• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stocznie i autostrady morskie

Jadwiga Bogdanowicz
10 lutego 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Co czeka zadłużone polskie stocznie w kontekście nowej ustawy tzw. komorniczej, która pozwala komornikom zajmować nawet pieniądze przeznaczone na pensje pracowników? Czy żegluga krótkiego zasięgu ma szansę odciążyć polskie dziurawe drogi? Wczoraj w Gdyni debatował Sejmik Gospodarczy Województwa Pomorskiego.

Od 5 lutego obowiązują nowe przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z nimi komornik nie musi "troszczyć" się o to, by na zajętym koncie zadłużonej firmy pozostały pieniądze na pensje dla pracowników. Może zająć wszystko. Jeśli sąd wyrazi zgodę, to pracownicy przez trzy miesiące będą dostawać pensje w wysokości minimalnego wynagrodzenia czyli 849 zł brutto. Co dalej? Nic, czyli praca bez żadnej pensji. Media nagłaśniają ten problem w kontekście szpitali, ale dotyczy on wszystkich zadłużonych firm, również stoczni. Czy to w połączeniu z silnym kursem złotówki, więc słabością dolara, nie doprowadzi do ich upadku?

- O to trzeba byłoby zapytać ministra Skarbu Państwa, bo właśnie to ministerstwo zajmuje się przemysłem stoczniowym - ma pełny nadzór właścicielski - mówi obecny na sejmiku Witold Górski, podsekretarz stanu ds. morskich w Ministerstwie Infrastruktury. - Ten temat będzie omawiany na najbliższym posiedzeniu zespołu stoczniowego. To zespół nieformalny w którym uczestniczy pięciu ministrów, są prezesi stoczni, jest prezes Zakładów Cegielskiego. Sądzę, że prezesi stoczni zgłoszą ten problem oraz zaproponują rozwiązania.

Z kolei Krajowa Izba Gospodarki Morskiej skierowała do premiera Belki prośbę o rozważenie zasadności utrzymywania tak wysokiego kursu złotego przy ewidentnych stratach również w przemyśle stoczniowym.

- Izba może tylko tak, jak organizacja morskiego samorządu wyrażać swoją opinię - wyjaśnia Włodzimierz Kłosiński, prezes zarządu Krajowej Izby Gospodarki Morskiej. - Dopóki nie urodzi się ustawa o samorządzie gospodarczym, póki nie nastąpi moment że rządzący przestaną się bać samorządów gospodarczych i przekażą im sprawczą moc wyrażania opinii, dopóty agendy rządowe nie muszą konsultować przed wprowadzaniem tego typu regulacji gospodarczych. Cóż w tej chwili można powiedzieć? Istnieje mnóstwo organizacji morskich, ale wszyscy jesteśmy słabi w stosunku do struktur państwa. Ponadto zarządcami gospodarki morskiej jest 7 urzędów ministra. Struktura i system zarządzania gospodarką, w tym gospodarką morską jest słaba. W Polsce tak przecież jest, że protest powoduje zmiany. Jeśli nie ma protestu to różnie to bywa. Ja oczywiście nie sugeruję stoczniowcom strajku.

Drugi ważny problem to short shipping czyli żegluga krótkiego zasięgu, która w krajach unijnych obsługuje przeszło 40 procent wymiany towarowej. W Polsce niestety o wiele, wiele mniej. Ile? Prawdopodobnie nie ma nawet takich statystyk.

- Myślę, że tworzenie struktur unijnych po akcesji Polski, powstanie klastra morskiego, polskiego Forum Przemysłów Morskich przy Izbie Gospodarki Morskiej, jest tymi wyzwaniami które spowodują rozwiązanie tego problemu - mówi Włodzimierz Kłosiński. - To wszystko dzieje się oczywiście w kontekście polityki morskiej państwa, nie ubliżając nikomu - polityki nieskutecznej lub jak niektórzy w naszym środowisku mówią jej braku. Upływający czas jest czasem przegrywania wejścia żeglugi bliskiego zasięgu na obsługę polskich i sprowadzanych ładunków. Pokładam nadzieję w fakcie przyjęcia polski 25 stycznia w Bremen do organizacji Europejskich Klasterów Morskich - stworzyło ją 10 morskich państw UE. Ten temat powinien tam nabrać znacznego przyśpieszenia.

Minister Górski zapewnia, że przygotowania do tego tematu trwają od dłuższego czasu choćby poprzez utworzenie w Szczecinie biura promocji żeglugi krótkiego zasięgu.

- Zgodnie z przepisami unijnymi i logiką chcemy ten rodzaj żeglugi rozwijać chociażby w tym celu, żeby część ładunków zdjąć z polskich dróg, które wiadomo w jakim są stanie - tłumaczy Witold Górski. - Wszystko leży jednak w ręku polskich armatorów, którzy mają sytuację taką, jaką mają. Statki zostały przeflagowane, pływają pod obcymi banderami i pływają w innych relacjach. To co zostało z Pol-Levantu, z PLO, obsługuje linię lewantyńską, PŻM obsługuje głównie dalsze relacje. Musi być zainteresowanie materialne polskich armatorów, musi być kapitał, żeby żeglugę uruchomić. Staramy się pomóc armatorom, czynimy przygotowania do stosowania np. jakiegoś protekcjonizmu wobec nich. Tego nie zrobimy z roku na rok. Powstanie armatora, zamówienie statku, uruchomienie lini - jest kwestią paru lat.
Głos WybrzeżaJadwiga Bogdanowicz

Opinie (15)

  • Ta nowa ustawa komornicza to pod hasłem "rząd się zawsze wyżywi"

    • 0 0

  • To przykre...

    ... i smutne zarazem, że nie umiemy - jako kraj - korzystać z tego, co posiadamy. Nasz rząd, któryśmy sami sobie kiedyś tam wybrali, prowadzi destrukcyjną politykę morską, wspierając ją tylko wielkimi i pustymi hasłami o rozwoju możliwości. Co to za rozwój, skoro prawnie zawęża się tylko możliwości? Przemysł stoczniowy w rozsypce - do której przyczyniają się m.in. durnowate ustawy i nieprzemyślane do końca przepisy. Łatwo ministrom, posłom i senatorom debatować na temat polityki morskiej i podejmować decyzje, gdy siedzą sobie w Warszawie i nie martwią się o pensję.
    Jedyne, co naszym politykom dobrze wychodzi, to otrzymywanie abstrakcyjnych zgód unijnych, np. na bezlimitowe połowy ryb, których w naszych wodach terytorialnych prawie w ogole nie ma. Moi znajomi rybacy twierdzą, że gdyby nie pokatna sprzedaż ryb Rosjanom, to - przy obecnych limitach - już po lutym nie powinni wypływać do końca roku w morze. Powinni zatem glodować, ewentualnie przebranżowić się, a my powinnismy się cieszyć ze sprowadzanych rybek ze Szwecji. Tamci rybacy mają wieksze limity. To mnie gryzie - chciałoby się rzec... Nieudolność i nikompetencja w prowadzeniu gospodarki morskiej - to jedyny wniosek, jaki przychodzi mi na myśl po zapoznaniu się z artykułem.

    • 0 0

  • Kyliks

    ... destrukcyjną politykę morską ...siedzą sobie w Warszawie i nie martwią się o pensję ... Nieudolność i nikompetencja w prowadzeniu gospodarki morskiej ...

    Co ty Kyliks wygadujesz na Boga?!
    Chcesz żeby cię o antysemityzm posądzono?
    (to takie coś przy czym nawet pedofilia jest tylko niewinną rozrywką dla mas)

    Dla ochłody sobie Folwarka poczytaj!

    • 0 0

  • nooo...

    No cóż - napisałam to, co myślę. A czy to moja wina, że banda nieudaczników u steru siedzi? Choć, jakby się głębiej zastanowić, to po części moja, gdyż w wyborach brałam czynny udział... :)))

    • 0 0

  • gdzie zakłady z tamtych lat??

    PLO w okresie szczytowym dysponowało około 200 jednostkami w dużej części nowoczesnymi, drugi co do wielkości PŻM też trochę ich miał
    był jeszcze DALMOR z flotą jednostek rybackich okretów-baz, trawlerów, kutrów.....
    i jak mówi jan pietrzak wszystko to poszło jak psu w dupe
    60 lat socjalizmu a zwłaszcza do czasu wielkiego kryzysu to był dobry okres dla wybrzeża stocznie porty zakłady kooperacyjne FAMOR KLIMOR MALMOR BUDIMOR NAVIMOR i wiele innych to były duże dobre firmy....

    • 0 0

  • Galluxie...

    Pytasz: "(...) gdzie zakłady z tamtych lat??..."

    Otóż odpowiedź jest prosta: w kieszeniach dycydentów. Rozebrane po kawałeczku. Rozdrapany i poprzenoszony majątek dużych, dobrych firm - do mniejszych, tworzonych przez członków zarządów dla prywatnych celów. PRYWATA - to najlepsze określenie na działania zarządów Dalmoru i innych - podobnych, niegdyś wspaniałych firm. Nieraz mam kontakt z tymi "ochłapami" po dużych firmach i wiem, co tam się dzieje. Majątek trwały bezgotówkowo, na papierze, przechodzi w ręce prywatnych firmek, po czym przez te firemki zostaje opchnięty... Smutny jest obraz tych "umierających" zakładów. Żałosne jest to, że polityka państwa zezwala na tego typu machloje...

    • 0 0

  • gallux

    ale to w znacznej -ZNACZNEJ większości twoi "heroiczni" kolesie z solidarniości rozpieprzyli to co było. Rozpieprzyli stocznie, Dalmor, PLO i wiele wiele innych grabiąc na swoje wille, moszcząc swoje ciepluche posadki.
    A koledzy których plecy służyły za stopnie do koryta i paszy. No cóż przestali być kolegami i niech się martwią.
    W końcu kapitalizm jest brutalny.
    I za to L.W.z innymi kolesiami wspólnie z bandą postkomunistów powinien stanąć przed trybunałem stanu.

    • 0 0

  • wychowałem sie karmiony tradycjami biało czerwonej bandery, podziwiałem kolejne dzisięciotysięczniki wodowane w najwiekszej stoczni na wybrzeżu, przepływałem ocean na "zjawie".....myślę, że dzieki tym zainteresowaniom wiele poznałem
    przykro jest patrzeć na to co pozostało

    • 0 0

  • wilk morski
    wypraszam sobie
    nigdy nie należałem do żadnego związku
    ani kierowców ani peperowców ani ormowców
    nie cierpie organizacji i płacenia składek

    • 0 0

  • jA NIE MYSLE ZE KOLEDZY Z SOLIDARNOSCI ONI TO SA I BYLI MARZYCIELE, KOLEDZY TOWARZYSZE MIELI DUZE ROZEZNANIE W RZAZENIU . I LUBILI FIRME ROZDRABIAC DZIELIC. ALE SILA LEZY W JEDNOASCI UNIA NIE JEDNOASTKA SKAD TO ZNAMY TE ROZBIORY POLSKIE ITD I TP. KAZDY PRZY KORYCIE SIE ZABEZPIECZA .ROZMONTOWALI 10 GOSPODARKE SWIATA W SZYBKIM STYLU. TAKIE FIRMY TO SIE BUDOWALO DEKADY, ALE TO TEZ JEST KONKURENCJA DLA KONKURENTA. TO KONKURENT KUPIL I ZAMKNAL ZEBY SWOJ PRODUKT WPROWADZIC NA RYNEK TAK ROBIA MADRZY. ALE KOMU ZALEZY TRZEBA ROBIC PIENIADZE SZYBKO JAK SIE JEST PRZY KORYCIE.

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane