• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pomoc szkolna z IPN: "Wałęsa był Bolkiem"

ms
25 listopada 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Lech Wałęsa dostępny w wersji... maskotki

W skierowanej do szkół publikacji IPN Lech Wałęsa przedstawiony jest jako TW Bolek.



Czy młodzi ludzie powinny poznawać tak kontrowersyjne fakty z polskiej historii?

Wydana przez Instytut Pamięci Narodowej książka nosi tytuł "Od niepodległości do niepodległości" i opisuje dzieje Polski od 1918 do 1989 r. Nie ma ona charakteru podręcznika, ale opisywana jest jako pomoc do nauki historii XX wieku.

Uwagę przykuwa zamieszczony w książce biogram Lecha Wałęsy. Szczegółowo opisuje on zaangażowanie Wałęsy w politykę. Notka głosi, że Wałęsa został zarejestrowany jako tajny współpracownik SB pod pseudonimem "Bolek". "Formalnie wyrejestrowany w 1976 r., jednakże realna współpraca trwała tylko kilkanaście miesięcy" - pisze autor biogramu, Łukasz Kamiński, szef Biura Edukacji Publicznej IPN. Opisuje on także opozycyjną działalność Lecha Wałęsy, prześladowania i prowokacje, jakich doświadczył ze strony SB.

W notce nie ma natomiast informacji o procesach, jakie Wałęsa wytacza zarzucającym mu współpracę z SB, oraz o wyroku sądu lustracyjnego, który uwolnił byłego prezydenta od zarzutu współpracy z tajnymi służbami PRL.

To już kolejna publikacja IPN, w której otwarcie pisze się o współpracy Lecha Wałęsy z SB. W 2008 r. Instytut wydał książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Publikacja była pierwszą poważną pracą naukową, poruszającą kwestię relacji Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, w tym zagadnienie ewentualnej współpracy w latach 70.
ms

Opinie (474) ponad 20 zablokowanych

  • BARDZO CIEKAWE! (7)

    Nominacje generalskie z okazji 11 listopada dla Leszka Elasa, szefa Straży Granicznej, oraz Krzysztofa Bondaryka, szefa ABW, wpisują się w politykę zarówno premiera Donalda Tuska, jak i prezydenta Bronisława Komorowskiego.

    Leszek Elas, obecny komendant główny straży granicznej, w 1993 r. jako funkcjonariusz gdańskiej delegatury UOP nadzorował akcję przejęcia dokumentów z teczki Lecha Wałęsy. Zgromadzone przez Służbę Bezpieczeństwa materiały na temat Lecha Wałęsy znajdowały się mieszkaniu wysokiego rangą funkcjonariusza gdańskiej SB Jerzego Frączkowskiego. Akcja UOP dotyczyło rzekomo nielegalnego handlu materiałami promieniotwórczymi - pod takim właśnie pozorem UOP zrobił rewizję w domu Frączkowskiego. Po latach całą akcja UOP zostało oceniona jako prowokacja mająca na celu przechwycenie przez służby dokumentów SB dotyczących Wałęsy. UOP i współpracująca z nim prokuratura sfabrykowały dowody w sprawie rzekomego handlu materiałami radioaktywnymi. Wszystko po to, by dostać się do mieszkania Frączkowskiego, który przechowywał teczki czołowych gdańskich opozycjonistów. Funkcjonariusze UOP przejęli dokumenty, ale nigdy nie przekazali ich prokuraturze. Część materiałów z teczki Lecha Wałęsy wywieziono z Gdańska w nieznane miejsce. Nigdy nie trafiły one do archiwów IPN.

    Linku nie zamieszczam, bo redaktorzy usuwają często, ale wpisując fragment tekstu w wyszukiwarkę znajdziecie źródło i więcej informacji :)

    • 13 3

    • Może dam ciąg dalszy - o "asie" Bondaryku - zaufanym (a może nadzorcy) Tuska. (1)

      Z kolei Krzysztof Bondaryk pod koniec lat 90. jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji nadzorował utworzenie Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Nie istniał jeszcze IPN i toczyła się wojna pomiędzy Bondarykiem a UOP o przejęcie archiwów służb specjalnych PRL. Bondaryk chciał, by te archiwa trafiły do KCIK. Według informacji mediów zgromadzono tam tajne dane dotyczące różnych osób, w tym polityków. KCIK miał przejąć różne rozpracowania SB, m.in. o kryptonimie „Hiacynt” dotyczącej środowiska homoseksualistów.

      • 4 2

      • O Bondaryku świadczy też choćby to, że jego zastępca pułkownik Mąka wykorzystał materiały z podsłuchów do prywatnego procesu - mimo to nie stracił stanowiska, Bondaryk i Donald Tusk zbagatelizowali to. Kompletny brak odpowiedzialności ludzi na ważnych stanowiskach spowoduje degenerację Państwa.

        • 2 0

    • (2)

      Dlaczego dajecie minusy? Nieprawdę napisałem? Czy to mało ważne Waszym zdaniem? A może jest jakiś inny powód?

      • 4 1

      • (1)

        Brak odpowiedzi. To może fakt bardziej znany - po co Lech Wałęsa wypożyczał dwukrotnie akta agenta "Bolka" kiedy był prezydentem i odesłał je zdekompletowane, co potwierdził oficjalnie szef UOP w 1995 roku?

        Jeśli nie był "Bolkiem" to po co wypożyczał? I po co coś z nich usuwał?

        • 4 0

        • Tak w ogóle to jeśli powinien mieć dostęp do tych akt to tylko na miejscu w ministerstwie i pod okiem kamer, aby nic nie wyniósł - powinien być po prostu potraktowany jak każdy obywatel (a tu nawet pojawia się pytanie czy powinien mieć swobodny dostęp do tych akt, jeśli nie były mu potrzebne do pełnienia urzędu, a w dodatku dotyczyły jego samego).

          • 1 0

    • (1)

      a 16.11.2010 ten buc janicki z BORu dostał od zdradzia sikorskiego odznakę zasłużony dla MSZ pewnie za to że w Smoleńsku nie było borowików na lotnisku.

      • 1 0

      • Janicki to w ogóle człowiek bliski Wałęsie i Wachowskiemu - a po Smoleńsku nie wszczął nawet postępowania wyjaśniającego w BOR choć miał taki obowiązek!

        • 1 0

  • (8)

    Skoro 30 lat temu Wałęsa z Komorowskim, Borusewiczem i Krzywonos obalili komunę, to podajcie mi nazwiska obalonych komuchów, osądzonych za zbrodnie na Polakach, za tyranie, mordy i poniżanie. Ilu z nich trafiło przed sąd albo chociaż straciło majątek? Zamiast tego mamy bratanie się Wałęsy, Komorowskiego z ludźmi odpowiedzialnymi za zbrodnie PRL i afery w III RP - Jaruzelski, Miller, Oleksy, Cimoszewicz, TW "Bolek", TW Alek i inni poradzili prezydentowi Komorowskiemu jak "robić Rosji dobrze" jak to robili sami?

    Jarosław Kaczyński od dawna wiedział jak niski poziom moralny reprezentuje Komorowski, Wałęsa i im podobni.

    • 19 2

    • obalili , ale flaszki. (6)

      zdrajcy z 1989r.

      • 3 1

      • Może fragment dotyczący Henryki Krzywonos, bo wczoraj widziałem film "dokumentalny" w TVP INFO o tym jak to rozpoczęła strajk. (1)

        biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej
        nr 09-10 2010, str. 25, Sierpień'80 w Gdańsku:

        „...Następnego dnia 15 sierpnia, do protestu pracowników Stoczni Gdańskiej przyłączyła się trójmiejska komunikacja- „nerw miasta”. Zebrane relacje świadków przeczą budowanej legendzie, jakoby tramwajarka Henryka Krzywonos, zatrzymując na trasie swój tramwaj linii nr 15, rozpoczęła strajk komunikacji miejskiej w Gdańsku, a nawet w Trójmieście. Wyjeżdżając bowiem na trasę i później zatrzymując tramwaj, Henryka Krzywonos nie mogła rozpocząć strajku, gdyż od samego rana, od ok 4:30, na trasy nie wyjechali kierowcy z zajezdni...”

        • 3 2

        • To może jeszcze o matactwach Borusewicza - teraz wielkiego autorytetu dla wielu ;/

          Bogdan Borusewicz, 23 czerwca 2008 roku, podczas spotkania z dziennikarzami:
          (...) Gwiazdowa była podekscytowana, że Wałęsa przyznał się do współpracy, więc zapytałem Andrzeja Bulca, który był na tym spotkaniu i wtedy był bardziej bezstronny niż Gwiazdowie, co mówił Wałęsa. Bulc przekazał mi informację, że Wałęsa opowiadał, że SB przyniosła mu zdjęcia do rozpoznawania, kto na nich jest. Bulc twierdził, że Wałęsa nie przyznał się, że rozpoznawał ludzi z tych zdjęć. Natychmiast odsłuchałem taśmy, nie było tam fragmentu o zdjęciach. Zapytałem o to Bulca. Powiedział, że taśma się skończyła."

          TYMCZASEM:

          Antoni Mężydło (PO), 24 czerwca 2008 roku, w rozmowie z „Rz”:
          "Nie wiem, czy Bogdan pamięta, że przyniósł taśmę z nagraniem Lecha Wałęsy do nas, do studentów. Ja ją pamiętam. Nieocenzurowaną. Rzeczywiście była tam cała relacja Wałęsy z roku 1970 (...) Oczywiście nie mówił, że był agentem SB. Opowiadał zbyt entuzjastycznie o tym, jak wszedł na balkon komendy, ludzie zaczęli w niego rzucać kamieniami, a za jakiś czas wzięła go milicja i wypytywała o te zdjęcia. I on rzeczywiście rozpoznawał je. Ale nie oceniał tego negatywnie. Jeszcze w 1979 r. nie wiedział, że źle robił. On się tym chwalił. Joanna Gwiazdowa palnęła na tej taśmie: „Lechu, ale ty milicji donosiłeś na ludzi?”. Wałęsa odpowiedział: „Ale milicja to też ludzie”. Dokładnie to pamiętam. Kiedy wyszliśmy z Bogdanem z sali, powiedziałem mu: „Trzeba nauczyć go rozróżniać”.

          • 3 1

      • List Joanny i Andrzeja Gwiazdy na wieść o kandydaturze Borusewicza na szefa IPN. (3)

        Przez cały okres naszej znajomości, to jest od 1977 roku, Borusewicz postępował nielojalnie, prowadził podwójne gry ze szkodą dla opozycyjnej działalności. W realizacji swoich prywatnych lub, co gorzej, nieznanych grupowych celów nie cofał się przed kłamstwem i rzuca-niem najcięższych oskarżeń na swoich współpracowników. Szczególnie niebezpieczną cechą Borusewicza, dyskwalifikującą go jako pracownika IPN, jest skłonność do przejmowania i ukrywania ważnych dokumentów.
        Uważamy, że Bogdan Borusewicz na stanowisku prezesa byłby gwarantem nierzetelności IPN, gwarantem naginania prawdy do własnych potrzeb.

        • 1 0

        • Ciąg dalszy :)

          Uzasadnienie

          Nierzetelność, podobnie jak rolę agenta, w wielu przypadkach można wykazać tylko poprzez ciąg faktów, z których każdy z osobna można wytłumaczyć zbiegiem okoliczności lub jakimiś szczególnymi przyczynami.

          Bogdana Borusewicza poznaliśmy w 1977 roku. Był ważnym uczestnikiem gdańskiej opozycji ze względu na członkostwo w KOR. W grupie WZZ Wybrzeża był jedynym niepracującym, co oznaczało nie tylko wolny czas. Po "zgubieniu ogona" pozwalało też długo działać swobodnie, a także wyjeżdżać do odległych miejscowości. Gdy bezpiece udało się w Komitecie Założycielskim WZZ umieścić agenta Edwina Myszka, Borusewicz tak się nim zachwycił, że spotkania WZZ traktował już tylko jako okazję do rozmowy z Myszkiem, starał się spotkanie jak najszybciej skończyć, aby wyjść i bez świadków omówić wspólne sprawy. Być może przyczyną był brak zaufania do nas. Koledzy powiedzieli nam, że Borusewicz podejrzewa nas o współpracę z SB, ponieważ na działalność WZZ przeznaczaliśmy jedną pensję. Nam zarzucał nieumiejętność ułożenia sobie dobrych stosunków z kierownictwem w zakładzie pracy, ponieważ nie potrafimy, tak jak Myszk, otrzymać, kiedy trzeba, zwolnienie lekarskie, urlop, a nawet samochód na przywiezienie z Warszawy powielacza, który oczywiście nigdy do nas nie dotarł.

          Borusewicz powiedział nam, że otrzymuje informacje od sprzyjającego opozycji oficera SB. Jednak wszystkie informacje, jakie Borusewicz nam przekazał rzekomo z tego źródła, były fałszywe. Np. Borusewicz uparcie twierdził, że w zakładach pracy SB nie werbuje tajnych współpracowników, że wystarczy nadzór etatowego "opiekuna" z komendy. Po jednym z zatrzymań na 48 godzin Borusewicz chciał nam dać numer telefonu jakiegoś majora SB, który obiecał mu pomoc w przypadku większych kłopotów i upoważnił go do przekazania tego numeru również nam. Wymogliśmy na nim wówczas obietnicę, że nigdy z tego telefonu nie skorzysta.

          Już w okresie, kiedy działalność WZZ rozwinęła się na większą skalę, wciąż spotykaliśmy grupy robotników i studentów, którym Borusewicz zakazywał kontaktów z WZZ pod pozorem przestrzegania zasad konspiracji. Może dlatego cieszył się opinią doskonałego konspiratora, chociaż przy przekazywaniu ulotek, gazetek albo klisz do druku wpadki trafiały się bardzo często.

          WZZ były jedyną grupą na Wybrzeżu, która oprócz refundacji niewielkich zasiłków dla wyrzuconych z pracy (w późniejszym okresie, kiedy mieliśmy już równocześnie 14 spraw w Komisji Rozjemczej i Sądzie Pracy) nie otrzymała nigdy pomocy z KOR. Wobec stałego braku materiałów poligraficznych za własne dolary, przy pomocy znajomego marynarza sprowadziliśmy z Zachodu pakiet matryc do powielacza. Matryce te ukryliśmy w trzech miejscach, uprawniając Borusewicza do skorzystania z nich w przypadku naszego uwięzienia. Kiedy matryce były potrzebne, okazało się, że wszystkie nasze schowki są puste. Borusewicz zabrał je następnego dnia po przedstawieniu go gospodarzom naszych konspiracyjnych mieszkań.

          WZZ otrzymywały z Warszawy za darmo znaczne ilości "Robotnika". Natomiast, mimo wielkiego zainteresowania, nie mieliśmy dostępu do innych wydawnictw i książek. W odpowiedzi na monity "koledzy" z KOR stawiali coraz to nowe wymagania, a gdy zorganizowaliśmy w Warszawie własne lokale ("skrzynki"), łączników, transport i zapewnili płatność z góry - dostawy okazały się niemożliwe. Mogliśmy rozprowadzać tylko książki, które nie znalazły nabywców w RMP. Dopiero w 1982 roku w obozie internowanych w Białołęce koledzy z Warszawy przyznali, że Borusewicz stanowczo sprzeciwił się sprzedawaniu jakichkolwiek wydawnictw WZZ-tom.

          Po dyskusyjnym spotkaniu WZZ, na którym Lech Wałęsa opowiadał, jak w 1970 roku pomagał SB identyfikować uczestników grudniowej rewolty, Borusewicz pożyczył od nas taśmę magnetofonową , na której (za zgodą uczestników) nagrane było całe spotkanie. Borusewicz nie wierzył, że Wałęsa mógł się przyznać, chciał taśmę odsłuchać, zrobić kopię i oddać. Nie oddał mimo licznych monitów, dzięki czemu może do tej pory wierzyć w niezłomność Wodza, a my mogliśmy tylko gołosłownie oskarżać Wałęsę.

          Mimo to, wciąż staraliśmy się być wobec Borusewicza lojalni, tłumacząc jego "dziwactwa" kompleksami, małym wzrostem, nieporadnością organizacyjną, a także brakiem jakichkolwiek osobistych doświadczeń w pracy zawodowej. Byliśmy lojalni, ale wobec nielojalności z jego strony budowaliśmy własną sieć komunikacji. W książce Janiny Jankowskiej "Portrety niedokończone" w wywiadzie z Borusewiczem ze zdumieniem przeczytałem, że Gwiazda nic nie wiedział o przygotowaniach do strajku (w 1980 roku). Borusewicz starał się zataić przed nami te przygotowania, ale na szczęście wiedziałem nawet, w którym mieszkaniu zamierzał ukryć Wałęsę oczekującego na rozwój strajku. Później pracownik Elmoru - Strój, były ubek, wskazał mi to mieszkanie, jako operacyjne mieszkanie SB.

          Gdy wyszedłem z więzienia w 1985 roku, wielu kolegów z Solidarności przepraszało mnie, że nie mogą się ze mną kontaktować, ponieważ Borusewicz kategorycznie im tego zakazał. Borusewicz przeprowadził w tym czasie najbardziej spektakularną akcję dezintegrującą środowisko opozycji - ogłosił, że Marek Kubasiewicz jest agentem SB. Według zgodnych relacji ludzi związanych z RKK, Kubasiewicz był organizatorem i kierownikiem sieci kolportażu, uczestniczył w zebraniach RKK, znał wszystkie drukarnie, redakcje, kolporterów i tzw. skrzynki, czyli miejsca przekazywania materiałów i wydrukowanych pism. Po "zdemaskowaniu" agenta nie nastąpiła żadna wpadka ani w sieci RKK, ani w ugrupowaniach niezależnych. Gdyby rzeczywiście M. Kubasiewicz był agentem to, uwzględniając pełne zaufanie RKK do dwóch ujawnionych już agentów: Molkego, Cholewy i innych jeszcze nieujawnionych oraz spotkania Bogdana Lisa z pułkownikiem Ulanowskim, SB być może oszczędziłaby RKK, ale z całą pewnością uderzyłaby w niezależne ugrupowania, które RKK bardzo wyraźnie choć nieoficjalnie zwalczała. Ludzie związani z RKK sądzą, że bezpośrednim powodem oskarżenia M. Kubasiewicza było wykrycie, że traktował on sieć kolportażu jako otwartą i kolportował również pisma ugrupowań nie podporządkowanych RKK (między innymi "Skorpiona" i "Poza Układem", pisma mojej żony).

          Gdy wyszedłem z więzienia, "osądzenie" Marka Kubasiewicza już się dokonało. Borusewicz, jako uzasadnienie oskarżenia, podawał ludziom rozmaite dowody, dostosowane do środowiska, w którym miały być przekonujące. W sumie zebrałem 16 takich "dowodów". Część z nich nawzajem się wykluczała, część była sprzeczna ze względu na czas i miejsce, część oparta na zdarzeniach, które nie miały miejsca, a jeszcze inne wprost wykluczały agenturalność Marka Kubasiewicza. Ci wszyscy, którzy nie uznali tych oskarżeń za prawdziwe, zostali wykluczeni z wszelkiej współpracy z RKK. Objęło to Ewę Kubasiewicz, Magdę i Marka Czachorów, moją żonę, mnie i szereg innych osób. W stanie wojennym Borusewicz oskarżył o współpracę z SB Bożenę Ptak-Kasprzyk, członka Zarządu Regionu. O oskarżaniu nas w okresie WZZ wspomniałem wyżej. Oskarżenia rzucane przez Borusewicza były często niejednoznaczne, np. agentem jest jeden z dwóch Andrzejów z Elmoru (A. Gwiazda, A. Bulc), jeden z dwóch Jacków z PLO (J. Jaruchowski, J. Cegielski). Tego typu niedopowiedziane oskarżenia w szczególny sposób trwale dezintegrowały środowisko, ponieważ nigdy nie zostały rozstrzygnięte ani wycofane. Pomijam inne oskarżenia, rzucane na ludzi nieznanych mi osobiście. O bezpodstawności tych oskarżeń mogę sądzić tylko na podstawie skutków - ujawnienie domniemanego agenta nie wywoływało dekonspiracji grupy, w skład której wchodził.

          Podobny charakter miały działania Borusewicza w dziedzinie poligrafii. Np. Borusewicz polecił Andrzejowi Kołodziejowi, aby zabrał Karolowi Krementowskiemu powielacz, ponieważ "Walentynowicz lub Gwiazdowa będą coś na nim drukować". Rzeczywiście Gwiazdowa drukowała, a powielacz był prywatną własnością Krementowskiego (ściśle mówiąc został ukradziony z POP PZPR w Unimorze). Jak twierdził A. Kołodziej, jego jedynym zajęciem w czasie ukrywania się było okresowe przewożenie dużych ilości powielaczy z jednego magazynu do innego. Rozmawiałem z delegacją norweskich związkowców, którzy dostarczyli w stanie wojennym do Gdańska 70 kserokopiarek - pytali, jak je wykorzystaliśmy. Sprawdziłem - żadne z gdańskich lub okolicznych ugrupowań, również struktury RKK nigdy tych kopiarek nie otrzymały. Podobnie było z innym sprzętem - Borusewicz magazynował powielacze i offsety, a tzw. podziemie drukowało za pomocą ręcznych wałków i rakli. Wiem tylko o jednym powielaczu przekazanym dla "Robotnika Lęborskiego" wydawanego przez Marka Balickiego przez dłuższy czas w skutecznej konspiracji. Pierwsza próba użycia powielacza skończyła się wejściem SB i aresztowaniem redakcji - drukarni. Ekipa z pelengatorami wykryła miejsce (w powielaczu zainstalowany był nadajnik). Znany mi jest jeszcze los kilkunastu offsetów, które wpadły pod koniec stanu wojennego w transporcie z Gdańska do Elbląga.

          Być może, gdyby takie postępowanie było wynikiem nie złej woli, lecz indolencji organizacyjnej, nieporadności politycznej i atrofii moralnej, byłoby to podstawą do wybaczenia, lecz z pewnością nie jest podstawą do powierzenia kierownictwa jednej z najważniejszych instytucji w Polsce.

          Wiele osób z regionu gdańskiego nosi się z zamiarem zgłoszenia protestów do kandydatury Bogdana Borusewicza. Naświetlą one te fakty, które znamy tylko z relacji świadków, więc nie chcemy ich tu podawać. Anna Walentynowicz ma zamiar przekazać dowody, że B. Borusewicz przetrzymuje na prywatny użytek materiały z archiwów SB.

          Mamy nadzieję, że Kolegium odrzuci kandydaturę Bogdana Borusewicza i uchroni IPN od kompromitacji.

          Joanna i Andrzej Gwiazda

          • 1 0

        • (1)

          to PO chce z tego palanta zrobić szefa IPN?Nikt o tym nie mówił w żadnej telewizji.Sorry ale koń albo prosiak miałby podobne kompetencje czy ten gość jest w ogóle historykiem ma jakieś wyższe wykształcenie zna się na archiwistyce i metodologii?

          • 0 0

          • Nie wiem czy nadal chcą, ale bym się nie zdziwił.

            Natomiast chcieli mianować go przed wyborem śp. Janusza Kurtyki, wtedy też powstał ten list.

            • 1 0

    • jak można pytać jaruzela o stosunki z rosją przecież on im właził w odbyt bez wazeliny innych relacji on nie miał czy takie rady powinny interesować prezydenta wolnej rzekomo Polski?

      • 0 0

  • (3)

    ocenmy ludzi po czynach.

    skaptowali mlodego chlopaka do podpisania lojallki. szantażowany "wpsolpracowal" rok. bywało.

    tylko że potem
    a) jest wiernym psem SB do samego końca
    b) ...
    c) jest jednym z twórców wolnej Polski

    Dla mnie LW jest bardzo blisko c). Lepszy życiorys niż kanapowa opozycja i pisanie doktoratu o wyższości socjalizmu.

    • 2 9

    • Jeżeli ta "wolna polska" to Polska w której nie wolno (1)

      pisać książek o wałęsie ; a premier wysyła kontrolę na najstarszy
      polski uniwersytet bo ośmielili się tam wypromować pewną pracę mgr.
      to sorry ale

      Rozmontowaliśmy razem komunę Lecz po co,
      ja do dzisiaj nie rozumiem

      jak śpiewa Kazik Staszewski

      był stalinizm, był socjalizm a la Gomułka, potem
      socjalizm w stylu Gierka a teraz mamy następną fazę... śmiem
      twierdzić że między Bierutem a Gomułką była większa różnica
      niż między tym co mamy teraz a Gierkiem

      • 7 0

      • dzisiaj PO funduje Polakom taką samą "małą stabilizację"

        potem znowu będzie bum

        • 5 0

    • Podpiera lewą nogę = zbrodniarzy , zdrajców ergo ,pozwala im przejąc kraj , ekonomicznie i nie tylko

      łajza.

      • 5 0

  • Nie łudzę się,ze gdy moje dzieci pojda do szkoły

    to ta książka będzie jeszcze pomocą naukową.Nie będzie.To chwilowy fajerwerk.Żeby coś się zmieniło trzeba by zmienić cały ten NIErząd.
    Najlepszym dowodem na to,ze nic się nie zmieniło od kilkudziesięciu lat
    jest m.in. to;
    ze prokurator Wolińska dożyła sobie spokojnej starości w UK
    a "polscy" zabójcy m.in."NILA" i innym naszych bohaterów do niedawna chodzili z uśmiechem po Warszawie,pobierając emeryturki.Kilku zostało i pozwala im się dożyc w spokoju.
    A jak ma być,skoro w Polsce jeszcze dużo ludzi(?)boi się prawdy historycznej i rozliczenia z przeszłością!

    • 12 1

  • Ale NASZ BOHATER "SAM OBALIŁ KOMUNIZM NA ŚWIECIE" (2)

    • 8 0

    • Temi rencami i śrubokrętem (1)

      • 6 0

      • Jeszcze tylko Kunert napisze że motorówkę sam zbił

        z desek po bananach a nie od UBecji dostał i będzie git...

        • 6 0

  • W skierowanej do szkół publikacji IPN Lech Wałęsa przedstawiony jest jako TW Bolek. (1)

    A JAK MA BYC PRZEDSTAWIANY..??

    • 10 0

    • Winien być przedstawiony jako obalacz komuny

      cokolwiek to znaczy...

      • 2 2

  • pan maleszka może zaświadczyć, że bolek to tak naprawde nazywał sie turecki

    tak jak brat pana michnika nie nazywał się michnik tylko szechter syn ozajasza, wybitnego działacza o wolność i niepodległość

    co ciekawe - dyskusja wokół książki zyzaka nie toczyła się wokół tego czy kablował jak kamiński tylko czy miał w popowie nieślubne dziecko i czy szczał do kropielnicy
    a to są przecież detale, niewiele ważne, można szczając donosić i zrobić dziecko pisząc sprawozdanie
    nieprawdaż:-)

    • 9 0

  • W (1)

    89 komuchy wsadzili na stołki nocną zmianę,czyli Tusk ,Komorowski ,Pawlak itd.I mamy dalszy ciąg komuny .Dlatego Tusk Przygarnia PSL do Koalicji ,bo się boi żeby Pawlak nie zaczął kablować.To dopiero mamy rządy nocnej zmiany,pod wodzą zdrajców.Nie dziwi was że Komorowski na radę bezpieczeństwa zaprosił samych komunistów,oni doradzą jak wziąć za mordy naród,i w razie czego rozprawić się z protestującymi.

    • 12 1

    • A jaki wplyw ma Komorowski

      na to ze bylymi prezydentami i premierami byli komunisci?
      Oczywiscie komunisci to Twoje domysly, natomiast to ze to byli prezydenci i premierzy to fakt.

      • 1 7

  • bolek (1)

    byl bolkiem i co nikt o tym niewie przejrzyjcie na oczy ciemnogrod a od braci to wara walesiacy i bolki

    • 11 2

    • No wara od braci,

      bo jak ktos im sie do tylkow dobierze to dopiero bedzie smrod.

      • 0 2

  • Potwarz i oszczerstwa, (3)

    żucane tak Wielkiemu człowiekowi,czemu my Polacy nie potrafimy być poprostu dumni że to nasz człowiek-rodak powalił poprzedni ustrój ,przecież cały świat tak bardzo Go ceni,szanuje,my jesteśmy naprawdę dziwnym narodem,Pan prezydent jest po prostu Wielki

    • 2 16

    • jak sie pisze Żucane

      to nie dziw ze sie nie mysli, nie czyta, nie analizuje...
      do podstawowki sie cofnij

      • 4 1

    • ...jest Wielki bo ma bluzę i szelki!

      • 1 1

    • półanalfabeci mają głos

      Bierz miotłę i zamiataj -to potrafisz. acp.sopot@gmail.com

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane