• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sopot: brakuje policji, mieszkańcy radzą sobie sami

Jowita Kiwnik
2 czerwca 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 09:26 (2 czerwca 2008)
Nad bezpieczeństwem w Sopocie czuwają nocą cztery patrole policji. Funkcjonariusze sami przyznają, że to zbyt mało. Nad bezpieczeństwem w Sopocie czuwają nocą cztery patrole policji. Funkcjonariusze sami przyznają, że to zbyt mało.

20-letni Sebastian wbiegł wczoraj w nocy wprost pod koła samochodu. Uciekał przed grupą napastników. Rannym zajęli się świadkowie wypadku, potem obsługa karetki. Ścigający chłopaka zbiegli. Na Monciaku nie było patrolu, który mógłby interweniować.



Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę przy ul. Kościuszki, tuż obok hotelu Rezydent zobacz na mapie Sopotu. Policja odebrała zgłoszenie o godz. 0.55 od anonimowej osoby. Według świadków chłopak biegł od strony dworca kolejowego - szorty, koszulka polo, na plecach plecak. Goniła go grupa mężczyzn (potem uciekli na deptak). Wbiegł na jezdnię, prosto na maskę nadjeżdżającego auta.

Rannym zajęli się przechodnie, kierowca samochodu i stojący w pobliżu taksówkarze. Założyli prowizoryczny opatrunek, żeby zatamować krew, bo chłopak mocno krwawił. Kilka minut później na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Dopiero potem policja.

- Kiedy przyjechaliśmy był przytomny - mówi lekarz sopockiego pogotowia ratunkowego, Piotr Woźniak. - Ma skomplikowane złamanie obu kończyn dolnych i niegroźną ranę ręki. Był pod wpływem alkoholu, prawie 3 promile. Ewidentnie wtargnął na jezdnię. Teraz leży na ortopedii w szpitalu na Zaspie.

Poszkodowany mężczyzna przyjechał do Trójmiasta ze Szczytna. Był w nocy na sopockim dworcu z kolegą. Chcieli jechać do Olsztyna. Wiadomo, że sami sprowokowali napaść na siebie - pijani zaczęli rozrabiać, stłukli szybę, wdali się z kimś w awanturę. Dlatego musieli uciekać. Dlaczego, kiedy to wszystko się działo, w okolicy nie było policji, a miejski monitoring nie zarejestrował wypadku w samym centrum miasta?

- W nocy mamy od trzech do czterech patroli, trzy oznakowane, czwarty nie - mówi Mariusz Dąbrówka, rzecznik prasowy sopockiej policji. - Mamy świadomość, że jest niebezpiecznie, niestety, obstawienie całego Sopotu jest niemożliwe. Policję przede wszystkim widać w pasie nadmorskim, w okolicach klubów, tam jest najbardziej niebezpiecznie.

Po co w kurorcie monitoring? Okazuje się, że przekaz z 24 sopockich kamer trafia nie na policję, ale do Urzędu Miasta do dyżurnego straży miejskiej. - Dyżury pełnimy całą dobę, jeśli zauważymy, że dzieje się coś niepokojącego informujemy policję - tłumaczy Maciej Szarafiński ze straży miejskiej w Sopocie.

Na rogu ul. Kościuszki i Monte Cassino znajduje się jedna kamera. Niestety, akurat tej nocy była skierowana w stronę Monciaka i plac przed kościołem św. Jerzego. Wydarzenie pod hotelem Rezydent po prostu się nie nagrało. - Miasto zabezpieczyło już spore środki na rozbudowę monitoringu - zapewnia Magdalena Jachim, rzecznik Urzędu Miasta. - Mamy na to prawie 500 tys. zł. Musimy jednak otrzymać deklarację od policji, że po pierwsze przejmą monitoring, po drugie - będą reagowali. Poza tym przekazaliśmy pieniądze na dodatkowe, całonocne patrole w sezonie.

Udało nam się uzyskać deklarację sopockiego komendanta policji, że od 15 czerwca ruszą prace nad rozbudową i obsługą monitoringu. Ponadto od czerwca na ulicę kurortu wyruszyć ma kilka dodatkowych pieszych patroli. Może dzięki temu w Sopocie będzie bezpieczniej.
Gazeta WyborczaJowita Kiwnik

Opinie (63)

  • widac ze sopockie spoleczenatwo jest bardzo rozgarniete!pracowalem 2 lata w sopocie wiec wiem jak jest!na noc z piatku na sobote byly zawsze dwa patrole,czasem zdarzalo sie ze jeden!widac ze macie pojecie o pracy w policji!zawsze jeden z patroli jest przeznaczony na gorny sopot,natomiast drugi na dolny tj. monciak i pas nadmorski.zarzuty ze policji nie ma na czas czy jej nie widac...smieszne!!!jak 4 policjantow ma upilnowac 40sto tysiecznego miasta,maja sie teleportowac na interwencje?czy maja sie rozmnozyc przez paczkowanie?prosty przelicznik 1 policjant=10.000 mieszkancow...co wy na to???fizycznie nie mozliwe jest aby byc we wszyskich miejascach jednoczesnie,tym bardziej ze w sezonie liczba ludzi w miescie lawinowo rosnie.to co tu piszecie jest zalosne!poza tym tak naprawde trudno jest dogodzic wszystkim.teraz zmienil sie komendant i podobno liczba patroli wzrosla- byc moze ale to i tak zbyt malo wszyscy o tym wiedza.aaaa wlasnie-te bzdurne interwencje typu zaklocenie ciszy nocnej,czy prosze pana oni tam pija,kot wszedl mi na drzewo moze pan go sciagnie....dlatego tych dwoch lub czterech patroli nie widac.mowicie mandaty pisza i nic wiecej,czepiaja sie-od policjantow tez wymagaja wynikow jak w kazdej pracy.jak myslicie kto lapie pijanych kierowcow-sopocka patrolowka.mam pytanie do pana karnowskiego-mianowicie czemu straz miejska nie ma ani jednego radiowozu?wszystkich pijaczkow na izbe wytrzezwien woza radiowozy policji a to tez czas pochlania i eliminuje tym samym patrol na godzine ,dwie z ulicy.ktos chcialby cos dodac???piszcie i zarzucajcie ale nie zwyklym policjantom na pierwszej linii a tym co siedza za biurkami i rzadza...wszystko w temacie

    • 0 0

  • a jeszce jedno:krytyka jest rzecza ludzka i o to nie mam pretensji,ale zeby krytykowac trzeba jeszcze miec o tym jakiekolwiek pojecie i wiedze....

    • 0 0

  • Psychol z rottweilerem

    Opiszę zdarzenie jakie miało miejsce na plaży w Sopocie ( okolice wejścia nr 36, na wysokości Zdroju Św. Wojciecha) 11 lipca 2008 około godz. 13.
    Plażą od strony mola szedł mężczyzna (ok. 26 - 30 lat, w ciemnym t-shircie z jakimś napisem) napakowany sterydami, z psem rottweilerem. Pies spuszczony ze smyczy, bez kagańca biegał sobie między plażowiczami. W pewnym momencie pies zaczął walić na środku plaży kupę. Właściciel tylko głupio się uśmiechał i szedł dalej. Nieopatrznie zwróciłem mu uwagę. "Niech pan teraz posprząta po psie".
    To co się później wydarzyło wprawiło w osłupienie i przerażenie nie tylko mnie, ale i wszystkich świadków zdarzenia. Mężczyzna podskoczył do mnie i wykrzyczał mi z olbrzymią wściekłością prosto w twarz co on zaraz ze mną zrobi, jeśli jeszcze raz odezwę się. Wyglądało to mniej więcej tak: Jeśli k... jeszcze raz się odezwiesz to cię k...zaje...Przyjechałeś tu k... z koziej wólki a ja k... tu mieszkam" itd. Wrzask w tym stylu trwał może z minutę. Ja oczywiście nie odezwałem się ani słowem, tym bardziej że pies stał tuż koło mnie i z zainteresowaniem przysłuchiwał się swemu panu. Bandyta łaskawie darował mi życie i oddalił się wyjściem nr 36 w stronę mola. Zdarzenie zgłosiłem zaraz telefonicznie na policji. Wygląd tego człowieka i jego wściekła reakcja świadczą o tym, że jest on niezrównoważony psychicznie, jest potencjalnym mordercą i prędzej czy później zrobi komuś krzywdę.
    Opisałem zdarzenie możliwie dokładnie bo może ktoś skojarzy sobie tego człowieka z konkretną osobą.
    Post ten zamieściłem w różnych miejscach w internecie.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane