- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (106 opinii)
- 2 Szybszy koniec remontu Niepołomickiej (104 opinie)
- 3 Kiedyś to było... można utonąć (97 opinii)
- 4 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (220 opinii)
- 5 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (177 opinii)
- 6 Gdzie za potrzebą na plaży? Wybór jest duży (87 opinii)
Miłość w stoczniowej hali? Czemu nie. Billowi Crackerowi, szefowi gangu nie udaje się trzymać uczuć na wodzy. Porywczy przystojniak zakochuje się w Lillian Holiday z Armii Zbawienia. Całość opleciona pieśniami Brechta. Niby nic wielkiego, fabuła jak fabuła. A jednak zarówno sceneria, jak i obsada spektaklu nietypowe. Obok aktorów gdańskiego teatru na deskach wystąpią też bezrobotni stoczniowcy, którzy w hali czują się jak ryby w wodzie. Na scenie zaś... No cóż. Czego człowiek nie zrobi, by podreperować nadwątlony budżet domowy.
- Na premierę zapraszamy mieszkanców w sobotę, pod bramę zakładu - mówiła podczas piątkowej próby Kinga Byzdra, rzecznik Teatru "Wybrzeże". - Tam właśnie spotkają się z grupą stoczniowców, którzy zaprowadzą ich na spektakl do hali.
Nie będzie to jednak cichy marsz stoczniowymi zaułkami. Podczas spaceru dawni pracownicy zakładu (statyści w sztuce) opowiedzą publiczności historie swego życia.
- W spektaklu gramy siebie, ludzi pozbawionych pracy i widoków na lepszą przyszłość - komentowała Alicja Malinowska, statystka, z 15-letnim stażem pracy w stoczni. - Znajdujemy wsparcie i zatrudnienie w teatrze. Gramy obok wspaniałych gdańskich aktorów, którzy nie skąpią nam cennych rad.
- Udział w sztuce to wielkie wyzwanie, ale i sposób na zarobienie pieniędzy - stwierdził Romuald Plewa, były stoczniowiec. - Kiedy nie ma się zajęcia, człowiek łapie każdą okazję, by podreperować finanse.
Statystują więc dzielnie mając nad aktorami tę przewagę, że w hali są u siebie. Znają teren.
- Mili ludzie - ocenił stoczniowców Czarek Rybiński, aktor, odtwórca roli Hannibala Jacksona z Armii Zbawienia. - Słuchają, co się do nich mówi, a to bardzo ważne.
Dodajmy, że reżyserem spektaklu jest Amerykanka Marjorie Hayes.
W roku ubiegłym prowadziła warsztaty na festiwalu szekspirowskim w Gdańsku.
Opinie (3) 4 zablokowane
-
2002-06-16 23:56
Mozna by sobie wyobrazic, ze budzet naszych stoczniowcow zostanie uratowany... Na casting przyszlo dziewieciu bezrobotnych, z czego dwoch sie przestraszylo i odeszlo.
- 0 0
-
2002-06-17 07:29
ale mayu..
w grupie pozostałych 7-miu może jest nowy Himmilsbach?
- 0 0
-
2002-06-17 09:05
skoro byli stoczniowcy czuja sie w hali jak ryba w wodzie, zas na scenie duzo gorzej, to mozna by pomyslec,ze aktorzy czujacy sie a scenie jak u siebie w hali ........dowcip polega na tym, ze w przypadku tego przedstawienia halai scena to jedno! ( gratulacje dla autora tekstu!)
inckjatywa pani hayes godna przyklasniecia.. moze gdansk dzieki takim zapalencom z nietypowymi pomyslami, przestanie byc pustynia kulturalna...- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.