- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (458 opinii)
- 2 Szybko odzyskali skradzione auto (51 opinii)
- 3 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (196 opinii)
- 4 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (281 opinii)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (172 opinie)
- 6 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (67 opinii)
Sprawa Gilowskiej w Gdańsku
W czwartek Sąd Lustracyjny rozpatrzy wniosek Rzecznika o lustrację Gilowskiej. W piątek szef sądu Zbigniew Puszkarski mówił, że nie wszczyna się procesu wobec osoby, która odeszła z funkcji podlegającej lustracji przed decyzją sądu, czy wszcząć proces. Po złożeniu w piątek wniosku Rzecznika w sądzie Gilowska oddała się do dyspozycji premiera, który ją zdymisjonował; w sobotę prezydent ją odwołał.
Kazimierz Marcinkiewicz nie wyobraża sobie, by Gilowska nie miała procesu lustracyjnego.
- To by była decyzja nieprawdopodobnie krzywdząca i bardzo niesprawiedliwa - ocenił.
Premier opowiedział się za ujawnieniem wszystkich teczek.
- Trzeba ujawnić wszystkie teczki. Pełna jawność wszystkich dokumentów, pełna otwartość tego, co znajduje się w tych teczkach. Gdyby to było dawno temu, na początku lat 90. wykonane, nie mielibyśmy dziś takich problemów - dodał.
Niewykluczone, że w ramach procesu pojawi się wątek byłego oficera SB i UOP Witolda W. To właśnie Witold W. jest mężem przyjaciółki Gilowskiej ze Świdnika - Urszuli, do której w sobotę była wicepremier dramatycznie apelowała: "Weź coś powiedz!". "Apeluję do swojej przyjaciółki wieloletniej i zwracam się do niej: Urszula, czy ty Boga w sercu nie masz, przecież twój mąż najwyraźniej mnie wrobił w jakąś gigantyczną historię, tak przynajmniej twierdzą faceci od służb" - mówiła Gilowska.
Okazało się, że jeszcze w 2005 r. W. został prawomocnie skazany na 8,1 tys. zł grzywny przez Sąd Rejonowy w Lublinie za wynoszenie tajnych akt z Urzędu Ochrony Państwa, gdzie służył w latach 90. W. poddał się dobrowolnie karze.
Premier jako "bardzo dziwny" ocenia termin złożenia wniosku o lustrację Gilowskiej.
- To jest naprawdę sytuacja może przypadkowa, a może nie, dlatego że my właśnie przyjęliśmy siedem ustaw podatkowych, właśnie kończymy pracę nad ustawą o finansach publicznych i jednocześnie szybkimi krokami zmierzamy do nowego budżetu na 2007 rok - podkreślił premier.
Według koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna, rzecznik mógł podjąć decyzję co do Gilowskiej w innym terminie. Minister odwołał się do ustawy lustracyjnej, według której Rzecznik ma pół roku - od dnia powiadomienia danej osoby o wątpliwościach co do jej oświadczenia - na to, by albo złożyć wniosek do sądu, albo powiadomić daną osobę o braku podstaw do tego.
- W sprawie pani Gilowskiej termin ten jeszcze nie minął - podkreślił Wassermann. Dodał, że termin pół roku można było przekroczyć bez sankcji, tym bardziej że Gilowska pracowała nad ważnymi ustawami - budżetową, reformą finansów i podatków.
Wassermann ma wątpliwości, czy w sprawie Gilowskiej zostały zachowane standardy prawa do obrony.
- Dana osoba ma prawo wiedzieć, co się jej zarzuca - powiedział Wassermann, według którego obecne procedury "nie są doskonałe".
Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski polecił zbadanie, dlaczego Gilowska nie otrzymała dostępu do akt swej sprawy w biurze RIP. Rzecznik mówi, że nie miał obowiązku zapoznać jej z aktami, bo ustawa lustracyjna nie przewiduje tego.
Poprzedni Rzecznik Bogusław Nizieński powiedział, że nigdy nie informował "nikogo z kręgów władzy", że ma wątpliwości wobec czyjegoś oświadczenia lustracyjnego.
- Nic takiego nie wynika bowiem z ustawy lustracyjnej - dodał.
O sprawie swych wątpliwości wobec Gilowskiej Rzecznik Włodzimierz Olszewski powiadomił Wassermanna i Marcinkiewicza. Rzecznik tłumaczył, że premier "musiał mieć wiedzę na ten temat", bo było to "w najlepiej pojętym interesie państwa". Sama Gilowska zarzuciła Rzecznikowi, że informuje "osoby trzecie" o jej sprawie, o której ona nic nie wie.
Opinie (362) ponad 20 zablokowanych
-
2006-06-28 09:21
I cóż!!!
Jak jest ktoś lepszy to trzeba na niego znależć haka. I w takim przypadku znaleziono na Zytę. Szkoda tylko, że nie bierze się pod uwagę to co może damna osoba zrobić dla nas Polaków i dla Polski. Pani Zyto bardzo przepraszam za tych oszołomów
- 0 0
-
2006-06-28 09:29
Mikuś
Czy ja napisałam albo chociaż sugerowałam, że interesowała mnie lodówka i ileś mieszkań??
PO zniechęciło mnie przed wyborami i znów po wyborach, kiedy sini i czerwoni na twarzy nie przyjmowali wyników wyborów do wiadomości, a wyborcy PIS byli opluwani, że są niewykształconą wiejską hołotą i ciemnotą żyjącą z socjalu, złapaną na reklamę lodówki. To była i jest socjotechnika, tyle że ze strony PO.
Kończę i pozdrawiam- 0 0
-
2006-06-28 09:32
PS:
"bo wszyscy inteligentni, wykształceni, kulturalni ludzie"...
to niby nie jest socjotechnika?:-P- 0 0
-
2006-06-28 09:35
ema
Tu akurat przyznaję Ci rację. Tu PO po wyborach się nie popisała i te dąsy były kompletnie nie na miejscu.
- 0 0
-
2006-06-28 09:36
Popisy o krótkich kaczych nóżkach itp. też były hm... Ynteligentne;-P
- 0 0
-
2006-06-28 09:42
ema
Zraniona duma nikogo nie tłumaczy. Trochę się POpłakali, jakby to ujął gallux. Jednak zastanawiam się, co Cię przekonało do PiS przed wyborami?
- 0 0
-
2006-06-28 10:06
Cóż to za naginanie prawa?!
Jeżeli kobiecina donosiła-to szpiclem jest i tyle!
Nawet jeżewli wykreowało ją na ulubienicę tłumu.
Wstretne jest to naginanie prawa uzaleznione od stopnia popularności polityka(tyczki?).Odbywa się spektakl pt"głosujemy,czy Zyta była szpiclem?"Panowie!To sad musi ustalić.Vox populi ważny jest z okazji lania naszej reprezentacji,a sprawiedliwość nijak sie ma do "procedur demokratycznych"- 0 0
-
2006-06-28 10:09
Mikuś
To wspomnienia. Kampania wyborcza, którą oglądałam w tv. Rozmowy między kandydatami, czyli Osoby. Tej słynnej lodówki, której się wciąż poświęca tyle czasu, w ogóle nie zauważyłam.
- 0 0
-
2006-06-28 10:29
ema
Nie twierdzę, że cały PiS jest godny potępienia, bo liczyłem na koalicję (jak i Ty prawdopodobnie). Ich mocną stroną jest skuteczność, która pociaga np. galluxa. Jednak kiedy doszło do konfrontaci PO z PiS, to właśnie PiS zadał ciosy poniżej pasa, co dla mnie stanowiło pogwałcenie pewnych zasad, które powinny zobowiązywać zwłaszcza tę partię, która ma PRAWO w nazwie. Zagrali jak ze sczenariusza do filmu reż. Kwaśniewskiego.
- 0 0
-
2006-06-28 10:50
Według mnie w czasie kampanii wyborczej można zadawać podstępne, wścibskie czy dwuznaczne pytania kandydatom, kandydaci według swojego uznania powinni się do nich ustosunkować, a wyborcy wyciągnąć wnioski. Nie wiem czy są "złe pytania", nic mi nie przychodzi na myśl.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.