• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Reklamowy chaos w Trójmieście

Katarzyna Moritz
5 marca 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Nie tylko al. Grunwaldzka w Gdańsku jest upstrzona reklamami. Nie tylko al. Grunwaldzka w Gdańsku jest upstrzona reklamami.

Mega ekrany świecące kierowcom "po oczach", monstrualne dmuchane pieski lub krakersy, czy billboardy umieszczane w każdej wolnej przestrzeni - to powszechny krajobraz Trójmiasta. W Paryżu który jest kilkakrotnie większy, bilbordów jest zaledwie 2 tysiące - w naszej metropolii znacznie więcej.



Szpecący krakers pojawił się niedawno na kilka godzin w różnych punktach Gdańska. Szpecący krakers pojawił się niedawno na kilka godzin w różnych punktach Gdańska.
Reklamy atakują nas z każdej strony i w różnej formie. Stojące, wiszące, świecące - dewastują przestrzeń wszystkich dużych miast w Polsce.

- Nie można patrzeć na ten śmietnik reklamowy w całym kraju. A wystarczy przepłynąć się do Karlskrony, w której kapitalizm kwitnie bez przerwy od dziesiątek lat by przekonać się, że można bez tych nachalnych reklam funkcjonować - skarży się nasza czytelniczka, pani Joanna.

Szacuje się że w Warszawie jest 20 tys. billboardów. W trzy razy większym Paryżu - niespełna 2 tys. Ile ich jest w Trójmieście? - trudno to stwierdzić nawet urzędnikom.

Reklamy nie tylko szpecą miasta, ale wykorzystując nowe technologie stały się też zagrożeniem dla bezpieczeństwa osób podróżujących samochodami. W Trójmieście pojawiły się olbrzymie (ok. 50 m kw powierzchni) migające reklamami ekrany.

- Nagle mnie oślepiło, akurat zmieniałem pas, o mało nie uderzyłem w samochód przede mną - opowiada pan Andrzej, który prowadząc auto, został "zaatakowany" reklamą z ekranu w Sopocie w okolicach skrzyżowania al. Niepodległości i ul. Mikołaja Reja.

Jak oceniasz ilość i estetykę reklam w Trójmieście?

- O usunięcie tej reklamy toczy się już postępowanie przed Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego w Sopocie. Na ustawienie tego ekranu właściciel nie miał zgody. O uzgodnienia zgłosił się dopiero w minionym tygodniu, zaś bijąca w oczy tablica diodowa wisi od kilku miesięcy - wyjaśnia Anna Dyksińska z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Sopocie.

Podobny ekran znajduje się także przy "Manhattanie" w Gdańsku Wrzeszczu. Co ciekawe poza reklamami są na nim wyświetlane "materiały z ważnym przesłaniem", czyli spoty pokazujące wypadki samochodowe z udziałem pijanych kierowców - choć dawno już dowiedziono, że wielkie billboardy dekoncentrują i są pośrednią przyczyną wielu wypadków.

- Wydaliśmy na to zgodę. Także otrzymujemy sygnały, że ekran razi kierowców, chociaż obraz został ostatnio przyciemniony. Jeżeli okaże się, że utrudnia ruch będziemy chcieli usunięcia tej reklamy. Właścicielowi zaproponujemy inną lokalizację - wyjaśnia Andrzej Duch, dyrektor wydziału urbanistyki, architektury i ochrony zabytków w Gdańsku.

W Gdyni podobny ekran wisi przy ul. Morskiej, ale nie tak duży jak w Gdańsku i Sopocie. - Miasto jest bezradne w kwestii reklam. Jeżeli chodzi o prywatne tereny i obiekty nic nie możemy zrobić - przyznaje Tomasz Banel, naczelnik wydziału polityki gospodarczej i nieruchomości z UM w Gdyni.

- Lobby reklamowe jest tak silne, że potrafi wszystko, nawet wmówić, że wielka, 10-metrowa reklama to mała architektura - podkreśla Andrzej Duch. - Bardzo często mamy do czynienia z samowolą. Takim przykładem są wielkie płachty reklam wiszące we Wrzeszczu na budynkach przy ul. Do Studzienki i Słowackiego. Trudno oszacować ile jest wielkoformatowych reklam w Gdańsku, szczególnie, gdy powstają one w pasach drogowych na prywatnych posesjach. Właściciel dostaje 1000 zł za jej umieszczenie, a my nie mamy podstawy do interwencji - wyjaśnia Andrzej Duch.

Odrębnym problemem są tzw. jednodniowe reklamy, często powiązane z promocją różnorodnych artykułów spożywczych. - Bardzo często o takich "dzikich" akcjach w ogóle nie jesteśmy informowani, w efekcie te formy reklamy są nielegalne - zapewnia Andrzej Duch.

Na szczęście zarówno w Gdańsku, jak i w Sopocie są strefy gdzie reklamy trzeba uzgadniać z konserwatorem zabytków. - Jeżeli turyści przyjeżdżają do Gdańska, to chcą oglądać zabytki, a nie wiszące na nich szmaty. Warunkowo konserwator zgadza się na reklamę jednodniową lub na czas remontu. W zeszłym roku na targu Węglowym pojawił się wielki dmuchany pies trzymający papier toaletowy. Pozwolił na to Teatr Wybrzeże, ale teraz już wie, że musi to z nami uzgadniać - wyjaśnia Marcin Tymiński, rzecznik prasowy pomorskiego konserwatora zabytków.

W całym Trójmieście o umieszczeniu reklam decydują zapisy planu miejscowego. Jenak teoretycznie "dzikie" reklamy wiszą nawet na terenach i obiektach należących do gmin. Czy chaos z reklamami, wynika więc z chęci zysku?

- Twierdzenie że miasto chętnie się zgadza na umieszczanie reklam, bo na nich zarabia, jest przesadne. Dochody z reklam nie stanowią o kondycji finansowej miasta. Problem głównie tkwi w tym, że brakuje odrębnej ustawy, która uregulowałaby zagadnienia reklam w Polsce - wyjaśnia Tomasz Banel.

Opinie (424) ponad 10 zablokowanych

  • na bilboardach najbardziej lubie oglądac cycki (8)

    a tak serio, jeśli kogoś one oślepiają, to powinien się przebadac. na pewno należy do grona osób które oślepiają nawet światła stopu w nocy.
    inna sprawa że troche te tablice szpecą krajobraz, ale czy wolno nam ingerowac w czyjąś własnośc? (w sensie że jak właściciel Jan Kowalski zamieści na swojej działce reklamę to niby czemu mamy mu tego zabronic)

    • 0 4

    • (3)

      Ponieważ Jak Kowalski nie mieszka w próżni. Prócz tego, co robisz dla siebie prywatnie, jest jeszcze kwestia wpływu na środowisko, otoczenie, innych ludzi.
      Nie chodzi o socjalizm, raczej o zasady współżycia. To jest oczywiście bardzo trudna kwestia do rozwiązania, ale jest. Kluczem jest tutaj edukacja i przekonanie pozostałej części społeczeństwa (i także właścicieli mediów), że wszyscy zyskają (także finansowo) na dobrym obrazie reklamy w mieście.

      PS. Na stronie jednego z właścicieli ekranu LED wyczytałem, że ich nośnik jest świetny, ponieważ jako jedyny... zwalcza światło słoneczne.
      Już samo takie podejście jest strasznie odhumanizowane. Światło słoneczne to jedno z największych dóbr, jakie mamy na tej planecie. Czy ktokolwiek powinien je zwalczać, pokonywać? Już to podejście nastraja negatywnie do całego przedsięwzięcia.

      • 2 1

      • w sumie racja, ale nadal dyskusyjne (1)

        to prawda Kowalski w próżni nie mieszka, dlatego obowiązują go regulacje w postaci planowego zagospodarowania przestrzennego. tylko że obie strony mają tutaj rację :) i Kowalski bo to jego i społeczeństwo bo chce mieszkac w jako takim porządku.

        może rozwiązaniem byłoby podejście nie do kwestii gospodarowania areałem który Kowalski posiada tylko przestrzenią która wznosi się ponad tym terenem. teren należy do niego, ale przestrzeń niekoniecznie, co najwyżej częściowo. wtedy nie byłoby ani socjalizmu w postaci braku poszanowania własności ani gwałtu na prawach społeczeństwa które do przestrzeni ma jakieś prawa.

        to tak czysto formalnie.

        pozdrawiam

        • 0 1

        • Jest coś takiego jak rażące zeszpecenie przestrzeni publicznej.
          Moim zdaniem pod to stwierdzenie kwalifikuje się ponad 50% reklamy zewnętrznej w Polsce, a wśród reklam wielkoformatowych nawet 80-90%.

          Na przykład w Hiszpanii obowiązuje przepis, wedle którego reklama zewnętrzna musi zostać usunięta, jeśli uwłacza godności budynku lub otoczenia.

          • 4 1

      • Skoro jest siliejszy od światła słonecznego w dzień

        to jak może nie oślepiać w nocy? !!! Tylko nierozgarnięty głupek może z tym jeszcze jakkolwiek polemizować.

        • 0 0

    • Żebyś wiedział łajzo, że (3)

      światła stop trzymane non stop po zatrzymaniu się aut przez imbecylów oślepiają tych już stojących z tyłu!

      • 0 2

      • dlaczego ja nie mam z tym problemów? (2)

        idź się leczyć na ślepia melepeto. albo oddaj prawo jazdy mamie bo jeszcze na nie nie zasłużyłeś

        • 0 1

        • Bo nie rozróżniasz nawet kolorów (1)

          DLATEGO ;)

          • 0 0

          • ja mówie poważnie

            masz kłopoty ze wzrokiem zgłoś się do okulisty zanim dojdzie do tragedii. jesteś nadwrażliwy na światło.

            • 0 0

  • Powierzchnie miast (1)

    "W Paryżu który jest kilkakrotnie większy, bilbordów jest zaledwie 2 tysiące"

    Chyba nie do konca:
    powierzchnia Gdanska, Gdyni i Sopotu: 417,31 km²
    powierzchnia Warszawy: 517,24 km²
    powierzchnia Paryza: 105 km²

    Natomiast zgodzilbym sie, ze aglomeracja paryska (Paryz + otoczaczajace go miejscowosci) jest najwieksza z wyzej wymienionych. Przy czym dane podane w artykule tycza sie samych miast, a nie calych aglomeracji.

    • 2 1

    • e tam największa na świecie jest szwedzka Kiruna

      26000 km^2 zdaje się i 26000 ludzi, a bilboardów widziałem ze pięc :)

      za to miasto pięknie zdobi roz...... skarpa z jednej strony i pęknięta góra z drugiej :) poza tym w przeciągu kilku lat całe centrum ma wpaś do kopalni. a my sie tu martwimy o jakieś bolboardy

      • 0 0

  • Kryzys to fikcja?

    Nie wiem co reklamują, bo jestem odporny na reklamy i wogóle ich nie rejestruję. Nawet w radio lub telewizji reklamy odbieram jako jazgot. Wszelkie uliczne reklamy jejestruję jako coś. co zaśmieca. Ale skoro wydaje się tyle pieniędzy na reklamę, to chyba nie ma kryzysu.

    • 1 1

  • Te oslepiające po oczach tablice to jest już przegięcie!

    Idę w dzień - i jestem prawie ślepcem po kilku sekundach patrzenia na toto coś... Moi wszyscy znajomi również... Współczucia dla kierowców jeżdżących tamtędy nocą, bo o wypadek bardzo łatwo...

    • 6 1

  • To stowarzyszenie walczy z wszech obecną reklamą:

    http://miastomojeawnim.pl/

    • 4 0

  • BRAK POMYSŁU NA WIZERUNEK MIASTA

    Władze Gdańska nie mają pomysłu na wizerunek miasta. Nie widać piękna starych budowli, nie ma jakiegoś uporządkowania- tylko chaos i reklamy - ile wlezie. Popatrzcie np na dworzec gdański - porażka. Uprawiamy z powodzeniem dziadostwo.Kolejny przykład to jarmark z biustonoszami po 2 zł i butami po 5 zł na naszym pieknym starym miescie w czasie najwiekszego naplywu turystow. Przaśne te Gdańskie klimaty.

    • 4 0

  • prawda jest taka że większość reklam trafia tylko do bezmózgów i do bezmózgów jest kierowana. Jak ktoś ma choć trochę oleju w głowie to zlewa te wszystkie pierdoły na słupach i w tv

    • 5 0

  • ulica morska, kierunek centrum, przed rondem na leszczynkach - masakrycznie bije po oczach, powinno sie zabronic takiego czegos

    • 6 0

  • w Sopocie

    reklama w Sopocie dająca ostrą czerwienią po oczach to ostre przegięcie, czy tak dba się o bezpieczeństwo jazdy?

    • 8 1

  • reklamy

    Skoro już ktoś wydaje w gminie , urzędzie czy gdziekolwiek pozwolenia na postawienie czy powieszenie reklamy to niech też się zajmie tym żeby był dojazd do tych reklam. A nie jak jest teraz że do większości reklam nie ma żadnego dojazdu , to znaczy jest - ale po trawnikach , chodnikach , ścieżkach rowerowych , a nawet na ulicach potrafią stać podnośniki firm zmieniających plakaty , tamując ruch , niszcząc trawniki krawężniki chodniki.
    Druga sprawa to porządek po zdejmowanych plakatach niejednokrotnie fruwają po całej okolicy i to nie tylko przy silnych wiatrach. A zdejmowane plakaty można znaleźć w pobliskich lasach bo panowie od ich naklejania nie mają podpisanych umów z żadnym lokalnym odbiorcom odpadów.

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane