- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (402 opinie)
- 2 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (242 opinie)
- 3 Piłeś? Nie włamuj się do auta (46 opinii)
- 4 Śmietniki będą tam, gdzie chcieli mieszkańcy (51 opinii)
- 5 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (146 opinii)
- 6 Utrudnienia na al. Niepodległości od wtorku (59 opinii)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/20/300x0/20146__kr.webp)
Malunki na ścianach Oddziału I - Gruźlicy Wieku Rozwojowego - to część programu "Motylkowe szpitale dla dzieci", fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier". W szpitalnych salach zagościły gdańskie lwy oraz ślimaki, biedronki, latające stworki, kolibry i kwiaty. Mali pacjenci oglądają malowidła i kiwają główkami z uznaniem.
- Najlepsze są myszki - wyrokują zgodnie Sandra i Agnieszka. - Takie kolorowe i wesołe.
- Mnie się podoba kaczorek - dodaje Kamilka. - A właściwie to wszystko mi się podoba.
Współpraca z gdańskimi uczniami trwa od kilku lat.
- Przedtem wymalowali nam inny oddział - mówi Wiesław Skrobot, dyrektor szpitala. - Dzieci leczą się tu dość długo, więc chcieliśmy stworzyć im jak najlepsze warunki, a przy okazji - przeprowadzić gruntowny remont.
- Przyjmujemy dzieci z całej Polski północnej - od Olsztyna, poprzez Elbląg, Bydgoszcz, aż po Koszalin - dodaje Andrzej Maciej Pustkowski, ordynator Oddziału I. - Wszystkie miały kontakt z gruźlicą - od niemowląt, których mamy chorowały, aż po osiemnastolatków. Ostatni remont przeprowadzano u nas w 1984 roku, więc nietrudno zgadnąć, jaki był klimat wnętrza - jednobarwne, szare ściany z lamperiami; jakiekolwiek zdobnictwo było źle widziane.
Wprawdzie malowidła były częścią obowiązkowych zajęć, ale uczniowie wykazali się ponadprogramowym zaangażowaniem.
- To moje pierwsze tego rodzaju doświadczenie - mówi Joanna Makuch, zwana przez kolegów motorem przedsięwzięcia. - Nigdy wcześniej nie malowałam farbami tak dużej powierzchni. To była niezła okazja do sprawdzenia własnych umiejętności.
- Te orły i jaszczurki to upust mojej apokaliptycznej wizji protestu antyglobalisty - mówi z powagą Mundek Matuszewski i dodaje ze śmiechem: - A naprawdę, to świetnie się przy tym bawiliśmy. Takie malowanie to sposób na odkrycie siebie. No i cieszymy się, że to wszystko dla tych dzieciaków.
Elżbieta Matuszewska-Kowalska, opiekunka młodzieży, przyznaje, że uczniowie mieli wolną rękę i popuścili wodze fantazji.
- Nie ma tu sztampowych postaci z kreskówek - podkreśla. - A maluchy ze szpitala podchodziły i dorysowywały własne elementy. Na początku pytały nieśmiało: "Czy mogę tu postawić kreseczkę?", a teraz przychodzą dumne i mówią: "To jest mój kwiatuszek!"
Do wymalowania zostało jeszcze sporo sal na kilku oddziałach.
- Coś się wymyśli - uśmiecha się dyr. Skrobot. - Pochodzimy, wyprosimy i na pewno jeszcze uda się zrobić tak, by wszędzie było weselej i bardziej kolorowo.
Opinie (17)
-
2003-03-14 12:20
graficiarze
niektóre ich malunki, to istne dzieła. Myślę, że oni także mogliby pokazać swój kunszt malarski i zamienić niejedną salę oddziałową w łąke pełną motyli i biedronek :)
- 0 0
-
2003-03-14 13:54
.. tylko nie sprayem na Boga! Ani inną trucizną!
- 0 0
-
2003-03-15 10:06
Ani Jolka
ta od OLka
Ani ściany
w ładne stwory
Nie dolożą
do Kas Chorych
Natym skończą sie amory!- 0 0
-
2003-03-15 21:23
Biedronki, glisty i Gallux...
Galluxa to chyba machnęli razem z mamą na tej ścianie, hehehe. Ona - zakapturzona kostucha z "Giewontem" w zębach (hehehe, Gallux, Giewonty na pewno pamiętasz). On - to ta glista marna żerująca na kościach jej podłych... Słowem - kasa chorych jak nic. Biedne dzieciaki !
- 1 0
-
2003-03-16 20:14
:))
Gratulacje!!! Gratulacje!!
przede wszystkim wyrazy uznania dla opiekuna młodziezy...p. E. Kowalskiej-Matuszewskiej za cierpliwość i serce jakie włozyła w przygotowanie tych kolorowych scian, ma wspaniałych uczniów!!! chyba kochaja swoja pania?? niedaleko spadaja jabłuszka...pozdrawiam!- 0 0
-
2011-11-08 19:15
Brawo Ed:)))
- 0 0
-
2011-11-08 20:50
Niezły malarz z kolegi poety :)
;)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.