• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Seria oszustw "na policjanta" w Trójmieście

Rafał Borowski
25 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Dwie mieszkanki Trójmiasta straciły w środę po kilkadziesiąt tys. zł. Obie zostawiły pieniądze we wskazanym przez oszustów miejscu. Dwie mieszkanki Trójmiasta straciły w środę po kilkadziesiąt tys. zł. Obie zostawiły pieniądze we wskazanym przez oszustów miejscu.

Mieszkanka Sopotu i mieszkanka Gdańska zostały we wtorek okradzione metodą "na policjanta". Podszywający się pod stróżów prawa złodzieje ukradli kobietom odpowiednio po kilkadziesiąt tys. zł. W ostatnich dniach kilka nieudanych prób tego rodzaju wyłudzeń odnotowano również w Gdyni.



Czy masz kontakt ze swoimi dziadkami?

Wielokrotnie pisaliśmy o oszustwach "na wnuczka" lub "na policjanta", ostatni raz kilka dni temu. Pomimo ostrzeżeń i apeli policji, oszustom udało się w środę okraść w ten sposób dwie mieszkanki Trójmiasta. Obie kobiety straciły oszczędności całego życia.

Jeden telefon po drugim

- Do 77-letniej mieszkanki Gdańska zadzwonił najpierw fałszywy członek rodziny, a po chwili fałszywy policjant. W rozmowie telefonicznej fałszywy policjant poinformował kobietę, że wcześniej rozmawiała z oszustem i trzymane przez nią na koncie bankowym pieniądze są zagrożone. Następnie polecił gdańszczance, by wypłaciła pieniądze i w wyznaczonym przez nich miejscu je zostawiła. 77-latka myśląc, że pomaga policjantom, na jednej z ulic Gdańska przy śmietniku pozostawiła 35 tys. zł. i odeszła - mówi Lucyna Rekowska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Niemal identyczny schemat działania zastosowano wobec mieszkanki Sopotu. W tym przypadku oszukana również zostawiła wypłaconą w banku gotówkę we wskazanym przez fałszywego policjanta miejscu. Wiele wskazuje na to, że sprawcami obu wyłudzeń są te same osoby.

- Tylko wczoraj oszuści próbowali metodą "na policjanta" wyłudzić pieniądze od kilku starszych sopocian. Prawie wszyscy odmówili przekazania pieniędzy i poinformowali o tych zdarzeniach policjantów, dzięki temu nie straciły wszystkich oszczędności. Niestety oszustom udało się nakłonić do przekazania pieniędzy oraz biżuterii 76-letnią sopociankę - informuje Karina Kamińska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.
Oszuści okradają ok. 10 proc. potencjalnych ofiar

Z najnowszych statystyk wynika, że złodziejom okradającym metodą "na wnuczka" albo "na policjanta" udaje się średnio co dziesiąta próba wyłudzenia. Choć skuteczność procederu nie jest zbyt wysoka, warto pamiętać, że na jednym udanym oszustwie bandyci przywłaszczają od kilku do nawet kilkudziesięciu tys. zł. To właśnie powoduje, że proceder wciąż wydaje się atrakcyjny dla osób pozbawionych wszelkich skrupułów.

- Niemalże każdego tygodnia otrzymujemy po kilka zgłoszeń dotyczących tego rodzaju wyłudzeń. Niestety, wciąż ok. 10 proc. prób kończy się przekazaniem oszustom pieniędzy. Oszuści działają z pewnym okresem nasilenia. Przez dzień, góra dwa wydzwaniają do potencjalnych ofiar, a następnie na nawet miesiąc zaprzestają procederu. Wielu oszustów działa na terenie całego kraju - wyjaśnia Michał Rusak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Kilka telefonów i presja czasu

Choć już kilkukrotnie opisywaliśmy, w jaki sposób działają bandyci okradający metodą "na policjanta", warto to kolejny raz wyjaśnić. Najpierw ofiara otrzymuje telefon od osoby, która podaje się za członka rodziny. Wnuczek czy kuzyn tłumaczy zazwyczaj, że znajduje się w trudnej sytuacji życiowej i prosi o przekazanie pieniędzy. Po zakończeniu rozmowy ofiara otrzymuje drugi telefon.

Kolejny rozmówca przedstawia się jako oficer policji. Podaje swoje nazwisko, stopień służbowy i numer legitymacji. Potem tłumaczy seniorowi, że poprzedni telefon był próbą oszustwa. Chwytem, który ma za zadanie uwiarygodnić tę farsę, jest prośba o nierozłączanie się i wybranie numeru na policję. Nierozłączenie się spowoduje, że nawet po wciśnięciu dowolnej kombinacji klawiszy połączenie trwa nadal, a dzwoniący do ofiary po prostu przekazuje słuchawkę swojemu kompanowi.

Kolejny głos również przekonuje, że jest policjantem, a senior bierze właśnie udział w akcji rozpracowania oszusta. Na koniec ofiara jest zmuszana do wypłacenia oszczędności z banku i przekazania jej wskazanej osobie albo przelania na wskazany numer rachunku bankowego.

- Sprawcy oszustw wywierają na ofiarach presję czasu. Nie dają chwili na zastanowienie się, czy sprawdzenie informacji o dzwoniącym. Przekonują starsze osoby, że ich pieniądze pomogą w schwytaniu przestępców. Mówią, że gotówka przechowywana na koncie nie jest bezpieczna, a oszust ma do niej łatwy dostęp. Przestępcy podając się za funkcjonariuszy, grożą konsekwencjami prawnymi, jeżeli ich rozmówca nie będzie współpracował. Tuż po przekazaniu pieniędzy kontakt się urywa, a przestępcy znikają ze wszystkimi oszczędnościami ofiary - dodaje Kamińska.
Najważniejsze są bliskie relacje z rodziną

W jaki sposób uchronić siebie lub swoich najbliższych przed oszustami? Przede wszystkim należy pamiętać, że policja nigdy nie informuje o prowadzonych przez siebie sprawach telefonicznie. Tym bardziej nigdy nie prosi o przekazanie pieniędzy.

Jeśli mamy do czynienia z osobą, która nakłania nas do przekazania jej pieniędzy, należy najpierw rozłączyć się, a następnie zadzwonić do kogoś z najbliższej rodziny i zweryfikować, czy osoba, która prosiła nas o pomoc, rzeczywiście jej potrzebuje. Pod żadnym pozorem nie śpieszmy się i wnikliwie sprawdzajmy każdą informację.

Ponadto, policjanci zwracają uwagę na to, aby młodsi członkowie rodziny rozmawiali o tym procederze ze swoimi rodzicami czy dziadkami. Warto ich uczulić na tego rodzaju problem i ustalić z nimi, w jaki sposób mają zachowywać się, kiedy ktoś przez telefon prosi o pieniądze. Zbliżające się święta wielkanocne to idealna okazja do ostrzeżenia swoich bliskich. Warto z niej skorzystać, zanim będzie za późno.

Opinie (90) 2 zablokowane

  • po jakiemu to?

    " ukradli kobietom odpowiednio po kilkadziesiąt tys. zł." ?? Panie Borowski, albo ukradli po kilkadziesiąt tyś, albo odpowiednio tyle i tyle - i tu wstawiamy kwoty. Wiem, że polska język - trudna język, ale panu za poprawne posługiwanie się nim płacą, na litość!

    • 0 0

  • Trzeba uważać

    Do mojej mamy w Gdańsku zadzwonili,że z CBS a potem kazali zadzwonić na 997,zadzwoniła i potwierdzili. Okazało się, że podzczepili się pod ten numer i w ogóle się nie rozłączyli. Na szczęście sąsiadka miała znajomego z policji i zawiadomiła.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane