• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pomorska niegospodarność

Krzysztof Katka
1 lipca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
W urzędach marszałka Jana Zarębskiego i byłego wojewody Tomasza Sowińskiego zmarnowano znaczne kwoty publicznych pieniędzy - wynika z raportu NIK. W urzędzie aż huczy, a marszałek podobno kilka dni temu zabrał raport do domu i teraz utrzymuje, że jeszcze go nie przeczytał...

Najwyższa Izba Kontroli zaliczyła dwa pomorskie urzędy do najgorszych w kraju pod względem niegospodarności, bezsensownych zakupów i marnotrawienia publicznych pieniędzy. Skontrolowano okres od początku 2000 do pierwszej połowy 2001 r.

Sowiński się nie przejął
W Urzędzie Wojewódzkim planowano wydatki bez określenia potrzeb, a jedynie kierując się dostępną kwotą pieniędzy.
- Podjęte na początku 2001 r. działania zmierzające do oszczędnego gospodarowania pieniędzmi na zakupy - do końca pierwszego półrocza nie zostały zakończone - czytamy w raporcie. Okazało się, że nie było osoby odpowiedzialnej za zakupy. Decyzję podejmował raz to wojewoda, dyrektor jego gabinetu, albo szef wydziału administracyjno-gospodarczego. Efekt? Bezsensownie, na ustne polecenie kupiono sprzęt RTV i AGD za 21 tys. zł. Nie było pisemnego zapotrzebowania ani uzasadnienia celowości zakupu.

- Nieprzejrzysty proces decyzyjny - podsumowała NIK.

Wojewoda uznaniowo zezwolił 44 osobom na korzystanie ze służbowych telefonów komórkowych. Większość dzwoniła bez limitów. Ograniczenia natomiast dotyczyły pracowników gabinetu wojewody. Tyle, że nikt nie wyegzekwował przekroczonych przez nich limitów. Przez półtora roku komórki wojewody i jego 43 urzędników kosztowały prawie 180 tys. zł.

Od kontrolerów dostało się też byłemu wicewojewodzie Edmundowi Głombiewskiemu (ZChN), który w pracy publicznej zabłysnął zakupem mebli gdańskich do swojego gabinetu za blisko 50 tys. zł. Właśnie dzięki temu część Pomorzan usłyszała o nim po raz pierwszy.

- Uwzględniając, że zakupy mebli dla całego urzędu w 1999 roku kosztowały w sumie 33 tys. zł, należy uznać ten zakup (mebli Głombiewskiego) za niegospodarny i niecelowy - orzekła NIK.

Czy Głombiewski wstydzi się dziś kosztownych mebli?
- Te meble nie odbiegały standardem od innych. Czy wicewojewoda pomorski miał urzędować na połamanych stołkach? - pyta w rozmowie z "Głosem" Edmund Głombiewski.

U wojewody Sowińskiego organizowano też "lewe" przetargi - siedem z trzynastu zamówień odbyło się z naruszeniem ustawy.

NIK zwróciła też uwagę na wygórowane wydatki na paliwo do samochodów służbowych. Sowiński nie przejął się, gdy "Głos" ujawnił, że Andrzej Dorniak, szef jego gabinetu, podróżuje na wyjazdowe posiedzenia rady programowej TVG służbowym samochodem. Nie ma się co dziwić, bo Sowińskiemu doradzał Henryk Majewski, skazany prawomocnym wyrokiem za jeżdżenie nieoclonym VW passatem, a inny doradca przedstawiciela rządu w woj. pomorskim - Mirosław Kopydłowski był jednocześnie dyplomatą Litwy. Doszło przez to sytuacji, w której podczas spotkania delegacji woj. pomorskiego z gubernatorem Obwodu Kaliningradzkiego rząd Rzeczypospolitej reprezentował Tomasz Sowiński z dyplomatą Litwy!

NIK stwierdziła, że w sumie ponad 870 tys. zł nie trafiło do budżetu państwa. Zespół Obsługi Urzędu zarobił te pieniądze dzierżawiąc nieruchomości. Choć było to niezgodnie z prawem - wojewoda zezwolił ZOU na dysponowanie wpływami. Nie dość, że zezwolił, to nie wymagał rozliczenia się z wydatków.
Z T. Sowińskim i A. Dorniakiem nie udało nam się skontaktować.

Zarębski nawet nie przeczytał

Jak NIK oceniła Urzęd Marszałkowski? Maria Kowalewska-Koska, dyr. generalna urzędu, obiecała, że w piątek pokaże nam raport i przy okazji odpowie na zarzuty. Niestety, nie udało się, a powodem może być dzisiejsza sesja sejmiku i niewygodne pytania radnych, które padłyby po ujawnieniu sprawy.

- Marszałek kilka dni temu zabrał raport do domu. To gruba książka i marszałek nie miał czasu przeczytać jej w pracy - wypaliła dyr. Kowalewska-Koska. Prośby o wysłanie samochodu po dokument nie pomogły.

Raport skończono 22 maja. Całość liczy nie więcej niż 100 stron, a pomorska niegospodarność opisana jest w kilku akapitach.
- Nie miałem czasu na zapoznanie się z tym dokumentem. Wypowiem się w poniedziałek - powiedział "Głosowi" Jan Zarębski.
Dyr. Kowalewska-Koska poznała raport doskonale, przez kilka miesięcy słała pisma do NIK w odpowiedzi na zarzuty.

- NIK nie podobało się, że nie zlikwidowaliśmy starego sprzętu przeznaczonego do zniszczenia, np. radia Śnieżka wycenionego na 50 groszy - bagatelizowała zarzuty dyrektor. - Zarzut dotyczył też korzystania z samochodów służbowych niezgodnie z zarządzeniem marszałka, ale ja nie mogłam kontrolować członków zarządu województwa.

Pomorski Urząd Marszałkowski w kontroli NIK znalazł się w ścisłej czołówce najbardziej niegospodarnych.

W ciągu półtora roku telefony komórkowe urzędników marszałka kosztowały 179,1 tys. zł, a wszystkie rachunki za telefony - 617 tys. zł.
Według NIK 33 urzędników korzystało z komórek z limitem uzależnionym od uznania marszałka (od 270 do 520 zł).

- To musi być błąd redakcyjny. Limity wynoszą od 100 do 350 zł - powiedziała Mira Mossakowska, rzecznik urzędu.

Czy był to błąd? Według komisji rewizyjnej sejmiku, z komórek korzystano bez limitów.
Fatalnie wygląda przestrzeganie procedury przetargowej u marszałka. 85 proc. postępowań na usługi warte 834 tys. zł odbyło się z naruszeniem prawa. Brakowało np. podstawowej dokumentacji przetargowej i śladu podjęcia czynności. Za meble zapłacono kilkaset złotych więcej niż cena w ofercie.

- Zarzuty dotyczą kwestii technicznych, a wszystkie wnioski uwzględniliśmy. Gdyby NIK wykryła jakieś poważne sprawy, to do rzecznika dyscypliny finansów publicznych trafiłyby wnioski. A po tej kontroli nic takiego się nie stało - powiedział "Głosowi" Lucjan Nowakowski, odpowiedzialny w urzędzie za przetargi.

Urzędnicy wcześniej bagatelizowali też pytania "Głosu" o wykorzystywanie samochodów służbowych. Ujawniliśmy, że Jacek Kurski pojechał na blisko dwutygodniowy urlop do Włoch służbowym peugeotem wypożyczonym z podległego mu Zarządu Dróg Wojewódzkich. Auto kupiono zamiast piaskarki. Wiele razy pisaliśmy o wizytach Kurskiego na partyjnych spotkaniach AWS. Następca Kurskiego w zarządzie - Jan Kozłowski, znalazł sposób na przepisy. Na podstawie pisemnej zgody marszałka, od kilku miesięcy jeździ vectrą gdzie chce za pieniądze podatników. Wicemarszałek Kozłowski musiał wypełnić rubrykę uzasadnienie. Napisał, że nie chce korzystać z kierowców po godzinach pracy i w dni wolne od pracy.

Kozłowski nie wiedział widocznie, że w uzasadnieniu trzeba wpisać cel korzystania z samochodu.
W urzędzie kierowanym przez Jana Zarębskiego "nie przestrzegano zasad gospodarki samochodami służbowymi". Efekt? Znaczące obciążenie budżetu kosztami paliwa (ok. 35 proc. wydatków).

"Karty drogowe zawierały ogólnikowe stwierdzenia, co uniemożliwiało ocenę sposobu wykorzystania aut. Rejestr zleceń prowadzony był niezgodnie z zarządzeniem marszałka: nie zawierał nazwisk, godzin, celu i nr samochodu".
Mało tego. W pierwszym półroczu 2001 r. w rejestrze nie dokonano żadnego wpisu!
Wygląda na to, że raport NIK stawia w złym świetle nie tylko zarząd województwa i dyrektor generalną. Kontrolę nad działalnością urzędu m.in. przez komisję rewizyjną pełni bowiem sejmik.

- Nie zgadzam się, ponieważ większość zarzutów z raportu NIK sygnalizowaliśmy w naszych kontrolach. Sprawdzaliśmy m.in. telefony komórkowe, które użytkowano bez limitów. Byliśmy przekonani, że wydatki na telefony są za wysokie - powiedział "Głosowi" Mieczysław Struk, szef komisji rewizyjnej. - Wskazywaliśmy też na poważne błędy i łamanie przepisów w zamówieniach publicznych. Poruszaliśmy temat samochodów służbowych, m.in. tzw. afery z Jackiem Kurskim. Wyniki naszej pracy znał sejmik i zarząd województwa.

Zdaniem M. Struka, jeżeli Jan Zarębski nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec podwładnych winnych zaniedbań i niegospodarności, sam powienien ponieść za nie odpowiedzialność.
Głos WybrzeżaKrzysztof Katka

Opinie (29)

  • oszczednosci

    to juz wiem dlaczego marszalek zamyka policealne szkoly medyczne , zeby zaoszczedzic na kupno samochodu albo na rozmowy telefoniczne , to nic ze okolo 50 osob straciło prace , kogo to obchodz!!! Na edukacje nie ma kasy!

    • 0 0

  • No, no

    myślałem,że mój negatywny bohater, były wojewoda, to już przeszłość. A tu taka niespodzianka!!! Taki religijny z niego człowiek (nauczał katechezy) i też... złodziej. To smutne.

    • 0 0

  • UWAGA TEKST NIECENZURALNY

    k**** jego mać

    tylko wziąść i powywieszać to bydło na grunwaldzkiej od gdańska do gdyni

    a tych z urzedu marszałkowskiego w betonowych butach z***ać z mola na głęboką wodę

    rodziny zapędzić do kamieniołomów i po kłopocie

    nie bedzie lepiej ale chociaż bedzie satysfakcja

    gwarantowana:)))

    • 1 0

  • he he he

    ten artykuł sam się komentuje, szkoda pisać

    • 0 0

  • Brawo Gallux

    To byłby wodok, a kto bychciał to mógłby nabyć garść kamieni na przydrożnym straganie i rzucać w ulubionego lokalnego bohatera. ;-)

    • 0 0

  • Urząd Miasta Gdańska nie lepszy!!!

    A co Państwo na to, ze urzednicy odpowiedzialni w miescie Gdansku za reprezentacje tegoz na miedzynarodowym przegladzie młodej kultury europejskiej dwa tygodnie temu w Hamburgu pojawili sie z siatkami pełnymi zakupów. Jakby tego było mało na bankiet inauguracyjny z wladzami przyszli w parze / wtajemniczeni wiedza kim sa/ w turystycznych strojach i nawet nie zabrali glosu aby podziekowac gospodarzom. Czy pojechali za swoje czy nas podatnikow pieniadze? Wstyd Panie wice-prezydencie Adamie L. !!!

    • 0 0

  • s**** na andrzeja L. i gdańskich urzedasów

    rozpędziłbym to bydło w jednej chwili

    pozabierał szklaneczki segregatory telefoniki

    z***ał im ten klimacik

    puścił bąka

    • 0 0

  • Zadziwiające jest jak przekręty mogą zjednoczyć lewicę i prawicę ...

    • 0 0

  • To się zaczyna bardzo wcześnie

    Wystarczy spojrzeć na parlament studentów UG - bandę bezczelnych darmozjadów jeżdżących sobie po Polsce, a ostatnio już po świecie...

    • 0 0

  • Wybory za pasem !

    Pamiętajcie w kolejnych wyborach samorządowych o złodziejstwach tej bandy. Poprzebierają się znowu w różne szatki różnych partyjek , a i tak w końcu kto będzie w samorządzie zadecydują "Solidaruchy" na bankiecie u Kokoszki. Potem polecą do zatwierdzenia z listą do arcy...Gocłowskiego. Tak było w Gdańsku i tak będzie. Znów obudzimy się pod rządami złodzei i co z tego że z prawicy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane