- 1 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (149 opinii)
- 2 Zamkną przystanek SKM na pół roku (40 opinii)
- 3 Gwałtowna ulewa nad Trójmiastem (320 opinii)
- 4 Nowe życie dawnej szkoły w Brzeźnie (54 opinie)
- 5 Po pożarze hali. Zakaz kąpieli do piątku (132 opinie)
- 6 Szukają świadków... zderzenia rowerzystów (247 opinii)
Protest w gdyńskim porcie
- Po raz ostatni protestujemy w drodze pokojowej - mówi Kazimierz Waldowski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej "Solidarności" Portu Gdynia. - Nie możemy się zgodzić na prywatyzację prowadzoną w taki sposób, jak to ma miejsce obecnie. Nie może tak być, że właściciel jednocześnie sprzedawał spółki i negocjował pakiety gwarancyjne dla załogi. Nie możemy się zgodzić, by część pracowników prywatyzowanych spółek była pozbawiona pakietu gwarancji, jak to miało miejsce przy prywatyzacji Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego, a dokładnie wydzielonej spółki "Depot-Terminal".
Atmosfera była gorąca. Wyły syreny, padały okrzyki "złodzieje", "oszuści", a także propozycje wywiezienia zarządu portu na taczkach. Konflikt dodatkowo zaostrzał fakt, że według związków zawodowych są one w sporze zbiorowym, tymczasem zarząd spółki nie uznaje takiego stanu. Obie strony dysponują opiniami prawników na ten temat, są one jednak całkowicie rozbieżne.
- Zarząd mimo deklaracji, że chce z nami rozmawiać, tego nie czyni - mówi Kazimierz Waldowski. Negocjacje są co prawda prowadzone, władze nie chcą jednak uznać faktu, że weszliśmy w spór zbiorowy, a tylko wtedy rozmowy mają sens. Teraz niestety nic z nich nie wynika.
- W sytuacji, gdy dwie strony różnią się w ten sposób, potrzebny jest trzeci uczestnik negocjacji - odpowiadał Janusz Jarosiński, prezes zarzadu Portu Gdynia. - Naszym zdaniem najlepszym forum będzie Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego, której opinię w tej sprawie uszanujemy. Choć wierzę, że będziemy w stanie samodzielnie wypracować kompromis. Podkreślam, że w każdej sytuacji chcemy rozmawiać z państwem o wszystkich problemach, które nurtują pracowników portu.
Przedstawiciele zarządu wraz z prezesem wyszli do protestujących. Zaprosili ich na rozmowy do gabinetu w spokojniejszej atmosferze.
- Podstawowy problem to szeroko rozumiana prywatyzacja, która budzi trochę niepokoju - mówi Janusz Jarosiński. - Natomiast mamy dobre przykłady, jak prywatyzacja Terminalu Kontenerowego. Tam wynegocjowano pięcioletni okres gwarancji pracowniczych, choć to prawda, że tylko jeden związek zawodowy pod tym pakietem się podpisał. Rok działalności z nowym inwestorem pokazał jednak, że wzrosły płace i zatrudnienie.Obecnie podstawowy problem to należąca do portu spółka "Transport", znajdująca się na ostatnim etapie prywatyzacji, a głównie kwestia negocjacji pakietu socjalnego.
- Związki powiedziały, że nie przystapią do negocjacji, a my wcześniej zadeklarowaliśmy, że nie me prywatyzacji bez pakietu socjalnego - mówi Janusz Jarosiński. - Z konieczności więc sami prowadzimy negocjacje, gotowi jednak jesteśmy w każdej chwili przekazać je związkom, jeśli tylko wyrażą taką chęć, jak powinno być.
Opinie (4)
-
2004-09-08 12:54
trele morele
ot tak żeby coś było
- 0 0
-
2004-09-08 14:02
No i jak spór się zakończył?
- 0 0
-
2004-09-08 16:15
Jak była jedna "Solidarność" i mieli ponad 10 mln związkowców, to potrafili wymusić swoje żadania nawet na rządzie PRL-u. Teraz jak jest pare związków zawodowych które na dodatek się nie zgadzają ze sobą, i mają niecały 1 mln członków,to nic nie potrafią wymusić.
- 0 0
-
2004-09-09 15:03
prawda czy czarowanie?
Na "kontenerówce" pewno że wzrosły obroty bo taka jest tendencja transportu morkiego. Niestety reszta pracowników terminali w porcie (no może oprócz Zbożowego) może stracić na tej całej prywatyzacji. Na niektórych nabrzeżach skończy się tym że magazyny zostaną wynajęte na hurtownie i tyle, a portowcy ..........do pośredniaka.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.