Dwa lata i cztery miesiące w celiZnany polski rugbista, Andrzej J. alias "Holland" skazany w marcu za przemyt kokainy na blisko 3 lata więzienia, od kilku dni cieszy się wolnością.
Marcowy wyrok Sądu Okręgowego (dokładnie 2 lata i 11 miesięcy) szybko uprawomocnił się, ponieważ obrońca Andrzeja J. nie miał do niego zastrzeżeń. Zwolniony warunkowo "Holland" opuścił celę w ubiegły piątek. Przesiedział w niej 2 lata i cztery miesiące.
Ten były reprezentant kraju w 1992 roku brał udział w przemycie 112 kg kokainy o czarnorynkowej wartości 2,5 mln dolarów.
W procesie, w którym ze względu na sportową przeszłość był postacią z pierwszego planu, sąd znacznie surowiej ukarał Wojciecha U., drugiego z oskarżonych. Ten organizator przerzutu usłyszał, że ma spędzić za kratkami 12 lat (z kolei jego sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego).
Skąd się wzięła taka rozbieżność w zasądzonych karach? Powód był jeden: "Holland", do chwili aresztowania zawodnik Lechii Gdańsk, podczas śledztwa wyraził skruchę i zdradził szczegóły przemytniczego procederu, nie ukrywał też nazwisk oraz ról poszczególnych osób.
Dla Wojciecha U. sąd był bezlitosny i miał powody. Wojciech U. upierał się, że nic nie wie o przemycie, ale dowody - szczególnie zeznania Andrzeja J. - świadczyły przeciwko niemu.
Garść szczegółów tej głośnej na Wybrzeżu sprawy: cofniemy się prawie 9 lat wstecz, kiedy krewny Wojciecha U., mieszkaniec Kolumbii (obecnie za przemyt narkotyków odsiaduje wyrok w tamtejszym więzieniu), wpadł na pomysł przerzutu kokainy docelowo do Polski, a także "tranzytem" - przez nasz kraj do Niemiec i Holandii. Był w stanie wyekspediować do Europy 600 kg proszku. Adam zatrudnił Wojciecha, ten z kolei złożył propozycję "Hollandowi".
W 1992 roku do kei gdyńskiego portu przybił statek z Ameryki Południowej. W ładowni stał kontener z obuwiem. W nim ukryte były narkotyki - co najmniej 112 kg. Wtedy celnicy nie znaleźli kontrabandy. "Towar" ukryto na terenie gospodarstwa ogrodniczego, które prowadził ojciec "Hollanda". Następnie, w kwietniu 1993 roku, kokainę przewieziono do Szczecina, skąd miała trafić do Niemiec. Nie trafiła, ponieważ w podziemnym garażu hotelu "Radison", gdzie odbywał się przeładunek, do akcji wkroczyła policja...
Zatrzymano wtedy: Jacka S. i Thomasa M., Greka, który zorganizował przemyt z Polski za Odrę. Wojciech U. i "Holland" jeszcze kilka lat mogli spać spokojnie.
Zatrzymanych w Szczecinie tamtejszy sąd skazał: Jacka na 9, a Greka na 13 lat więzienia. Żaden z nich nie wydał kolegów z Gdańska. Dopiero pod koniec 1998 roku coś między nimi pękło. Według relacji "Hollanda", skazani poprosili ich o pomoc, ale Wojciech, który dysponował gotówką, odmówił. Wtedy obaj "wsypali" Andrzeja, bo tylko Andrzeja znali. Wówczas "Holland" uznał, że skoro Wojtek nie dotrzymał umowy, to i on może ją zerwać...