Wyglądało to tak, jakby nagle zniknął kontener - na ulicy leżała porzucona sterta śmieci, a kilkanaście metrów dalej stała śmieciarka. Choć czytelnicy w Raporcie z Trójmiasta prześcigali się w pomysłach na to, co mogło się wydarzyć, podejrzenia okazały się nietrafione - śmieciarka się źle nie poczuła i nie zwróciła śniadania, nie wyrzucono też śmieci po to, aby ukarać mieszkańców i nakazać im powtórne - tym razem poprawne - posortowanie. Jak zatem było? Już wyjaśniamy.
w Gdańsku przecierali oczy ze zdziwienia, a zaraz potem zrobili zdjęcia, nagrali filmy i podzielili się nimi za pośrednictwem Raportu z Trójmiasta, za co serdecznie dziękujemy. Po opanowaniu sytuacji śmieci zostały sprzątnięte z ulicy.
2 godz.
W Gdańsku wiedzą o tym wszystko!
2 godz.
2 godz.
Jak ludzie wyrzucają palne odpady do takich frakcji to skąd zdziwienie o pożarze?
1 godz.
Zazwyczaj Pani teksty dotyczą tematów ważkich, istotnych dla Gdańska. I teraz awaria śmieciarki? Serio? Sezon ogórkowy to nie ma o czym pisać? Można by przykładowo poruszyć temat zamkniętego dla interesantów Urzędu Miejskiego. Od czasu pandemii nie można wejść swobodnie na żadne piętro, trzeba umawiać się telefonicznie- czasem dodzwonić się to cud, a o umówionej godzinie schodzi po petenta urzędniczka. I jakoś na ten temat cisza w mediach, nikogo to nie dziwi, nikomu nie przeszkadza.
46 min
Zaszkodziły jej papieroski ... ;)
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
