• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po tragedii w Redzie

Sylwia Ressel, Mirosław Odyniecki
8 listopada 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Ktoś podpalił właścicieli rottweilerów
Psy jak ludzie

Wszystko wskazuje na to, że tylko jeden rottweiler z trzech pilnujących posesji przy ulicy 12 Marca w Redzie zaatakował 7-letnią Emilkę. To opinia biegłej sądowej, która zbadała wczoraj zwierzęta. Jej zdaniem nie ma też stuprocentowej pewności, że to właśnie pies spowodował śmierć dziewczynki. - Na ciele dziecka niewątpliwie są ślady psie, ale są też inne, nie od kłów - powiedziała Agnieszka Kępka, międzynarodowy sędzia kynologiczny, treserka i biegła sądowa. Policja twierdzi jednak, że to zbyt daleko idąca ocena. Wskazuje, że śmierć dziewczynki nastąpiła raczej na skutek pogryzienia przez rottweilera. Oględziny potwierdzają, że dziecko miało zmiażdżoną krtań, co spowodowało uduszenie.

Ciało siedmioletniej Emilki, uczennicy Szkoły Podstawowej nr 3 w Redzie, odnalazł około godziny 20 w poniedziałek jej dorosły brat - Krzysztof. Leżało na posesji Ryszarda P., sąsiada państwa K., przy ulicy 12 Marca w Redzie. Wyglądało na to, że dziecko zostało zaatakowane przez rottweilery należące do Ryszarda P., a znajdujące się czasowo pod opieką Władysławy i Kazimierza K., emerytów mieszkających w domku gospodarczym. Psy były w dwóch kojcach na posesji. W chwili tragedii emeryci i Halina K., matka dziewczynki, prawdopodobnie bawili się na libacji w domku gospodarczym. Wczoraj policja postawiła zarzut nieumyślnego doprowadzenia do śmierci Emilki jej matce, która niewłaściwie opiekowała się dzieckiem oraz Kazimierzowi K., który nie dopełnił obowiązku należytego dozoru nad psami. Grozi im kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Rottweilery są w wejherowskiej lecznicy na obserwacji. Agnieszka Kępka, biegła, która je zbadała, twierdzi, że psy są zrównoważone i sympatyczne.

- Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że tylko jeden z nich zaatakował dziecko - powiedziała Agnieszka Kępka. - Dlaczego tak się stało? Te psy nie są socjalizowane w środowisku ludzkim. Przebywały na posesji oddalonej od innych siedzib człowieka, do tego znajdującej się blisko lasu. Mają niezwykle zaostrzony instynkt terytorium. Będą więc broniły posesji.

Spróbowaliśmy odtworzyć poniedziałkowe zdarzenia.

Balanga

Libacja trwała od rana. Uczestniczyły w niej oprócz matki Emilki oraz Władysławy i Kazimierza K. także ich dorosłe dzieci. Około godz. 11 córka małżonków K. dokonała ostatniej dostawy sześciu "jaboli", które zaczęto rozpijać. Pili głównie małżonkowie K. i Halina K., matka dziewczynki. Około południa do mieszkania, w którym odbywała się libacja, przyszła Emilka i była tam co najmniej do godz. 13, czyli do momentu, gdy dzieci małżonków K. wyszły do domu. Odprowadzał ich do wyjścia ojciec, Kazimierz K. Wszystkie trzy rottweilery były ponoć w kojcach.

Od tego momentu do około godz. 19 jest luka. Około godz. 19 brat Emilki, Krzysztof, zaniepokojony jej nieobecnością, po raz pierwszy udał się na poszukiwania. Podszedł do posesji Ryszarda P., ale nie wszedł do środka, bo zauważył rottweilera biegającego luzem. Udał się do szkoły, sądząc, że tam może być siostra. Wrócił stamtąd około 20.30 i ponownie podszedł do posesji Ryszarda P. Wszystkie psy były już w kojcach. Początkowo nie zauważył ciała siostry, gdyż leżało za węgłem. W końcu tknięty przeczuciem wszedł głębiej. Wówczas zauważył kałużę krwi... Biesiadnicy spali w domku.

Tajemnica tragedii

Jaki przebieg miała sama tragedia? Na razie nie wiadomo. Prawdopodobnie w którymś momencie dziewczynka chciała wrócić do domu i wyszła na podwórko. Nie wiadomo, czy któryś z psów był poza kojcem, czy dopiero na widok dziecka wydostał się z niego. Rany, jakie odniosła dziewczynka - na szyi oraz nogach - wskazują, że prawdopodobnie jeden pies błyskawicznie skoczył jej do gardła, przegryzając tętnicę i miażdżąc krtań. Pamiętajmy jednak, że to tylko domniemanie. Zwierzę przez kilka metrów mogło wlec ciało dziecka i pozostawić je za węgłem. Tam znalazł je Krzysztof K.

Odpowiedzialni

Powyższy opis to jedynie najbardziej prawdopodobna wersja oparta na zabezpieczonych śladach. Śledztwo w sprawie jest w toku. Nie ma chyba jednak mieszkańca, który nie zadawałby sobie pytania o winnych tragedii. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie tylko pies przyczynił się do śmierci 7-letniej uczennicy.

- Dziecko i psy winny mieć właściwą opiekę - stwierdziła Agnieszka Kępka. - To pewne. Jeśli zaś idzie o zachowanie zwierzęcia, psy z listy agresywnych, a figurują na niej również rottweilery, rzeczywiście mają pewne genetyczne cechy, dzięki którym są nieco ostrzejsze i bardziej bojowe od innych czworonogów. Nie są to jednak mordercy. Jeśli atakują, to dlatego, że albo zostały w ten sposób wyszkolone przez człowieka, który wywołał w nich agresję lub też mają pewne charakterologiczne wypaczenia. Posiadacze psów często zapominają, że zwierzę to istota czująca. Że musi być ułożone i wychowane. A już szczególnie te psy, które mogą mieć cechy przywódcze, powinny trafiać do rodzin spokojnych, zrównoważonych. Jeśli ktoś zawinił tragedii, to tylko człowiek. Gdzie była matka dziecka, co robili opiekunowie psów...?

Dorota Szostakowska, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Gdańsku, twierdzi, że tylko pies o wyraźnie spaczonym charakterze zaatakuje człowieka.

- Jednak pies nie przychodzi na świat jako agresor czy bandzior - mówi Dorota Szostakowska. - Staje się agresywny na skutek działań człowieka. Proszę zauważyć, że wiele czworonogów przejmuje pewne cechy swoich panów. Pies towarzyszący osobie łagodnej z czasem pokornieje, staje się spokojny. Czworonóg obcujący z ludźmi niezrównoważonymi często zachowuje się także niespokojnie, dziwnie.

Kontrowersje budzi lista psich ras uznawanych za agresywne. Zgodnie z nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt z czerwca br., prowadzenie hodowli lub utrzymywanie takiego czworonoga wymaga zezwolenia organu gminy. W Gdyni do tej pory uzyskało taką zgodę ponad 300 osób.

- Pozwolenia wydajemy jednak na podstawie wniosku zainteresowanego - powiedziała Barbara Strzelczyńska, inspektor w Wydziale Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta w Gdyni. - Pismo musi zawierać m.in. informację o pochodzeniu psa, jego rasie i wieku. Także o warunkach, w których ma on egzystować. Możemy tylko ufać, że mieszkaniec wypełni wniosek rzetelnie. Natomiast nie jesteśmy w stanie ocenić na podstawie tego dokumentu, czy rzeczywiście zainteresowany powinien podjąć się wychowania psa z listy. Możemy tylko ufać, że to człowiek odpowiedzialny i że dobrze będzie traktować zwierzę.

Rozporządzenie ma poważne luki. Nie zawiera np. przepisu mówiącego o postępowaniu wobec właścicieli psów z listy, którzy nie mają zezwoleń na posiadanie tych zwierząt. - Jestem przeciwniczką tworzenia jakichkolwiek list - dodała Dorota Szostakowska. - Bo przecież nie tylko rottweilery lub buldogi amerykańskie bywają ostre. I kundle są groźne. I krzyżówki psów z listy. Za ich agresją zawsze jednak kryje się człowiek...

Wolę do więzienia!

Matce siedmioletniej Emilki, która w poniedziałek w Redzie została zagryziona przez psy oraz Władysławie i Kazimierzowi K. opiekującym się psami, postawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki i po przesłuchaniu zwolniono w środę wieczorem do domu.

Policja nadal ma trudności z dokładnym odtworzeniem przebiegu zdarzenia. Przesłuchania Haliny K., matki Emilki i Kazimierza K. opiekuna psów, niewiele wniosły do sprawy, poza jeszcze większym jej zagmatwaniem. Udało nam się porozmawiać z matką dziewczynki i Kazimierzem K., bezpośrednio po zwolnieniu ich z policyjnego aresztu. Kazimierz K. niewiele umiał powiedzieć o tragicznym dniu. Przeszkodziła temu nadmierna dawka wypitego wtedy alkoholu. Halina K., matka Emilki, twierdzi jednak, że dobrze pamięta ten dzień. I nie zapomni go do końca życia.

- Wolałabym zgnić w więzieniu niż wracać do domu - zaczęła swoją opowieść Halina K. - Jak teraz żyć? Co powiedzą najbliżsi? Ja nie rozumiem, jak Emilka mogła znaleźć się na podwórzu? Przecież nigdy sama tam nie przychodziła, bała się tych psów. Nawet nie umiała sama otworzyć skobla... Że też musiałam tam być tego dnia! Ja tam rzadko bywałam. Może byłam ze dwa razy w ciągu pół roku? Bo od tego czasu Władka i Kazik tam mieszkają... Pamiętam, że Emilka była z nami, przyszła koło południa, bawiła się z małym dzieckiem. To był wnuk państwa K. Był tam też syn Kazika z żoną. Piliśmy, ale ja dużo nie piłam, nie byłam pijana. Pamiętam, że po jakimś czasie wyprowadziłam Emilkę z domu, bo chciała iść do swojej koleżanki, Madzi. Psy były w kojcach. Może to była godzina pierwsza, może druga?... Jak i kiedy ona wróciła?.. To niemożliwe, ja już jej nie widziałam. Pamiętam, że Krzysiek, mój syn, przyszedł, jeszcze było jasno i mówił, że szuka Emilki. Powiedziałam, że poszła do Madzi. Potem Krzysiek przyszedł jeszcze raz, było już ciemno i nadal mówił, ze Emilki nie ma... Potem ją znaleziono... Zagryzioną... Dopiero wtedy wypiłam chyba ze trzy szklanki, może trochę więcej, wtedy się upiłam... Z rozpaczy. Jak ją, bidulkę, zobaczyłam. Po co ona wróciła?.. I jak weszła na podwórze, przecież bala się tych psów? Wszyscy się ich bali... I kto je wypuścił? Kazik - zwraca się do opiekuna - może to ty?

Kazimierz K. kręci głową.
- Ja nie wiem, ja nic nie wiem - odpowiada po chwili. - To chyba niemożliwe.

- Jezu, jak teraz z tym żyć? Wolę do więzienia... - kończy Halina K.

Zarzuty, jakie przedstawiono całej trójce, dotyczą popełnienia przestępstw z art. 155 w zbiegu z art. 160 kk, czyli bezpośredniego narażania dziecka na utratę życia i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi za to kara od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia.
Głos WybrzeżaSylwia Ressel, Mirosław Odyniecki

Opinie (32)

  • Tak sobie myślę że może "pieski" są agresywne po karmie która jest naszprycowana chemią....

    • 0 0

  • a ja tak sobie myślę,

    że jak ktoś zieje niechęcią do psów, to nie jest (lub nie będzie) dobrym rodzicem. Jest coś takiego, jak WRAŻLIWOŚĆ, a ponoć stosunek do zwierząt jest miarą człowieczeństwa. Psy można tresować, ale można też wychowywać(tak się powinno). Mam psa (nie pierwszego) i wierzcie, to NIE KONKURENT DZIECI w uczuciach. Problem sprowadza się WYŁĄCZNIE do ODPOWIEDZIALNOŚCI właściciela.
    P.S. Wszyscy kochamy dzieci, nieprawda ? To skąd do ch....y coraz częściej kochane dzieci lądują w szpitalach po "klapsach" rodziców lub opiekunów ??? Są MALTRETOWANE, BITE, czasem nie do uratowania. W mojej pale to się nie mieści, dlaczego??? Czy przypadkiem nie jest to objaw zacofania cywilizacyjnego ??? Pies(suka) wychowana normalnie w normalnym domu jest wzorową matką dla swoich szczeniąt, a matka Emilki ????

    • 0 0

  • do baja

    Taaaak, baja co do dzieci maltretowanych i bitych i nagłośnienia takich spraw to nie zgadzam się z Tobą. Po prostu jest to teraz modny temat bo dziennikarze nie mają o czym pisać. Myślę, że tu nic się nie zmieniło i jest jak było.
    Co do psów to jestem za ale tylko w domkach jednorodzinnych, w budzie na podwórku. Chorzy ludzie trzymają i męczą psy w blokach. Mam wielu znajomych z psami i nie bardzo moja estetyka znosi "zapachy" ich czworonogów. Po prostu psy śmierdzą (dla mnie).

    • 0 0

  • twoje prawo, nie musisz wąchać. Co do psów w blokach - zgoda. Może by tak wprowadzić zakaz trzymania psów w blokach ?? Ale do niedawna większość mieszkała w blokach, nawet dla niektórych było to czymś w rodzaju nobilitacji. Dla nich "ich M" to ich blok. Mogą puścić muzykę na pełną parę, wymazac klatkę - bo to ich. Zakażesz im trzymać psa ?? Już to widzę, jazgot o ograniczeniu wolności. Na szczęście nie mieszkam w żadnym bloku, ale mam sąsiadów i rozumiem pewne ograniczenia z tym związane. Trzymanie w bloku psa, nawet małego - to marne życie psa i tego mi żal.

    • 0 0

  • Tragedia w Redzie

    Zawsze bylam wlascicielka duzych pasow, ras takich jak Doberman, Owczarek Niemiecki i uwazam ze za psa odpowiedzialny jest wlasciciel. Wazne jest poprawne wyszkolenie i wychowanie psa, jednakze gdy pies jest strozem posesji trudno sie dziwic ze atakuje intruza ktory znalazl sie na jego terenie, tak przeciez zostal nauczony i tego od psa oczekujemy. Jednak pies ulozony nie powinien zrobic krzywdy bez komendy wlasciciela a zwlaszcza dziecku

    • 0 0

  • RATUNKU dla Porciaka i Galluxa

    1. Do PORCIAKA - czy ty człowieku wiesz co gadasz? " jak pies to na 1/2 m łańcuchu i w kagańcu metalowym" czy ty masz odrobinę w sobie człowieczeństwa, skąd się wzięła twoja nienawiść do zwierząt? przerażasz mnie!!! dobrze, że takich "D...." jak TY mniej jest na świecie!
    2. Do GALLUXA - bezpodstawnie obrażasz panią Agnieszkę Kępkę, to wspaniała, mądra kobieta i specjalista w tym co robi. Poznałam ją osobiście, pomogła mi wyszkolić mojego kochanego, oddanego, mądrego rottwailera, który ze mną jest od ponad 8 lat i jest wiernijszy niż nie jeden człowiek. Mam rodzinę, dla dzieci jest opiekuńczy i łagodny i gdy zabraknie jego w naszym życiu, pewnie będę miała następnego.

    • 0 0

  • Monia,

    Gallux hoduje koty, więc ma swój odmienny punkt widzenia : dać jeść i z głowy, po co dodatkowy obowiązek, ale nie wie, że kot i pies to zupełnie odmienne istoty. Nie chce wiedzieć - pal go licho. Natomiast Porciaka i F - najlepiej by było przywiązać na 1/2 metrowym łańcuchu przed domem, może by coś zrozumieli. Tylko współczuć najbliższym takich ludzi: brak serca i uczucia dla zwierząt najczęściej idzie w parze z takim samym stosunkiem do ludzi. Podzielam twój pogląd, że ludzie zajmujący się profesjonalnie kynologią nie są żadnymi "odchyleńcami", takie Porciaki nie zasługują, aby ich w d... pocałować.

    • 0 0

  • Och wy...moi krytykanci....

    za cienkie z was bolki do dyskusji.Lepiej znowy włączcie sobie telewizor i poparzcie trochę na reklamy...jaki tam piękny świat, co nie ! Tak was ogłupiły, że nawet bezrozumnie powtarzacie pseudo-liberalne hasła. Wstrętne pokolenie hippisów.

    • 0 0

  • finał,

    prawdopodobnie cała tragedia (nie pierwsza w końcu) niczego nie nauczyła tych, co powinna nauczyć. Wiecie jaki będzie finał?
    1. właściciel nie odpowie, bo go nie było (?)
    2. opiekunowie też nie, bo psy były ZA OGRODZENIEM (?)
    3. matka nie odpowie, bo dzieciak miał powyżej 7 lat i w takim przypadku nie musiał być pod stałą, bezpośrednią opieką (?).
    Sądzę, że dokąd tak będzie funkcjonować nasze prawo, dotąd takie przypadki będą ograniczać się do naszego popaplania na forum. Jakby się nie obrócić, d..a zawsze z tyłu. A DZIECKO NIE ŻYJE, WINNYCH NIE MA !!!!
    P.S. Porciak, jesteś bardziej żałosny, niż ustawa przewiduje.

    • 0 0

  • Do grubego Bolka Porciaka

    Ty chyba jesteś naćpany.Z takimi opiniami pasujesz jak ulał
    pod pomnik narkomana!Jeżeli miałbyś psa i wytresował go tak
    jak ty zostałeś wychowany, to lepiej poddać ciebie eutanazji
    a psa uśpić

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane