• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Razem na biegun

O.K.
12 maja 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Dzięki jego wyczynowi niepełnosprawni zyskali wiarę w siebie - bo przecież skoro on mógł dojść aż na biegun północny, to oni też - tym bardziej - będą w stanie pokonywać codzienne trudności. Wczoraj Gdańsk odwiedzili Marek Kamiński i Jaś Mela - uczestnicy wyprawy "Razem na biegun".

Zorganizowana w kwietniu tego roku wyprawa "Razem na biegun" była wydarzeniem bez precedensu. Jej główny bohater - 15-letni Jaś Mela z Malborka, dzięki znanemu gdańskiemu polarnikowi dostał szansę zostania najmłodszym i pierwszym w historii niepełnosprawnym zdobywcą bieguna. Pomysł wyprawy zrodził się już dwa lata temu, kiedy Jaś uległ porażeniu prądem i w wyniku tego wypadku stracił rękę i nogę. Gdy leżał w szpitalu odwiedził go gdański polarnik Marek Kamiński - i zaproponował wspólne zdobywanie bieguna północnego.

- Początkowo myślałem, że to żart - wspomina Jaś Mela.
Do wyprawy doszło jednak naprawdę. Poprzedziły ją długie i staranne przygotowania, które rozpoczęły się już rok temu. Jasiek ćwiczył na rowerze stacjonarnym, chodził na długie spacery. Nad jego fizyczną i psychiczną kondycją pracował specjalnie powołany zespół złożony z psychologa, fizjologa, chirurga naczyniowego, ortopedy, trenera lekkoatletycznej reprezentacji paraolimpijskiej. Jaś wyjeżdżał też na treningi do Wisły, do Ośrodka Przygotowań Olimpjskich w Cetniewie, w góry Norwegii. 4 kwietnia polarnicy w składzie: Marek Kamiński, Jaś Mela, operator Wojtek Ostrowski oraz Wojtek Moskal, przez Kopenhagę i Spitsbergen, ruszyli na podbój dalekiej Północy. Marsz na biegun ze stacji polarnej Borneo rozpoczęli 14 kwietnia. Już po sześciu dniach silny wiatr zaczął znosić podróżników w kierunku przeciwnym do bieguna, teren też okazał się wyjątkowo trudny. Wiele wskazywało na to, że wyprawa się nie uda.

- Najtrudniej było nam w święta, wtedy kiedy pojawiły się informacje o zniknięciu polarników. Do tego śmierć Jacka Kaczmarskiego, wszystko naraz - wspominała w Gdańsku mama Jasia Meli, Urszula. - Wtedy zrozumieliśmy, że to było naprawdę niebezpieczne.

Niebezpieczeństwo jednak minęło i polarnicy szczęśliwie dotarli do celu - tylko o dzień później niż planowano, 24 kwietnia. Sukces nie zmienił Jasia.
- Nie jest innym chłopcem niż ten, który poszedł na biegun - mówiła Urszula Mela. - Choć jest w nim dużo więcej takiej wewnętrznej pogody, wydaje się być bardziej otwarty. Ale to nie jest inny człowiek.

- Na pewno nabyłem dużo wiary w siebie - dodał Jaś Mela. - Stosunek moich kolegów do mnie chyba się nie zmienił. I myślę, że tak powinno być.

Jesienią dzięki operatorowi Wojtkowi Moskalowi ukaże się film dokumentujący wyprawę.
Głos WybrzeżaO.K.

Opinie (27)

  • ciekawe

    mu się udało miał oparcie i dziekip.Kamiskiemu uwiezył w siebie ale ile ludzi jest skazanych tylko na siebie? i czemu onich jest cicho

    • 0 0

  • Brawo panie Marku i panie Janie

    Malbork zawsze był silny!!

    • 0 0

  • brawo Ula

    Gratuluję dzielnego, odważnego syna a również tego, że cała Wasza rodzina podjęła wyzwanie nie tylko sprostania powstałej sytuacji, ale i jej przekroczenia.

    • 0 0

  • Jaś Mela

    Gratuluje Jasiowi i zagłodze Marka Kamińskiego. Spisaliście się na medal!!!!

    • 0 0

  • Jaś

    Moim zdaniem Jasiek jest bardzo wytrwały i ambitny.Wielu osobom jest przykro że jest niepełnosprawny.Jaś jest też bardzo ładnym chlopakiem;)

    • 0 0

  • Prosze o podanie mi e-maila Jasia Meli!!

    Jaś Mela bardzo mi zainponował swoją wytrwałością i odwagą a w dodatku jest ŚLICZNY!!!mój e-mail ziomala13@buziaczek.pl

    • 0 0

  • Jasiek pokazał wszystkim, jak spełniać swoje marzenia bez względu na wszystko.

    Jasiek zaimponował wielu ludziom zwłaszcza w swoim jak i również moim wieku. Udowodnił, że "chcieć" znaczy "móc" bez względu na to, z jakiej pozycji się startuje. Ja jestem pełnosprawna, cała i zdrowa ale uważnie śledziłam wyprawę i mogę powiedzieć tylko jedno: Jasiek, super! Cieszę się, że wreszcie znalazł się ktoś kto pokazał wszystkim niepełnosprawnym oraz pełnosprawnym, że autorami pewnej książki, zwanej życiem jesteśmy sami my. To my musimy pomagać innym i podejmować odpowiedzialne decyzje ale przede wszystkim uwierzyć w siebie. Jasiu, trzymam za Ciebie kciuki, mam nadzieję że wyprawa na biegun południowy nie była ostatnią z Twoich wypraw. Trzymaj się i oby tak dalej:)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane