- 1 Zalane ulice po burzy nad Trójmiastem (147 opinii)
- 2 W biały dzień kradł rośliny z trawnika (86 opinii)
- 3 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (202 opinie)
- 4 Gdynia najszczęśliwsza, ale kto robił raport? (185 opinii)
- 5 121 tys. zł kary dla "Solidarności" za baner (407 opinii)
- 6 Wieczorem zwykłe skrzyżowanie, rano rondo (48 opinii)
Pierwszy rezerwat na Bałtyku?
U podnóża Kępy Redłowskiej w Gdyni ma powstać pierwszy na Bałtyku trwały rezerwat morski. Dla deweloperów oznaczałoby to ograniczenie dochodów i okrojenie inwestycji, dla rybaków - zakaz połowu na tym terenie. Zyskała by na tym turystyka oraz podwodna flora i fauna. Póki co cały projekt stoi pod znakiem zapytania. Powód? Brak jasnych regulacji prawnych.
Sprawę utworzenia morskiego rezerwatu forsuje polski Greenpeace. Nie jest to jednak nowa sprawa, o utworzenie rezerwatu różne organizacje postulują już od lat '80-tych. - Uważamy, że właściwą ochronę obszarów morskich, w tym Kępy Redłowskiej, mogą zapewnić jedynie rezerwaty przyrody na terenach morskich, wolne od destrukcyjnej działalności człowieka. Jak najszybciej powinny zostać podjęte działania zmierzające to jasnego ustalenia organów władnych je utworzyć - przekonuje Magdalena Figura, koordynatorka, kampanii morskiej w Greenpeace Polska.
Jeśli powstanie, będzie to pierwszy stały rezerwat morski na Bałtyku. A jak to bywa z pionierskimi projektami, ich realizacja zwykle zaczyna się od kłopotów.
- Statut Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ogranicza naszą działalność do granicy województwa, a ono kończy się na linii brzegowej. Wysłaliśmy w tej sprawie zapytanie do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Póki co odpowiedzi nie otrzymaliśmy - mówi Joanna Jarosik, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku. - Uważamy jednak, że Kępa Redłowska jest obszarem cennym ale nad formą jego ochrony należy się jeszcze zastanowić - dodaje.
Kompetentny nie czuje się też Urząd Morski w Gdyni. - Urząd zarządza co prawda obszarem morskim, ale nie będąc organem ochrony przyrody nie jest zobligowany do ochrony jej - twierdzi Monika Zakrzewska, inspektor ochrony wybrzeża morskiego w Urzędzie Morskim w Gdyni.
Co tak cennego kryje się w Bałtyku niedaleko Kępy Redłowskiej, że konieczna jest ochrona tego terenu? - Niewiele osób wie, że jest to jeden z najcenniejszych przyrodniczo obszarów Zatoki Gdańskiej, na którym wciąż żyje wiele rzadkich i zagrożonych gatunków fauny i flory, jak np. kilka gatunków krewetek, trawa morska, czy czarny glon, z którego produkuje się agar, wykorzystywany przy produkcji żelatyny. Oprócz tego żyje tam ponad sto innych gatunków zwierząt i roślin morskich - mówi prof. Jan Marcin Węsławski, kierownik Zakładu Ekologii Morza w Instytucie Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie.
Rozwój tak różnorodnych gatunków jest możliwy dzięki istnieniu od lat trzydziestych XX wieku głazowiska. To właśnie na nich żyją gatunki, które przez prądy morskie z łatwością byłyby wypłukiwane z piaskowego podłoża. - To naturalna rafa podmorska, oaza bioróżnorodności na tle piaszczystego dna. Dodatkowo miejsce to jest na tyle nienaruszone przez człowieka, że stanowi też doskonały punkt odniesienia dla badań nad biologią morza - przekonuje profesor.
Według wstępnych szacunków rezerwat miałby rozciągać się na szerokość ok. 1 km. - Granice rezerwatu nie są jeszcze dokładnie określone, nie ma też map morskich. Póki co nie wiemy też jak mielibyśmy wyznaczyć ten teren - mówi Joanna Jarosik, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Utworzenie rezerwatu pokrzyżowało by jednak plany deweloperom, którzy planują budowę hotelu wraz z kompleksem parkingów na Polance Redłowskiej, a także rybakom, którzy nie mieli by wstępu na teren rezerwatu.
- Trasy spacerowe wzdłuż brzegu, wyspa na morzu jaką planował Sopot czy orzeł wynurzający się z wody właśnie u podnóży Kępy Redłowskiej - takie pomysły mogą wyrządzić dużą krzywdę środowisku morskiemu - wyjaśnia Jan Marcin Węsławski. - Jednak turystyka na tym nie ucierpi. Nie widzę przeszkód przed nurkowaniem, czy nawet kąpaniem się na takim obszarze - dodaje.
W Polsce już prawie 33 proc. lądowego obszaru objęta jest różnymi formami ochrony. Na morzu nie powstał dotychczas żaden rezerwat przyrody.
- Marzena Klimowiczm.klimowicz@trojmiasto.pl
Opinie (112) 1 zablokowana
-
2009-07-21 20:22
Ale babka!!
I jaka bycza!!
- 2 0
-
2009-07-21 20:39
Cała Polska.
To jeden wielki rezerwat !!!!
- 4 0
-
2009-07-21 20:41
W Orłowie rezerwat, (2)
A w Chałupach zasypują zatokę by powiększyć plażę.
- 4 1
-
2009-07-21 21:44
W Chałupach zasypują, ponieważ jeśli tego nie będą robić to zniknie nie tylko plaża ale i Chałupy (1)
Poza tym za wymywanie piasku w Chałupach odpowiedzialne jest złe usytuowanie portów i tzw. sztuczne pirsy.
Radzę zainteresować się tematem.- 0 0
-
2009-07-21 23:02
Do Aldwyn Danu ITD
Z drugiej strony BARANIE.Zatoka Pucka
- 0 0
-
2009-07-21 20:58
Może by tak nawrzucać do zatoki więcej takich kamieni?
Może jest to szansa, aby odbudować w ten sposób florę i faunę zatoki. Może UE dałaby na to trochę pieniędzy?
- 2 1
-
2009-07-21 23:05
nie!!!!!!!
plaże w redłowie wtedy zamkną
- 0 0
-
2009-07-22 09:44
JEDYNA SZANSA żeby mogły przetrwać takie miejsca
i pewnie ostatni moment żeby to zobić- niedługo bowiem całe wybrzeże syf ogarnie- ale czy urzędy i "władze" w polsce są w stanie to zrozumieć?
- 1 0
-
2009-07-24 12:17
Jest OK
Długośc tej dyskusji na forum świadczy, że jest to wazny temat. To co nie udało się w latach 90 naukowcom moze uda się teraz zielonym NGS-om. Oby politycy nam dojrzeli świadomościowo równie szybko. Ciekaw. ktory pierwszy oderwie sie od paska szemranego busines-u ?
- 2 0
-
2010-10-29 19:02
rezerwat morski
mieszkam w Redłowie i jestem za rezerwatem. trzeba chronić przyrodę przed człowiekiem.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.