- 1 50 lat pracuje w jednym zakładzie (93 opinie)
- 2 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (172 opinie)
- 3 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (177 opinii)
- 4 Woda w zatoce bezpieczna. Można się kąpać (130 opinii)
- 5 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (195 opinii)
- 6 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (77 opinii)
Odszedł Marian Kołodziej
Dziś zmarł Marian Kołodziej, artysta silnie związany z powojennymi losami Gdańska. Miał 88 lat.
- To wielka strata dla kultury, nie tylko pomorskiej, ale i krajowej- mówi marszałek Jan Kozłowski- Marian Kołodziej należał do tego pokolenia artystów, które stworzyło kulturę na Wybrzeżu. A dodatkowo trzeba pamiętać o tym, że odszedł po prostu wspaniały, wielki człowiek.
Marian Kołodziej urodził się we Lwowie w 1921 roku. Jako dwudziestolatek przeżył traumę obozu koncentracyjnego. To wtedy nadał sobie sobie imię i nazwisko zmarłego więźnia - Marian Kołodziej. To doświadczenie zdeterminowało resztę życia artysty. Prawdziwego nazwiska nigdy nie ujawnił.
Po wojnie studiował malarstwo na krakowskiej ASP , następnie osiedlił się w Gdańsku, gdzie do emerytury pracował w Teatrze Wybrzeże. Był twórcą monumentalnego ołtarza - żaglowca , który stanął w Gdańsku podczas wizyty Jana Pawła II w 1987 roku. Zrealizował ok. 200 scenografii teatralnych, m.in. dla sztuk reżyserowanych przez Adama Hanuszkiewicza, Kazimierza Kutza, Stanisława Różewicza.Od 1997 roku Honorowy Obywatel Gdańska, laureat Pomorskiej Nagrody Artystycznej z 2000 roku. Prywatnie mąż aktorki Teatru Wybrzeże Haliny Słojewskiej.
Jednym z najsłynniejszych dzieł Mariana Kołodzieja, nie związanych z teatrem, był cykl grafików " Klisze pamięci" - portrety tysięcy bezimiennych twarzy zapamiętanych z obozu. Wystawę prezentującą część tej serii, zatytułowaną "Labirynty pamięci", można było dwa miesiące temu oglądać w Zielonej Bramie w Gdańsku.
Od jutra przez dwa najbliższe dni w siedzibie Rady Miasta wystawiona będzie księga kondolencyjna dla zmarłego artysty.
Opinie (37) 1 zablokowana
-
2009-11-09 13:38
Geniusz metafory w obrazie...
Tak mówię, bo sama tego doswiadczyłam, jako aktorka, w niezwykłych spektaklach w Jego oprawie scenograficznej i kostiumowej w Teatrze Wybrzeże - w "Domu Bernardy Alba" - '83, "Pułapce" - '85 i "Sztukmistrzu z Lublina" - '88. Mistrz kreował światy przekonywujące, a przecież wieloznaczne i nalezało je wypełnić postaciami niosącymi swoja wewnetrzną prawdę. A grać w kołodziejowym kostiumie... w sukni - jak np. Hrabinę Emilię... rozkosz nie do zapomnienia! Pamiętam, perfekcjonizm Pana Mariana wielu niecierpliwił... hmm... mnie zachwycał. Kto widział "Pułapkę" nigdy nie zapomni tej czarnej ściany gdańskich szaf, które stawały się - synagogą, sypialnią czy... bramą obozu koncentracyjnego.
Miałam też wielki zaszczyt (dziękuje moim starszym Kolegom z teatru) czytać przed Mszą Św. w '87 z mostku na "ołtarzu-okręcie" na Zaspie. Niezapomniane do końca życia. Te Kołodziejowe ołtarze to przecież arcydzieła na miarę gotyckich katedr! I na koniec: Halino! Dziękuję za Twoją sztukę aktorską i za mądrą pokorę, z którą oddałaś "wiele swego" Ukochanemu Człowiekowi, za to że mogłam doświadczyć Twojego szlachetnego koleżeństwa w zawodzie.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.