- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (456 opinii)
- 2 Szybko odzyskali skradzione auto (43 opinie)
- 3 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (192 opinie)
- 4 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (280 opinii)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (166 opinii)
- 6 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (66 opinii)
Pasażer-widmo z Gdańska do Krakowa. "Po mojej podróży nie został ślad"
Czy to możliwe, by przy obowiązujących współcześnie restrykcyjnych zasadach bezpieczeństwa, przejść przez kontrolę na lotnisku, wejść na pokład i dolecieć na miejsce, a po takiej podróży w systemie nie pozostał żaden ślad? Nasz czytelnik przekonał i siebie, i państwowego przewoźnika LOT, że to możliwe.
Pan Marcin kupił bilety na lot z Gdańska do Krakowa kilka miesięcy temu. W środę, 7 lutego, pojechał na lotnisko. Ponieważ odprawił się przez internet, na miejscu przeszedł tylko kontrolę bezpieczeństwa, wsiadł na pokład i doleciał bez problemu do portu lotniczego w podkrakowskich Balicach.
W piątek - dzień przed planowanym powrotem nad morze - chciał przez internet odprawić się na lot powrotny. Gdy logowanie się nie powiodło, zadzwonił na infolinię LOT-u.
- Po tym, co usłyszałem w słuchawce, usiadłem z wrażenia - opowiada pan Marcin. - Konsultant powiedział, że moja rezerwacja na lot powrotny do Gdańska została anulowana, bo... nie stawiłem się na lotnisku w Gdańsku. Przekonywano mnie, że nie wsiadłem na pokład samolotu, więc siłą rzeczy nie może być mnie teraz w Krakowie. Gdy próbowałem tłumaczyć, że leciałem tym samolotem i że to jakaś pomyłka, oznajmił mi, że jedyne, co mogę teraz zrobić, to kupić nowy bilet.
Na dowód, że przeszedł przez bramki na lotnisku w Gdańsku i dotarł samolotem do Krakowa, pan Marcin pokazał nam:
- rachunek z baru szybkiej obsługi na lotnisku w Rębiechowie, gdzie dostęp mają wyłącznie osoby odprawione,
- potwierdzenie przelewu z hotelu, w którym nocował
- zrzut ekranu ze smartfona, na którym widać, kiedy i gdzie przemieszczał się po Krakowie.
Z propozycji konsultanta LOT-u pan Marcin nie skorzystał. Zamiast tego do Gdańska wrócił pociągiem.
- Nie mogłem ryzykować kolejnej jazdy na lotnisko i ewentualnej straty kilku godzin na wyjaśnienie sprawy, bez gwarancji, że cokolwiek uda mi się wskórać. Postanowiłem już po powrocie do domu ustalić, jak system nie odnotował mojej obecności na pokładzie samolotu. Można powiedzieć, że poleciałem do Krakowa na gapę - mówi pan Marcin.
Firma odpowiadająca za odprawy wszczyna kontrolę wewnętrzną
Skontaktowaliśmy się ze spółką LS Airport Services, czyli tzw. agentem handlingowym, który odpowiadał za kontrolę pasażerów lotu LO3501, czyli tego, z które skorzystał pan Marcin. Jak wyjaśnia nam Karol Kotowicz z biura prasowego LS Airport Services, przypadek naszego czytelnika jest wynikiem błędu "niezależnego systemu informatycznego".
- Niepoprawnie zadziałał czytnik kart pokładowych - informuje Karol Kotowicz. - Prowadzimy też dalszą kontrolę wewnętrzną, w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej sprawy. Kontrola potrwa co najmniej kilka dni, bo wymaga uzgodnień kilku jednostek, podległych pracowników i przede wszystkim analizy technicznej sprzętu (w tym monitoringu), który pozostaje fizycznie poza centralą. Wyciągnięte zostaną wnioski, które wyeliminują analogiczną sytuację w przyszłości. Jeśli zajdzie taka konieczność, zostaną również wyciągnięte konsekwencje wobec osób, które popełniły błąd lub nie dopilnowały swoich obowiązków.
Może to dotyczyć zarówno osób wpuszczających pasażerów do samolotu (zdarza się, że numery z kart pokładowych spisywane są ręcznie, a dopiero później zostają wprowadzone do systemu), jak i obsługi samolotu - stewardesy przed odlotem muszą przeliczyć pasażerów i skonfrontować ich liczbę z tzw. manifestem, a więc listą z nazwiskami pasażerów, którzy weszli na pokład.
Tajemniczy przelew
Co ciekawe, pan Marcin po powrocie do Gdańska zauważył, że w dniu wylotu do Krakowa na jego konto została zwrócona część kosztów biletu. Jesienią za bilet na trasie Gdańsk - Kraków - Gdańsk zapłacił 192 zł, a na konto wróciły mu 83 zł.
- Skoro zdaniem LOT-u nie stawiłem się na lotnisku i moja rezerwacja została automatycznie anulowana, to skąd ten zwrot? Przecież linie lotnicze nie zwracają same z siebie pieniędzy pasażerom, którzy nie stawili się na lotnisku. Trudno mi to zrozumieć - dziwi się pan Marcin.
Jak zapewnia przedstawiciel LS Airport Services, panu Marcinowi przysługuje przejrzysta ścieżka reklamacyjna i może on wedle własnego uznania złożyć oficjalną skargę wraz z opisem sytuacji.
- Dla ułatwienia procedury, w dokumencie warto zawrzeć podstawowe informacje dotyczące lotu (numer rezerwacji, numer lotu, dane osobowe) oraz opis poniesionej szkody, a także wszelkie pozostałe informacje, które pozwolą jednoznacznie określić wartość roszczenia - precyzuje Kotowicz.
Niewykluczone, że pasażer skorzysta z trybu przewidzianego przy tzw. overbooking, a więc sytuacji, w której przewoźnik odmawia pasażerowi wejścia na pokład, bo sprzedał na dany lot za dużo biletów. Wówczas pasażer może liczyć nie tylko na zwrot poniesionych kosztów, ale także na dodatkowe odszkodowanie.
LOT: pasażer musi lecieć "zgodnie z kolejnością"
Wyjaśnienie sprawy komplikuje sam przewoźnik, który w odpowiedzi udzielonej panu Marcinowi napisał, że jego rezerwacja została anulowana automatycznie przez system, bo pasażer nie stawił się na lotnisku w Gdańsku i tym samym nie zrealizował pierwszego odcinka biletu. Przewoźnik powołuje się na regulamin, w którym informuje o konieczności wykorzystania wszystkich etapów lotu zgodnie z kolejnością.
- Na stronie lot.com dostępne są ogólne warunki przewozu pasażerów i bagażu stosowane w Polskich Liniach Lotniczych LOT S.A. Znajduje się tam zapis odnośnie kolejności odcinków biletu, który zawiera informację o konieczności wykorzystania odcinka wylotowego w celu wykorzystania dalszej części biletu - napisała panu Marcinowi Alina Pitaichuk z Polskich Linii Lotniczych LOT S.A.
Sytuacje, w której pasażer posiada bilet w obie strony, dociera w miejsce docelowe innym środkiem transportu, a chce wrócić samolotem - przewidują tylko tani przewoźnicy.
Opinie (245) 6 zablokowanych
-
2018-02-19 09:41
już na początku szaleństwa ze zdejmowaniem butów i innym upokarzaniem pasażerów udowodniono (2)
i to wielokrotnie, że terrorysta jak tylko zechce, to bez większych problemów wejdzie na pokład i wniesie bomby lub noże i tym podobne
- 8 1
-
2018-02-19 13:43
a pamiętacie jak kazali właczać laptopy, by udowodnić że działają, czyli bateria to bateria a nie kostka trotylu?
kiedyś wiozłem w bagażu laptop BEZ baterii i nie dało się włączyć... borze zielony jaka była jazda z tymi kafarami...- 3 0
-
2018-02-20 08:34
o czym ty mówisz? Nikt nie wniósł niczego na pokład...
- 0 0
-
2018-02-19 10:03
I taki kraj chce mieć elektrownię atomowa?
Co będzie, gdy błędnie zadziała "niezależny system informatyczny"?
- 11 0
-
2018-02-19 10:09
Gdyby nie miał powrotnego sprawy by nie było.Nie ma klienta to i kasy nie ma a tu ups.
- 1 0
-
2018-02-19 10:10
Sprawdzić na kamerach i wszystko będzie jasne!!!
- 2 1
-
2018-02-19 10:11
W Polsce wszystko jest możliwe.
Złożysz na policji zawiadomienie o tym, że cię okradli i od razy od ręki masz już gotową kartkę o umorzeniu. Tak szybko to tylo w Polsce.
- 8 2
-
2018-02-19 10:12
(2)
W sumie.. wszystko jest możliwe.
25 stycznia wracalam z Sztokholmu do Gdańska. Na lotnisku nawet nie sprawdzono mi dowodu. Równie dobrze na moim bilecie mógł lecieć ktoś inny.
Leciałam WizzAirem.- 4 1
-
2018-02-19 18:30
szengen jest
celem kontroli jest bezpieczenstwo lotu, a nie kontrola ludności jak w PRL,
więc powinieneś byc skontrolowany wchodząc do samolotu,
a po zejsciu - po co?- 1 1
-
2018-02-19 21:25
Pantone
Jeżeli nie miałaś śniadej skóry i brody to nie sprawdzali. Zdziwiona?
- 0 0
-
2018-02-19 10:13
Po co nagłaśniać, teraz islamiści będą tak latać po całej europie.
- 7 1
-
2018-02-19 10:23
Też mi nowina... Miliony ludzi chodzą, po świecie bez żadnych papierów... Głównie do Europy...
- 3 0
-
2018-02-19 10:29
Tylko w Gdańsku takie cuda
Nie dosyć że patron z odlotem , to jeszcze "Mala Sycylia" z budyniem
- 8 4
-
2018-02-19 11:03
W Gdańsku lotnisko ma zabezpieczenia ok , ale ludzie są zmęczeni
Generalnie to jakby miałby być jakiś incydent z panami w maskach to leżymy i kwiczymy ..
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.