Tego samego dnia skradziono jednego psa, który miał chronić przed złodziejami, a dwa inne czworonogi są podejrzane o to, że... nadgryzły zwłoki swojego pana.
Wilczur "Basza" zginął na Oksywiu. Na tamtejszy komisariat zgłosił się 67-letni mieszkaniec Gdyni i powiadomił o włamaniu do swojej altany ogrodowej. Włamywacze oprócz starego silnika do motocykla i akumulatora samochodowego zabrali także rudego wilczura, ktorego zadaniem była... ochrona ogrodu przed złodziejami.
Pies zamknięty był w altanie i miał bronić do niej dostępu. Być może w nadziei, że już więcej nie będzie zamykany wybrał nowe życie u boku nowych właścicieli.
Makabryczna historia wydarzyła się na działkach w Gdańsku, gdzie najprawdopodobniej psy zaczęły zjadać ciało swojego zmarłego pana. Zwłoki mężczyzny odnaleziono przed altanką na terenie ogródków działkowych przy ul. Sobieskiego.
- Wezwany na miejsce biegły lekarz stwierdził rozległe ubytki twarzy. Wstępnie ustalono, że obrażenia te były następstwem działania zwierzęcia. Przyczyny zgonu wskaże dzisiejsza sekcja zwłok - zapowiedziała
Dominika Przybylska z KM Policji w Gdańsku.
W pobliżu zwłok kręciły się dwa psy-kundelki należące do zmarłego. Psy zostały zabrane przez lekarza weterynarii na obserwację.
Zmarły to 59-letni
Szczepan M., ktory na terenie ogródków mieszkał razem z przyjaciółką. Mężczyzna cierpiał na ataki padaczki.