- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (613 opinii)
- 2 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (36 opinii)
- 3 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (16 opinii)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (242 opinie)
- 5 Rekordzista dostał 5 mandatów (81 opinii)
- 6 Rusza wyczekiwana inwestycja na Witominie (68 opinii)
Po eksmitowanej fermie lisów została padlina
Dwa miesiące po likwidacji lisiej fermy na Oruni dzikie koty jedzą szczątki padłych lisów, a mieszkańcy twierdzą, że fetor rozkładającej się padliny jest gorszy, niż ten, który unosił się nad okolicą, gdy ferma działała.
![zobacz na mapie Gdańska zobacz na mapie Gdańska](/_img/icon_map_16x12.gif)
- Na terenie byłej fermy pozostawiono oskórowane zwłoki lisów i innych zwierząt, które zaczynają gnić i są bardzo blisko budynków. Padlina leży w stertach śmieci bez żadnej kontroli - mówi pani Joanna, która poinformowała nas o problemie. - Dodatkowo pozostało tam kilkadziesiąt kotów, których domem i żywicielem, nieświadomym bądź świadomym, był właściciel zlikwidowanej fermy. Obecnie koty żywią się wyłącznie padliną, która jest już w takim stanie rozkładu, że za kilka dni koty i tak nie będą w stanie jej jeść. Myślę, że sprawą powinien się zainteresować sanepid.
Mieszkańcy na razie zgłosili sprawę Pomorskiemu Kociemu Domowi Tymczasowemu i Spółdzielni Mieszkaniowej, która miała dalej zająć się tematem. Jednak w tych działaniach wyprzedziło ją miasto, a konkretniej Gdańskie Inwestycje Komunalne. -Wyłoniliśmy w przetargu firmę, która w czwartek rano weszła na tę część fermy, która należy do miasta i rozpoczęła porządki - wyjaśnia Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzecznik GIK. - Niestety, procedury przetargowe trwały dość długo, dlatego dopiero teraz mogliśmy się tym zająć.
Jak dowiedzieliśmy się, na miejscu, poza szczątkami zwierząt, znajdują się też - w nieczynnych już chłodniach - resztki mięsnej karmy, którą żywione były lisy. Szczątki lisów jednak mieszkańcy znajdowali jeszcze na długo przed likwidacją fermy. - Łapy lisów i wszystko to, co nie nadawało się do zmielenia na karmę dla... żyjących lisów, znajdowali sąsiedzi na polanie, niedaleko fermy, na którą chodzili z psami- mówi Joanna.
O ile należąca do miasta część byłej fermy zostanie uporządkowana, o tyle pozostały teren, leżący w prywatnych rękach, już niekoniecznie. - Właściciel ogrodził swoją część i postawił na niej tabliczkę "teren prywatny", na który my, jako miasto, wkroczyć nie możemy - wyjaśnia Skorupka.
Opinie (250) ponad 10 zablokowanych
-
2011-03-11 21:53
straż miejska gęba wiejska
jak to się mówi, he he
- 1 0
-
2011-03-11 22:45
sami się o to prosili
- 1 1
-
2011-03-12 10:23
ŚMIERDZĄCĄ SPRAWĄ POWINNO ZAJĄĆ SIĘ CBA.
1.Najpierw tereny gdzie ma być pętla tramwajowa wykupują podejrzane typy a tych którzy temu się sprzeciwiają podkładają bomby, ogień itp.
2.Lisiarze chcą się przenieść i proszą miasto o pomoc w przeniesieniu.
3.Miasto odpowiada lisiarzom, że nie ma pieniędzy i przeciąga sprawę.....
4.Przed eksmisją lisiarze proszą ponownie o pomoc w przeniesieniu wszystkich ferm I ZGADZAJĄ SIĘ SAMI NA PRZENIESIENIE. W imieniu miasta odpowiada GIK że niema pieniędzy i nie chce rozmawiać na temat przeniesienia ferm przez samych lisiarzy.
5.Wojewoda Pomorski przeznacza na przeniesienie ferm około 1 miliona złotych i kwotę tą stawia do dyspozycji GIK i egzekutora który opłaca wszystkich biorących udział w egzekucji.
6.Przeniesiono jedną fermę na dodatek skandalicznie jak z tego widać a pozostałych dwie w ogóle nie ruszono.
7.Prezydent Miasta Gdańska ogłasza sukces na konferencji prasowej razem z egzekutorem Wojewody.
8.Pieniądze wydano, podzielono a problem ferm pozostał na dodatek tą którą eksmitowano, eksmitowano w sposób skandaliczny pozostawiając to co widać.
Lisiarze którzy walczyli przez szereg lat z miastem pozostali i zapewne dalej będą walczyć.
ZAMIAST DAĆ UŁAMET Z TYCH PIENIĘDZY I POMÓC LISAIARZOM KTÓRZY BY SAMI SIĘ WYNIEŚLI I DAWNO BY NIE BYŁO ICH NA OSIEDLU - ZROBIONO AKCJE - ZROBIONO PRZEKRĘT- KOMU NA TYM ZALEŻAŁO- 1 0
-
2011-03-12 11:56
Fetor okropny (1)
Chodziłam kiedyś z takim jednym co ma ferme lisów przed Żukowem, mimo kąpieli było zawsze czuć ten fetor od niego :( , dobrze że na Oruni to zlikwidowali.
- 0 0
-
2011-03-12 11:59
Coś mi się wydaje ze chodzi o tego Śmierdziela o inicjałach W.K. z Kartuz , ciężko w jego toważystwie wytrzymac :/
- 0 0
-
2011-03-12 13:14
ŚMIERDZĄCA SPRAWA....
Przed egzekucją fermy ze zwierzętami w hotelu HEWELIUS zorganizowano konferencję pt.Ustawa o ochronie zwierząt w aspekcie pracy lekarza weterynarii ...a dobrostan zwierząt.
W konferencji brał udział Wojewoda Pomorski.
Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Organizatorem był Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
KTO ZA TO ZAPŁACIŁ- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.