Zamiast kupować, lepiej dzierżawić - uznał
Andrzej Jaworski, prezes Stoczni Gdańsk i kandydat PiS na prezydenta Gdańska. Stocznia Gdynia proponowała Stoczni Gdańsk pomoc w odzyskaniu na własność strategicznych pochylni. Ta jednak nie chce z tej propozycji skorzystać.
Trzy pochylnie - urządzenia umożliwiające montaż i wodowanie statków - to serce Stoczni Gdańsk. Dla pozbawionej suchego doku firmy to jedyna możliwość produkcji całych statków, a nie tylko ich fragmentów.
Problem w tym, że strategiczne pochylnie od 1999 r. nie są już własnością stoczni. Ich właścicielem jest spółka Synergia 99, która jedynie dzierżawi je Stoczni Gdańsk.
Od lat związkowcy z "Solidarności" Stoczni Gdańskiej głośno krytykowali sposób, w jaki zarząd ich firmy doprowadził do sprzedaży pochylni.
Andrzej Jaworski, polityk PiS, gdy w marcu zajął fotel prezesa Stoczni Gdańsk, zapowiadał:
- Mamy podstawy twierdzić, że nie wszystko odbyło się tu zgodnie z prawem i możliwe jest podważenie tej umowy. Tyle że to pewnie naraziłoby nas na wieloletni proces. Najlepiej, gdyby amerykański właściciel [Synergii 99 - red.]
sam oddał pochylnie, dużo by na tym zyskał w opinii międzynarodowej.Janusz Lipiński, prezes Synergii 99, odpowiadał:
- Możemy sprzedać pochylnie, ale w żadnym wypadku ich nie oddamy, są naszą własnością.W ostatnich dniach pojawił się kolejny pomysł na odzyskanie pochylni. Propozycja pomocy w tej sprawie wyszła ze Stoczni Gdynia, która do sierpnia była właścicielką Stoczni Gdańskiej, a teraz według prezesa Jaworskiego jest winna jego stoczni ok. 50 mln zł.
- Umowy z udziałowcami Synergii 99 dają nam prawa do uczestnictwa w zyskach z inwestycji na terenach postoczniowych w Gdańsku - opowiada jeden z menedżerów Stoczni Gdynia.
- Pomyśleliśmy, że przyszłe dochody z tego źródła moglibyśmy już teraz wymienić na pochylnie. Pochylnie przekazalibyśmy Stoczni Gdańsk w zamian za długi, które mamy wobec tej firmy. Synerga miała by nasze zyski z inwestycji, Stocznia Gdańsk pochylnie, a my czyste konto wobec Gdańska.Tak jednak się nie stanie.
- Nie chcemy w taki sposób odzyskać pochylni - deklaruje Jaworski. Argumentuje, że do 2013 r. stocznia ma podpisaną umowę dzierżawy pochylni.
- Po tym okresie stocznia ma prawnie zagwarantowaną możliwość podpisania kolejnej umowy na korzystnych dla stoczni warunkach. Dlatego bardziej opłaca się nam dzierżawić pochylnie, niż je kupować - twierdzi prezes.
Jaworski potwierdza, że od Stoczni Gdynia wolałby - w zamian za długi - przejąć nie pochylnie, a spółkę Euroluk, zajmująca się produkcją pokryw lukowych na statki i innych stalowych konstrukcji.
- To naturalny proces, ta spółka nawet mieści się na terenie Stoczni Gdańsk - tłumaczy Jaworski.
Roman Gałęzewski, szef "Solidarności" w Stoczni Gdańskiej, twierdzi jednak, że związek nie pogodził się wcale z utratą prawa własności pochylni.
- Synergia ma do wyboru: usiąść do poważnych rozmów z nami i zmniejszyć swoje wybujałe oczekiwania finansowe co do pochylni albo je nam dalej dzierżawić i czekać, aż odzyskamy je w sądzie - zapowiada Gałęzewski.
- Jeśli stocznia jest zainteresowana pochylniami, zapraszamy do złożenia oferty. Do tej pory taka nie wpłynęła - odpowiada prezes Lipiński z Synergii 99.
- Im szybciej przestaniemy traktować pochylnie jako sprawę honoru, a zaczniemy traktować jak nieruchomość, tym szybciej dojdziemy do porozumienia - dodaje Lipiński.