- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (102 opinie)
- 2 Szybszy koniec remontu Niepołomickiej (87 opinii)
- 3 Kiedyś to było... można utonąć (73 opinie)
- 4 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (200 opinii)
- 5 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (174 opinie)
- 6 Gdzie za potrzebą na plaży? Wybór jest duży (67 opinii)
Podróż za jeden autostop
Michał Miziarski opowiada o swoich podróżach autostopem. Po tym jak nie dostał się do szkoły filmowej w Łodzi, postanowił wybrać się autostopem do rodziców, którzy przebywali w Hiszpanii. To był początek jego podróży.
Co można zrobić, gdy okazuje się, że masz sporo wolnego czasu? Można np. spróbować przekonać mnichów, żeby uczyć ich języka angielskiego, przespać noc w lesie w Bieszczadach, bądź zaprzyjaźnić się z rodziną w Gruzji na tyle, by chcieli Ci znaleźć tam żonę. To wszystko przydarzyło się mieszkańcowi Gdyni, studiującemu w Gdańsku i Sopocie, który postanowił zwiedzić kawałek świata autostopem.
Głowa w namiocie, nogi w worku na śmieci
- Na przestrzeni 14 miesięcy podróżowałem. Na początku pojechałem autostopem w Bieszczady z kolegą. Później, gdy wróciłem z podroży, powiedziałem babci, że marzę o tym, aby pojechać do Indii na stopa. Zaś ona podsunęła pomysł, abym odwiedził rodziców w Hiszpanii. To był genialny pomysł. Miałem wtedy inne plany, ale wszystko postanowiłem anulować i ruszyłem. Nie miałem nawet porządnego plecaka. Kupiłem za 20 zł karimatę i miałem jeszcze taki zabawowy namiocik dla dzieci. Długi na ok. 120 cm, "wysoki" podobnie. Gdy się w nim kładłem, a mam powyżej 190 cm wzrostu, to wystawały mi nogi, które wkładałem do worka na śmieci. I jakoś tam się zgadzało - wspomina ze śmiechem Michał.
To była jego pierwsza samotna wyprawa autostopem. Jednak, gdy wrócił z Hiszpanii z rodzicami, cały czas czuł niedosyt wrażeń. Przez tę jedną wycieczkę zapragnął dalszych podróży. Chciał przecierać mniej popularne dla Europejczyków szlaki.
- Pojechałem więc do Rumunii, przez Bieszczady. Urok naszych gór doceniałem w środku nocy pośród lasu. Pierwsza noc była ciężka, ciągle słyszałem jakieś szmery. To był wrzesień i chyba jelenie się nawoływały. I tak przez całą noc. Do 3 rano nie zmrużyłem oka. Wtedy spałem w tzw. norce: to jest taki śpiwór, który opatula człowieka razem z bagażem, aż tu nagle coś zaszurało na mojej nodze. Podskoczyłem, a to była tylko gałązka z drzewa. Po tej nocy wprawiłem się tak, że każdą kolejną już mogłem przespać - dodaje.
Gruzini: zostań z nami, w wiosce znajdziemy ci żonę
W trzy dni dojechał do Rumunii, później zaś odwiedził na dłużej Krym, Gruzję i Iran. W Gruzji okazało się, że mieszkańcy, których poznał, szczerze go polubili.
- Miałem w Gruzji taką propozycję, że mogę zostać z jedną rodziną całą zimę i znajdą mi żonę w wiosce. Wtedy akurat miałem rozterkę, ale postanowiłem, że do Teheranu jednak chcę przed zimą dojechać - śmieje się Michał.
Przyjechał do Iranu po półtoramiesięcznej podróży. Jak wspomina, w Iranie było zupełnie inaczej, niż przestrzegali go znajomi. Po przekroczeniu granicy spotkał kilku robotników, którzy wybiegli mu na spotkanie i chcieli zrobić sobie z nim zdjęcie. Wspomina, że wszyscy byli do niego nastawieni pozytywnie oraz często chcieli mu pomóc.
Turyści w Iranie nie płacą
- Zdarzyło się na przykład, że idę uliczką i z baru wychyla się jakiś facet i łamaną angielszczyzną pyta skąd jestem. Potem zaś ciągnie mnie za rękaw na herbatę. Innym razem poszedłem do fryzjera i za mną szli chłopcy, z którymi chwilę wcześniej grałem. Dałem im ciasteczko, ale oni nie chcieli. Byli dobrze wychowani i zawsze się klepali w pierś, że nie chcą. Musiałem im kilka razy próbować wcisnąć ciasteczko, aby przyjęli i wtedy sobie poszli. A u fryzjera chciałem, żeby obciął mnie typowo po irańsku. Po wszystkim wyciągam portfel, a fryzjer patrzy mi w oczy i macha rękami, że nie chce ode mnie pieniędzy. To ja jeszcze raz wyciągam, a on nawet nie kieruje wzroku na portfel i pokazuje, że nie chce. Powtarzałem to 7-krotnie. Na sam koniec założyłem plecak i postanowiłem jeszcze raz spróbować zapłacić. Wtedy on poszedł do półki, przyniósł Koran, otworzył, pokazał palcem na napis w środku i powiedział: tourist, no money. Sugerował tym, że w Koranie jest zapisane: gość w dom, Bóg w dom. I on się tego trzyma.
Iran, w ciągu tych 14 miesięcy, nie był jedynym celem Michała. Wraz z koleżanką postanowił wybrać się do Chin. Zaś za główny cel przyjęli m.in. spędzić trochę czasu w świątyni buddyjskiej.
- Po tygodniu spędzonym w Chinach spotkaliśmy pierwszego obywatela Państwa Środka, który komunikował się płynnie po angielsku. Zaprosił nas do swojego domu na dwa dni. Wykorzystaliśmy tę okazje i poprosiliśmy, aby nam napisał po chińsku list, który będziemy mogli pokazać w świątyni buddyjskiej. Tam było napisane, że jesteśmy z Polski, chcieliśmy zamieszkać w świątyni buddyjskiej, a w zamian możemy pouczyć ich anielskiego, czy w czymś ewentualnie pomóc. Znaleźliśmy świątynie buddyjską, przechodzimy przez bramę i czekamy na środku placu, aż ktoś będzie przechodził. Wreszcie ktoś się pojawił, przeczytał list i zaczął zwoływać kolejne osoby. Wśród nich znalazł się jeden, który dobrze znał angielski i powiedział, że jeden, dwa tygodnie to nie problem, możemy tam zostać. I jeśli chcemy uczyć angielskiego, to w porządku, ale musielibyśmy na cały rok przylecieć, a dwa tygodnie to za krótko. Okazało się, że to także szkoła buddyjska. Mnich zaczął tłumaczyć zasady tam panujące. Zakończyło się tak, że tylko raz byłem im przydatny, gdy pomagałem czyścić toaletę, a poza tym po prostu wypoczywaliśmy i uczyliśmy się medytacji oraz byliśmy na mantrach buddyjskich.
W podróży warto czasem zabłądzić
- To, co słyszymy w mediach, to głównie złe rzeczy. Dobre się nie sprzedają. Wyobraźmy sobie sytuację: główne wydanie wiadomości, łączymy się z naszym reporterem w Teheranie: "halo, czy nasz autostopowicz Michał już dojechał?" "Dojechał. Q czasie dwóch dni dostał dwa zaproszenia do domu ludzi i dodatkowo wypił pięć darmowych herbatek i ma pozytywne wrażenia i nic złego go nie spotkało". Czy coś takiego przeszłoby w wiadomościach? No, słabo. Trzeba trochę dramaturgii...
Podróże Michała charakteryzowały się tym, że były dosyć spontaniczne, a przygotowania nie trwały długo. Czy to dobra droga? Czy raczej powinien trochę bardziej przyłożyć się do planowania podróży?
- Mimo tych wszystkich przeszkód, udało się. Czy można sobie ułatwić życie? Można. Ale ja czasami lubię zrobić sobie pod górkę. OK, mogłem się do wszystkiego super przygotować: mieć GPSA, czy powerbanka, aby nigdy mi nie padał telefon. Mógłbym wszystko sobie ogarnąć, tylko, że to też nie jest łatwe, bo niektóre strony są zablokowane w różnych stronach świata. Za dużo czasu zajęłoby przygotowanie się przed podróżą. Jakbym się zamknął w planowaniu i postanowił, że idę tylko ze smartfonem, to pominąłbym wielu ludzi na ulicach, nie podszedłbym do nich, także nie zabłądził. A ja czasem lubię zabłądzić i znaleźć się w miejscu, do którego nie planowałem iść. Najważniejsi są ludzie, których się spotyka na drodze. To oni sprawiają, że podróże są takie pełne ognia.
Opinie (48) 4 zablokowane
-
2016-08-28 19:28
a czemu ten filmik taki ucięty?
super przygoda :-D
- 1 2
-
2016-08-28 19:33
Michał można śledzić twe wyprawy na blogu czy www ? (2)
- 0 3
-
2016-08-28 19:49
Oko Ziemi (1)
To jest tytuł mojego bloga. Można go wpisać i w wyszukiwarce, i na Facebooku.
- 2 2
-
2016-08-28 22:44
szkoda ze nie oko Moskwy
- 0 1
-
2016-08-28 22:31
Super podróż!!! (3)
Michał, nie przejmuj się opiniami hejterow... tacy się zawsze znajdą, nieważne co napiszesz, powiesz czy zrobisz. Zazdroszczę przygody i spotkania tylu fajnych i otwartych ludzi. I zdjęcia rewelacyjne :)
- 12 3
-
2016-08-28 22:43
swietna sprawa (2)
Maly problem moi rodzice nie maja szmalu wyjechać za miasto a co dopiero z kraju... Wiec znowu kolejne pismaczenie o bogatych nuuuuda!
- 3 3
-
2016-08-28 22:57
Też nie miałem... (1)
ale wyjechałem. Panie kasjerze, tak się właśnie narodził autostop. Że ktoś nie miał pieniędzy, a chciał gdzieś pojechać.
- 6 3
-
2016-08-28 23:07
Ja p.lę, teraz będziesz tu sadził takie głodne kawałki?
- 2 8
-
2016-09-07 03:44
to może gdyńska filmówka ???
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.