• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spór o osiedle w Orłowie

Krzysztof Koprowski
20 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Ta droga mogłaby odciążyć ważną arterię
Osiedle powstaje w centrum Orłowa. Osiedle powstaje w centrum Orłowa.

Tuż przy orłowskiej plaży od kilku miesięcy trwa budowa osiedla mieszkaniowego. Inwestycja ta budzi kontrowersje nie tylko pod względem architektonicznym. Mieszkaniec Orłowa i zarazem członek Towarzystwa Przyjaciół Orłowa uważa, że inwestor złamał prawo.



W kompleksie powstanie 40 apartamentów. W kompleksie powstanie 40 apartamentów.
Orłowska Riwiera to inwestycja realizowana przez warszawską firmę Myoni Group. Przy ul. Orłowskiej 12 zobacz na mapie Sopotu stawia ona kompleks budynków, w których powstanie 40 luksusowych apartamentów z centrum rekreacyjnym i basenem.

Mieszkańcy dzielnicy protestują przeciwko tej inwestycji: uważają, że na działce nic nie powinno powstać, a jeśli już, to na pewno nie w tym kształcie i skali. Ich zdaniem budynki zajmują zbyt wiele miejsca, a linia zabudowy działki została przekroczona.

Jedną z osób protestujących jest Zbigniew Barański, mieszkaniec Orłowa i zarazem członek Towarzystwa Przyjaciół Orłowa.

- Budynki przekraczają m.in. ustaloną przez gminę w miejscowym planie zagospodarowania dopuszczalną powierzchnię zabudowy oraz intensywność zabudowy działki - mówił Barański "Gazecie Wyborczej". - Złożyłem zawiadomienie o przestępstwie w Prokuraturze Rejonowej w Gdyni.

Ponadto stowarzyszenie alarmuje o przekroczeniu linii zabudowy od strony rzeki Kaczej, której koryto znajduje się przy granicy działki budowlanej, o ok. 6 - 10 metrów.

Deweloper przekonuje, że wszystko jest w porządku. - Wszystkie prace są wykonywane z zachowaniem wymaganych norm i przepisów. Potwierdziła to m.in. kontrola Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Gdyby nasz projekt nie spełniał wymaganych planem zagospodarowania parametrów, niemożliwe byłoby uzyskanie pozwolenia na budowę - odpiera zarzuty prezes firmy Myoni Group, Andrzej Piliszek

Jak zapewnia deweloper, inwestycja realizowana jest zgodnie z przyjętym harmonogramem. Zakończenie prac powinno nastąpić w połowie przyszłego roku. Do dziś sprzedano ok. 40 proc. mieszkań.

Towarzystwo Przyjaciół Orłowa postanowiło swoje argumenty i uwagi dotyczące budowy osiedla przedstawić w specjalnym oświadczeniu. Jak tylko otrzymamy ten dokument, opublikujemy go pod artykułem.

Opinie (177) 8 zablokowanych

  • Mieszkańcy Orłowa ratujcie swoją małą ojczyznę !!! (1)

    Obecne deweloperskie budownictwo to działalność r a b u n k o w a -buduje się kosztem krajobrazu, kosztem klimatu i atmosfery miejsca, kosztem wygody dotychczasowych mieszkańców - budownictwo mieszkaniowe to często "dziki kapitalizm"...W krajach o wyższym stopniu cywilizacji i kultury, architekturę określają ścisłe przepisy ( nawet co do koloru domów i dachów, nie mówiąc o krajobrazie i przestrzeni...). U nas architekci jako społeczna, merytoryczna grupa, nie zabierają w ogóle głosu. Dziwi mnie to, a może i nie... Podobno poziom kształcenia archtektów zostawia wiele do życzenia

    • 4 5

    • w Chinach to nawet ubranka są w jednym kolorze... jakie to estetyczne

      • 0 0

  • STOP BUDOWIE (2)

    Można jeszcze zatrzymać budowę i co zrobiono wyburzyć, ale trzeba pospieszyć się !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 1 5

    • sama sobie swoją metę wyburz penero!

      • 0 1

    • zaczynamy burzenie od twojego domku... potem sie zobaczy

      • 1 0

  • Niszczenie krajobrazu i przestrzeni rekreacyjnej (2)

    pazerna "warsiawska" firma najwidoczniej zorganizowała sobie tzw głosy internautów ale nie na tym forum decydują się sprawy

    • 3 0

    • przeciw (1)

      Niestety te sprawy decydują się w restauracjach podczas nieformalnych spotkań inwestorów z urzędnikami. I niestety z pieniędzmi nikt w Polsce jeszcze nie wygrał.
      Tak więc wszelkie protesty wobec inwestycji w miejscach atrakcyjnych przyrodniczo skazane są na niepowodzenie.

      • 1 0

      • tu zdecydowały sie przy udziale mieszkancow Orłowo podczas zatwierdzenia planu zagospodarowania

        • 0 0

  • Przykro się robi jak się czyta Polactwo, które się tu wypowiada (1)

    Człowieka, któremu jeszcze się chce, zwymyślają, sprowadzą do swojego poziomu bruku i zabiją doświadczeniem. Wcisną w jego usta wszystko, wiedzą o nim wszystko! Wiedzą, że na pewno robi to z zawiści, że jest społecznym dziadygą, że się nudzi i że go nie stać, dlatego utrudnia innym.



    Rzygać się chce, jak się Was czyta, aspołeczne gnojki!

    Ten kraj zawsze będzie tylko zlepioną ciupą nawalonych "kwiatków" cwaniakujących kretynów, których obchodzi tylko ich własny czubek nosa i to jak ukraść trochę z "publicznego".

    Barański miał swięte prawo złożyc skargi i wnioski, jeśli nie podoba mu się to, co inwestor robi z jednym z najpiękniejszych terenów w Trójmieście, a szczególnie jeśli robi to wbrew przepisom!

    I nic Wam do tego, kim jest Barański, ani jakie były jego motywy, z****ne cwaniaki!

    • 11 7

    • ŚWIĘTA PRAWDA !!!!!!

      POPIERAM !!!!!!!!!!!!!!

      • 0 1

  • Protest na zamówienie... (9)

    TPO zawsze jakoś tak protestuje przeciw konkurencji INVEST-KOMFORTU, który buduje trochę dalej kompleks eleganckich willi (kwartał Zwycięstwa-Orłowska-Zapotoczna).

    Czyż to nie dziwne, że TPO ujawniło się dopiero, gdy pojawiła się lepiej położona i co oczywistsze, bardziej reprezentacyjna inwestycja...?

    Jakoś TPO nie protestowało w sprawie innych inwestycji na dzielni, np. budowie apartamentowca w miejscu dawnego Kapera (gdyby ktoś miał wątpliwości - to też Invest Komfort)...

    • 6 2

    • osskaa (8)

      A gdzie jest Kaper?

      • 0 0

      • Gdzie był raczej... (7)

        Przy ul. Króla Jana w Orłowie vis a vis słynnych apartamentowców Ryśka Krauzego, w których gościł wszystkich swoich kumpli spec- i sport- służb :) np. koszykarzy Prokomu.

        Działkę kupił niby jakiś tajemniczy inwestor, ale już teraz lege artis jest nasz stary dobry znajomy...

        • 0 0

        • osskaa (6)

          Nie wiem czy TPO oficjalnie nie protestowało akurat w tej sprawie. Wiem od niektórych mieszkańców Orłowa, żę TPO protestowało w wielu sprawach, m.in. w sprawie drugiego piętra Tawerny Orłowskiej, ale to pikuś. Protestowało wobec całej strategii zabudowy Orłowa, narzuconej przez UM od spotkania dwa lata temu w Zespole Szkół nr 5 przy Orłowskiej. Prezydent Szczurek wyjaśniał, że Orłowo nie może żyć pod kloszem. Stary argument, że miasto musi się rozwijać, a nie być skansenem. Nic nowego czyli betonomia postępu.
          TPO jest bardzo aktywną organizacją pozarządową, jakich dzięki Bogu, powstaje w Polsce coraz więcej i z tego co wiem, nie żyje najlepiej z Radą Dzielnicy Orłową, głosem urzędników, a więc pośrednio również inwestorów. Dlatego można czepiać się TPO, ale chyba nie tego, że nie broni Orłowa. Choć w dużej mierze Orłowo skazane jest na zabór przestrzeni publicznej i betonowienie. Ciekaw jestem co dalej pójdzie pod młotek? Kolibki? Tereny motocrossu? O czym już rozmawiają?

          • 1 0

          • No już wystarczy tej wazeliny...:) (3)

            Czy jest takie bezinteresowne to nie jestem pewien, bo wiem skądinąd kto stoi za protestami ukierunkowanymi tak a nie inaczej...

            A co do samego Orłowa, to nominalnie luksusowa, jest to dzielnica dość zapyziała. Fatalne drogi i uliczki, krzywe chodniki, chaos architektoniczny i brak infrastruktury miejskiej (sklepy, komunikacja, oświetlenie, ścieżki rowerowe, parkingi, etc). To już Redłowo staje się bardziej reprezentacyjną i po prostu ładniejszą częścią Gdyni.

            TPO popełnia ten sam grzech co inne tego typu organizacje - wg nich wszystko co było do 1939 było super, a wszystko co nowe jest złe a priori.
            Tymczasem daje się podpuszczać cwaniakom rozmaitem, którzy wykorzystując takie przesądy co chco to robio:)

            A przekomarzania z UM są tylko zasłoną dymną dla robienia naprawdę dużych lodów...

            Powtarzam pytanie -czy TPO nie przeszkadza cały kompleks domów wielorodzinnych w okolicach Orłowskiej i Zapotocznej? tam jest miejsce na domy jednorodzinne, a powstają willopodobne mieszkania..

            A co do samej inwestycji spornej, to tam jest ważny Plan i te budynki spełniają jego wyśrubowane normy, więc cały spór jest bezzasadny...

            • 3 1

            • osskaa (2)

              Nie wiem, kto stoi za protestem? Nie wiem czy ktoś chce kręcić lody. Fora aż chuczą od spiskowej teorii dziejów, rzekomych oszustwach i przewałach. Dla mnie liczą się namacalne fakty. A fakty są takie, że zieleni ubywa, a betonu przybywa. To są fakty widoczne gołym okiem. I nie boli mnie tak bardzo, to czy inwestor złamał prawo, czy nie złamał, bo może przekroczył linię zabudowy, ale to, że kawałek zielonego Orłowa wybetonowano i ogrodzono, bo miasto musi się „rozwijać” i że bogaci dyktują warunki.
              Boli mnie to, że pewno już gdzieś deweloperka planuje zabór nie tylko kolejnej przestrzeni publicznej, ale kolejnego skrawka zieleni. I że znowu będą protesty, które nic nie dadzą. I że znowu zwolennicy betonu pisać będą o rzekomych psich kupach. Nie wiem czy TPO kręci lody, czy Szczurek kręci lody, bo trudno to stwierdzić. Wiem tylko, że inwestor dziś rządzi i może de facto robić co chce, czyli budować się jak mu się podoba, bo to widać po prostu gołym okiem. Taka jest prawda i chyba nikt temu nie zaprzeczy?

              • 2 0

              • Mylisz się Antypolityku.. (1)

                Inwestorzy są ograniczani przez bardzo restrykcyjne i często głupie prawo..
                Zagospodarowanie miejskich terenów to po prostu element rozwojów miast. Kiedyś Orłowo, Redłowo i Kack były 100% zielone, czy to oznacza, że tak ma zostać po wsze czasy??

                Gdynia to w ponad 50% zieleń i lasy!

                Fakty są takie, że w naszym klimacie zielone tereny to tylko teoria. Zieleń trwa przez 5-6miesięcy, potem to błoto i syf.
                A nawet ta zieleń, która jest to bardzo często niezagospodarowane haszcze i krzaki (choć akurat w Gdyni jest lepiej niż gdzie indziej).

                Zieleń w miastach nazywana jest parkami i skwerami. Są to spejcalnie wydzielone, często ogrodzone i oświetlone obszary, gdzie zieleń tez jest uporządkowana. W Orłowie masz Bulwar Królowej Marysieńki, plażę, molo i las po drugiej strony rzeki Kaczej. Dodatkowo przy Orłowskiej parking z ładną zielenią. Cała reszta powinna być zabudowana, bo jest to elegancka miejska arteria, która POWINNA być zamknięta właśnie taką elegancką inwestycją.
                Gdynia to jest miasto, a nie osada rybacka. Miasto zaczyna się od plaży, a nie kilometr w głąb.
                Poza tym w Orłowie jest wystarczająco dużo zieleni, którą po prostu trzeba wyeksponować i wypielęgnować.

                • 2 2

              • osskaa

                „Inwestorzy są ograniczani przez bardzo restrykcyjne i często głupie prawo.. ”

                Nie są ograniczani. Decyzja o odrolnieniu ziemi jest tego najlepszym przykładem. Faktem jest to, że prawo się w tym względzie bardzo liberalizuje.

                „Zagospodarowanie miejskich terenów to po prostu element rozwojów miast. Kiedyś Orłowo, Redłowo i Kack były 100% zielone, czy to oznacza, że tak ma zostać po wsze czasy??”

                Idąc takim tokiem myślenia, to za kilkadziesiąt lat Kaszuby staną się wielkim miastem. Gdzie jest wg Ciebie granica?

                „Gdynia to w ponad 50% zieleń i lasy!”

                Myślisz, że gdy już zabudują w Gdyni wszystko co się da, a zabudują, to nie ruszą na lasy?

                „Fakty są takie, że w naszym klimacie zielone tereny to tylko teoria. Zieleń trwa przez 5-6miesięcy, potem to błoto i syf.”

                Chyba pozostałe 7-6 miesięcy spędzasz w domu lub w galeriach handlowych skoro nie dostrzegasz piękna przyrody w jesieni, czy w zimie.

                „A nawet ta zieleń, która jest to bardzo często niezagospodarowane haszcze i krzaki (choć akurat w Gdyni jest lepiej niż gdzie indziej).”

                Czy to znaczy, że wszystko należy zagospodarować? Jak się nie zagospodaruje, to co się stanie? Wiem, wiem, zaraz wyskoczysz z pijakami i psimi kupami. A czy dziki zielony teren dlatego, że jest zaśmiecany należy od razu zabudować? Dlaczego nie ścigać śmieciarzy, właścicieli psów i meneli i wlepiać takie kary, aby nie opłacało się śmiecić? Ano dlatego, że to nie menele i śmieci są problemem, ale marnujący się teren dla inwestora. Sam dobrze o tym wiesz.

                „Poza tym w Orłowie jest wystarczająco dużo zieleni, którą po prostu trzeba wyeksponować i wypielęgnować.”

                Do czasu. Nie oszukujmy się. Poczekajmy na większy nacisk inwestorów. Jak będą zabudowywać Skwer Marysieńki, a Ty będziesz protestował, jak będą likwodować Rezerwat Kępa Redłówska aby go zabudować i masa ludzii zacznie protestować to odezwą, że oszołomy blokują rozwój, że jak ktoś chce zieleni to niech jedzie na Kaszuby (jeżeli jeszcze atm będzie), albo do Puszczy Białowieskiej, a miasto jest od tego, że ma się rozwijać. I co wtedy powiesz? Sam wszak napisałeś: „Zagospodarowanie miejskich terenów to po prostu element rozwojów miast”.

                Pozdrawiam

                • 2 0

          • RADNYCH trzeba łapać za twarz - niech informują i tłumaczą się ! Przecież to oni podejmują decyzje... Kto jest radnym z Orłowa ???

            • 0 0

          • nie wiesz dlaczego nie protestuje w sprawie budowy konkurencji...?

            ano zgodnie z twoja filozofią: kasa, kasa i jeszcze raz kasa

            • 0 0

  • Jak Zwykle (3)

    Mieszkam w Orłowie i jestem stałym bywalcem Mola i okolic wiec jak zwykle w naszym ślicznym kraju znajdzie się jedna męda która będzie miała problem z samym sobą począwszy o ustawieniu ławeczek w miejscu parkingu ( oczywiście ławki na początku ustawione były naprzeciw siebie:) widać ze ktoś pomyślał i je odwrócili do zatoki:) Widać że są to osoby ogólnie myślące:) Następny obiekt w którym ci sami przyjaciele się schodzą to domek Żeromskiego gdzie powstają przy herbacie(pitej 2 godz ) pomysły komu tutaj d..... albo się do czegoś przyczepić.a wracając do Inwestycji apartamentów to jeżeli ktoś zrobił projekt a Miasto zatwierdziło w takiej formie jakiej inwestycja powstaje to wtedy jest to BARDZO DUŻE BICIE PIANY PRZEZ TEGO PANA:) a może ma jakiś cel może okazać się że w przyszłych wyborach wystartuje kto wie?

    • 4 4

    • Pisze się menda nie męda

      • 0 0

    • a propos Domku Żeromskiego (1)

      to jakoś miłośnikom architektury, krajobrazu i klimatu Orłowa nie przeszkadza wielki wyświetlacz na tym domku, który pasuje jak pięść do nosa. Co do samej inwestycji to jeśli ktoś chce mieszkać w betonowym bunkrze, 3 metry od ulicy i z sąsiadami w oknie, nad rzeczką, która tak naprawdę jest kanałem burzowo-ściekowym, nad zatoką, w której w tym miejscu nie wolno się kąpać i che za to płacić od 15 000 pln za m2 to jego sprawa. Widziały gały co brały. Co do całej reszty to w tym kraju-raju każdy kęci jakieś, lody jedni mniejsze drudzy większe i nikomu nie można już ufać.

      • 0 0

      • mari0ll0

        Siła marketingu jest ogromna. Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Nie liczy się jakośc. Liczy się marka.

        • 1 0

  • kolejne getto dla nowobogackich prostakow...

    a tak fajnie tam bylo...

    • 5 5

  • no bo to je polityka

    zeby sie bawic w tego typu inwestycje to trzeba najpierw wzorem dorotki wlezc do "polityki" a przed wyborami porozwieszac w paru miastach i miasteczkach plakaty ze swoja podobizna i narobic ludziom wody w mozgu... no a potem to juz tylko mozna powiedziec im gdzie moga teraz mnie pocalowac....

    • 0 0

  • WOKÓŁ WIDZĘ CHAOS ... (3)

    Wokół widzę chaos
    Rozmawiała Bożena Aksamit

    Trzeba zadbać o dobre prawo w zakresie architektury, zabytków i ładu przestrzennego. Inaczej będziemy żyć w pogłębiającym się chaosie, do którego trochę już chyba niestety przywykliśmy, tak jak się przywyka do zatęchłego powietrza w pokoju - dopóki się nie otworzy okna.
    Bożena Aksamit: Stasiuk opisując Rumunię używał określenia postindustralna rozpierducha. A u nas?

    Jacek Friedrich*: - Otacza nas niewyobrażalny chaos architektoniczny - właściwie wszędzie, poza fragmentami zabytkowych centrów miast. Siedzimy teraz w samochodzie, mamy przed sobą typowe polskie skrzyżowanie w Kamiennym Potoku. Niech pani spojrzy od lewej do prawej. Co pani widzi?

    Bajzel.

    - Wszystko ze wszystkim się gryzie. Nic nie jest częścią większej całości. Każdy element jest z innej bajki. Czy to jest architektura, czy znak, hydrant, budka na prąd czy flagi, które teoretycznie powinny zdobić, a dodają chaosu. Do tego pawilony z kanapami, kafelkami, używanymi samochodami typowe dla przedmieść w Europie Zachodniej u nas rozmnożyły się w sposób niekontrolowany w centrach miast. Bogu dziękować za drzewa i zimę. Liście i śnieg są ulgą dla oczu.

    A nowe Centrum Haffnera w Sopocie?

    - Kiepskie. Ta nadęta i jednocześnie bezosobowa estetyka nie przystaje do tak ważnego miejsca w mieście. A do tego jest to jakaś czkawka po tym, co w architekturze światowej obowiązywało ze dwadzieścia lat temu. Dziś chyba już nikt tak na Zachodzie nie buduje, w każdym razie nie w centrum miasta. Nie chodzi zresztą o to, żeby we wszystkim naśladować Zachód, bardzo się cieszę, gdy powstaje u nas coś dobrego i własnego, ale jeśli komuś brak talentu, to powinien przynajmniej sięgać po lepsze wzorce.

    Architekci, którzy to projektowali pewnie mają zgagę

    - Mam nadzieję, że przynajmniej tyle. Gorzej, jeśli są z tego projektu zadowoleni, bo to znaczy, że w przyszłości też będą stawiać rzeczy równie słabe. W dzisiejszej Polsce architekt to - niech mi koledzy architekci wybaczą - jeden z najbardziej sprostytuowanych zawodów. W warunkach dyktatu inwestora wielu skłonnych jest projektować cokolwiek, często nie zwracając najmniejszej uwagi na wspólne dobro, jakim jest ład przestrzenny. Podobnie jest zresztą ze stosunkiem do architektury zastanej. Przyznam, że patrząc na to, jak barbarzyńsko współcześni projektanci traktują budynki z lat 20., 30., czy 60. nie wiem, jak mogą patrzeć spokojnie w lustro.

    Oszpecają je?

    - Żeby nie być gołosłownym proponuję prosty eksperyment - proszę się przejść na ul. Książąt Pomorskich w Sopocie. Jest tam znakomity modernistyczny budynek szkolny zaprojektowany w 1929 roku przez wybitnego architekta Paula Mebesa. Osiemdziesiąt lat temu miasto było bardzo dumne z tej inwestycji. Kilka lat temu postanowiono wyremontować szkołę. Dostawiono klatki schodowe i nową salę gimnastyczną. Zostawmy już nawet estetykę - te podpalane cegiełki, od których można dostać oczopląsu i skośny dach nad nową salą gimnastyczną, który do modernistycznej architektury całości pasuje jak pięść do nosa. Spójrzmy wyłącznie na stronę techniczną, materiałową, wykonawczą - partie przedwojenne są wciąż w znakomitym stanie, a w nowym budynku straszą odłupujące się partie tynku, odpadające plastikowe kratki wentylacyjne, zwisające bezładnie przewody instalacyjne. To jest straszne, że świetny budynek zepsuto takim dziadostwem

    Nowy Dom Zdrojowy wygląda jak szpital, centrum handlowe i sanatorium z Kudowy w jednym

    - Potworny grzmot. Nadęty, udaje coś czym nie jest. Mamy tu jakieś formy historyczne, ale przedrzeźniane i karykaturowane bez jakiegokolwiek zrozumienia czym one były kiedyś. Na dachu jakaś gruszeczka postawiona na trójnóżku, a z niej sterczy chorągiewka. Horror. Najbardziej przygnębiający jest potwornie niski standard estetyczny tego wszystkiego. Nie ma żadnej troski, żeby tę budowlę jakoś zindywidualizować, ale nie poprzez efekciarskie rozwiązania w rodzaju wieżyczek, tylko jakimiś subtelniejszymi środkami - fakturą, szlachetniejszym materiałem, detalem, kolorem. Tutaj mamy coś, co można by przekornie nazwać minimalizmem, ale nie jest to minimalizm estetyki, tylko minimalizm wykonania. Na poziomie przechodnia nie ma tu niczego dla oka, niczego, co by dawało jakąś estetyczną satysfakcję w miejscu, które ma przecież służyć rekreacji milionów Polaków. A tu tylko tępe połacie technologicznie jałowych płaszczyzn.

    Z przodu nowe, z tyłu stare

    - Rotunda musiała być odtworzona zgodnie z wytycznymi konserwatora. Całość jednak rzeczywiście sprawia dziwne wrażenie. A przecież jest wiele dowodów na to, że łącząc stare z nowym można wydobyć nową architektoniczną wartość. Niestety i tę szansę na postawienie wreszcie we współczesnym Sopocie czegoś pięknego zmarnowano. Zamiast korzystać z możliwości, pieniędzy, uwielbienia jakie dla tego miasta nosi w sercu połowa Polski, Sopot jeśli chodzi o architekturę robi się coraz bardziej infantylny. Powoli wygląda jak miasto dla krasnoludków. Wieżyczki, bufiaste dachy, daszki, balkony, balkoniki. Nowy Sopot jest karykaturą kurortu sprzed 100 lat. Zamiast podejść z szacunkiem dla tego co zostało, zadbać o szczegóły, detale postanowiono w nieskończoność reprodukować "sopockość".

    Stąd hotel Rezydent, który udaje stary

    - Ma z dziesięć lat, udaje, że sto - jakby ktoś usilnie próbował zapomnieć, że architektura zmienia się, tak jak zmieniamy się my wszyscy. W Sopocie budynki pacykuje się aż do mdłości lub stawia jakieś grzmoty, dziwne budowle, które wyglądają jakby spadły tu z innej planety: Hotel Rezydent, krzywy domek, architektoniczne kuriozum na rogu Chopina i Sobieskiego - absolutny kicz. Z drugiej strony niszczy się albo zabudowuje świetne modernistyczne budynki. Pomijając kwestie estetyczne - tu zawsze trudno o powszechną zgodę - trzeba docenić to, że najlepsze przykłady powojennej architektury w Sopocie: Miramar, Alga, Meduza - to były pawilonowe, lekkie budowle - dobrze wkomponowane jeśli chodzi o skalę. Te projekty były reprodukowane w wielu książkach i w profesjonalnej prasie jako przykład dobrej architektury, wielu fachowców się tym zachwyca, ale w dzisiejszym Sopocie nie ma dla nich najwyraźniej miejsca.

    Alga, która na początku lat 60. uchodziła za jeden z najlepszych przykładów nowej polskiej architektury najprawdopodobniej będzie rozebrana

    - Gdy powstawała - równe pięćdziesiąt lat temu - była oddechem nowych czasów, po urzędowo narzuconym socrealizmie. Dziś wygląda jak stragan na pchlim targu. Co to jest? Busz, Karaiby? Sztuczne palmy, kwiaty, bluszcze. Z pewnością nie centrum kurortu, który uważa się za ekskluzywny. Tak nie było zawsze - gdyby piękną kobietę unurzać w błocie, wylać jej wiadro smoły na głowę i do tego podbić oko - kto by poznał się na jej urodzie? Oczywiście nie mam obsesji, żeby bronić wszystkiego, co przyniósł architektoniczny modernizm. Także w Sopocie łatwo wskazać budynki, które były zbrodnią przeciw publicznej przestrzeni, choćby bloki przy ul. Bitwy pod Płowcami. Obok takich katastrof modernizm przyniósł jednak także wiele świetnych budynków. To jest paradoks, że nie traktujemy tego dziedzictwa jako zabytków. Dla większości z nas zabytkiem budynek jest tylko wtedy, gdy ma wieżyczkę, balkonik i skośny dach.

    Sopot dzięki temu, że po wojnie niewiele tu budowano zachował swój klimat, smak. Było to miasto niezwykłe.

    - Dziś jest coraz bardziej plastikowe, kompletnie pozbawione właściwości. Największym grzechem jest odnawianie starych budynków, które nie są pod opieką konserwatora. Zrywa się zabytkowe tynki, które wystarczyłoby często wyczyścić, na to idzie styropian obrzucony narzutką tynkową. Potem pacykuje się kolorkiem i jest. Domy tracą charakter, stają się do siebie podobne. Różnią się tylko kolorem - jeden jest żółty, drugi seledynowy, a trzeci beżowy. Nie jesteśmy w stanie odróżnić czy budynek jest stary czy robiony na stary.
    Nowa architektura potrafi doskonale współgrać ze starą, tylko trzeba to robić z głową

    - Oczywiście. Budynek Miastoprojektu zaprojektowany ponad czterdzieści lat temu przez Szczepana Bauma przy ul. Elżbietańskiej w Gdańsku jest świetnym przykładem tego, jak można wpisać się w materię zabytkową, a jednocześnie nie wpadać w infantylne naśladownictwo. Faktem jest, że nawet jeśli ktoś by wykazał dobrą wolę, to nie bardzo jest się do kogo zwrócić po radę. W Anglii jest English Heritage, instytucja, która oprócz opieki nad zabytkami wysokiej klasy, prowadzi także działalność edukacyjną i poradniczą - jak ktoś jest właścicielem wiktoriańskiej willi to może się zwrócić po poradę jak odremontować taki budynek, żeby nie stracił charakteru. Nie każdy przecież musi się na tym znać.

    U nas nadzór konserwatora traktuje się jako karę boską, gdy go nie ma masakruje się dobrą architekturę. Gdański budynek NOT-u przy ul Rajskiej od kilku lat stoi otoczony obrzydliwym płotem

    - Dom Technika to kapitalny przykład brutalizmu, stylu, który rozwinął się w Europie po II wojnie światowej zwłaszcza w latach 50. i 60., u nas jest bardzo niewiele takich budowli. Jest w niezłym stanie i gdyby podejść do niego z należnym pietyzmem mógłby stanowić chlubę gdańskiej architektury. Oczywiście akurat ten zabytek wymagałby kilku poważniejszych interwencji, ale często wystarczy budynek tylko wyczyścić. I już.

    Ale na czyszczeniu nikt nie zarabia?

    - No tak, zarabia się na wyburzaniu i stawianiu na nowo. Rozpaczliwe jest to, że w centrach zabytkowych miast, które szczycą się swoja urodą, dopuszcza się do tego, że przez ostatnie lata świetnej jakości architektura marnieje z roku na rok. Obrasta jakąś pleśnią niekontrolowanego handlu, tych wszystkich reklam, budek, samowolnych adaptacji, które koszmarnie oddziałują na stronę estetyczną tych budowli.

    Może pan jest malkontentem, CBOS zrobił w 2005 roku badania, zaledwie 4 procentom Polaków zdecydowanie nie podoba się ich otoczenie. Cztery piąte obywateli jest zadowolone.

    - Wcale nie jestem malkontentem. Szczerze mówiąc wręcz przeciwnie - mam w sobie potężny potencjał zachwytu, tylko niestety w przestrzeni wokół nas naprawdę niewiele do zachwytu skłania. Badania, które pani przywołała pokazują jedynie, że na razie zadowalamy się byle czym: plastikowymi oknami i styropianowymi fasadami w pstrokatych kolorach. Podoba się to co jest nowe, czyste, kolorowe, czyli "ładne". A dobra architektura wcale nie musi być ładna, ładna w ten banalny sposób, w jaki ładny jest disneyowski jelonek Bambi.

    To jaka powinna być architektura? Brzydka?

    - Może być nieudana, czasem nawet drażniąca, ważne, by była poważna. Architektura jest tym rodzajem twórczości, w której żart i wygłup mają wyjątkowo krótkie nogi - przykładem ta rozprzestrzeniająca się plaga infantylnego zamalowywania budynków w co się da - biedronki, żyrafy, samolociki. Ostatnio z dumą doniesiono, że jeden z bydgoskich bloków przyozdobiło malowidło z Piotrusiem Panem w roli głównej. Mam wrażenie, że dziś każdemu zależy wyłącznie na tym, żeby spełnić w przestrzeni publicznej swą własną, tak czy inaczej motywowaną, zachciankę. Stąd mamy także całą masę tych wszystkich krzywych domków i złotych tarasów, albo takie ekstrema, jak we Wrzeszczu, gdzie jeden z właścicieli swój "kawałek" międzywojennego szeregowca nie tylko otynkował i pomalował według swego widzimisię, ale nawet "zindywidualizował" publiczny chodnik przed swoim domem, a żeby nikt nie przeoczył owego indywidualizmu - krawędzie swej siedziby przyozdobił sznurami migających lampek.

    Wszystkiemu winne złe prawo?

    - W zasadzie tak. Oczywiście warto także dbać o edukację artystyczną, w tym architektoniczną, bo to przynosi świetne, choć bardzo odległe w czasie skutki, jednakże przede wszystkim należy zadbać o dobre i skutecznie egzekwowane prawo w zakresie architektury, zabytków i ładu przestrzennego. Ilu ludzi z własnej i nieprzymuszonej woli poświęci czas i pieniądze na to, żeby architektura była należycie traktowana, żeby nie zaśmiecać miast i wsi potworkami, żeby nie niszczyć tego, co odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach? W Holandii, Danii czy Szwecji, a więc w krajach, gdzie od dziesięcioleci ludzie korzystają z dobrodziejstw poważnej edukacji artystycznej, a na ulicach swych miast spotykają się częściej z dobrą, niż ze złą architekturą i tak nie będzie to pewnie więcej niż 10-15 procent, u nas - może 3. Dlatego powinniśmy dążyć do głębokiej przebudowy polskiego prawa. Inaczej będziemy żyć w pogłębiającym się chaosie, do którego trochę już chyba niestety przywykliśmy, tak jak się przywyka do zatęchłego powietrza w pokoju - dopóki się nie otworzy okna.

    * Jacek Friedrich, historyk sztuki, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego i Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jego zainteresowania naukowe skupiają się wokół kilku problemów: dzieje architektury Gdańska od XVI w. do dziś, architektura modernistyczna, związki sztuk wizualnych i ideologii, ochrona zabytków. Jest przewodniczącym rady konserwatorskiej przy Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorze Zabytków.

    • 6 4

    • Lao

      Dokładnie. Ale Polacy są sto lat za murzynami.

      • 1 0

    • Czasami się zastanawiam, czy ci klikający minusy mają cokolwiek pod kopułą!

      Bo że ocenianego tekstu nie rozumieją, to wręcz pewne.

      • 0 1

    • LAO

      Dobrze, że dajesz szybkie, krótkie, konkretne posty, 10 minutek i przeczytane :-)

      • 1 0

  • TPO

    Ja mam do nich jedno pytanie , gdzie byli ( albo wspólnie sprzedali bo przecież P.Szwabski także należy dfo tej grupy) jak Domek Zeromskiego przerobili mna knajpę.

    • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane