• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ogromne doświadczenie czy pozorna wszechwiedza? Dlaczego nie wolno rządzić bez ludzi

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
28 listopada 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Nakłady na budżet obywatelski w Gdyni zauważalnie wzrosły, gdy nakazała to ustawa. Wcześniej rządzący miastem przekonywali, że jest to niemożliwe. Nakłady na budżet obywatelski w Gdyni zauważalnie wzrosły, gdy nakazała to ustawa. Wcześniej rządzący miastem przekonywali, że jest to niemożliwe.

Zastanówmy się nad zaletami i wadami sytuacji, w której jakaś ekipa od lat zarządza jednym organizmem, w tym wypadku miastem. Przyjrzyjmy się nie tylko teorii, ale i praktyce - oczywiście na przykładzie Gdyni.



Czy chciałbyś zachować czy zmienić obecne władze twojego miasta?

Zaletą ekip, które długo sprawują władzę, jest ich ogromne doświadczenie, często takie, którego żadna konkurencyjna ekipa mieć nie może. W Gdyni, gdzie niemalże od 30 lat jedno środowisko kształtuje rzeczywistość i podejmuje decyzje, żadne inne nie ma ani takiej wiedzy, ani takiego doświadczenia - to dość oczywiste.

Z kolei wadą zasiedziałych ekip - czyli odwrotną stroną tej samej monety - jest przekonanie, że zna ona już odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie ma sensu otwierać dyskusji, skoro i tak się zna pointę. Nie ma potrzeby uruchamiać burzy mózgów, skoro wszystkie argumenty już kiedyś padły i zostały przeanalizowane.

No właśnie: KIEDYŚ.

Być może od tej analizy minęło kilka lub kilkanaście lat, realia się zmieniły, a to, co nazywamy wiedzą, jest już tylko przekonaniem lub stereotypem. Przekonaniem, że "inaczej się nie da", "to niemożliwe", "trzeba robić w ten sposób, bo to najlepsza opcja", "kiedyś próbowaliśmy inaczej i dlatego wiemy, że tak jest lepiej".

Efekt jest taki, że osoby zgłaszające wątpliwości lub zadające pytania stykają się z pobłażliwym uśmiechem, protekcjonalnym potraktowaniem i rzadko kiedy są traktowane poważnie.

A przecież, gdyby tę zasadę stosować od początku cywilizacji, rozwój byłby niemożliwy, a na pewno - wielokrotnie wolniejszy. Jeśli nie ma przestrzeni na próbowanie, innowacje, zmiany schematów myślowych, zadawanie pozornie banalnych pytań - pozostaje dreptanie w miejscu.

I oczywiście ci pytający, proponujący, myślący out of the box są nieco meczący, wybijają z rytmu, kwestionują - choć wydaje się, że władze powinny ich traktować z niezwykłą wdzięcznością jako niezbędny element miejskiego ekosystemu.

U nas tej wdzięczności się nie doczekają, konieczne są więc inne metody typu: presja czy działanie odgórne.

Darmowa komunikacja dla dzieci i większy budżet obywatelski



Gdy pojawiły się w Gdyni osoby proponujące rozważenie bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską dla dzieci, szybko dowiedziały się, że to absolutnie niemożliwe i miasta na to nie stać. Obywatelski projekt uchwały został odrzucony (przyznaję - również moimi rękami), ale presja społeczna była na tyle duża, podobnie jak działania aglomeracji, że kilka miesięcy później prezydent Szczurek ogłosił, że w swej dobroci daje gdyńskim dzieciom prezent z okazji Dnia Dziecka, czyli bezpłatne przejazdy (daje ten prezent, płacąc naszymi pieniędzmi, nazwijmy to po imieniu).

Uczniowie z Gdyni i Sopotu także pojadą komunikacją za darmo Uczniowie z Gdyni i Sopotu także pojadą komunikacją za darmo

Gdy środowiska opozycyjne proponowały zwiększenie wysokości budżetu obywatelskiego, który w Gdyni długo był listkiem figowym pozornej partycypacji, wnioski były konsekwentnie odrzucane. Dopiero wpisanie obowiązku do zmienionej ustawy samorządowej uczyniło niemożliwe możliwym.

Gdyńska paranoja polegająca tym, że pomysł spoza Samorządności z definicji niewart jest uwagi i poparcia, skutkuje tym, że nie odbywa się żadna sensowna rozmowa o mieście. Różne środowiska coś proponują, ale rządząca ekipa nawet nie otworzy uczciwej rozmowy nad tematem. Albo obśmieje, albo zignoruje, albo odrzuci.

Najgorsze jest to, że dotyczy to każdego obszaru funkcjonowania miasta, od spraw gospodarczych przez edukację, aż po wymiar ideowo-symboliczny.

Nie ma o czym rozmawiać



Przez trzy lata gdyńskie stowarzyszenia wspólnie składały swoje propozycje laureatów do medalu im. Kwiatkowskiego. Okazało się, że nawet poważna dyskusja nad nimi nie jest możliwa. W pierwszym roku cała procedura trwała 5 minut. Prowadzący obrady komisji radny Samorządności stwierdził, że wszyscy mieli na pewno okazje do przeczytania wniosków i znają ich uzasadnienia, więc dyskusja jest niepotrzebna i można od razu głosować.
DYSKUSJA JEST NIEPOTRZEBNA - to mogłoby być motto wykute w sali obrad gdyńskiej Rady Miasta


I rzeczywiście, w realiach, które mamy, to chyba prawda. Jeśli jedna strona z góry i z definicji wie wszystko lepiej, wie, że zna wszystkie potencjalne argumenty i nie ma w sobie ani ciekawości, by posłuchać, ani otwartości, by się zastanowić - nie ma tu żadnej przestrzeni.

Ten mechanizm jest cudny, bo chroni przed wątpliwościami. A strasznie nie lubimy mieć wątpliwości - uwierają i powracają natrętnie, każąc się zastanawiać nad słusznością decyzji.

Czyli sami nie proponujemy zmian, bo przywykliśmy że "tak zawsze było", "tak przecież działa", "skąd wiadomo, że inaczej będzie lepiej", a zgłoszone przez kogoś propozycje od razu traktujemy jako podstęp, konia trojańskiego albo nieodpowiedzialny eksperyment.

W zaklętym kręgu



Taka sytuacja nie tylko frustruje tych, którzy chcieliby wnieść swój wkład w lepsze funkcjonowanie miasta, nie tylko trwale dzieli świat na "naszych" i "obcych, innych, wrogich", ale z definicji UNIEMOŻLIWIA ROZWÓJ. Bo przecież na kwestionowaniu stanu zastanego opiera się nauka, odkrycia, eksperymenty, przełomy technologiczne, zmiany w zarządzaniu.

Dziś, gdy namawiasz do dyskusji, zgłaszasz wątpliwości czy po prostu dzielisz się opinią, dowiesz się, że podjudzasz, jątrzysz, narzekasz. Gdy wskazujesz konkretne obszary, które nie działają tak, jak powinny, możesz przeczytać w komentarzach na popularnym trójmiejskim portalu, że jesteś taki i owaki, że frustrat, nie dostał tego, czego chciał, a w ogóle to jest kiepski, słaby i byle jaki. Aha, i jeszcze, że brudy trzeba prać we własnym domu.

Mam taki kłopot, że jeszcze zbyt dobrze pamiętam pewien ustrój, który tak właśnie traktował wyrażanie trosk, opinii czy postulatów - i czuję "ciary", że taka u niektórych z nas tęsknota za powrotem do tego czasu...

Nie tylko lekarz może zadzwonić na pogotowie



Czasami pojawia się riposta: Krytykujesz? Zaproponuj rozwiązanie! Nie, to nie jest taki prosty związek. Ja mogę np. zwrócić uwagę, że czuję swąd, ale nie muszę wiedzieć, który element instalacji elektrycznej właśnie się przegrzewa. Mogę widzieć przerażające skutki postawienia Gdyni na skraju bankructwa, ale nie mam na tym etapie możliwości audytu finansów miasta, dostępu do zawieranych umów czy bardzo szczegółowych unormowań.

Gdyby alarmować o zagrożeniach czy nieprawidłowościach mogli tylko ci, którzy umieją je eliminować, to na Straż Pożarną dzwoniliby tylko strażacy, a na pogotowie - wyłącznie lekarze.
Był listopad, tak jak teraz. Miałem 14 lat, gdy oglądałem debatę Wałęsa - Miodowicz. Nigdy nie byłem fanem późniejszego prezydenta, ale gdy Miodowicz zapewniał, "że rozwój, że pójdziemy do przodu itd.", to Wałęsa go celnie spointował: "Mam nadzieje, że zabierzemy ze sobą ludzi".

To zdanie zapamiętałem na zawsze. Nadal wydaje mi się kluczowym postulatem.

Weźcie ze sobą ludzi



I zrobię to, czego skupieni wokół prezydenta Szczurka adiutanci nie zrobią z opisanych powyżej powodów, czyli zaapeluję:

Panie Prezydencie, niech Pan zabierze ze sobą ludzi na wędrówkę po Gdyni, którą pan zarządza. Niech Pan tłumaczy, wyjaśnia, ale przede wszystkim pyta i słucha. Te opowieści są ważne i prawdziwe. Pewnie mocno inne od pańskich, ale czy to oznacza, że są niewłaściwe?

A może recepty z poprzedniego tysiąclecia nie pasują do dolegliwości trzeciej dekady XXI wieku? Skąd to przekonanie, że to ludzie mają do czegoś przekonać - może to właśnie ich trzeba przekonywać, zamiast wyniośle milczeć?

Nie mówmy: nie rozumieją - trudno. Mówmy: skoro nie rozumieją sensu takiego działania, to nie wymuszajmy.

Opinie wyrażone w felietonie są osobistymi poglądami autora.

O autorze

autor

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl

Opinie (133) 4 zablokowane

  • lenistwo mieszkańców jest tu kluczowe. (11)

    Polacy do łatwa materia do manipulowania nimi. Władza z 30 letnią praktyką robi to doskonale. Ma wszelkie narzędzia i ludzi poobsadzanych we wszystkich organizmach z miastem powiązanych.

    • 41 4

    • lepiej przyjrzeć się tymi co rządzą tymi co rządzą miastami (4)

      dlaczego miasta mają mniej pieniędzy?

      • 1 6

      • budżety miast każdego roku są większe (3)

        mniej promocji, owiec, tvnu, rydwanów a pieniądze się znajda

        • 4 1

        • Już głosowałem ; 0 do 0 ? Gumkarz dajesz plamę !

          • 0 0

        • Może pijawki watykańskie odłączyć ,a bedzie więcej przybywać mieszkańcom (1)

          • 0 2

          • albo lewackie organizacje?

            • 1 0

    • Śmiesznie taki tekst wygląda pod artykułem mającym manipulować ludźmi :D (1)

      Jak widać, władza wcale nie jest do tego potrzebna. Wystarczy co jakiś czas zapłacić za artykuł i mieć na podorędziu farmę trolli.

      • 1 4

      • tRRoLLe jakie bezczelne ,, ciemny i głupi lud kupi '' J Kurski pit bul Kaczalnika

        • 0 1

    • praktyka jest znacznie dłuższa

      biorąc pod uwagę proweniencję kadr, której kuźnią była spółdzielczość mieszkaniowa.
      Większość socjotechnik pochodzi właśnie z tej formacji, która pod wpływem okresu "słusznie minionego" i dialektyki, stała się własnym zaprzeczeniem. Tam właśnie powstały metody unikania odpowiedzialności z zachowaniem decyzyjności.
      Na cudzej własności.

      • 1 0

    • lenistwo? (2)

      A jakie ma szanse człowiek uplątany w opresyjną rzeczywistość w starciu z wyspecjalizowanym i zdeterminowanym profesjonalistą?! Wyborca może z doskoku i od czasu do czasu czymś się zainteresować. Poświęcając prywatny czas i środki. Ile wytrzyma? Jak wiele da radę?
      Profesjonalista jest w tym 24h/7. Dodaj jeszcze rozbieżność a czasem nawet konflikt interesów a będziesz miał całość. Stąd tak wiele zaskoczeń i zdziwienia działaniami "wybrańców", które sa całkowicie niezrozumiałe z punktu widzenia interesów wyborców a zupełnie oczywiste po przyjęciu odpowiedzniego punktu obserwacji... (vide chociażby zmiany własnościowe versus plany zagospodarowania)...

      W założeniu samorząd to nasi przedstawiciele, majacy prowadzić i reprezentować interesy mieszkańców... W rzeczywistości interes mieszkańców jest na ostatnim miejscu a odpowiedzialność to pierwsza rzecz, którą neutralizują i pozbywają się nasi "wybrańcy"... Wtedy spokojnie można się rozgościć "na urzędzie" i zająć własną pomyślnością...

      • 7 0

      • dodam jeszcze, że profesjonalista ma do dyspozycji aparat prawno - administracyjny (1)

        Opłacany z pieniędzy "ofiary" (wyborcy), którą wielokrotnie później wykorzystuje.
        Dotyczy to wszelkich instytucji przedstawicielskich, które przejmują operacje na majątku "ofiar".
        Wyrazistym przykładem są spółdzielnie mieszkaniowe... wiele wspólnot i skojarzonych z nimi firm zarządczych idzie tą samą ścieżką.

        • 5 0

        • Jewrej leNin dała wykładnię takich działań .

          • 0 1

  • Wypisz wymaluj sytuacja w Gdansku od lat. Zmiana prezydenta nic nie dala, świta i rządy te same. Deweloperski folwark, zabetonować wszystko, nic dla komfortu mieszkańca

    • 9 5

  • Nawet z wczorajszego artykułu zamieszczonego w Oko.press wynika, że ze Szczurkiem nie ma żadnej dyskusji. Żadnej.

    • 8 2

  • To samo Gdańsk i Sopot.

    • 13 1

  • Czekam na cykl artykułów celujących w gdański klub wzajemnej adoracji (1)

    Nie, nie jestem za PISem. Uważam ich za szkodników naszego państwa, ale niestety również ekipa pani Dulkiewicz, jak i ona sama, to ludzie całkowicie oderwani od rzeczywistości i mieszkańców. Ta izolacja od ludzi i nieprzemakalność wręcz razi. Odmienianie na okrągło słów mieszkańcy lub gdańszczanie, zalewanie nas falą sztucznej serdeczności nie zmienia faktu, że pan prezydent nie interesuje zwykły człowiek, zwykły pracownik. Otoczona ochrona, włożona autem, zamknięta w klimatyzowanym pokoju, raczona cateringiem ma innych w nosie. Serdeczność pani prezydent kończy się wraz z wylogowaniem się fb lub zgaszeniem kamery przed którą tak pięknie prawi o prawach ludzi, o dobroci, o równości i tolerancji. Gdy gasną światła jupiterów okazuje się, że to czcze słowa. Bo dla niej najważniejsze jest bywanie i brylowanie

    • 15 0

    • Szkoda, że jej pracownicy nie mogą się wypowiedzieć

      To byłaby ciekawa lektura i wielkie zaskoczenie dla części wyznawców serdecznej prezydentki.

      • 0 0

  • alternatywa (10)

    Wszystko fajnie, w pełni się zgadzam, tylko czy jest alternatywa? Szczerze - póki co nie widzę, może oprócz Bryzy. Ale indywidualność mogąca wygrać ze Szczurkiem? Mam nadzieję, że się ktoś pojawi, bo aż żal tych codziennie traconych możliwości i strat powodowanych niegospodarnością i arogancją obecnej ekipy.

    • 29 4

    • Kononowicz

      • 2 2

    • Bryza to żadna alternatywa. Zero pomysłów, tylko ciągła tania sensacja rodem z Faktu.

      • 9 5

    • Gdyński Dialog. Otwarci ludzie z ciekawymi poglądami działajacy razem

      obserwuje ich od jakiegoś czasu i przekonuje coraz bardziej

      • 13 3

    • dlaczego oczekujemy ciągle "mesjasza", indywidualności, osobowości?! (3)

      W efekcie wychodzi na to, że dajemy się uwieść szczurołapowi...

      W przedwojennej Polsce była prowadzona księga zarządców, rodzaj rankingu ludzi, którym warto powierzyć majątek w zarząd. Był to szacowny zawód, ale jak w każdej profesji z poziomem bywało różnie. Tym trudniejsze jest to, gdy chodzi o mienie, które nadal w powszechnej świadomosci uważane jest za "niczyje"...

      30 lat stagnacji raczej nie sprzyjało konkurencji a zasiedziała "fauna i flora" symbiotyczna stała sie szkodliwa. Biologiczna analogia jest bardzo obrazowa i właściwa. Bakterie Coli są potrzebna i nieocenione, ale pod warunkiem, że znajdują sie w odpowiednim miejscu i robią to, co wyznaczyła im synergia symbiozy organizmów...

      • 4 2

      • Nasze księgo od 1945r Moskwa oraz Kneset prowadzą

        • 0 0

      • (1)

        Ponieważ niestety mamy bezpośrednie wybory prezydenta miasta. Gdyby wybierała go rada miasta, to popyt na osobowość, także medialną, byłby mniejszy. A tak to niestety wybieramy zarządcę kierując się jego medialną atrakcyjnością, charyzmą i propagandą sukcesu.

        • 0 0

        • no tak, bo w wyborach bezposrednich wybiera sie przystojnych

          Powyszej 180cm, raczej brunetow, ze srodziemnomorskim usmiechem.
          To raczej swiadczy o naszym poziomie...

          Oraz o ordynacji, w ktorej nie ma mozliwosci powiedziec "sprawdzam" i prawie, ktore interweniuje jedynie w ewidentnych sprawach kryminalnych.

          • 0 0

    • Januszewski z Bryzy kiedyś wypisywał, że składa mandat radnego dzielnicy ale podobno tego wcale nie zrobił. Zaczyna publiczną działalność od kłamstw? Byłoby fatalnie...

      • 4 5

    • Jak nie ma alternatywy to nie ma demokracji - niech nawet będzie gorszy, potem się go zmieni

      ważne by odspawać władzę od stołków

      • 6 1

    • Może Niesiołowski?

      • 0 0

  • dlaczego wybieramy ludzi, którzy nie liczą się z mieszkańcami?

    w Gdyni nie ma na kogo głosować, w wyborach oddaję nieważne głosy

    • 8 3

  • Rzadza satrapy- ponosza odpowiedzalnosc mezowie stanu

    Kto jest u nas?

    • 7 0

  • W Gdyni jeszcze nigdy nie było tak źle

    • 17 2

  • Najłatwiej mówić, że inna partia zabrała pieniądze i nie ma inwestycje, a jednocześnie wydawać kilka milionów rocznie na głupoty lub je przejadać na bankietach i festynach

    • 10 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane