- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (265 opinii)
- 2 Były senator PiS trafił do więzienia (328 opinii)
- 3 Dostał 5 mandatów naraz (71 opinii)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (206 opinii)
- 5 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (243 opinie)
- 6 Winda, która wygląda jak kapliczka (51 opinii)
Sprawa połączenia obu placówek ciągnie się od późnej jesieni ub.r., kiedy to zarząd województwa pomorskiego podjął decyzję w tej sprawie. Ostateczne postanowienia, po przedstawieniu przez zainteresowanych niezbędnych do fuzji dokumentów, miała zostać podjęta miesiąc temu - tak się jednak nie stało. Wczoraj sejmik wojewódzki dyskutował co prawda dwie uchwały dotyczące Woj. Szpitala Zakaźnego - dotyczyły one jednak zmian w składzie rady społecznej i w statucie szpitala.
- O fuzji na razie nie było mowy. Być może decyzje w tej sprawie zapadną w najbliższym czasie, ale w tej chwili nie jestem w stanie podać żadnego konkretnego terminu - powiedziała "Głosowi" rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego, Mira Mossakowska.
Tymczasem w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym, któremu połączenie z sopocką placówką miało dać szansę zbilansowania kosztów, sytuacja finansowa staje się coraz bardziej dramatyczna.
- Mamy już 15 mln zł długów, o których oddanie zabiega 216 wierzycieli. To prawie tyle ile wynosi roczny budżet naszego szpitala - zwierzył się "Głosowi" dyrektor Woj. Szpitala Zakaźnego, Bogdan Lamparski. - Udało nam się zrobić oszczędności rzędu 500 tys. złotych - dzięki monitorowaniu korzystania z mediów, telefonów. Zwolniliśmy ok. 70 osób - przede wszystkim tych, którzy mieli jakieś inne dochody, głównie rencistów i emerytów. Cóż jednak z tego, skoro nasz kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na ten rok jest mniejszy - właśnie o 500 tys. zł. A pacjentów mamy coraz więcej i coraz cięższe przypadki: HIV/AIDS, sepsy, świnki, włośnice. Za chwilę nie będziemy mieli czym leczyć!
Ratunkiem dla Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego byłoby właśnie połączenie ze Szpitalem Gruźlicy i Chorób Płuc. Ta sopocka placówka nie ma długów, musi jednak opuścić swoją siedzibę, bo zajmowane przez nią zabytkowe budynki nie spełniają wymogów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej.
- Dzięki fuzji udałoby się nam zbilansować koszty, oszczędzilibyśmy na mediach, kosztach dzierżawy, zarządu, nadzoru - powiedział Bogdan Lamparski. - Zamiast trzech pracowni rentgenowskich byłyby dwie, zamiast dwóch księgowości - jedna. W szpitalu zakaźnym starczy miejsca zarówno dla oddziałów leczenia gruźlicy jak i odzdziału dla przewlekle chorych, a pacjenci będą tu mieli lepsze możliwości diagnostyki i leczenia. Pracownicy obu placówek chcieliby już wreszcie wiedzieć jakie będą ich dalsze losy. Ale decyzji wciąż nie ma...
Opinie (7)
-
2004-03-01 23:46
i tutaj
też
- 0 0
-
2004-03-02 00:13
Droga ,he,he,he
- 0 0
-
2004-03-02 01:52
tak droga a ja tszeci
- 0 0
-
2004-03-02 07:55
taaa
slużba zdrowia najbardziej chora
oby nam zdrowie dopisywało w najblizszych latach...- 0 0
-
2004-03-02 16:50
nie jestem pewna czy łączenie bankrutów z zakładami ktore sobie radza to naprawdę dobry pomysł
aczkolwiek jakieś działające placówki słóżby zdrowia sa nam potrzebne- 0 0
-
2004-03-02 16:58
Jak zwykle czfarta hi ha ha....
- 0 0
-
2004-03-02 16:59
jak zwykle o hoscie anonimie (zazwyczaj) zapomniałeś
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.