• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Premier na Westerplatte: Pamiętajmy o zbrodni!

Michał Pietrzak
3 września 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 

Na Westerplatte o świcie znów rozbrzmiały strzały. Tym razem nie były to pociski z pancernika Schleswig-Holstein, ale salwy na cześć poległych Polaków. Premier apelował, by pamiętać o niemieckiej zbrodni. Zwłaszcza teraz, gdy niemieccy politycy jeżdżą na antypolskie zjazdy ziomkostw.

- Polska znów ma pewne problemy ze swoją suwerennością - powiedział Jarosław Kaczyński. Tłumaczył, że chodzi oczywiście o inne zagrożenie niż te, z którym musieliśmy się zmierzyć 1 września 1939 roku. Obecne problemy związane są z postawą niemieckich i unijnych polityków, którzy popierają inicjatywy Eriki Steinbach, szefowej Związku Wypędzonych - mówił.

- Trzeba o tym pamiętać w momencie, gdy przywódcy europejscy i przywódcy instytucji Unii Europejskiej, uczestniczą w przedsięwzięciach takich jak zjazdy ziomkostw - podkreślił premier. Porównał postawę tych polityków z tym, co robili europejscy politycy w czasach III Rzeszy. Podkreślił, że Polska nigdy nie chciała ulec dyktatowi Hitlera.

- Jako naród mogliśmy wybrać inaczej, mieliśmy propozycję innej drogi, propozycję, którą przedstawiał nam Hitler. Inne narody z tej części Europy tę drogę wybrały. Gdybyśmy i my poszli tą drogą, ta wojna byłaby jeszcze dłuższa i jeszcze krwawsza - dodał premier.

Ale sobotnie uroczystości nie były tylko pretekstem do wygłaszania politycznych przemówień. Przede wszystkim były modlitwy, wycie syren, salwy honorowe na cześć polskich bohaterów walczących na wszystkich frontach II wojny światowej i apele poległych.

Najbardziej wzruszającym momentem były wspomnienia na temat bohaterskiej walki obrońców Westerplatte, którzy mimo miażdżącej przewagi wroga, walczyli do upadłego. Żołnierze bronili wojskowej składnicy siedem dni, choć nie dawano im więcej niż kilkanaście godzin życia. To oni pierwsi usłyszeli salwy z pancernika Schleswig-Holstein, które zapoczątkowały II wojnę światową.
DziennikMichał Pietrzak

Opinie (220) ponad 50 zablokowanych

  • czyż nie tego przed chwilą chcieliście??

    • 0 0

  • A wklejaj. Może jeszcze tak Hitlerka albo Stalinka wkleisz? Przecież to bardzo ci bliskie ideały....

    • 0 0

  • ain moment:-)

    • 0 0

  • Roszczenia niemieckie
    Wolnoć Tomku w swoim domku? Honorowym gościem i jednym z głównych mówców na dorocznej uroczystości niemieckich ziomkostw i organizacji tzw. wypędzonych „Dzień Stron Ojczystych” był, obok premiera Hesji Rolada Kocha z CDU, szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering. 18 sierpnia w Berlinie Poettering wygłosił przemówienie pt. „Prawa człowieka podstawą europejskiego zjednoczenia”. Nietrudno się domyślić o jakie i czyje „prawa człowieka” tu chodzi, skoro motto tegorocznych uroczystości „Tag der Heimat” brzmiało: „Mała ojczyzna jest prawem człowieka”.

    • 0 0

  • Uwaga Springer!

    „Dzięki tej gazecie uczynimy naród niemiecki takim, jeszcze nigdy nie był”, słowa te miał wypowiedzieć w 1957 r. twórca medialnego koncernu – Axel Cesar Springer (na zdjęciu). Koncernu, który – jak pisze p. Adam Krzemiński z „Polityki” – wkrótce „stanie się w Polsce nie tylko medialną potęgą”. Chodzi tu o planowane kupno akcji telewizji Polsat, w związku z którym miało niedawno miejsce spotkanie premiera z prezesem „Axela” Mathiasem Doepfnerem. Doepfner jest zarazem naczelnym dziennika „Die Welt”, określanego mianem okrętu flagowego koncernu.

    Jak czytamy w artykule „Szóste przykazanie Springera” („Polityka” nr 6 z 10 lutego br.) sam Doepfner „nadal wbija do głowy redaktorom Bildu, że jeśli ich produkt nie będzie oburzał, to będzie z nim coś nie w porządku, a pozostałym pracownikom koncernu, że muszą być wrażliwymi na kulturę piraniami”. Cytowana zasada wydaje się być w polityce wydawniczej „Axel Springer Verlag” nieformalnym „szóstym przykazaniem”. Wśród pozostałych przykazań, obowiązujących oficjalnie pracowników (mieli je wpisywane do umów) od połowy lat 60., znajdują się także cele polityczne, wśród nich zjednoczenie Niemiec w ramach wspólnoty zachodniej, pojednanie niemiecko-żydowskie i prawo Izraela do istnienia oraz zjednoczenie Europy. Jak świadczą o tym wydarzenia ostatnich tygodni publicyści koncernu wypełnianie „szóstego przykazania” doprowadzili niemal do perfekcji. Tym razem polska opinia publiczna poruszona została kpinami z Ojca Świętego Jana Pawła II, zamieszczonymi na internetowej stronie dziennika „Die Welt”.

    Pozorne sprzeczności

    Warto zwrócić uwagę na to, jaki oddźwięk wywołała cała sprawa w polskojęzycznych tytułach spod znaku „ASV”. Cynicznym wyrachowaniem można określić zachowanie redakcji „Dziennika” w tych dniach. Do wydania z 5.04. br. dołączona została płyta z filmem o Ojcu Świętym, opatrzona następującym komentarzem: „Jan Paweł II – wspaniała opowieść o naszym papieżu” (na pierwszej stronie dużą czerwoną czcionką), jednak o całym incydencie z „Die Welt”, „Dziennik” w tych dniach skwapliwie milczy. Praktyki tego rodzaju nie stanowią jednak wyjątku. Metody stosowane przez dziennikarzy ze „stajni ASV” z powodzeniem określić można mianem dziennikarskiego makiawelizmu. Szczytem tego typu osiągnięć jest częste sięganie na łamach „Faktu” do fobii antyniemieckich, zaś na stronach niemieckiego „Bildu” żerowanie na stereotypowym, nieprzyjaznym stosunku wobec Polaków. Jak pisze jednak Henryk Wandowski w swoim opracowaniu "Axel Springer król prasy zachodnioniemieckiej”: „Pozorne niekonsekwencje jego prasy układają się w harmonijny porządek wyższego rzędu, któremu na imię zysk”. Tytuły prasowe z gatunku „Bildu” swój przekaz opierają najczęściej na zręcznej grze na emocjach swoich czytelników, wykorzystując opinie i sentymenty funkcjonujące w danej zbiorowości. Metoda taka poza generowaniem zysków pozwala także do pewnego stopnia kreować społeczne reakcje. Po przejęciu wpływu na Polsat koncern zyska nieograniczone wręcz możliwości czerpania profitów z tego typu procederu. Już dziś „Axel Springer” jest właścicielem „Faktu”, „Dziennika” i „Newsweeka”, przez co posiada ogromny wpływ na polskim rynku mediów. Ostateczna decyzja pozwalająca na kupno 25,1 procent akcji stacji należy teraz do UOKiK. Doepfner nie od dziś podkreśla strategiczny dla jego firmy charakter inwestycji w Polsce, co jest z kolei zapowiedzią dalszej ekspansji na kraje Europy Wschodniej. Dość wspomnieć, że Polska jest jedynym krajem, w którym koncern zdecydował się na stworzenie mutacji „Bildu”. Ma być to pierwszy krok na drodze umiędzynarodowienia bulwarówki.

    Polacy nie...
    Historia koncernu sięga pierwszych lat po zakończeniu II wojny światowej, kiedy to Axel Springer otrzymał koncesję od brytyjskich władz okupacyjnych na wydawanie gazety. Dzięki nieprzeciętnym zdolnościom założyciela już osiem lat po wojnie wydawnictwo zaliczane było do największych w Europie. Fenomen koncernu na gruncie niemieckim był wynikiem umiejętności dotarcia do przeciętnego obywatela, szarego Niemca. Początkowo Springer posiadał opinię wydawcy prasy bulwarowej i przez to długo był niedoceniany przez „poważnych” wydawców opiniotwórczych tytułów. Przez spadkobierców koncernu prasowego Hugenberga lub wydawców w rodzaju Ullsteina, Springer traktowany był pogardliwie jako parweniusz. Stopniowo zyskał jednak uznanie mieszczańskiej i konserwatywnej części niemieckiego społeczeństwa, stając się w latach 50. i 60. „prasową” ostoją rządów kanclerza Adenauera i CDU (była nawet próba stworzenia przez koncern „Telewizji Adenauer”). Prasa springerowska stała wtedy w awangardzie rewanżyzmu i rewizjonizmu granicznego (postulowano przywrócenie granic z 1937 r.), głosząc przy tym tezę o potrzebie zorganizowania przez państwa zachodnie „antykomunistycznej” krucjaty. Od początku też działalności „cezarowi prasy” w sferze polityki przyświecał jeden naczelny cel – zjednoczenie Niemiec. To też warunkowało stosunek prasy Springera do Polski, jak pisze wspominany już H. Wandowski: „Najpierw były krokodyle łzy z powodu ‘opłakanego stanu gospodarczego i kulturalnego’ terenów znajdujących się ‘pod tymczasową administracją polską’ oraz totalna krytyka wszystkiego, co polskie”. W jednoznacznie negatywnym świetle ukazany został też układ normalizacyjny pomiędzy Polską i NRF podpisany 7 grudnia 1970 r. O fakcie tym sam Springer powiedział: „Bez żadnej konieczności została podjęta decyzja, która miała być zastrzeżona dla traktatu pokojowego (...) Wrocław, Opole, Gliwice, Jelenia Góra, Głogów, Zielona Góra (nazwy te podano oczywiście w języku niemieckim) – to nie tylko nazwy, lecz żywe wspomnienie zakorzenione w duszach pokoleń i nieustannie pukające do naszego sumienia. Rezygnacja jest zdradą”.
    ... Żydzi tak

    Stanowisko takie ze zrozumiałych względów spotykało się ze szczególnym uznaniem organizacji przesiedleńczych i ziomkowskich (w 1970 r. Związek Wypędzonych w uznaniu zasług przyznał Springerowi honorową odznakę). Prowadzoną przez Springera działalność tak podsumował w latach 60. jeden z niemieckich publicystów: „Axel Springer sprzedaje zimną wojnę, sprzedaje ją w atrakcyjnych opakowaniach związanych ze wszystkimi możliwymi dziedzinami życia i gdyby zależało to wyłącznie od niego, sprzedawałby już także gorącą wojnę. Nazywanie tego człowieka niebezpiecznym byłoby eufemizmem; jest on najbardziej niebezpiecznym człowiekiem w Republice Federalnej, a jego niebezpieczny charakter wynika nie z milionów, które zdobywa swoją brukową literaturą, lecz z systematyczności, z jaką doprowadził do tego, iż stał się szarą eminencją polityki federalnej, każąc rozniecać narodowe emocje, a gdy są już rozbudzone sprzedaje je jako święty gniew ludu”. W ramach uprawianej przez Springera za pomocą koncernu polityki nowego wymiaru nabrały także stosunki na linii RFN – Izrael. Springer nie krył m.in. swojego entuzjazmu w 1967 r. dla izraelskiego „blitzkriegu”. Doszukiwał się w wydarzeniach na Bliskim Wschodzie pewnych analogii z położeniem Niemiec, jak pisał wówczas „Die Welt”: „Izraelowi wolność nie została podarowana. Także Niemcy nie otrzymają jej w prezencie”. Przeznaczał pokaźne kwoty na wspieranie międzynarodowego ruchu syjonistycznego. W redakcjach swoich gazet współpracowników pochodzenia żydowskiego, w tym zdeklarowanych syjonistów, obdarzał szczególną sympatią. Istotną rolę odegrały pisma koncernu podczas antywojennych wystąpień młodzieży studenckiej w latach 60., kiedy to stały się wręcz jedną ze stron konfliktu społecznego. „Bild” domagał się wówczas podjęcia zdecydowanych kroków wobec „terroru młodych czerwonych”. Spotkało się to wówczas ze sprzeciwem ze strony liberalnych i lewicowych intelektualistów, w tym R. Augsteina, H. Bölla i G. Grassa. Dziś podziały te nie są już tak wyraźne, jednak tytuły „ASV” nadal adresowane są do konserwatywno – liberalnej klienteli.

    W obliczu monopolu?

    Przy odpowiedzi na zadane przez publicystę „Polityki” pytanie: „Jakim – poza chęcią zysku – ideom służy?” medialna potęga „Axel Springer Verlag”, nie można zapominać o jawnie antypolskim stanowisku formułowanym niejednokrotnie w przeszłości przez publicystów i przedstawicieli koncernu. Obecnie, pomimo że tuszowane jest ono „europejską” retoryką przypomina jednak czasem o sobie. Całość posiada jeszcze dodatkowy wymiar, jak tego dowodzi doświadczenie, nadmierna koncentracja na rynku mediów stanowi zawsze istotne zagrożenie dla wolności publicznego dyskursu. Podsumowując, zdobywanie przez koncern Springera coraz większej pozycji na krajowym rynku stanowi na pewno niebezpieczny proces, który należy bacznie obserwować i czynnie się mu przeciwstawiać.
    Maciej Motas
    Nr 18-19 (6-13.05.2007)

    • 0 0

  • tusk do POprawki, czyli kompleks kaczyńskich

    każdy facet wie, że kiedy trzeba się już z kims bić, to bardzo ważne, często rozstrzygające jest, to kto pierwszy zada cios, przewaznie musi on być wyprowadzony znienacka kiedy nasz przeciwnik sie tego jeszcze nie spodziewa:-)
    np pociągniecie z główki:-)
    otóż tusek dostał takie ciosy od kaczorów, nie jeden raz, ale DWA razy:-)
    raz w wyborach do sejmu, które PO z tuskiem miało wygrać, drugi, rozkładający na łpoatki, kiedy to miał w cuglach zostać prezydentem:-)
    tusk ma kompleks kaczyńskich, zakodowany do końca życia
    dowód?
    a proszę:-)
    każdy go widział kiedy miał się spotkać z Prezydentem RP
    spocone łapki, nerwowo pocierane, rozbiegany wzrok, mina uczniaka:-)
    to ma być mąż stanu? to dupek który dwa razy dostał bęcki w politycznej piaskownicy:-)
    PO z tuskiem bedzie tak brało w dupe i brało:-)
    darz bór jelenie:-)

    • 0 0

  • galus..

    a gdzie zginął intelektualista Szczygło?

    • 0 0

  • taaa glusiu.

    Tusk to dupa wołowa i to z uszami. Pełna zgoda! Trzeba być dupą bladą, żeby skrewić przed taką mendą jak Kurski. Trzeba nie mieć jaj, żeby pozwolić szargać imię dziadka, który jak wielu Kaszubów stanął przed dramatycznym wyborem, o którym bucom takim jak ty, 60 lat po wojnie może się tylko śnić.
    Trzeba być c..ą, żeby starej moherowej babie dać się zaskoczyć na schodach i tłumaczyć się w światłach kamer jak sztubak przyłapany za kradzieży jabłek, zamiast grzecznie ale stanowczo spuścić jazgoczącą do klozetu.
    Pełna zgoda herr glush. Tusk nadaje się na pierwszą linię jak armia zbawienia do zdobywania Stalingradu.
    Dlatego PO przepieprzy te wybory. Nie dlatego, że racja programowa i moralna jest po stronie PiS. Ale dlatego, że nie mają jaj.
    Więc możesz się cieszyć już dzisiaj. Jak szwaby w 1933 r.

    • 0 0

  • Wiadomość z walterowego łoneta

    Aż 30 proc. Polaków chce głosować na PiS. Prowadząca do tej pory w sondażach PO może liczyć na 26 procent głosów - to wyniki przeprowadzonego dziś sondażu PBS DGA dla "Gazety Wyborczej".
    Jeżeli tak jest to chyba PiS rosPiS..i tę platforme i ten czerwony boLiD )nie mylić z ferrari ).POpaprańcy życiowi :rezerwować bilety tanich linii..

    • 0 0

  • Popieram Erikę Steinbach !!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane