• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ostatnim samolotem z Londynu na kwarantannę w Gdańsku

Iza
18 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Pani Iza wróciła do Gdańska ostatnim samolotem z Londynu przed wstrzymaniem międzynarodowego ruchu lotniczego. (zdjęcie ilustracyjne) Pani Iza wróciła do Gdańska ostatnim samolotem z Londynu przed wstrzymaniem międzynarodowego ruchu lotniczego. (zdjęcie ilustracyjne)

W tej chwili kwarantanną domową na Pomorzu objętych jest prawie 700 osób. Jedną z nich jest pani Iza, nasza czytelniczka, która postanowiła podzielić się swoją historią. Gdańszczanka wróciła ostatnim samolotem z Londynu, który wylądował w Rębiechowie.



Ile dni najdłużej spędziłe(a)ś bez wychodzenia z domu?

Poniżej publikujemy list, jaki pani Iza przesłała do naszej redakcji.

Samolot ostatniej szansy



Do Polski przyleciałam prawdopodobnie ostatnim samolotem z Londynu. Zdążyliśmy wylądować w sobotę, 14 marca, tuż przed północą - tym samym przed zamknięciem granic i zawieszeniem lotów do kraju. Pierwotnie w Polsce miałam pojawić się dzień później.

Miałam jednak przeczucie, żeby przebukować lot. Biłam się z myślami, bo to dodatkowy koszt, ale dziś sama sobie dziękuję za tę decyzję, bo inaczej utknęłabym za granicą na dłużej.

W sobotę, jeszcze przed wylotem, o godzinie 19 włączyłam kanał informacyjny w telewizji. Wiadomości obejrzałam z niedowierzaniem. Dowiedziałam się, że w niedzielę, po przylocie do Polski zostanę objęta kwarantanną.

Telefony milczały, z pomocą przyszedł internet



Wtedy nie wiedziałam, na czym to polega. Najpierw próbowałam dodzwonić się na różne infolinie. Nie udało mi się jednak, zarówno w Polsce, jak i na numery podane przez brytyjskie służby.

Z pomocą przyszedł "wujek Google". Sama wyszukałam informacje. I dowiedziałam się m.in., że podczas kwarantanny będę musiała śmieci trzymać w domu - nie będę mogła wyjść na zewnątrz do śmietnika. Nie wyjdę także po zakupy i z psem na spacer. 14 dni będę musiała spędzić sama - w domu nie będzie dzieci ani męża.

Czytaj też: Na czym polega 14-dniowa kwarantanna?

Krążący długopis w samolocie i na lotnisku



Taką ulotkę dostała nasza czytelniczka. Jak podkreśla - nie udało się jej dodzwonić na podane numery. Taką ulotkę dostała nasza czytelniczka. Jak podkreśla - nie udało się jej dodzwonić na podane numery.
Kiedy w sobotę zajęłam swoje miejsce w samolocie, zauważyłam, że wszystkie osoby z personelu pokładowego noszą maseczki. Rozdano nam specjalne dokumenty - trzeba było podać swoje dane, wskazać, kto gdzie siedzi.

Wtedy też padło pytanie o to, czy mamy długopisy. Nie wszyscy mieli. Zaczęło się pożyczanie i wymiana pisaków - krążyły podawane z rąk do rąk, oczywiście bez rękawiczek.

Pani siedząca za mną wracała z Brazylii, ktoś inny ze Szkocji. Atmosfera była spokojna, nikt nie panikował, ja jednak mimowolnie wsłuchiwałam się w przestrzeń, czy aby ktoś za chwilę nie zakaszle.

Czytaj też: Koronawirus - fakty i mity

Na lotnisku w Gdańsku wylądowaliśmy w sobotę, dwie minuty przed północą. Na miejscu zmierzono nam temperaturę, a do kwarantanny trzeba było uzupełnić dodatkowe dokumenty.

I znów powtórzyła się historia z "krążącym długopisem". Pomyślałam wtedy, że jeżeli ktoś z nas był chory, to wirus łatwo się rozprzestrzeni.

14 dni kwarantanny. Początek był najtrudniejszy



Ostatecznie udało mi się dotrzeć do domu. Przede mną 14 dni kwarantanny. Po wejściu do mieszkania przywitałam się z psem i zauważyłam, że synowie nie zostawili papieru toaletowego. Dziś wiem, że to towar deficytowy. Wtedy nie straciłam dobrego humoru, postanowiłam porządnie się wyspać.

Kiedy obudziłam się w niedzielę rano, poczułam, że jestem osłabiona, że mam dreszcze. Być może to był tylko stres, ale może jednak koronawirus? Postanowiłam zadzwonić na numery, które dostaliśmy po wyjściu z samolotu - bezskutecznie. Jeden z nich był ciągle zajęty, pozostałe, najwyraźniej niedostępne w weekend.

KORONAWIRUS GDAŃSK-GDYNIA. Sprawdź aktualny RAPORT SANEPIDU

Poczułam się zdana sama na siebie. Być może koronawirusa nie mam, za to od pewnego czasu choruję na nerki, potrzebuję antybiotyków, a wyjść przecież nie mogę. Jakby tego było mało, pies domagał się spaceru.

W sieci znalazłam informację, że w takim przypadku - kiedy w pobliżu nie ma rodziny ani przyjaciół - pomocy powinnam szukać w gminie. Nikt chyba jednak nie przewidział, że w weekend trudno będzie cokolwiek załatwić!

Pomoc od dziennikarzy



W akcie desperacji napisałam do portalu trojmiasto.pl. Udało mi się dostać informację o wolontariuszach, którzy pomagają w takich sytuacjach jak moja. Pies wyszedł na spacer, a ja zasnęłam w lepszym nastroju.

Pani Iza kwarantannę spędza z czworonożnym przyjacielem. Dzięki pomocy wolontariuszy, zwierzak wychodzi na spacery. Pani Iza kwarantannę spędza z czworonożnym przyjacielem. Dzięki pomocy wolontariuszy, zwierzak wychodzi na spacery.
Drugiego dnia kwarantanny wiedziałam już, co robić. Rozpoczęłam go od zdezynfekowania obroży i smyczy psa. Przedmioty zostawiłam przed drzwiami, a oprócz tego dwa koszyki. W jednym rękawiczki i płyn do dezynfekcji rąk dla osób, które wyjdą ze zwierzakiem na spacer. Drugi po to, by przedmioty wyrzucić. Nie wiem, czy dobrze to wymyśliłam, ale musiałam improwizować - nadal żaden "rządowy" telefon nie odpowiadał. Byłam za to w stałym kontakcie z osobami, które mi pomogły wcześniej.

Co będzie teraz? Kiedy skończę pisać ten list, zjem śniadanie. I zacznę sprzątać mieszkanie - gruntownie. Po 14 dniach kwarantanny to będzie najczystsze miejsce pod słońcem.

Koronawirus: jak się zachować, jeśli podejrzewamy zarażenie?

  • z podejrzeniem koronawirusa nigdy nie powinniśmy zgłaszać się do lekarza rodzinnego ani na Szpitalne Oddziały Ratunkowe
  • w przypadku wątpliwości zadzwonić na całodobową infolinię NFZ - 800 190 590 lub telefonicznie skontaktować się z właściwą ze względu na miejsce zamieszkania/obecnego pobytu Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną

Stacje sanitarno-epidemiologiczne w Trójmieście:

Wojewódzka SSE w Gdańsku ul. Dębinki 4, tel. 605602195

Powiatowa SSE Gdańsk ul. Wałowa 27, tel. 698941776

Powiatowa SSE Gdynia ul. Starowiejska 50, tel. 605462480

Powiatowa SSE Sopot ul. Kościuszki 23, tel. 663399599

Graniczna SSE w Gdyni ul. Kontenerowa 69, tel. 608358721
Iza

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (363) ponad 50 zablokowanych

  • Gdzie ten wolontariat? (1)

    Gdzie można sie zgłosić jako wolontariusz do wyprowadzania psów? Niestety przez panującą pandemię straciłamm pracę i chętnie sie czyms zajmę, a szukając informacji o wolontariacie znajduję tylko poszukiwania studentów medycyny/osób z przeszkoleniem medycznym, a takowego niestety nie posiadam. Jestem młodą osoba, bez żadnych chorob przewlekłych, potrafie przestrzegać zaleceń sanitarnych jak i z dokładnością dbać o higiene. Będę wdzięczna za informację!

    • 6 0

    • grupa "Pies w koronie" na facebooku

      To miejsce kontaktowe, ogłoszenia o chęci pomocy lub potrzebie pomocy wpisuje się razem z miastem z wykorzystaniem hasztagów (#),
      ja do tego zostawiłam namiary na siebie w najbliższym zoologicznym.

      • 0 0

  • Kurcze, może ja jestem jakiś nienormalny (2)

    Ale na prawdę dla niektórych spędzić w domu 2 tyg bez wychodzenia to taki problem? Internet dosłownie zalewa fala rozgoryczenia ludzi którzy dopiero trzeci dzień siedzą na tyłku i juz mówią że chodzą po scianach. To na prawdę aż takie trudne znaleźć sobie coś do czytania, pograć, pomajsterkować, już nawet pogapić się w komputer? A może Ci ludzie tylko krygują się na takich "dynamicznych podróżników"?

    • 9 3

    • Zostań w domu niczym bohater

      Tez mnie to zastanawia, a informowanie w necie o swoich cudownych formach spędzania czasu cały swiat przez celebrytów i nie tylko bawi i żenuje, leżałam prawie cała ciąże i nie mogłam nawet ugotować obiadu czy pojsc na spacer i jakoś przeżyłam. Ludzie inteligentni się nie nudzą! Chyba ze to pójdzie naprawdę w miesiące :(

      • 5 0

    • w necie tacy podróżnicy a w realu gniją do 13

      • 0 0

  • to Warszawa a nie San Salvador

    • 1 0

  • Sobota

    Skoro Pani przyleciała przed północą to jeszcze nie obowiązywały przepisy o obowiązkowej kwarantannie.

    • 2 0

  • do tych pseudo zagraniczniaków co często mówią " u nich w angli ". wypad z powrotem walczyć o anglię.

    podśmiewaliście się z Polski,szydziliście Ojczyzną a teraz podkulony ogon,pachły zmywakowe za kilka centów. może dzięki tej lekcji nabierzecie pokory,skromności i szacunku. zacznijcie dojrzale układać swoje życie ,bo przez baranów ten świat nie zmądrzeje.

    • 2 0

  • Gdzie straż miejska, tabuny młodzieży szwendają sie po mieście bez celu. (1)

    to nie żarty,ludzie nie chodzą do pracy. wysłać wojsko i powy..erdalać gamoni do domów. co to ma znaczyć.gdzie tu porządek. kraj ma problem a młodzież łazi gdzie chce bez powodu, bo im sie w domu nudzi. weżcie sie w garść bo jak to pier..lnie to za kilkanaście miesięcy nie będzie co zbierać.jest jeszcze szansa zapanować nad sytuacją.

    • 2 0

    • nie ma zakazu a dodatkowo SM nie ma takich uprawnien

      • 0 0

  • Rząd naraził moje zdrowie, jestem zszokowana tym co zaszło (1)

    Od soboty grupa 50 Polaków próbowała wydostać się z Indii. Komunikaty rządu były tak nieczytelne, że każda linia inaczej je interpretowała. Lufthansa odwołała loty, KML nie, na lotnisku w Mumbaju KLM odprawił nas do Gdańska przez Amsterdam ponieważ podobno jak zaczęło się podróż przed 24:00 to można ją zakończyć. W Amsterdamie czekając na lot do Gdańska ogłoszono, że tylko Polacy mogą wsiąść do samolotu. Kiedy byliśmy już w autobusie okazało się, że nie lecimy. LOT może zabrać Polaków, ale KLM już nie ?! W grupie ok 100 osób staliśmy parę godzin na lotnisku w Amsterdamie, ludzie powracający z Filipin, Indonezji...blisko siebie. W końcu naszej czwórce udało się wylecieć do Niemiec, gdzie zarażonych jest mnóstwo, lotnisko w Berlinie, wiele godzin, awantura przy bagażach, które oczywiście nie doleciały i nadal ich nie ma. Ani KLM ani rząd nie był w stanie pomóc nam wrócić do domu. Kolejne, busy nie działają. W końcu znajomy koleżanki przyjechał z Wrocławia. 5 osób kilka godzin w aucie, 5 cm obok siebie. Na granicy miałam 38 stopni, auto małe, klima, ścisk. Pan kazał mi zdjąć polar, otworzyć szyby. Wietrzyłam się kilkanaście minut, temperatura była potem ok, ale jestem osobą bardzo dbająca o zdrowie, ubieram się ciepło, a tutaj wystawiałam się na ewidentne przeziębienie. Kilka godzin na granicy, potem 6 h w hotelu we Wrocławiu, w mieście, gdzie jest najwięcej zachorowań. Rano pociąg do Gdyni. Zmęczona po 3 dniach w podróży, głodna, na dworcu brak jedzenia, w pociągu też, ubrana w letnie ciuchy.
    Podsumowując, jestem osobą z historią nowotworową, która bardzo dba o zdrowie (weganizm, wzmacnianie układu odpornościowego itd.). Wylatywałam z Indii, gdzie na 1 mld 300 ludzi chorych było ok. 60? Mniej niż w Polsce. Miałam przylecieć do Gdańska. Stałam wiele godzin na lotnisku w AMS i Berlinie, potem auto, pociąg...miasta z ogromną liczbą chorych, na granicy kazali mi wietrzyć się na mrozie...Jak rząd mógł cos takiego zrobić?! Wydać decyzję prosto, ale trzeba zadbać o ludzi.

    • 0 5

    • Nie było nakazu powrotu tylko możliwość

      • 0 0

  • przyjechała ponarzekać.

    • 1 0

  • Kolejna opowieść z cyklu panie premierze jak żyć

    Nasza bohaterka wraca z UK i do normalnego życia. Ale w życiu nigdy nie jest łatwo. W pustym mieszkaniu oprócz psa którego jakże bystrzy synowie pozostawili aby ułatwić przestrzeganie kwarantanny brakuje papieru toaletowego. Ostatni listek został zapewne zużyty ostatniego dnia przed wylotem do UK .Los płata takie figle w najmniej dogodnym momencie . Nazajutrz rano zaskakująca sytuacja pies chce siku . Co robić sytuacja jest nadzwyczajna. Znajomi właściciele psów z osiedla ( ileż to wspólnych spacerów i rozmów pod blokiem - pewnie teraz bardzo zajęci - odpada ) . Synkowie po cóż trudzić kochane pacholęta niech w niedziele pośpią sobie. Dzwońmy do gminy jak to pisze w liście bohaterka i tu znowu zły los. Nikt w niedzielę o świcie nie chce odebrać telefonu ( tu fakt ktoś powinien odbierać telefony w sytuacjach trudniejszych niż siku psa ) . Cóż robić desperacja , ostatnia deska ratunku portal Trójmiasto ( proszę pamiętać że drogie pacholęta nadal śpią i lepiej im nie przeszkadzać ). I tu portal wskazał jak żyć a życzliwi wolontariusze pomogli wyprowadzili i kolejne dni pomagają - chwała im. I tu kolejna ciekawostka w domu bez papieru toaletowego jest płyn do dezynfekcji smyczy pewnie Mikołaj pod choinką zostawił . Rząd panią i psa opuścił , rodzina niech wypoczywa a wolontariusze niech robią co do nich należy. Taki to ogląd życia w czasach zarazy. Prośba do portalu nie promujecie takich niezaradnych postaw bo są w Gdańsku ludzie którzy rzeczywiście potrzebują pomocy wolontariuszy a których może zabraknąć bo będą zajęci wyprowadzaniem pieska paniusi powracającej z Londynu.

    • 4 0

  • mam córkę która mieszka w Szkocji pracują w domu dziecko chodzi do szkoły od jutra już nie będzie .fakt że tamten rząd nie robi za dużo, nasz robi ale i tak już zaczyna wszystkiego brakowac-chodzi o środki dla szpitali a ludzie są nieodpowiedzialni. Kwarantanna nie przeszczegaja tego. Drugi człowiek ich nie interesuje.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane