• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

PiS się nie rozpada

rozmawiał Jacek Grąziewicz
23 marca 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
aktualizacja: godz. 13:21 (23 marca 2007)
Rozmowa ze Zbigniewem Kozakiem, posłem Prawa i Sprawiedliwości.

Przebieg niedzielnej konwencji Prawa i Sprawiedliwości pozwalał mieć nadzieję, że z pierwszych stron gazet znikną informacje dotyczące rozliczania przeszłości. Premier Jarosław Kaczyński mówił o przyszłości, podkreślał potrzebę wykorzystania dobrej sytuacji gospodarczej. Tymczasem w minionym tygodniu ponownie główne miejsce w rozmowach polityków zajęły kwestie lustracji i deubekizacji. Czy oznacza to, że dla PiS nadal najważniejsze jest rozliczanie przeszłości?

Oczywiście, że nie. To jedynie niektóre media chcą, aby społeczeństwo właśnie tak myślało. Przecież w minionym tygodniu głównym wydarzeniem było przedstawienie tzw. "pakietu Kluski" wprowadzającego znaczące ułatwienia dla przedsiębiorców. Media akcentowały jednak inne sprawy. Oczywiście, nie mówimy, że rozliczaniem przeszłości nie będziemy się zajmować w ogóle. To zostało już przesądzone, bo dla części naszych parlamentarzystów te kwestie są bardzo ważne. Są to ludzie z pokolenia, które wycierpiało naprawdę wiele złego. I ludzie ci chcieliby, aby winni ich prześladowań zostali ukarani. Rozliczenie przeszłości jest konieczne dla budowy IV RP. To są jednak tylko fundamenty. I one zostały już w dużej części postawione. A dzisiaj głównym naszym celem jest włączenie "drugiego biegu" i wykorzystanie rozwoju gospodarczego.

Po sejmowych kuluarach od dłuższego czasu krąży informacja, że Jarosław Kaczyński rozważa porozumienie się z Donaldem Tuskiem w sprawie skrócenia kadencji Sejmu. Czy rzeczywiście coś jest na rzeczy, czy to raczej tylko kolejny "straszak" na koalicjantów PiS?

Na pewno nie myślimy dzisiaj o przyspieszonych wyborach. I rozmowy z opozycją z pewnością nie dotyczą tej kwestii. Są one raczej wyrazem nowej strategii zaprezentowanej podczas konwencji. Doszliśmy bowiem do wniosku, że dla dobra Polski w wielu sprawach powinniśmy szukać kompromisu. Myślę tutaj np. o polityce zagranicznej. Nie może być bowiem tak, że partia rządząca mówi zupełnie coś innego niż opozycja. Bo wtedy stajemy się niewiarogodni jako państwo. A do tego nie możemy dopuścić. Tak więc tutaj chodzi raczej o zawieranie pewnych kompromisów.

Czyżby więc w kontaktach PiS z Platformą dochodziło do pewnego ocieplenia?

Bardzo na to liczę. Bo ten konflikt nie służy nikomu. A najbardziej przykre jest to, że do społeczeństwa wysyłamy sygnał, iż politycy potrafią się tylko kłócić. Dodam, że czasami zupełnie bez sensu. Powinniśmy oddzielać nasze poglądy polityczne od bieżących działań. Oczywiście, różnimy się. Jednak to wcale nie oznacza, że jako ludzie nie powinniśmy się szanować. Powinniśmy starać się porozumieć. Osobiście mam bardzo dobry kontakt z posłami Platformy - np. wspólnie z Jarosławem Wałęsą stworzyliśmy interpelację dotyczącą ratowania Stoczni Gdańskiej, którą podpisało następnie większość posłów z Pomorza. A to, że nie doszło do powstania koalicji PiS - PO uważam za dużą porażkę polityków obu ugrupowań. Polska by na tym wiele zyskała. Moglibyśmy przeprowadzić wówczas naprawdę solidne reformy, zwłaszcza, że była by wtedy szansa nawet na powstanie koalicji, która mogłaby zmieniać Konstytucję.

Czy oznacza to, że z Platformą moglibyście przeprowadzić solidniejsze reformy niż z LPR i Samoobroną?

Na pewno. Mielibyśmy przecież zdecydowaną większość w Sejmie.

Koalicją raz po raz wstrząsają kolejne nieporozumienia. W ostatnich tygodniach dotyczyły one m.in. kwestii zmiany konstytucji. Czy w takich warunkach da się w ogóle normalnie pracować? Czy politycy PiS nie są już tym zmęczeni?

Na te wszystkie występy już się uodporniliśmy. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że kryzysy są często generowane przez media w sytuacji, gdy tak naprawdę ich nie ma. Najlepszym przykładem na to jest artykuł w bieżącym numerze "Newsweeka", zgodnie z którym Andrzej Lepper miał być wyrzucony z rządu. A nikt o tym nawet nie myślał. Natomiast kwestia zmiany konstytucji jest wykorzystywana wyłącznie do celów politycznych. Ma to służyć odbudowaniu przez Ligę Polskich Rodzin poparcia wśród elektoratu wywodzącego się ze słuchaczy Radia Maryja.

W toku dyskusji nad zmianą konstytucji w PiS ujawniły się jednak dość silne podziały.

Ale te podziały były cały czas obecne. I niczym one partii nie grożą. Przecież podczas każdego posiedzenia klubu parlamentarnego dyskutujemy i często spieramy się ze sobą. W wielu sprawach mamy różne zdanie. I gdyby jakiś dziennikarz posłuchał naszych rozmów, to za każdym razem mógłby stwierdzić, że PiS się rozpada. A tak się przecież nie dzieje. Bo nasz program jest właśnie wypadkową tych wszystkich dyskusji.

Podczas niedawnych wyborów szefów pomorskiego PiS Jacek Kurski stwierdził, m.in. że "będzie konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie". Czy to odzyskiwanie Pomorza dla pana partii już się zaczęło?

Naturalnym jest, że partia rządząca wymienia kadry związane ze "starym układem", wymienia osoby, które blokują nasze poczynania. Nie zgadzam się jednak z tezą, że powinniśmy wymieść wszystkich.

Jacek Kurski nie mówił jednak tylko o urzędach. Rządzący mają przecież wpływ na obsadę wielu innych stanowisk. Regułą stało się, że są one traktowane jako swoiste "łupy wojenne". Jednak nigdy w historii rządzący wprost o tym nie mówili.

Powiem wprost: dla mnie te słowa były naganne. Chyba również premier odczuł to w ten sam sposób, skoro udzielił Jackowi Kurskiemu za to wystąpienie nagany. Z drugiej strony widzę, że w pewnych spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa te zmiany są potrzebne. Istotne jest jednak, aby stanowiska te zajmowali najlepsi fachowcy. Nie mogą być to ludzie przypadkowi, lub - jak ma to miejsce w przypadku części osób powoływanych przez Samoobronę - totalnie skompromitowani.

Czy Piotr Ołowski, odwołany niedawno wojewoda pomorski, musiał stracić stanowisko właśnie dlatego, że blokował poczynania PiS? A może był za bardzo samodzielny?

Wojewoda musi współpracować zarówno z rządem, premierem, jak i ze swoim środowiskiem politycznym. A decyzja o odwołaniu Piotra Ołowskiego wskazuje, że z jego pracy władze partii nie były do końca zadowolone. Osobiście musze jednak stwierdzić, że byłego już wojewodę bardzo cenię. I uważam, że godnie reprezentował pomorski PiS.

W rozmowie z "Gazetą Gdańską" Jarosław Wałęsa stwierdził, że cieszy się, iż Jacek Kurski został wybrany szefem gdańskiego okręgu PiS, gdyż to bardzo dobrze wróży Platformie. Czy polityka prowadzona przez Jacka Kurskiego nie jest zbyt radykalna?

W tej sprawie mam wyrobione zdanie: nie zgadzam się z polityką prowadzoną przez Jacka Kurskiego. Uważam, że należy współpracować z Platformą Obywatelską. Jacek Kurski chce tworzyć twardą opozycję. A do czego to prowadzi, widzimy w Sejmie. Tak więc z Jackiem Kurskim nadajemy na różnych falach. Ja staram się szukać porozumienia z Urzędem Marszałkowskim, porozumienia z każdym, kto może zrobić coś dobrego dla Pomorza. Twarda walka jest nam niepotrzebna. Politycy są dorosłymi ludźmi i powinni się dogadywać. Musimy wykorzystać szansę, która się otwiera przed naszym regionem: budować jak najwięcej dróg, przyciągać jak najwięcej inwestorów. A bez współpracy jest to niestety niemożliwe. Wybory są raz na cztery lata. I wtedy możemy pokazywać, co nas różni. A dzisiaj najważniejszy powinien być interes naszego województwa.

Jak ocenia pan szanse tworzącej się Metropolii Zatoki Gdańskiej? Czy jest pan zadowolony patrząc na rozwój filarów tego organizmu, czyli Gdańska, Gdyni i Sopotu?

Niestety, Trójmiasto w porównaniu do innych regionów Polski rozwija się bardzo powoli. Jedynym pozytywem jest właśnie to, że zaczyna się mówić o powstaniu Metropolii. Kiedy bowiem startując w wyborach samorządowych wspomniałem o możliwości powstania takiego związku, zostałem bardzo skrytykowany. Ja się jednak nie obrażam. Bo brakuje mi tego, że Trójmiasto nie jest jednym organizmem. Wiele wspólnych przedsięwzięć mogłoby bowiem przyczynić się do rozwoju całego regionu. Na wiele inwestycji łatwiej byłoby nam pozyskać środki. Wszystko zmierza jednak w dobrym kierunku. I mam nadzieję, że już niedługo Metropolia stanie się faktem.
Gazeta Gdańskarozmawiał Jacek Grąziewicz

Opinie (52) 6 zablokowanych

  • :) miło przeczytac:)

    • 0 0

  • Cała prawda

    PiS – partia wodzowska, rządzona przez dwa klony – kacze odpowiedniki owcy Dolly (będącej realnym przywódcą Platfusa Obibockiego). Partia zakonserwowuje ludzi, pozbawiając ich przyjemności życia w wolności. Zwolennicy PIS zwani są PIS-iorami lub s-PIS-kowcami, a według tajnych zaPISków programowych z ostatniego zjazdu partii skrót rozwija się jako P***** i Słońce, partia znana też jako BiN – „Bezprawie i Niesprawiedliwość”; ciekawostka: bin po angielsku oznacza „Kosz na śmieci”). Należy także pamiętać, że Prawo i Sprawiedliwość to pojęcia bliźniacze.

    Partia została założona przez braci Kaczyńskich. Główne punkty programu jej to:

    * Zrobić z Polski IV Rzeszę Pospolitą;
    * Rozpowszechnić w całym kraju moherowe berety;
    * Zalegalizować satanizm;
    * Przejąć kontrolę nad Ojcem Dyrektorem Tadeuszem Rydzykiem.

    Patrząc na nazwę tej onanizacji (czy tam organizacji) to Prawo to nie jest sprawiedliwość, bo by nie było tego „i”!

    W programie partii czytamy: „PiS da nam niższe podatki, PiS da nam miejsca pracy, PiS da nam wszystko”.

    Ze skrótem PiS nierozerwalnie wiąże się tajemnicza liczba PI (tak gdzieś ze trzy i czternaście setnych). Oto kilka ciekawych zależności między „PiS” i „PI”:

    1. Proces przekształcania 3-ciej Rzeczypospolitej w tzw. 4-tą Rzeczpospolitą przez przywódców „PiS” zatrzymał się właśnie na liczbie PI (wg. wielu znamienitych matematyków jest to liczba ze wszech miar niewymierna, dlatego twierdzą, że to może jeszcze potrwać...);
    2. Liczba PI używana jest przy obliczaniu długości obwodu moherowego beretu – standardowego elementu uzbrojenia geriatrycznych bojówek „PiS”.

    • 0 0

  • Miło przeczytać?

    Słowo "Kurski" pada kilka razy..

    • 0 0

  • PRECZ Z KOMUNĄ I UBECJĄ

    • 0 0

  • chcialam ladnie napisac, zeby nie bylo ze jakis prostak sie wypowiada, ale jak slysze nazwisko Kurski, to wszystko co porzadne ze mnie ulatuje :/. Kurski niech spada se swoimi kantami, zamiast niego niech przyjdzie pan Kozak. Nie wiadomo co ma za uszami, ale przyjemniej sie czyta jego wypowiedzi niz prostackie i glupie teksty pana Kurskiego.

    • 0 0

  • A CO TO ZA RÓZNICA?

    nie bedzie PISu to bedzie to samo tyle, ze pod inna nazwą.
    a co to za różnica? był Zchn, porozumienie centrum,
    kld, unia wolnosci, unia pracy,sld,socjaldemokracja, itp itd kto to zliczy i zapamieta?
    a teraz jest pis po lpr, demokraci, i inni.
    ci sami ludzie, tylko mixy i nazwy inne.
    a burdel jaki był taki jest.
    to jest Polska właśnie.

    acha, tylko UPR wiecznie ta sama.

    • 0 0

  • Spokojnie popieram Pana Premiera

    i PiS

    • 0 0

  • Smutny tytuł.

    A już miałem nadzieję szkoda

    • 0 0

  • Jacek Kurski na prezydenta wszechświata

    • 0 0

  • SamoPIS tonie! Jak poparcie im spadnie poniżej 10% to się rozsypią na 10 frakcji.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane