• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Piąta kadencja prezydentów Trójmiasta. Czas na ograniczenie liczby kadencji

Michał Stąporek
2 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Sprawdziliśmy majątki nowo wybranych radnych
Jacek Karnowski, Paweł Adamowicz i Wojciech Szczurek rządzą swoimi miastami od 1998 roku. Właśnie rozpoczęli piąte kadencje na tym stanowisku.

Jacek Karnowski, Paweł Adamowicz i Wojciech Szczurek rządzą swoimi miastami od 1998 roku. Właśnie rozpoczęli piąte kadencje na tym stanowisku.

Premierem Polski był Jerzy Buzek, prezydentem Aleksander Kwaśniewski, w USA rządził Bil Clinton, a w Niemczech Helmuth Kohl. Za to na Białorusi prezydentem już od czterech lat był Aleksander Łukaszenka. W tym samym czasie, czyli w październiku 1998 roku, Paweł Adamowicz, Wojciech SzczurekJacek Karnowski zaczynali swoją pierwszą kadencję na stanowisku prezydenta.



Czy powinno się ograniczyć liczbę kadencji prezydentów miast?

Ci mieszkańcy Trójmiasta, którzy z racji wieku dwa tygodnie temu po raz pierwszy zagłosowali w wyborach, mieli dwa lata, gdy obecni prezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu rozpoczynali swoje rządy.

Paweł Adamowicz, Wojciech Szczurek i Jacek Karnowski zapraszali ich kolejno na otwarcie miejskich przedszkoli, placów zabaw, boisk sportowych, parków miejskich, do udziału w festynach komunikacyjnych i w miejskich sylwestrach. Na razie nie dotyczą ich jedynie organizowane chętnie przez prezydentów targi dla seniorów.

W wolnej Polsce wyrosło całe pokolenie mieszkańców Trójmiasta, które nie zna innych prezydentów, niż ci, którzy właśnie zostali wybrani na swoją piątą kadencję.

Tymczasem nawet w PRL-u, który często jest przywoływany jako przykład długotrwałych rządów skostniałej administracji, była większa rotacja na stanowiskach prezydentów miast. Od przywrócenia tego urzędu w 1973 roku do przełomu roku 1989, w Gdańsku i Gdyni było po trzech prezydentów, w Sopocie zaś czterech.

Wybory samorządowe pokazały, że prezydent, który piastuje swoje stanowisko przez co najmniej dwie kadencje, musi się naprawdę postarać, by swój urząd stracić. Gdyby ktoś chciał wysłuchać wykładu na ten temat, powinien zgłosić się do Ryszarda Grobelnego, urzędującego przez 16 lat prezydenta Poznania, który ma wyjątkowe know-how w tej kwestii.

Z drugiej strony mieszkańcy nad wyraz chętnie wybaczają samorządowcom te grzechy, które - wydawałoby się - dyskwalifikują z udziału w życiu publicznym. Oskarżany przez kilka kobiet o gwałt i molestowanie były prezydent Olsztyna przegrał wybory dopiero w drugiej turze i to raptem 523 głosami.

Ta niespotykana zdolność do długiego trwania liderów samorządów sprawia, że coraz częściej pojawiają się głosy o konieczności wprowadzenia kadencyjności na stanowiskach wójtów, burmistrzów i prezydentów. W Polsce takie rozwiązanie praktykujemy w stosunku do urzędu Prezydenta RP, którego nie można sprawować dłużej, niż przez dwie pięcioletnie kadencje.

Wprowadzenie kadencyjności na stanowisku prezydenta miasta wymusiłoby na włodarzach działania, których dziś nie sposób dostrzec.

Realizowanie zapowiedzi Obecna sytuacja, w której nie ma limitu pełnionych kadencji, pozwala urzędującym prezydentom na wyborczy argument: "Wybierzcie mnie po raz kolejny, żebym mógł dokończyć to, co zacząłem" albo - co gorsza - "Żebym zrobił to, czego nie zdążyłem jeszcze zacząć".

Jasne określenie limitu możliwych kadencji sprawi, że kandydaci nie będą szermować obietnicami spektakularnych, ale i czasochłonnych inwestycji, lecz skupią się na celach bardziej realnych, które łatwiej zweryfikować.

Szybsze reagowanie na kryzysy Wpadki zdarzają się każdemu, a stara mądrość mówi, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Grzechem nie jest więc popełnienie błędu, lecz niewyciągnięcie z niego nauki.

Gdy rządzi się kilkanaście lat, po każdym błędzie można grać na przeczekanie, liczyć na to, że w wieloletnim dorobku, ten akurat błąd nie zostanie zapamiętany. Prezydent rządzący maksymalnie osiem lat nie zaryzykuje zamiatania sprawy pod dywan, musi się nią zająć, by on sam nie był oceniany wyłącznie przez jej pryzmat.

Szykowanie następców Nie chodzi przy tym o budowanie dynastii, lecz przekazywanie unikalnej wiedzy innym urzędnikom. Rolę następcy (a raczej: kandydata na niego) powinien pełnić ten zastępca prezydenta, który jest najlepiej wtajemniczony w najważniejsze sprawy miasta.

Jak to wygląda obecnie? W Gdańsku jest to niemożliwe, bo wiceprezydenci traktowani są jak specjaliści od spraw trudnych, co sprawia, że to na nich - nierzadko słusznie - skrupia się niechęć mieszkańców związana z niepopularnymi decyzjami.

W Sopocie Jacek Karnowski regularnie zmienia swoich pierwszych zastępców: najpierw współpracował z Cezarym Jakubowskim, potem z Pawłem Orłowskim, następnie z Bartoszem Piotrusiewiczem, a obecnie z Marcinem Skwierawskim.

Jedynie w Gdyni możemy mówić o zaplanowanej sukcesji, gdzie do objęcia schedy po Wojciechu Szczurku szykowany jest Michał Guć. Równie, a może nawet jeszcze bliższy prezydentowi Marek Stępa, z racji wieku nie będzie ubiegał się o ten urząd.

We wrześniu tego roku pracownia PBS zapytała Polaków o to, czy są za ograniczeniem kadencyjności burmistrzów, wójtów i prezydentów. W sondażu opowiedziało się za tym 66 proc. ankietowanych.

A potem i tak wybraliśmy tych, których "znamy i lubimy".

Paweł Adamowicz, Wojciech Szczurek i Jacek Karnowski zaczynają swoją piątą kadencję. Od samego początku Trojmiasto.pl patrzy władzom na ręce.

Opinie (310) 6 zablokowanych

  • Zamiast ograniczenia kadencji proponuję ZAKAZ kandydowania dla członków JAKIEJKOLWIEK partii.

    To by naprawdę uzdrowiło sytuację. Może wtedy bym nawet zagłosował na Jaworskiego, bo przecież na pisiula głosować nie będę !!

    • 2 5

  • Uwaga do tekstu

    Bill piszemy przez 2 ll a Helmut Kohl to Helmut a nie Helmuth :) pozdrawiam

    • 8 0

  • Zwykła mafia z 3City

    bez komentarza

    • 5 5

  • Ludzie, dwie kadencje to aż 8 lat !!!

    Wystarczający czas aby zrealizować wszystkie niezbędne inwestycje. Jeśli mamy na myśli naprawdę dobrych włodarzy. W Gdyni Cegielskiej udało się to znacznie szybciej niż w ciągu ośmiu lat, a działo się to w czasach, kiedy nie istniało coś takiego jak "kasa z Unii".

    To, że w Gdańsku dopiero po 16 latach na kredyt udało się dostosować trasę Słowackiego do obecnie panujących realiów, a Spacerowa to nadal wstyd na sali, to żadna "normalność", tylko zwykła ŻENADA i NIEUDOLNOŚĆ.

    • 4 6

  • Czyli jak Wałęsa miał swoje "zderzaki" tak identyczna metode stosuje prezydent Gdańska?

    "W Gdańsku jest to niemożliwe, bo wiceprezydenci traktowani są jak specjaliści od spraw trudnych, co sprawia, że to na nich - nierzadko słusznie - skrupia się niechęć mieszkańców związana z niepopularnymi decyzjami."

    • 1 3

  • Wina leży w systemie wyborczym

    • 4 5

  • Kadencja naszych włodarzy powinna być maksymalnie dwie kadencje.

    z możliwością ubiegania się o nową kadencję po 4 latach. Jeśli np. nowy prezydent nie sprawdzi się, to wyborcy mieli by możliwość wyboru na następną kadencje starego sprawdzonego prezydenta. Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie - w żadnym przypadku - nie powinni być na urzędzie non stop kilka kadencji, bo popadają w rutynę i są oderwani od rzeczywistości.

    • 4 6

  • Nie mylmy skutków z przyczynami

    Nie ma żadnej możliwości wyboru lepszego, bardziej fachowego, praktyczniejszego kandydata dopóki dominują dwie partie polityczne i dopóki te dwie partie blokują demokratyczne reformy Prawa Wyborczego. Który z kandydatów może sobie pozwolić na finansowane z kieszeni podatnika masowe reklamy, wyjazdy propagujące czy wnikliwe i precyzyjne wyjaśnienie swoich osiągnięć oraz planów. Który z nowych kandydatów może dostać dobry czas i miejsce oglądalności w mediach. Tylko ten ma prawo i możliwość przedstawienia siebie w odpowiednim świetle któremu Skarb Państwa płaci grube miliony za przynależność do odpowiedniej partii. Każdy inny musi się zgodzić na zgrzebność i chałupnictwo.
    Tak więc nie deformujmy skutków a żądajmy usunięcia przyczyn. Bardzo łatwo w ten sposób pozbawić do końca prawa wyboru a pozostawić tylko prawo do głosowania. Demokracja to nie dyktatura partyjna lecz właśnie to co się stało podczas ostatnich wyborów. Nie chciane PO i PIS krzyczą o przekłamaniach, a nie chcą widzieć jak przez niechęć dla nich w nieprawdopodobny sposób osiągnął sukces PSL. Jeżeli nadal będą w kolejnych wyborach takie zasady pseudo wyboru to jestem przekonany, że obecny sukces PSL i pominięty w poprzednich wyborach sukces Korwin-Mikkego olśni wszystkich jeszcze dziwniejszymi wynikami.
    Na przykładach innych miast widzimy jak nieudolni Prezydenci, Burmistrze i inni decydenci zostali jednak wymienieni. Przy władzy zostali tylko ci których błędy w ogólnym rozrachunku dają się przyswoić.

    • 2 1

  • Bez sensu

    Bez sensu zmiana na siłę dla samej zmiany. To może idąc tym tropem wprowadźmy kadencyjność naszych rodziców, babć, dziadków, wujków itd., itp.??

    • 5 10

  • prezes (1)

    przepisy bym zmienil ...max 3 kadencje trzeba dac sznse innym a nie taki pan pawel bedzie rzadzil 20 lat .... czyz nie

    • 8 5

    • Chcesz dać szansę, ale komu? Nikt sensowny się nie ujawnił

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane