• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przesiadka z auta do tramwaju - dla niektórych to niemożliwe

Arek
28 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Zamiana komfortowego podróżowania autem na zatłoczony tramwaj to niełatwa decyzja. Zamiana komfortowego podróżowania autem na zatłoczony tramwaj to niełatwa decyzja.

Czy kierowca, który przyzwyczaił się do wygodnego przemieszczania samochodem, jest w stanie bez większego problemu przesiąść się do komunikacji miejskiej? Na pewno nie każdy. Zgłosił się do nas czytelnik, zagorzały motomaniak, który podzielił się swoimi wrażeniami z przejażdżki tramwajem w godzinach szczytu. Prawdopodobnie szybko nie wróci do komunikacji miejskiej. Oto jego opowieść.



Co najbardziej przeszkadza ci w zatłoczonych tramwajach?

Mam na imię Arek i mam 30 lat. Jestem pracownikiem biurowym, zarabiam przeciętnie, a każdego dnia do pracy dojeżdżam samochodem. Nie narzekam. Lubię to, pomimo że od poniedziałku do piątku namiętnie ślęczę w korkach, długich korkach. Raz jest lepiej, raz gorzej. W każdym razie prowadzenie auta daje mi dużo frajdy, czego nie powiem o komunikacji miejskiej.

W awaryjnych sytuacjach, kiedy zmuszony jestem do podróży komunikacją miejską, zazwyczaj... zamawiam taksówkę. Wolę zapłacić cztery razy więcej, ale czuć jakikolwiek komfort jazdy. Może jestem dziwakiem albo leniem, ale myślę, że wielu z was robi podobnie.

Ostatnio postanowiłem dać szansę komunikacji miejskiej. Próbowałem ją polubić i nawet przeszło mi przez myśl, że mógłbym porzucić samochód na rzecz tramwaju. Nie stałbym w korkach, zaoszczędziłbym sporo pieniędzy - same plusy. W obu przypadkach czas przejazdu z mojego domu do miejsca pracy jest podobny, bo w godzinach szczytu zarówno samochodem, jak i tramwajem, dojeżdżam w około 20-25 minut. Dodam tylko, że ostatni raz tramwajem jechałem dziewięć lat temu.

Niektórzy nie wyobrażają sobie podróżowanie komunikacją miejską. Niektórzy nie wyobrażają sobie podróżowanie komunikacją miejską.
Jednak do rzeczy. Na początku tygodnia oddałem auto do mechanika, więc skazany byłem na komunikację miejską albo taksówkę. Z rana do pracy podwiózł mnie kolega, a po południu - wyjątkowo - wybór padł na tramwaj. Przeanalizowałem sytuację i stwierdziłem, że zostanę w pracy trochę dłużej. Pomyślałem, że im później - tym pewnie mniej ludzi w tramwaju. Nic bardziej mylnego. To był pierwszy strzał w kolano.

Pole position ma znaczenie



Na przystanku w centrum Gdańska, vis-a-vis dworca PKP zameldowałem się chwilę po godz. 18. Wynurzyłem się z tunelu, a moim oczom ukazał się tłum zziębniętych ludzi. Jeszcze wtedy miałem dobry humor.

Natłok oczekujących osób nie zwiastował dobrze, ale przecież ci wszyscy ludzie nie mogli wsiąść do jednego tramwaju. Jak się chwilę później okazało - mogli. Po upływie dwóch minut w oddali pojawiła się "szósteczka", która miała mnie w miarę szybko i w miarę wygodnie dowieźć do domu. I w tym momencie rozpoczęła się walka o najlepszą pozycję wyjściową, niczym o pole position w Formule 1.

Zapachy i tłok



Ci ludzie dokładnie, niemal co do centymetra, wiedzieli w którym miejscu otworzą się drzwi. No i się otworzyły, a ja ze stoickim spokojem wsiadłem do tramwaju ostatni. Wspomniałem już o dobrym humorze? Nieaktualne. Drzwi ledwo się zamknęły, a w moje nozdrza uderzył miks przenikających się zapachów, głównie potu i niezbyt wykwintnego alkoholu. Stałem przygnieciony do drzwi. Byłem jedną z wielu ściśniętych w puszce sardynek. Pomyślałem, pewnie przy "locie" większość z tych ludzi wysiądzie i zrobi się luźno. Na bank. Mocno się pomyliłem, ludzi zrobiło się jakby jeszcze więcej. Na całe szczęście nie musiałem kasować biletu, bo ten wcześniej wykupiłem przez aplikację mobilną. O tyle dobrze.

Ścisk, gwar, smród, wysoka temperatura, ktoś rozmawiający głośno przez telefon i dudnienie jakiejś mało ambitnej muzyki w tle - to była kumulacja. Przyznajcie sami, to niezbyt komfortowe warunki, a za mną dopiero jakieś sześć minut podróży. A kolega z pracy mówił - jak jedziesz tramwajem, to koniecznie zabierz ze sobą słuchawki i wyperfumowany szalik. Wypachniony szal? Po co? Wyśmiałem go, a potem żałowałem.

W oczekiwaniu na ostatni przystanek



Wisienką na torcie tej farsy była lekko podpita para, która stała tuż za mną. Wiek - około 40 lat. Dojeżdżamy do przystanku. Jedna z pasażerek próbuje przebić się przez tłum ludzi i wysiąść. Grzecznie przeprasza wspomnianą parkę, po czym otrzymuje wymowną, ostentacyjnie przekazaną odpowiedź od podchmielonej damy: "A gdzie mam się kur** przesunąć? Wejść na okno?". Pani w końcu udało się opuścić tramwaj, a porywcza kobieta dorzuciła swoje trzy grosze: "Jeszcze mi kur.. paniusia buty podeptała, ja pierd**".

Mijały kolejne minuty mojej tramwajowej katorgi, a ja próbowałem znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Znalazłem. Im dłużej jechaliśmy - tym w tramwaju było coraz więcej miejsca. Marne to pocieszenie, bo wciąż było ciasno. I śmierdziało.

Mój wzrok wlepiony był w tablicę wyświetlającą listę przystanków. Marzyłem o mecie. Po 21 minutach dobiliśmy do ostatniej stacji. Nie zdawałem sobie sprawy, że człowiek tak bardzo może cieszyć się świeżym, chłodnym powietrzem. Serio.

Być może dramatyzuję, być może wyolbrzymiam zupełnie normalną sytuację z pękającym w szwach tramwajem. Być może, ale codziennie dojeżdżając do pracy samochodem nie zauważa się takich problemów. Zapewne jedni z was nazwą mnie ignorantem albo wygodnickim, drudzy zaproponują zjedzenie popularnego "batona na gwiazdorzenie", a jeszcze innym moja historia coś przypomni. Może też miałem pecha, a na co dzień wygląda to całkiem inaczej?

Przejechałem się raz, korona mi z głowy nie spadła, ale strasznie współczuję wszystkim, którzy nie mają wyboru i muszą korzystać z komunikacji miejskiej. Natomiast podziwiam osoby, które ten wybór mają, a mimo to decydują się na tramwaje.

A jak wy ocenianie podróżowanie gdańskimi tramwajami?
Arek

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (862) 10 zablokowanych

  • Ochydny przerost formy nad treścią (1)

    Mam nadzieję, że następnym razem napiszesz to lepiej niż marny copywriter.

    • 7 15

    • Ohydny

      Kasiu z 3 miastach (co to jest z 3 miastach ?) - ohyda piszemy prze samo "h"

      • 5 1

  • Ja

    Za 4 zł nie ma co się spodziewać biznes klas

    • 4 2

  • Tragedia zwana SKM towarzyszyła mi codziennie przez prawie 20 lat

    Z ulgą przesiadłem się do własnego samochodu.

    • 9 2

  • Jeżdzę (2)

    na zmianę samochodem i tramwajem (wymianka z żoną),
    widzę zalety i wady jednego i drugiego sposobu przemieszczenia się,
    jednak powiem wam szczerze że najszczęśliwszy jestem kiedy mogę jechać ROWEREM (elektrycznym) do pracy i na szczęście w obecnym klimacie pogodowym jest to 3/4 roku.

    największe minusy dla mnie bo plusy są wiadome
    tramwaj:
    - latem gorąco, zimą gorąco (tak gorąco)
    - wypadające kursy
    samochód:
    - korki
    - nerwica od rana na resztę dnia przez coraz większą ilość baranów na drodze i wieczny pośpiech
    rower:
    - nie na każdą pogodę
    - nie stwierdzono.

    • 4 1

    • Rower

      Rower to jest to inny świat, uśmiech na twarzy, spokój ducha...Do pracy jeżdżę rowerem a jak pogoda nie pozwala to ZKM i gra. Samochód pod domem grzecznie czeka na zadania specjalne.

      • 3 1

    • 3/4 roku?

      Dzisiaj mamy piękną pogodę! Wczoraj tez było pięknie. Bezwietrznie ciepło no i nie pada? Idiota...

      • 0 0

  • Zgadzam się z każdyn słowem. (4)

    Na myśl, że mam jechać tramwajem ogarnia mnie stres. Nie lubię. Mam problem z pijanymi, agresywnymi ludzmi. Czasem się zwyczajnie boje. Ciesze się, że mam samochód, nie przeszkadzają mi korki, siedzę u siebie, pachnie po mojemu, moja muzyka nikomu nie przeszkadza i nikogo sie nie musze bac, nie marzne. Podziwiam tych co musza lub chca jezdzic tramwajem

    • 13 3

    • czyli pipka jestes (2)

      obcych tez sie boisz? Jak ty do kobiet zagadujesz? Moze mama pomaga?

      • 0 4

      • Może to kobitka pisze...

        • 1 0

      • Owszem. Jestem.
        I jadąc tramwajem żałuje, że nie jestem rosłym mężczyzną.

        • 0 0

    • Niby tak

      Ale statystycznie szanse na wypadek na drodze śmiertelny w mieście masz większy niż jadąc tramwajem

      • 0 1

  • (1)

    Dziś rano autobus wypadł bo miał awarie ale ZKM i ZTM nie podejmują żadnych kroków bo co tam ludzie jadący do pracy. Jak się dzwoni to boja się odebrać bo nie maja argumentów. Bo fajnie by się jeździło tylko ci Pasażerowie,

    • 5 0

    • niestety..

      ....mam dość wiecznych awarii ....nie mam pretensji jeśli autobus ma opóźnienie (wiadomo korki) ale tramwaj ? Nigdy nie wiem czy przyjedzie czy nie....często 5 jest jest ba tablicy już za 2 min minute a potem znika....teleportacja czy skos w nadprzestrzeń ?
      PS Mimo to jezdze komunikacja bo nie znosze korków i zawsze moge poczytac ksiazke.

      • 2 0

  • Arku masz rację. (1)

    Tyle że po 10 latach jazdy autem w Gdańskich korkach po Gdańskich dziurach, progach, wyrwach, koleinach, drutach, dylatacjach, płytach każdy ma rwę kulszową i zalecenie aby spacerować godzinę dziennie.
    Niestety jazda rowerem też kończy się uszkodzeniem kręgosłupa.
    W Gdańsku komunikacja jest nielogiczna z powodu nadzoru partii Platformy obywatelskiej. Puste długie autobusy poza szczytem i jeden w szczycie w dużych odstępach czasu. Z tramwajami podobnie.

    • 3 2

    • Co ma rower do kręgosłupa ? Albo masz żle dobrany rower pod siebie, albo żle ustawiony i za twarde opony. Z resztą się zgadzam.

      • 0 3

  • Komunikacja miejska (1)

    Tramwaje rano szczególnie w stronę nowy port się spozniaja bądź wcale nie przyjeżdża o podanej godzinie na rozkładzie.przez co dojazd do pracy bez spóźnienia czasem jest nie możliwe

    • 2 0

    • niestety..

      ..to prawda.....oby do wiosny oby do roweru !!!

      • 0 0

  • (1)

    Samochodem do pracy jadę 25 - 30 min., natomiast komunikacją miejską przy dobrych wiatrach min. 1h.

    • 8 2

    • Dziś musiałem jechać komunikacją miejską

      Wyszedłem z domu o 7:05, w pracy byłem 8:20. Samochodem jestem zazwyczaj 7:45.

      • 2 2

  • (5)

    Sama mam za soba pare ladnych lat samochodozy i wiem jak to odizolowuje od normalnego zycia.
    Swiat stale oglada sie zza szyby, widac tylko samochod za mna, obok, przede mna. Czlowiek praktycznie nie widzi ludzi, nie wie co to zmarznac, zmeczyc sie, nie zna pieszych skrotow. Mi to akurat b. przeszkadzalo. Mi sie udalo przesiasc z samochodu do srodkow komunikacji, zaakceptowac, ze dotarcie do pracy zajmuje mi 15 min dluzej, ale za to mam niezla kondycje, spotykam ludzi, czasem poznaje nowych. Znam wszystkie mozliwe skroty, wiem jak wyglada realny swiat. Uczucie fizycznego zmeczenia po przejsciu paru kilometrow jest dla mnie fantastyczne.
    Dla mnie swiat samochodowy, ogladany zza szyby jest beznadziejny, samotny.
    Od wiosny do jesieni przesiadam sie na rower, co dodatkowo daje mi ogromna mobilnosc i niezaleznosc a wciaz nie jestem odizolowana od swiata.

    • 5 9

    • Samotna? (2)

      Bez rodziny? Współczujemy.

      • 2 1

      • A co to, jak ktoś samotny i bez rodziny (1)

        to defekt jakiś czy zbrodnia?

        • 0 0

        • defekt tak

          Zbrodnia nie

          • 0 0

    • Je się nabawiłam dośc poważnej socjopatii po 15 latach pracy z klientem. Zostałam freelancerka, pracuję w domu, brzydzę się tłumów i niestety nie przepadam za ludźmi. Więc zabawa nie dla każdego.

      • 0 1

    • Nie zna pieszych skrótów

      Za to zna skróty drogowe.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane