Rok akademicki rozpoczęli już studenci gdyńskiej
Akademii Morskiej. Uroczysta inauguracja czeka dziś żaków z Akademii Marynarki Wojennej, natomiast jutro wrócą na uczelnię studenci
Uniwersytetu Gdańskiego i
Politechniki Gdańskiej. Rozpoczęcie nauki oznacza także kłopoty. Miejsce w akademiku, stołówka, podręczniki, przejazdy - to wszystko kosztuje. Na dobry początek potrzeba ok.
1300 zł.W przyszły poniedziałek rozpoczną naukę studenci
Akademii Medycznej, zaś we wtorek -
Akademii Sztuk Pięknych. Jutrzejszej inauguracji na UG w Dworze Artusa towarzyszyć będzie barwny pochód spod Katowni i wykład prof. Longina Pastusiaka o zagrożeniach cywilizacyjnych.
Dla większości trójmiejskich uczelni to inauguracja szczególna, bowiem stanowiska objęli nowi rektorzy.
-
Zmiany czekają nas w związku z planowanym wejściem Polski do Unii Europejskiej, która tworzy bardzo atrakcyjny i nowoczesny system kształcenia - mówi
Władysław Koc, prorektor ds. kształcenia PG. -
Pierwszą nowością może być system trójstopniowy - kształcenie zawodowe, magisterskie i doktoranckie. Pojawią się też nowe kierunki studiów, przydatne na rynku pracy.-
Po pierwsze, czeka nas budowa biblioteki - mówi prof.
Andrzej Ceynowa, rektor UG. -
Po drugie, zwiększenie liczby specjalności, na których kształcimy. Ważne jest także doprowadzenie do informatyzacji zarządzania uczelnią. Nie chodzi o komputery dla pracowników - ta sprawa jest już załatwiona. Chodzi o połączenie komputerów w jedną sieć, dzięki której będzie wiadomo, co dzieje się na uczelni.Życie studenta kosztuje. Za akademik trzeba zapłacić od 150 do ponad 300 zł. Na stypendium socjalne mogą liczyć tylko niektórzy. Z podręcznikami bywa różnie, wiele osób decyduje się na korzystanie z biblioteki.
-
Na najpotrzebniejsze książki wydam 300-400 zł - szacuje
Rafał Gierszewski, student IV roku politologii UG. -
Dochodzą jeszcze opłaty za stołówkę - 4,5 zł za obiad. Wszystkie ceny idą w górę, więc cieszę się, że opłaty za akademik i jedzenie nie wzrosły od zeszłego roku. Po kieszeni uderzyła nas za to redukcja ulgi studenckiej na przejazdy. Niektórzy jeździli do domów co tydzień, teraz - nic z tego.