• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Partnerstwo publiczno-prywatne

Agnieszka Mańka
22 kwietnia 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Inwestycje w Gdańsku wspólnie finansowane przez miasto i przedsiębiorców prywatnych ograniczają się na razie do drobnych inicjatyw. Jak uważają lokalni politycy - partnerstwo publiczno-prywatne powinno być zauważalne także w większych przedsięwzięciach. Wspólnymi siłami można by bowiem np. dokończyć budowę trasy W-Z.

W 1997 roku rada miasta podjęła uchwałę o lokalnych inicjatywach inwestycyjnych. Pozwala ona na udzielenie przez miasto dofinansowania do budowy infrastruktury technicznej dla potrzeb indywidualnych inwestorów, spółdzielni mieszkaniowych oraz developerów. Wysokość dofinansowania wynosi do 70 procent kosztów zadania i dotyczy przede wszystkim kosztów budowy wodociągów, kanalizacji sanitarnej, deszczowej, dróg z oświetleniem, sieci i urządzeń c.o. Inicjatorzy składają wnioski o wsparcie finasowe. Ich realizacja następuje po wpłaceniu przez inicjatora do budżetu miasta przypadającej na niego kwoty partycypacji. Według informacji z magistratu, przez 5 lat partnerstwa publiczno-prywatnego wybudowano wspólnie 12,5 km sieci wodociągowej, 11 km kanalizacji sanitarnej, 8,8 km kanalizacji deszczowej, 360 m sieci cieplnej, 63,5 tys. m kw. chodników i dróg, 270 punktów oświetleniowych, 3 przepompownie ścieków sanitarnych, jedną przepompownię wód deszczowych. Dla samorządowców partnerstwo jest prawidłowym kierunkiem rozwoju miasta, wciąż jednak ogranicza się do drobnych spraw.

- Niestety, nie jest wykształcone na tyle, by objąć swoim zasięgiem większe inicjatywy - skomentował Eugeniusz Głogowski, radny SLD. - Taki rodzaj finansowania jest więcej niż pożądany, choćby z uwagi na szczupłość gdańskiego portfela. Mamy niewiele pieniędzy na inwestycje, a jeśli nie dojdzie w tym roku do sprzedaży GPEC inwestycji nie będzie wcale.

Dla Głogowskiego, żeby partnerstwo miało sens, muszą być spełnione dwa warunki: dobry marketing miasta na zewnątrz oraz przekonujące argumenty, że inwestorowi ten rodzaj współpracy będzie się opłacać.
- Sugerowałbym wytypować propozycje różnych inwestycji i wówczas szukać chętnych. Jedną z niewykorzystanych funkcji w Gdańsku jest funkcja turystyczna. Mamy słabą bazę hotelową i mało nośnych produktów turystycznych. Postawiłbym na zagospodarowanie Starego Miasta, zabudowanie go kamieniczkami i pensjonatami - dodał radny SLD.

Inni samorządowcy oczekiwaliby partnerstwa dla inwestycji drogowych, jak dokończenie trasy W-Z, a nawet proponowaliby zastanowić się nad udziałem portu i miasta w budowie trasy Sucharskiego. Wśród sugestii pojawiło się także stworzenie w ramach współpracy publiczno-prywatnej prawidłowego sektora usług zdrowotnych nie poprzestającego jedynie na zakupie sprzętu medycznego, ale zmierzającego do budowy partnerskiego szpitala. Również radny PO, Bogdan Oleszek dostrzega niedosyt inwestycji partnerskich.
- Wszystko obraca się wokół pieniędzy, a na ich brak narzeka nie tylko miasto, ale też inwestorzy prywatni. Przez to z tymi inicjatywami bywa różnie. Słabo się rozwijają, jest ich coraz mniej, dotyczą drobnych spraw - mówi. - Wolałbym, aby zrobić większą rzecz, przede wszystkim z zakresu drogownictwa, tak by udrożnić zakorkowane miasto.
Radna Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz (LPR) szansę na poprawę i rozwój współpracy sektora publicznego z prywatnym widzi w dialogu oraz racjonalnym gospodarowaniu posiadanymi środkami.
- Czas skończyć z koncertem życzeń i niespójnością w podejmowaniu pewnych działań. Nie może być sytuacji, że wypychamy mieszkaniówkę na obrzeża, potem gonimy za infrastrukturą, a miasto w środku pozostaje niezagospodarowane i zaniedbane - podkreśla. - Często zadania wykonywane są nieprzemyślanie: najpierw kładzie się drogę na osiedlu, a za chwilę zrywa się asfalt, bo trzeba zrobić kanalizację.

Zdaniem radnej LPR wyznacznikiem dla miasta powinno być studium kierunków zagospodarowania. Istotna też jest intensywna współpraca z Sopotem i Gdynią.
- Żyjemy w Trójmieście - wyjaśnia. - Wielu z nas mieszka w Gdańsku, a pracuje w Gdyni. Ten dialog ponad podziałami jest nam bardzo potrzebny, a wciąż nie wychodzi.

W roku 1998 przydzielono dofinansowanie 11 inicjatorom na kwotę 1 mln 7 tys zł. Wykonano sieci wodno-kanalizacyjne, węzły c.o, oświetlenie ulic oraz posąg Gutenberga. Inicjatorzy dołożyli 571 tys. 999 zł. W następnym roku przydzielono dofinansowanie 22 inicjatorom na kwotę 2 mln 700 tys zł. Wykonano sieci wodno-kanalziacyjne, węzły ciepłownicze, drogi oraz pomnik księdza Komorowskiego. Inwestorzy dołożyli 1 mln 617 tys zł. W roku 2000 miasto wyłożyło 2 mln 817 tys 975 zł, a 32 inwestorów 2 mln 281 tys. 644 zł. W roku 2001 przydzielono pomoc 39 inwestorom na kwotę 3 mln 897 tys. 578 zł. Inicjatorzy wyłożyli w sumie 2 mln 801 tys. Dotacja od miasta pozwoliła na budowę dróg na osiedlu Matemblewo, gdzie tanie domy - za 400 tys. zł oraz apartamenty w zacisznej enklawie stworzonej przez Spółdzielnię Mieszkaniową Budownictwa Ekologicznego, zakupili sobie prominentni działacze AWS: były poseł Kazimierz Janiak, były minister edukacji Edmund Wittbrodt, szefowa doradców premiera Jerzego Buzka - Teresa Kamińska, były wiceprezydent Gdańska Zbigniew Czepułkowski, sekretarz miasta Danuta Janczarek. Ekologiczna spółdzielnia otrzymała od miasta dofinansowanie na kwotę 250 tys. zł. Sama dołożyła 483 tys. Przypomnijmy, że spółdzielnia dostała 4 ha gruntu w atrakcyjnej dzielnicy Gdańska, a Lasy Państwowe 73 ha lasów należących do spółdzielni. Sekretarz Janczarek wraz z prezes spółdzielni Anną Radziusz jeździły do Warszawy na rozmowy z dyrektorem Lasów Państwowych. Transakcja nie była korzystna dla państwa, bo lasy były tańsze. Sprawą zajęła się prokuratura. Dotację na drogi w Matemblewie na sumę 150 tys zł dostała też firma Investing, ich udział to 87 tys. W roku 2002 wzrastająca tendencja uległa zahamowaniu. Przyczyną była trudna sytuacja finansowa Gdańska, na którą złożyła się powódź z lipca 2001 oraz zastój na rynku budownictwa mieszkaniowego. Miasto wspomogło inicjatorów sumą 1 mln 983 tys zł. Inicjatorzy dołożyli
1 mln 245 tys. 825 zł. Na rok 2003 zaplanowano dofinansowanie na kwotę 3 mln zł. Od inicjatorów wpłynie kwota 1 mln 600 tys. zł. Dofinansowanie otrzymało już 28 inicjatorów. Pieniądze przeznaczono m.in. na modernizację ulic Baczyńskiego i Chałubińskiego na Chełmie, modernizację przepompowni ścieków w Osowie, modernizację kanalizacji deszczowej przy ul. Miłosnej, infrastrukturę ul. Przemyskiej, osiedla Moje Marzenie, ul. Piekarskiej, osiedla Cztery Pory Roku, modernizację nawierzchni i oświetlenie na Rzęsnej, przebudowę ul. Młodzieży Polskiej, przebudowę ul. Bytowskiej. Zdaniem większości radnych takie drobne przedsięwzięcia mają wprawdzie swoje zalety, ale nie są przykładami pokazującymi, że ta inicjatywa zakorzeniła się w mentalności przedsiębiorców lokalnych. Według nich ona dopiero raczkuje.

W obronie partnerstwa publiczno-prywatnego staje rzecznik prezydenta Gdańska, który nie zgadza się z krytyką radnych.
- Ale właśnie te małe inicjatywy się najbardziej sprawdzają - zaznacza Jerzy Rembalski. - Trudno wyobrazić sobie partnerstwo w przypadku inwestycji typu centrum handlowe. Nie ma firmy, która byłaby tym zainteresowana. Co innego jeśli jakaś firma buduje domy. Wówczas inicjator mówi: my damy złotówkę, wy dacie 2 i wybudujemy drogę. I to jest w interesie mieszkańców, miasta, developera. Takie działanie nie zastąpi oczywiście działań rządu, samorządu, czy dużych firm. Od czegoś trzeba jednak zacząć.
Głos WybrzeżaAgnieszka Mańka

Opinie (12)

  • Zgadzam się z Wami, ale...

    mam kilka 'ale'. Galluxie, jeśli chodzi o stronę prywatną to są to zwykle małe i średnie przedsiębiorstwa, gdyż jak na razie u nas w tym schemacie finansuje się np. termomodernizację obiektów publicznych, modernizację kotłowni, głównie mienie samorządowe. Rzadziej mieszkalnictwo komunalne, gdyż jest problem z windykacją należności. I nie denerwuj się tak.
    Natomiast absolutnie zgadzam się z twierdzeniem o konieczności przejrzystości życia publicznego, ustanowieniem mechanizmów, które pozwolą na sprawniejsze działanie i ukrócenie samowoli. I zgadzam się też, że większość polityków ma charakterystyczne nabyte zwyrodnienie kory mózgowej, które ogranicza ich zdolność planowania długoterminowego do okresu 4-5 lat :-)
    Spotkałem jednak wiele pozytywnych przykładów wśród działaczy samorządowych, lecz trzeba przyznać, że bardziej na poziomie gmin wiejskich i powiatów, którzy tej choroby nie złapali.
    Zgadzam się absolutnie z tym, że jest dużo do zrobienia i należy dążyć do poprawy w działaniu samorządów, niestety wydaje mi się, że w większej części konieczna jest zmiana mentalności, faktem jest, że mentalność można zmienić "narzędziami ekonomicznymi" i to bardzo efektywnie :-)
    W każdym razie nie zgodzę się z twierdzeniem, że partnerstwo publiczno - prywatne nie sprawdzi się u nas i że do tego nie dorośliśmy. Ten proces już ruszył i znam wiele pomyślnie zakończonych projektów, gdzie zastosowano ten schemat finansowania.

    • 0 0

  • W GB nie ma podatku pogłównego. Niestety. Jest coś zbliżonego do liniowego, ale nie zupełnie też niestety

    co do Matemblewa, to lepiej niech Ci ludzie płaca podatki w Gdańsku, gzieś muszą mieszkać, a nie w Kowalach lub innych ościennych gminach. W Gdańsku też muszą być miejscqa dla bogatych ludzi. Dla nich musza być te same reguły skoro wykładają kasę na drogę, która ma stac sie własnością gminy. W artykule złośliwie nie powiedziano, że miasto przejmuje na własność wszystkie pieniądze i cała inwestycję, która powstała w ramach partnerstwa. Przypomnę, że wodociągi, kanalizacja jest obecnie dochodową częscia infrastruktury, a nowe drogi przyczyniają się również do wzrostu wartości gruntów miasta w okolicznych do tej nowej drogi terenach - działkach. Po prostu ręce opadają jak sie czyta ciągłe opinie na nie, nie, nie. To jest akurat dobre w naszym mieście. Przyczepcie się do wojewody i rządu za nieustanne mzonki ws. autostrady A1 wierzę jednak Panu Kurylczykowi w jego dobre intencje), jednak góra w Warszawie nie wie jak tu możjna zarobić na tym i sprawa sie rypie juz od 10 lat. za te wszystkie seminaria, ekspertyzy, koszty narad, jałowe spotkania, tony materiałów drukowanych i opracowań z analizami o czy wokół A1, serio można by wybudowac jakieś 10 kilometrów tej autostrady i moglibysmy pojechac o 10 minut szybciej do Starogardu czy Torunia juz dzisiaj. Słowacy budują swoją autostradę z Brastysławy (wczesniej Wiednia) w okolice Popradu przy granicy z Polską, powoli jakieś 20 km na rok. Ale po 5 latach maja juz 100 km i sie z nas śmieją, chociaz to 5 razy miejszy kraj od Polski.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane