Kilkanaście godzin po napadzie policjanci zatrzymali już sześciu potencjalnych sprawców.
Nasza czytelniczka opowiada o zajściach w pociągu, na który w sobotę w Gdańsku napadli pseudokibice. Gdy próbowała odepchnąć jednego z napastników, sama dwukrotnie została uderzona w twarz.
Aktualizacja, godz. 8:15. Policjanci mają już ośmiu podejrzanych i zapowiadają zatrzymanie kolejnych.
Aktualizacja, niedziela, godz. 16:46. Policjanci precyzują, że zatrzymanych jest już sześciu. To mieszkańcy Gdańska i okolic w wieku od 20 do 46 lat. Funkcjonariusze nie wykluczają dalszych zatrzymań w tej sprawie. Nad ustaleniem wszystkich okoliczności zdarzenia oraz ustaleniem sprawców pracuje ponad 100 policjantów.
Aktualizacja, godz. 14:14. Są już pierwsi zatrzymani w sprawie napadu na pociąg. Dziś po południu policjanci weszli do pięciu mieszkań w Gdańsku i Pruszczu Gdańskim. Podejrzewani o udział w bójce to pięciu młodych mężczyzn w wieku ok. 20 lat.
Wydarzenia rozegrały się bardzo szybko. W pociągu jadącym z Elbląga do Gdyni przebywała m.in. grupa sympatyków Arki Gdynia, którzy zmierzali do Sopotu na galę walk MMA (bójki w klatkach). Na wysokości SKM Żabianka ktoś zaczął rzucać kamieniami w pociąg, po czym momentalnie zaciągnięty został hamulec awaryjny. Skład stanął a z krzaków wybiegła grupa zamaskowanych mężczyzn - według świadków mogło ich być nawet 200.
Napastnicy pobili przebywających w pociągu. Większość poszkodowanych to ok. 20-letni mieszkańcy Tczewa i okolic. Policja na razie nie wie, czy była to planowana "ustawka" czy w pociągu przebywała osoba, która zaciągnęła hamulec na sygnał od urządzających zasadzkę. Trwają poszukiwania sprawców. Na miejscu zabezpieczono m.in. ślady biologiczne i odciski palców. Sprawdzane są też logowania telefonów komórkowych potencjalnych sprawców, wytypowanych przez policję. W okolicy tuż po bójce wylegitymowano ok. 150 osób.
Efekt bójki to 10 osób poszkodowanych, z których pięć musiało uzyskać pomoc w szpitalu. Dostało się jednak nie tylko entuzjastom walk. W jednym z przedziałów przebywała nasza czytelniczka, która chce pozostać anonimowa nawet z imienia. Oto jej relacja:
Czytelniczka Trojmiasto.pl: Kopali chłopaka po głowie. Krzyczałam, żeby przestali, dwa razy dostałam w twarz. Inna dziewczyna też.
Siedziałam w składzie blisko konduktora. Pociąg zatrzymał się nagle i zobaczyłam wybiegających na tory facetów w kominiarkach. Zaczęli rzucać kamieniami w szybę i dobijać się do drzwi. Ktoś rzucił hasło: na ziemię! Wszyscy się położyli. Wpadli do środka i zaczęło się mordobicie.
Nie widziałam wiele, bo byłam skulona w kącie. Nieopodal kopali chłopaka po głowie, było sporo krwi. Krzyczałam, żeby przestali. Próbowałam nawet odruchowo odepchnąć napastnika, to i mnie uderzyli dwa razy w twarz. Inna dziewczyna też dostała.
Policja i pogotowie przyjechały, kiedy napastników już nie było.
To trwało kilka minut - wiem o tym teraz - ale będąc tam, miałam wrażenie, że dużo dłużej.
. O bójce szeroko jako pierwsi pisaliśmy tego samego dnia. 
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
