- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (263 opinie)
- 2 Dostał 5 mandatów naraz (70 opinii)
- 3 Były senator PiS trafił do więzienia (323 opinie)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (204 opinie)
- 5 Winda, która wygląda jak kapliczka (50 opinii)
- 6 Rusza wyczekiwana inwestycja na Witominie (66 opinii)
"Prawdziwych taksówkarzy już nie ma"
Zdarzyło wam się stracić dodatkowe pół godziny na trasie, którą powinniście pokonać w 15 minut, bo taksówkarz upierał się, że musi jechać tak, jak pokazuje mu aplikacja? O takim przypadku napisał do nas pan Adam. Poniżej jego list.
I nie chcę tu nikogo hejtować, bycie taksówkarzem to kawał ciężkiej pracy. Szanuję taksówkarzy i uważam, że jest wiele mniej stresujących i obciążających zawodów. Nie mam też nic przeciwko nowym technologiom, w większości przypadków po prostu ułatwiają one życie. Nie zawsze jednak.
"Szybsza droga" przez boczne drogi i dwa przejazdy kolejowe
Do napisania tego listu skłoniła mnie sytuacja, gdy musiałem dość szybko dostać się z Kosakowa do domu w zachodniej części Gdyni.
Zamówiłem taksówkę na aplikację. Auto pojawiło się bardzo szybko, kierowca był miły... ale absolutnie nie chciał słuchać, gdy wspomniałem, że zdecydowanie szybciej i spokojniej dojedziemy na miejsce korzystając z estakady Kwiatkowskiego, a nie zjazdu tzw. serpentynami i później drogi - przeciętej dwoma przejazdami kolejowymi - w kierunku ul. Chylońskiej.
Próbowałem mu tłumaczyć, że może i nadrobimy kilkaset metrów, ale unikniemy ryzyka stania na przejazdach i jazdy bocznymi, niezbyt wygodnymi drogami. "Nie, zamówił pan kurs na aplikację, muszę jechać tak, jak pokazuje mi aplikacja, inaczej będę stratny" - stwierdził kierowca. Dodam, że jego taksówka zarejestrowana była w Gdańsku, a nie Gdyni.
Stratny był głównie sam taksówkarz
Skończyło się tak, że 45 minut później - gdy dojeżdżaliśmy na miejsce - przyznał mi rację. Przejechanie dystansu, który mogliśmy pokonać w 10-15 minut, zajęło nam tyle czasu, bo na pierwszym przejeździe trafiliśmy na pociąg towarowy, a na drugim na kolejki SKM i dwa razy staliśmy po kilkanaście minut.
Czas straciliśmy obaj. Taksówkarz stracił dodatkowo finansowo. Bo kurs był za stałą opłatę, bez uwzględnienia czasu przejazdu. Z jednej strony mi go szkoda, z drugiej - nie chciał słuchać, gdy przed takim scenariuszem go ostrzegałem, więc to w gruncie rzeczy wyłącznie jego wina.
Różne korporacje, różne mapy, różne "najszybsze trasy"
Co ciekawe, jeżdżąc dość regularnie taksówką na tym właśnie odcinku, przekonałem się, że różne korporacje używają różnych aplikacji z mapami. U jednego przewoźnika zawsze pokazuje trasę przez estakadę, u innego - zawsze chce prowadzić kierowców przez przejazdy kolejowe i serpentyny.
Wiem, że to trochę myślenie w stylu "kiedyś to było", ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jeszcze kilka lat temu taksówkarze znali miasto, jak nikt inny. Doskonale wiedzieli, którędy pojechać, żeby dojechać najszybciej i zdawali sobie sprawę, że nie zawsze najkrótsza droga jest najszybszą.
Dziś znacznie ciężej spotkać takich kierowców. Prawdziwych taksówkarzy już prawie nie ma. Wszyscy jeżdżą tak, jak kierują ich aplikacje. I w 90 proc. przypadków nie ma w tym niczego złego. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy taksówkarz uczy się miasta z pasażerem na siedzeniu - tracąc i swój, i jego czas.
Opinie (404) ponad 50 zablokowanych
-
2023-04-24 11:55
Nie, dziękuję, wolę normalną taksówkę, ewentualnie taką z firmy zarejestrowanej
jako przewóz osób, ale działającej oficjalnie.
Firmy typu U, B ukrywają liczbę gwałtów, prób gwałtu i innych napaści jakie zdarzają się zwłaszcza klientkom. Jeśli komuś zdrowie i życie miłe, nie będzie z czegoś takiego korzystał.- 2 1
-
2023-04-25 14:07
Prawdziwy taksówkarz
Zgadam się w pełni z tym, że teraz ludzie nie znają miast, jeżdżą tylko po gps'ie, gdzie nie raz można uniknąć korków i zaoszczędzić czas, tak jak opisywał autor listu - tylko nie zawsze "prawdziwi" taksówkarze używali swoich umiejętności w celach zaoszczędzenia czasu, często objeżdżali pół dzielnicy zanim dotarli do celu, a aplikacje i gps trochę ukróciły takie praktyki. Kiedyś przyjechał do mnie znajomy z innego miasta, jak opowiedział mi jaką trasę zrobił to "prawdziwemu" taksówkarzowi pomylił się zawód z przewodnikiem lokalnym, innym razem znajomi z wrzeszcza jechali na kokoszki - po imprezie, "prawdziwy taksówkarz" wystawił taki rachunek, że można było się zgiąć (jakoś w okolicach 250zł). Także niestety to właśnie Ci "prawdziwi" taryfiarze, doprowadzili do sytuacji, że ludzie wolą wybrać przewóz, w którym z góry wiedzą ile zapłacą i jaką pojadą trasą. Co nie zmienia faktu, że dziwnie jeździ się z "taryfiarzem" od którego lepiej znasz miasto i musisz mu tłumaczyć żeby gdzieś nie wjeżdżał, bo będzie miał problemy z nawrotką itd itd.
- 0 0
-
2023-04-26 08:27
Prawdziwy taksówkarz to historycznie typ,
który okrada pasażerów na przekręconym liczniku, zajeżdża drogę jednośladom, awanturuje się, uszkadza pojazdy konkurencji, nie przyjmuje płatności kartą i jest chamskim burakiem bez kultury.
Nie lubię uberowców, ale ich pojawienie się na rynku było absolutnie niezbędne, żeby kopnąć taryfiarzy w dupę i zmusić do wyrównania standardów usługi do minimum obowiązującego w cywilizowanym świecie.- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.