- 1 Przyjdź zobaczyć wodowanie z historycznej pochylni (58 opinii)
- 2 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (207 opinii)
- 3 Próbowali "odbić" przemyconą kokainę (88 opinii)
- 4 Barszcz Sosnowskiego kwitnie. Gdzie zgłosić? (79 opinii)
- 5 Chciał dać 700 zł łapówki drogówce (78 opinii)
- 6 Kumulacja prac na Jasieniu utrudni życie (76 opinii)
Ten proces miał się rozpocząć we wtorek ale na drodze stanęły proceduralne przeszkody. Wreszcie wczoraj prokurator mógł odczytać akt oskarżenia.
Na ławach sali rozpraw usiadło 7 mężczyzn, mieszkańców Gdyni i Rumi. Większość, w zainstalowanym przed wieloma miesiącami kojcu z kuloodpornymi szybami. Tylko jeden oskarżony znalazł miejsce poza klatką. To Dariusz L. Powód? Współoskarżeni za nim nie przepadają po tym, jak opowiedział o szczegółach porwań i rolach kolegów.
Z wyznań Dariusza L. wynika, że był on pośrednikiem między Andrzejem K. i Zbigniewem L., to jest zleceniodawcami kidnapingu a wykonawcami, do których zresztą się przyłączył. Zanim dzieci przedsiębiorców zostały uwięzione, L. obserwował uważnie tryb życia tych rodzin.
Ostatniego porwania dokonali pod koniec listopada 2000 roku. Ofiarą padł 14-letni Piotr M. Chłopiec opuścił dom kolegi, który mieszkał po sąsiedzku. Porywacze, na czele z Dariuszem L., zaczajeni obezwładnili go, wrzucili do bagażnika auta i wywieźli do wynajętego domku letniskowego w Kamieniu. Tam Piotr napisał list do rodziców. Epistołę dostarczyli przez przypadkowego pośrednika - jednego z gdyńskich taksówkarzy. Ten dostarczył list pod wskazany adres, ale zaraz zawiadomił policję. Rodzicom postawili twarde warunki. Za wolność dziecka mieli zapłacić 150 tysięcy dolarów. Ojcu nakazali zebrać pieniądze i pojechać samochodem w kierunku Bydgoszczy. Prowadzili go, dzwoniąc regularnie na telefon komórkowy. W ten sposób Wacław M. dotarł do Poznania. Na Dworcu Gł. zakupił dwa bilety: do Warszawy oraz Szczecina. Na polecenie porywaczy ojciec Piotra wsiadł do tego pierwszego pociągu. W drodze, na hasło "dziewiąty anioł" otworzył okno i wyrzucił pieniądze z pociągu.
Policja obstawiła trasę składu do stolicy. W pobliżu torów natknęli się na Rafała Sz. Przyciśnięty, pękł. Przyznał się, że przyszedł tutaj po pieniądze. Potem zdradził, kto i gdzie przetrzymuje chłopca. Daczę w Kameniu otoczyli antyterroryści. Piotr odzyskał wolność, porywacze trafili do aresztu. Był wśród nich brat Rafała Sz., Jarosław.
W czasie następnych przesłuchań, ten ze złamanych wcześniej braci, wyznał że grupa rok wcześniej porwała 14-letniego Macieja B. Wszczęte wówczas śledztwo nie przyniosło rezultatów.
Chłopca wywieźli do Płochowa i przez dwa dni przetrzymywali na terenie posesji przy ul. Puckiej 18, którą dzierżawił jeden z porywaczy. Po otrzymaniu od zdesperowanych rodziców 50 tys. dol. i 350 tys. zł. uwolnili dziecko.
Planowali jeszcze jedno porwanie. Tym razem okup miał wynieść 180 tys. dol. Ofiarą miał być 14-letni Adam F. Tym razem rodzice mieli szczęście. Po prostu bandyci nie znaleźli dogodnej okazji. Szczerość Rafała Sz. doprowadziła policję do Dariusza L. i innych. L. z kolei opowiedział o zleceniodawcach. Jednak właściciel Pubu Galeria Strefa 51 nie chce się przyznać, podobnie jak Zbigniew L. Reszta porywaczy współpracowała podczas śledztwa.
Opinie (3)
-
2002-05-15 23:32
Policja
Cieszy kiedy sie czyta , ze policja w Polsce zajmuje sie czyms jeszcze oprocz polowania na mandaty! Jesli zas chodzi o wyrok na porywaczy dzieci to mysle ze powinnien byc najwyzszy z mozliwych! Oczywiscie tylko jesli moj glos wyraza szeroko pojete "zapotrzebowanie spoleczne" ;)))
- 0 0
-
2002-05-16 00:06
Nie wiem...
tylko czy ta postawa Dariusza L.(bron boze) niestey podlega pod swiatka koronnego.Jak i innych"bohaterow"tej historii chcacych ratowac swoje dupska.Niewatpliwie wyroki powinny byc wysokie za tego typu przestepstwa ale coz rzeczywistosc bywa rozna,mam az nad to przykladow nie kompetentnych sedziow ,zle zebranych materjalow dowodowych i jeszce dziesiatkow innych rzeczy.... w konsekwecji majacych wplyw na epilog calej sprawy.
- 0 0
-
2002-05-16 07:22
Nie Ten w Klatce?
A Rafał Sz. w kojcu ? , przecież to on nie Dariusz L. jest filarem oskarżenia. A wyroki powinny być bardzo duże .
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.