• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pedagodzy umywają ręce

Tomasz Nalikowski
20 maja 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
- To kpina, że nauczyciele mówią, że nic się nie stało i próbują wyciszyć sprawę - denerwuje się rodzina dziewięcioletniej Kasi, która była seksualnie napastowana przez grupkę nieco starszych uczniów przy jednej ze szkół na Obłużu.

Dziewczynka bawiła się z koleżanką na placu w pobliżu szkoły. W pewnym momencie grupka starszych uczniów, którzy chwilę wcześniej zaproponowali wspólną zabawę, zaatakowała. Dwóch chłopców przytrzymało dziewięciolatce ręce, dziewczyna nogi, a ostatni z napastników ściągnął spodnie, wyjął genitalia i przysunął je do twarzy dziewczynki.

- Córka przybiegła do domu roztrzęsiona, przerażona i zapłakana. Dopiero po pewnym czasie udało się nam dowiedzieć, co się stało - mówi matka dziewczynki. - Później okazało się, że tamta grupa napastowała też jej koleżankę.

Rankiem rodzina zaprowadziła Kasię do szkoły, by spotkać się z dyrekcją i wychowawczynią. Dziewczynka zapamiętała wygląd napastników, oraz imiona jakimi się do siebie zwracali.

- Moja siostra i jej koleżanka przeszły się po klasach i obie rozpoznały jednego chłopca - mówi brat Kasi. - Został on wywołany na korytarz, ale gdy się nie przyznał, to pozwolono mu wrócić do klasy. Potem na zdjęciach zbiorowych uczniów tej szkoły dziewczynki również rozpoznały podejrzanych.

Nam powiedziano, że nie mają stuprocentowej pewności i szkoła nie może nic zrobić. Dodano, że najlepiej by było, jakbyśmy sami znaleźli winnych i doprowadzili do tego, by się przyznali. To jest po prostu kpina. W dodatku wychowawczyni siostry, która udała się z matką na miejsce zdarzenia sugerowała, że całe zajście było niegroźne, a "takim małym peniskiem nie można było przecież nic zrobić". I coś takiego mówi nauczyciel! Gdy zgłosilismy sprawę na policję, to dyrektorka stwierdziła, że teraz oni się zajmą zdarzeniem, a szkoła nie może już nic zrobić. Bardzo liczyliśmy na pomoc szkoły, ale wszyscy umywają ręce i chcą sprawę wyciszyć. Jedynie na policji przyjęto nas bardzo dobrze.

Zdaniem władz szkoły nie ma żadnej pewności, że czynu dokonali uczniowie tej szkoły.

- Dziewczynki nie były stuprocentowo pewne - mówi dyrektorka podstawówki. - Cały czas próbowaliśmy ustalić, którzy chłopcy to zrobili, jeśli rzeczywiście są oni z naszej szkoły. Wychowawczyni przebywała na przerwach z dziewczynkami by sprawdzić, czy kogoś rozpoznają. W naszym programie wychowawczym bardzo ważne miejsce zajmuje respektowanie praw dziecka, profilaktyka przemocy. Po tym strasznym zdarzeniu podjęliśmy decyzję, że nasz szkolny psycholog przeprowadzi z wszystkimi uczniami profilaktyczne rozmowy dotyczace takich właśnie sytuacji.

Rodzina nie zamierza zostawić sprawy w ten sposób. O sytuacji poinformowała kuratora, naczelnika Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Gdyni i wizytatora ds. przestrzegania praw dziecka i ucznia.
- Nam nie chodzi o to, by te dzieciaki postawić pod pręgierzem - mówi brat Kasi. - Chcemy, by zostali jednak w jakiś sposób ukarani, by przeprowadzono rozmowy z ich rodzicami. Moja siostra ma tylko dziewięć lat, codziennie spotyka swojego napastnika w szkole. Jak ma zaufać potem takiej instytucji, gdy pozostaje on bezkarny? Szkoła ma również wychowywać, ale w tym wypadku zakrawa to chyba na żart.

P.S. Dla dobra dziewczynki jej imię zostało zmienione.
Głos WybrzeżaTomasz Nalikowski

Opinie (52)

  • ja uważam, że to sprawka galluxa, bo małego peniska

    • 0 0

  • hay arnie

    od małego peniska gorszy jest mały móżdżek a ty własnie go masz:))))

    • 0 0

  • Skrzydelko czy nozka?

    Jakby nie patrzec, postawiony problem jest powazny :))).

    • 0 0

  • Na przesluchanie z nia

    Wychowawczynie trzeba przesluchac! Ona musi wiedziec kto to zrobil. Skad moze wiedziec ze chlopak mial malego penisa? Napewno go zna :)

    • 0 0

  • To raczej nie zabawa w doktora....

    "Dwóch chłopców przytrzymało dziewięciolatce ręce, dziewczyna nogi, a ostatni z napastników ściągnął spodnie, wyjął genitalia i przysunął je do twarzy dziewczynki"...
    Odnoszę dziwne wrażenie, że jest to jednak poważne wykroczenie dotyczące nie tylko molestowania "małym peniskiem"... Co innego wyjąć i pokazać a co innego złapać, trzymać i jeździć po twarzy. i nie sądzę, aby mozna było się zasłaniać nieświadomością czynu tudzież zabawą.
    W każdym bądź razie jestem zbulwersowana. A wypowiedź wychowawczyni jest godna ubolewania. Mogła sobie oszczędzic i po prostu się przyznać że jest bezradna tudziez nie wie co ma zrobić w takim przypadku. Ciekawe co by jednak zrobiła tudziez powiedziała jakby doszło do gwałtu. Że młodzież teraz szybciej dojrzewa seksualnie a ów chłopiec był zakochany w swojej młodszej koleżance i chciał jej okazać miłość?

    • 0 0

  • anulka lubię cię ale..

    nie mogę doczytać się tam "jeżdżenia po twarzy"
    mam wrażenie ,że pisałaś to z lubością:)))
    KONFABULUJESZ kotku:))))

    • 0 0

  • Oj, Panie Gallux

    "wyjął genitalia i przysunął je do twarzy dziewczynki".... może zabardzo posunęłam się wewłasnych rozważaniach, ale fakt przytkniętych, przepraszam PRZYSUNIĘTYCH, genitaliów do twarzy nie był chyba zbyt radosny dla owej "Kasi"?
    PS. z lubością?????????? No ładnie Panie Psychologu...

    • 0 0

  • OCZYWIŚCIE ŻE NIE BYŁ..

    ale trzymajmy sie faktów.

    • 0 0

  • No nie....

    Gallux, czepiasz się :-) "drobiazgów"

    • 0 0

  • anulko..

    diabeł zawsze tkwi w szczegółach:)))

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane