• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Od kąpieliska do szpitala. A po drodze jeszcze latarnia morska

Tomasz Kot
20 kwietnia 2024, godz. 12:00 
Opinie (40)
Zakład Balneologiczny w Sopocie jest elementem Pomorskiego Centrum Reumatologicznego imienia dr Jadwigi Titz-Kosko w Sopocie i zlokalizowany jest przed wejściem na molo. Obiekt został wpisany do rejestru zabytków w 1982 r. Zakład Balneologiczny w Sopocie jest elementem Pomorskiego Centrum Reumatologicznego imienia dr Jadwigi Titz-Kosko w Sopocie i zlokalizowany jest przed wejściem na molo. Obiekt został wpisany do rejestru zabytków w 1982 r.

To jeden z najbardziej znanych sopockich gmachów stojących tuż przy wejściu na moloMapka. Budynek zakładu kąpieli ciepłych wybudowano w osiem miesięcy, zastępując stary zakład kąpielowy, zbyt skromny i przestarzały jak na ambicje rozwijającego się w szybkim tempie kurortu.



Drewniane zakłady kąpielowe



W pobliżu charakterystycznej bryły zakładu balneologicznego, dziś będącego częścią Wojewódzkiego Zespołu Reumatologicznego, rozpoczęła się historia sopockiego kąpieliska. Kilkadziesiąt metrów na północ w 1823 r. powstał pierwszy zakład kąpielowy doktora Jana Jerzego Haffnera, który był centralną częścią sopockiego kąpieliska. W sześciu wannach zażywano kąpieli w podgrzewanej wodzie morskiej.

Zakład kąpielowy w Sopocie na pocztówce z 1904 r. Zakład kąpielowy w Sopocie na pocztówce z 1904 r.
W 1843 r., już za kadencja zarządzającej kąpieliskiem rodziny Boetcherów, wybudowano teatr, który stał się nowym sercem sopockiego kompleksu kąpielowego. Aby uzyskać na niego miejsce, przesunięto kilkadziesiąt metrów na południe budynek zakładu kąpielowego, bez rozbierania go na elementy. Uzyskano to poprzez wsunięcie pod podwaliny gmachu drewnianych rolek, które poruszały się po torze ułożonym z drewnianych dyli. Stary budynek stanął w miejscu dzisiejszej lokalizacji balneologii.

Wnętrza zakładu balneologicznego na przedwojennym zdjęciu. Wnętrza zakładu balneologicznego na przedwojennym zdjęciu.
Budynek postawiony przez Haffnera z niezmienionym wyposażeniem przetrwał do lat 70. XIX w. W 1874 r. wzniesiono nowy gmach, również drewniany, zakładu kąpielowego z 26 kabinami i parową pompą doprowadzającą wodę z morza do glazurowanych wanien i do podgrzewanego kotła.

W odróżnieniu od poprzedniego zakładu ten szybko przestał wystarczać kuracjuszom. Już w latach 90. XIX wieku dyskutowano o potrzebie budowy nowoczesnego obiektu, lecz na przeszkodzie stała gazownia olejowa, wzniesiona obok zakładu w 1885 r. i zajmująca teren potrzebny do rozbudowy. W 1903 r. stary budynek został rozebrany i w ciągu ośmiu miesięcy postawiono nowy gmach zakładu wodoleczniczego (jak nazywano wówczas tego typu instytucje).

Koszt budowy wyniósł 460 tysięcy ówczesnych marek. Oficjalna nazwa brzmiała Warmbad, czyli zakład kąpieli ciepłych bądź, jak kto woli, gorących.

Murowane cudo z wyjątkowym herbem



Budynek w stylu eklektycznym ma główne wejście w formie portalu, nad którym królują mityczne stworzenia: pół ryby, pół ludzie - syrena i bożek morski tryton.

Główne wejście do budynku udekorowane jest portalem, nad którym usadowili się syrena i tryton. Główne wejście do budynku udekorowane jest portalem, nad którym usadowili się syrena i tryton.
Jest tam jeszcze jeden bardzo ważny element - najstarsze znane odwzorowanie symbolu heraldycznego Sopotu. A ponieważ oryginalne projekty herbowe zatwierdzone przez radę miasta zaginęły, stanowi on swoisty herbowy wzorzec, chociaż nie został skonstruowany zgodnie z zasadami heraldyki. Ta wersja herbu była nieoficjalna i nie używano jej na pieczęciach gminy. Znajdujący się na portalu herb miasta zwieńczony jest czerwonym blankowanym murem z trzema wieżami i zamkniętą bramą, zwanym w heraldyce corona muralis.

Herb zaprojektowała berlinianka Elsa Lüdecke, która latem 1903 r. przebywała na wakacjach u rodziny w Sopocie. Współautorem projektu był ówczesny radny Karl Albrecht. Budowlę zaprojektowali Heinrich DunkelPaul Püchmüller. Ich projekt wzorowany był na rozwiązaniach, które specjalna komisja podpatrzyła w zagranicznych uzdrowiskach. Prace budowlane prowadziła ekipa architekta Josepha Moschalla. Detale rzeźbiarskie gmachu balneologii wyszły spod dłuta rzeźbiarza o nazwisku Frendzloff. Natomiast nad witrażami pracował Ferdynand Müller z Quedlinburga.

We wnętrzu urządzono 48 pomieszczeń, w których oferowane były kąpiele w wodzie słodkiej i morskiej, w solance z kwasem węglowym, mieszanej z otrębami, igliwiem, a także błotne kąpiele w borowinie, suche w gorącym powietrzu, naświetlenia i masaże elektryczne. Potrzeby duchowe zaspokajała ogromna czytelnia, w której obecnie znajduje się sala gimnastyczna.

Zakład otwarto 1 sierpnia 1904 r. Do dziś można w nim podziwiać oryginalne elementy pierwotnego wystroju. Należą do nich: kafle w niektórych pomieszczeniach i na korytarzach, drewniane ławki dla oczekujących pacjentów czy kratki wentylacyjne kaloryferów. Nawet niezliczone warstwy białej farby nie są w stanie zakryć ducha odległej epoki przywodzącej na myśl Czarodziejską górę Tomasza Manna.

  • Zachowane do dziś historyczne elementy wyposażenia zakładu balneologicznego w Sopocie.
  • Zachowane do dziś historyczne elementy wyposażenia zakładu balneologicznego w Sopocie.
  • Zachowane do dziś historyczne elementy wyposażenia zakładu balneologicznego w Sopocie.
  • Zachowane do dziś historyczne elementy wyposażenia zakładu balneologicznego w Sopocie.
  • Zachowane do dziś historyczne elementy wyposażenia zakładu balneologicznego w Sopocie.
  • Zachowane do dziś historyczne elementy wyposażenia zakładu balneologicznego w Sopocie.

W latach 30. XX wieku w budynku urzędowała dyrekcja uzdrowiska. We wnętrzach znajdowały się sklepy Rosenthala z porcelaną i jubilerski. W podziemiach budynku działała stacja pomp kanalizacyjnych.

Komin, czyli latarnia, a tak naprawdę stawa



Integralną częścią bryły budynku jest obudowany komin, na którego szczycie umieszczono czworoboczną oszkloną galerię widokową. W 1975 r. szpitalna kotłownia została zmodernizowana i uciążliwy, dymiący komin stał się zbędny. Pył z komina był wówczas prawdziwą zmorą dla mieszkańców i turystów, przy niekorzystnych warunkach pogodowych osiadał na deskach molo, na plażach, ulicach i ubraniach. Ostatecznie komin przebudowano, a w środku umieszczono źródło światła. Tym sposobem komin - jako jedyny w Polsce - stał się latarnią morską i funkcję tę pełnił w latach 1975-1990.

Widoki z zabytkowej "latarni" w Sopocie. Film z 2012 r.


Światło załącza się automatycznie, na podstawie czujnika zmierzchu, i widać je z wód Zatoki Gdańskiej oraz na Helu od strony Zatoki Puckiej. Początkowo to źródło światła nie było uznawane za latarnię morską ze względu na niewielki zasięg (5 mil morskich), stało się nią dopiero po zmianie urządzenia optyczno-świetlnego i uzyskaniu nominalnego zasięgu świetlnego ponad 17 mil morskich (Mm). Obecnie światło ma zasięg nominalny 7 Mm, podczas gdy latarnia morska wymaga nie mniej niż 10. Według nazewnictwa specjalistycznego wieżę w Sopocie można określić jako stawę (znak sygnalizacyjny).

Wieża budynku to tak naprawdę obudowany komin, na którego szczycie umieszczono czworoboczną oszkloną galerię widokową. Wieża budynku to tak naprawdę obudowany komin, na którego szczycie umieszczono czworoboczną oszkloną galerię widokową.
Źródłem światła jest układ optyczny składający się z wyprodukowanej w Szwecji lampy obrotowej o sześciu płaszczyznach. Świeci ona przez 0,3 sekundy, po czym następuje 3,7 sekundy przerwy. W 2008 r. udało się zrekonstruować hełm wieżyczki i iglicę, która zaginęła prawdopodobnie w latach 50., gdy montowano światła nawigacyjne. Wieża ma 39 metrów wysokości, a na jej szczyt prowadzą spiralne schody.

Powojenne losy zakładu balneologicznego



Budynek szpitala przetrwał bez szwanku krótkie walki o Sopot w marcu 1945 r. Nie podzielił losu kasyna i Domu Zdrojowego stojących naprzeciwko ani dolnej części ulicy Bohaterów Monte Cassino. To szczęśliwy przypadek, bo w tej części Sopotu zniszczenia wojenne były największe.

Czołg T34-85 obok apteki "Pod Orłem" na sopockim Monciaku. Zdjęcie zrobione 23 marca 1945 r. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu otrzymało je od jednego z rosyjskich pasjonatów historii. Ze zbiorów Andrzeja Ditricha Czołg T34-85 obok apteki "Pod Orłem" na sopockim Monciaku. Zdjęcie zrobione 23 marca 1945 r. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu otrzymało je od jednego z rosyjskich pasjonatów historii. Ze zbiorów Andrzeja Ditricha
Po II wojnie światowej w budynku zorganizowano prowizoryczną łaźnię miejską, z której korzystali przede wszystkim żołnierze i uczniowie, przyprowadzani pod natryski i na kąpiele całymi oddziałami i klasami. Gdy niepoddawane większej renowacji (a jedynie bieżącym naprawom) urządzenia obiektu zaczęły się zużywać, władze miejskie wpadły na pomysł, aby w pomieszczeniach zakładu zorganizować pralnię dla Trójmiasta.

Na szczęście plany te nie zostały zrealizowane.

Z Mandżurii do Sopotu



Swoją wizję szpitala reumatologicznego zrealizowała za to doktor Jadwiga Titz-Kosko (1902-1989). Jadwiga Titz-Kosko urodziła się w dalekiej Mandżurii (obecnie północno-wschodnie Chiny), gdzie jej ojciec pracował przy budowie linii kolejowej. Studiowała medycynę w Kijowie i w Warszawie.

Podczas swoich letnich eskapad nad morze zainteresowała się schorzeniami reumatycznymi u rybaków i ich rodzin. Do wybuchu II wojny światowej udało jej się przebadać 2,5 tysiąca osób. Zgromadzony materiał spożytkowała jednak dopiero po wojnie, wydając pierwszy w powojennej Polsce podręcznik akademicki z reumatologii.

W 1935 r. lekarka wyszła za maż za kapitana żeglugi wielkiej Stanisława Kosko, ostatniego przedwojennego dyrektora Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. Kapitan Kosko został śmiertelnie ranny 2 września 1939 r. podczas niemieckiego nalotu na stojący w Zatoce Puckiej okręt-baza "ORP Gdynia", którego był dowódcą. Zmarł kilka dni późnej w szpitalu.

W 1945 r. Jadwiga Titz-Kosko wróciła na Wybrzeże i rozpoczęła pracę w gdańskiej Akademii Medycznej.

Jak powstał szpital reumatologiczny dla całego Trójmiasta



W listopadzie 1956 r. z inicjatywy doktor Titz-Kosko, w pobliżu pięknego secesyjnego zakładu balneologicznego, powstał pierwszy oddział Szpitala Reumatologicznego. Sukcesywnie adaptowano przejmowane budynki na kolejne oddziały szpitalne. Pierwszy pawilon powstał w byłym hotelu Nadmorskim, drugi - w dawnym domu wczasowym KC PZPR (Dom pod Różą). Oddział dla dzieci powstał nieco później, w budynku po byłej szkole muzycznej. W tym samym czasie utworzone zostały Wojewódzka Przychodnia Reumatologiczna i Sanatorium Reumatologiczne dla Dzieci.

Szpital Reumatologiczny dysponował wówczas 170 łóżkami dla dorosłych i 60 łóżkami dla dzieci.

Doktor Jadwiga Titz-Kosko (1902-1989) była pomysłodawczynią, twórczynią i wieloletnią dyrektor ośrodków leczenia reumatyzmu w Sopocie i całym Trójmieście. Zdjęcie z marca 1986 r.
Doktor Jadwiga Titz-Kosko (1902-1989) była pomysłodawczynią, twórczynią i wieloletnią dyrektor ośrodków leczenia reumatyzmu w Sopocie i całym Trójmieście. Zdjęcie z marca 1986 r.
Doktor Titz-Kosko była dyrektorem placówki do przejścia na emeryturę w roku 1971. W lipcu 1973 r. nastąpiła zmiana organizacyjna służby zdrowia w Gdańsku i poszczególne jednostki zajmujące się leczeniem schorzeń reumatologicznych zostały połączone w jedną większą, nazwaną Wojewódzkim Zespołem Reumatologicznym.

W czerwcu 1996 r. dla podkreślenia zasług i heroicznej pracy organizacyjnej doktor Jadwigi Titz-Kosko przy tworzeniu ośrodka reumatologicznego wojewoda gdański nadał Wojewódzkiemu Zespołowi Reumatologicznemu imię jego założycielki.

W roku 1993 przy ulicy 23 Marca 93 w Sopocie wybudowano pawilon szpitalny na 28 łóżek, do którego przeniesiono oddział dziecięcy. Natomiast w 1996 r. wyremontowano znajdujący się w pobliżu budynek byłego sanatorium dla dzieci, który służył jako Oddział Rehabilitacyjny dla Dzieci.

Obecnie doskonale wyposażony ośrodek udziela wysokospecjalistycznych świadczeń zdrowotnych w zakresie reumatologii i rehabilitacji. Dorośli hospitalizowani są na trzech oddziałach reumatologicznych, a dzieci na Oddziale Reumatologicznym i Rehabilitacyjnym. W 2019 r. przy ulicy 23 Marca oddano do użytku Oddział Geriatrii. Wszystkie oddziały tworzą Pomorskie Centrum Reumatologiczne im. Jadwigi Titz-Kosko i podlegają Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Pomorskiego.

Tekst ukazał się w nieco zmienionej formie w Bedekerze Sopockim

Opinie (40) 2 zablokowane

Wszystkie opinie

  • (7)

    Sopot to niestety dzisiaj jedynie weekendowa imprezownia i kluby dla facetów z Norłej,budzących sie w podwórkach z wyczyszczonym kontem.Po dawnym uzdrowisku zostały jedynie budynki i pocztówki.A po dawnej artystycznej bohemie,jedynie Spatif.Szkoda.

    • 41 17

    • A wpuścili cię kiedykolwiek do Spata? :)))) (4)

      • 5 8

      • (3)

        Naturalnie,wszyscy mnie tam znają od 30 lat.

        • 9 4

        • Tylko 30-tu? (1)

          Słabo. Mi stuknęło 43 :-P .... A tak w ogóle to i SPAT powoli zamienia się w mordownię..

          • 6 0

          • Przedtem z Marlejem mieliśmy Copacabana na Yamayce)

            • 4 2

        • A Belona znasz?:)

          • 2 2

    • Dzissass. Nie marudz.

      • 4 2

    • Ciekawe kiedy byłeś w Sopocie bo po imprezowej miejscówce już dawno słuch zaginął

      • 3 1

  • Opinia wyróżniona

    (1)

    Jak kiedyś pięknie budowali i ozdabiali. W ścianach czy oknach. Witraże itp. Tak samo jakie kiedyś robili piękne kafelki albo te potężne wanny. Coś pięknego. Gdybym miał kasy jak lodu to bym zrobił sobie łazienkę i kuchnie w takim stylu.

    • 91 2

    • Kluczowe są słowa "kasy jak lodu".

      • 4 1

  • Opinia wyróżniona

    (5)

    Taki duzy, piekny obiekt i tylko 8 m/cy budowy. Az trudno uwierzyc, a przeciez nie mieli do dyspozycji tylu maszyn, urzadzen, ale glowy nie od parady. Ciekawy artykul, milo sie czytalo przy sobotniej kawce.

    • 127 0

    • Re: "i tylko 8 m/cy budowy" (1)

      tak to było możliwe! A czemu? Bo nie było licznych (w tym marszałkowskich) urzędów ochoczo konsultujących Twoją budowę. Mimo, że budujesz na własnej ziemi za własne pieniądze to ""oni" muszą to skonsultować. Do tego dochodzą :otuliny licznych parków, strefy Natura 2000 itd. Sami sobie ten los zgotowaliśmy a teraz się dziwimy - jak to wtedy bylo możliwe? A jeszcze zapomniałbym: a jeśli -nie daj Boże - na twojej posesji nieopatrznie znajdzie się (narysowany ręką urzędnika) korytarz ekologiczny czy ewentualne stanowisko archeologiczne - to...zapomnij i przygotuje się do wieloletniej wymiany korespondencji z..nie wiadomo kim 8-(

      • 13 8

      • Co za bzdury. Prusy akurat szczyciły się rozwiniętą biurokracją i rygorystycznymi planami, więc nie pisz głupot. Piszesz przez pryzmat swoich poglądów a nie faktów. Na to dlaczego kiedyś budowano lepiej składa się wiele rzeczy, a nie to, że obok jest Natura 2000. W ogóle terenów Natury 2000 jest bardzo mało, więc prawdopodobieństwo że jakiś rezerwat zahaczy o twoją działkę to 0,00001%. Z stanowiskami archeologicznymi i korytarzami (które toworzy się, tylko przez drogi a nie prywatne domostwa) to już w ogóle mnie rozśmieszyłeś.

        • 4 1

    • Nie było też takiej biurokracji co teraz

      • 11 1

    • Jak by

      To budował deweloper siódme niebo to do dziś nie byłoby skończone

      • 1 1

    • było znacznie więcej ludzi

      do prac budowlanych

      • 1 0

  • Szklo zatopione w betonie- tak by to dzisiaj wygladalo.

    • 34 1

  • Centrum reumatologiczne

    Na zawsze w moim sercu. Zabiegi u nich pozwoliły uniknąć operacji kręgosłupa w 2010ym. Pozdrawiam serdecznie! Zdrowia wszystkim życzę!!

    • 25 0

  • Wspaniały i piękny obiekt.

    Najukochańsze moje miejsce na wizyty u lekarza lub pobyt w szpitalu. Wspaniała grupa lekarzy. Wszyscy niezwykle uprzejmi dla pacjentów.
    Pozdrawiam wszystkich pracowników.

    • 19 4

  • Dziękuję pani

    • 10 1

  • E tam. (1)

    Egipcjanie postawili piramidę Keopsa w 10 msc.

    • 6 12

    • Oj, chyba nie bardzo.

      Około 20 lat budowali.

      • 6 0

  • W materiale filmowym zapraszają (3)

    Na "ogólnodostępną wieżę"
    Niestety teraz wejście to już 12 zł za osobę tj Drożej niż na samo molo...
    Swoją drogą biedne te bileciarki, stoją cały dzień w kwietniowych chłodach na wietrze i deszczu bo ktoś wymyślił że już jest sezon :)

    • 20 2

    • Re: "ktoś wymyślił że już jest sezon "

      Kudłaty i jego Rada Miejska. Otóż kiedyś sezon na molo rozpoczynał się 1 czerwca, potem - nie tak dawno - na początku maja a teraz.. Tłumacze i objaśniam: chodzi tylko o kasę - miasto "zeżre" każdą gotówkę. A może sopocianom potrzebny by był Złoty Rydwan? Hi, hi, hi...

      • 9 3

    • Mądrze piszesz.

      Taniej kosztuje wejście na wieżę Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. W Sopocie patrzy się na okolicę z wysokości 39 metrów.
      Wieża bazyliki ma wysokość 84 metrów.

      • 2 0

    • Autochtonów to sa obiekty

      Powinni mieć wstęp wolny Gdańszczanie zostali oszukani

      • 1 0

  • A gdzie była Policja czy Straż Miejska?

    "Czołg T34-85 obok apteki "Pod Orłem" na sopockim Monciaku." Myślę, że postępowanie wyjaśniające (można odczytać numery boczne) w sprawie nie uprawnionego poruszania się pojazdem po Monciaku - czy nie długo Strefy Czystego Transportu (hi, hi, hi) rodzi się już w umysłach SM czy tam Policji!

    • 8 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane