• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Protest weterynarzy

O.K.
11 sierpnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Weterynarze nie dogadali się z Ministerstwem Rolnictwa co do zasad ich wynagradzania i zaprzestaną badania mięsa w ubojniach. W Pomorskim, jak zapewnił "Głos" wojewódzki lekarz weterynarii, jest zapewniony nadzór i badania weterynaryjne. W innych regionach kraju być może lepiej zostać wegetarianinem.

W poniedziałek w Ministerstwie Rolnictwa trwały rozmowy między weterynarzami zrzeszonymi w Ogólnopolskim Porozumieniu Stowarzyszeń Lekarzy Weterynarii Wolnej Praktyki a głównym lekarzem weterynarii Piotrem Kołodziejem i wiceministrem rolnictwa Jerzym Pilarczykiem. Pod budynkiem ministerstwa pikietowało około stu weterynarzy. Chodziło o zmiany zasad wynagradzania weterynarzy badających mięso w ubojniach, wprowadzonych rozporządzeniem ministra rolnictwa. Po tych zmianach weterynarze pracujący na rzecz zakładów mięsnych mieliby otrzymywać wynagrodzenie za godzinę pracy, a nie od przebadanej sztuki ubitego zwierzęcia - co wpłynęłoby znacznie na obniżenie ich dochodów, nawet z kilkudziesięciu do kilku tysięcy złotych. Oburzenie wzbudziło też to, że do tej pory namawiano weterynarzy do zakładania prywatnych praktyk, a teraz proponuje im się, aby zatrudniali się na etat w ubojniach - co też wpłynie na spadek dochodów zainteresowanych. Protestujący twierdzili, że Ministerstwo Rolnictwa swoje rozporządzenie dotyczące zasad wymagradzania weterynarzy w masarniach, przygotowało pod dyktando tychże zakładów. Z drugiej strony główy lekarz weterynarii Piotr Kołodziej twierdził, że zmiany pozwolą na likwidację kominów płacowych i umożliwienie pracy młodym weterynarzom.

Po poniedziałkowych rozmowach Ministerstwo Rolnictwa nie zmieniło zdania. W odwecie lekarze w niektórych regionach kraju odstąpili od badania mięsa, dotyczyło to jednak zaledwie około 10 procent powiatów. Na Pomorzu stało się tak na krótko jedynie w powiecie człuchowskim.
- Na terenie powiatu kartuskiego nie ma żadnego protestu, wszyscy weterynarze przystąpili do pracy - zapewnił "Głos" powiatowy inspektor weterynarii w Kartuzach, Kazimierz Sekuła.
- Absolutnie nic nie wiem o tym, żeby był jakiś protest - stwierdził Janusz Głuszczyński, powiatowy lekarz weterynarii w Gdańsku.
- W Pomorskiem nie stwierdziliśmy żadnej akcji protestacyjnej, odstąpienia od wykonywania czynności - powiedział "Głosowi" zastępca pomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii, Witold Rudziński. Zaś jego bezpośredni szef, pomorski wojewódzki lekarz weterynarii Włodzimierz Przewoski wydał nawet specjalne oświadczenie na piśmie:
"Pomorski Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Gdańsku uprzejmie informuje, że w związku z medialnymi informacjami o możliwości akcji protestacyjnej prywatnie praktykujących lekarzy weterynarii zabezpieczył ustawowe zadania Inspekcji Weterynaryjnej na wypadek ewentualnego ogłoszenia w województwie pomorskim ww. akcji. W dniu 9.08.2004 r. województwo pomorskie jest w pełni zabezpieczone pod względem nadzoru i badań weterynaryjnych. Nie stwierdzono zaniechania pracy przez lekarzy weterynarii wyznaczonych przez Powiatowych Lekarzy Weterynarii do wykonywania zadań zwalczania chorób zakaźnych oraz badania zwierząt rzeźnych i mięsa."

Wczoraj, mimo pogłosek o zaostrzeniu protestu, z-ca wojewódzkiego lekarza weterynarii Witold Przewoski nadal informował "Głos":
- Lekarze z województwa pomorskiego nie zgłaszali żadnych postulatów ani informacji o chęci rozpoczęcia akcji protestacyjnej.
Głos WybrzeżaO.K.

Opinie (17)

  • Fikanderku, już przeczytałam i zdania nie zmieniłam.
    Przecież to na mój babski łeb proste jak drut:
    jeśli taki weterynarz obsługuje ubojnię, gdzie musi zgodnie z umową "załatwić" niemożliwą do zrealizowania (uczciwego i rzetelnego) liczbę zwierząt (np. 1 szt/sek), to sygnał, by go wziąć pod lupę, a po udowodnieniu, że nie wywiązuje się ze swoich obowiązków należycie - KARA SOLIDNA, by spłacał ją parę lat.
    Nie twierdzę, że weterynarze - cwaniacy zarabiali uczciwie i ten stan, jaki opisuje Wybiórcza jest prawidłowy. Ale też nie wyobrażam sobie pracy na godz, bo i w tym układzie można kantować, wystarczy - jak dotąd - wejść w komitywę z ubojnią. Myślę, że dla ubojni lepiej będzie zaoszczędzić na ilości zatrudnionych weterynarzy niż na zarobku jednego....
    Nie moja to branża i nie jestem zainteresowana bezpośrednio, ale tak mi się wydaje, że znów kłania się nasza narodowa wada : bałagan i brak chęci do sprawdzenia i wyegzekwowania istniejących przepisów.

    • 0 0

  • A ja zamiast płacić za sztukę czy za godzinę dałbym jedną stawkę np 3000 pln starczy im + staż i spokój.

    • 0 0

  • to se bede musiał gdzieś w sopocie chyba samemu cielaczka przypalikować??
    no co za smutni faceci ci wterynarze
    po prostu baju wprowadzić "raconalizatora" ze stoperem w ręku i niech im wyliczy taką stawkę żeby im powiedzmy za 6000 pot spływał z dupy za cztery patole po czole a reszte chyba sam popieszcze:))
    poważnie
    obniżyć ROZSĄDNIE STAWKI

    • 0 0

  • Baju, przepraszam, ze pozostawilem Cie wsrod
    tych macior, knurow i weterynarzy sama, musialem
    gdzies wyskoczyc. Widze, ze Pan Art, dzielnie dotrzymuje
    Ci towarzystwa :)
    Powracajac do tematu, wlasnie Art,
    powinni dostac pensje, okreslona i jedna ubojnie
    gdzie pracuja, i tyle. Zlikwidowaloby to i machloje,
    i protesty mlodszej grupy weterynarzy. Czy wiecie, ze
    w tym fachu obowiazuja ponoc reguly zywcem wziete z
    branzy adwokackiej?

    • 0 0

  • he, he, he, Fikander,

    nie martw się, krzywdy mi nie robią.
    O tym, jak mają się weterynarze w ubojniach wiem tyle, co z gazet. Ale że obsługa weterynaryjna jest już od daaawna prywatna, to wiadomo mi i to ze źródeł, bo od jakiegoś czasu ciągle mam psiaka. Aktualnie - drugiego. A że serce mięTkie wymaga d..y twardej lub kiesy... to i płacę za komfort bycia zdrową mojej psiny. I wcale to nie są małe pieniądze.

    • 0 0

  • Wybacz Fikander że tak późno odpisuję ale jestem rozerwany między meczem a kompjutrem, no więc hm hm stała stawka dla wszystkich właśnie byłaby najsprawiedliwszą formą zapłaty za ich usługi, ale jak słyszę że do tej pory mogli wyciągnąć nawet kilkanaście tys pln to coś jest nie tak. Czyżby aż takie pracusie byli? Musieli by się trioć żeby tyle zwierza przebadać, chyba że polega to tylko na postawieniu pieczątki na dupie ubitego zwierza, to rzeczywiście zajmuje chwilę. A poza tym mniej chabaniny a więcej owoców i warzyw. Są zdrowsze. Pozdro Fikuś dla Gdyni całej mieściny portowej wspaniałej.

    • 0 0

  • hmmmmmmm

    Wpadłem tu całkiem przypadkowo.
    Tu też polskunia.
    Trzymajcie się.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane