawet dziecko wie
że piszę o Sopocie
drugiej miłości
drugiej po feli
znaczy po kocie:-)- 0 0
-
2006-09-28 20:36
Do tych co usiłują mnie wywołać do odpowiedzi oraz całej reszty portalowej hołoty*
Gdybym Was choćby tknął
swym Ślachetnym Nickiem
byłby to kontakt
z wysokim ryzykiem:-)
Zatem nie mylcie mnie kmiotki
z Ojcem Rydzykiem
Nie jestem, aż takim
Zawodnikiem
tak samo jak nie jestem
Niczyim Spowiednikiem
*oczywiście, że nie kazdy jest takowym, jest tu jeszcze pare osób porządnych, ale jak widze ubywa ich jak lata:)- 0 0
-
2006-09-28 21:20
jeszcze o "aferze taśmowej"
Bywalcy wzbogacający ten blog swoimi komentarzami zwrócili uwagę, że to, co napisałem w ostatnim wpisie sprowadza się do stwierdzenia „inni robią to samo”, w związku z czym – oględnie mówiąc – trudno uznać to za wyszukany komentarz. Pewnie tak, ale co robić skoro istota „afery podsłuchowej” – w tym jej aspekcie, który potrąciłem – sprowadza się do odpowiedzi na pytanie: z czym mamy do czynienia – ze zwykłą praktyką polityczną, czy ze zwykłym przestępstwem? W pierwszym przypadku negocjatorzy PiS zachowaliby się jak zwykli politycy, w drugim – rzecz prosta – jak zwykli przestępcy. O drugim przypadku nie ma co gadać, sprawa byłaby oczywista, przestępstwo jest przestępstwem. Ale co z przypadkiem pierwszym? Jeśli mamy do czynienia ze zwykłą praktyką polityczną, to na czym zasadza się oburzenie opozycji? Mogłoby się zasadzać na fakcie, że politycy PiS uchodzić chcą za polityków niezwykłych (nie są w tym odosobnieni, każda partia przedstawia się jako wyjątkowa, PiS różni się tu o tyle, że ten motyw podkreśla szczególnie mocno). Gdy ktoś mówi „nie zniżam się – jak wy – do tego i owego”, a później na „tym i owym” daje się złapać, ci, ponad których się wynosił, mogą – i z rozkoszą to robią – ostrzyć sobie na nim jęzory. Ale nie mamy do czynienia z takim przypadkiem. Opozycja nie zarzuca PiSowi, że złamał własne, wyśrubowane standardy, ale, że złamał zasady ogólne. Otóż, nie jest to prawdą (na dziś). Negocjacje nagrane przez Begerową – o ile je znam - to zwykłe polityczne kupczenie. Że paskudne? Zgoda. Ale że w polityce nadzwyczajne? Nie. Oburzenie opozycji zasadza się więc na wykalkulowanej hipokryzji (co, nawiasem mówiąc, jest – znów – zwykłą polityczną praktyką). Przykro mi, ale nie mogę brać poważnie starych wyjadaczy w rodzaju Rokity czy Kalisza rozdzierających szaty nad oszałamiającym przejawem „korupcji politycznej” i lejących łzy nad „kupczeniem stanowiskami” (podobnie – nie wierzyłbym w szczerość oburzenia Kaczyńskiego, gdyby doszło do nagłej zmiany miejsc). Robi się „aferę” z czegoś, co – jeszcze – nią nie jest. Oczywiście, żyjemy w czasach, w których istnieje to, co pokazuje się w mediach i istnieje w sposób, w jaki zostało to pokazane, więc „afera” w pewnym sensie jest realna, ale mamy do czynienia z „medialną wartością dodaną”, a rzecz idzie o zrobienie przełomu w świadomości społecznej, na wzór tego, jakiego niegdyś dokonało medialne odbicie „afery Rywina”. Z czego nie wynika jeszcze, że Sekielski z Morozowskim działali na czyjeś zlecenie (aczkolwiek i im nie wierzyłbym zbyt chętnie na słowo). Jakkolwiek było nie wydaje mi się, by puścili materiał bez – co najmniej – konsultacji ze swoimi najwyższymi szefami, bo sprawa jest zbyt „gruba”, by mogli działać – ot tak – jak im fantazja podyktuje, ale – oczywiście - nie wiem jak było...
I jeszcze: czy PiS się wywinie? Bez dużych strat – nie. Ale może to i owo odzyskać – jeśli ma jakieś własne „bomby” do zdetonowania, liczę zwłaszcza na pracowitość Macierewicza, obym się nie przeliczył...
A swoją drogą - ładnie nam się odbudowuje koalicja "Nocnej Zmiany"...- 0 0
-
2006-09-28 21:48
Hmmm
54-letni starzec, to jakby z tłuka zrobić 100-letnie truchło:-)- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.