• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Strażacki los

Dorota KORBUT
10 stycznia 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Wozy strażackie wciąż są oflagowane, na budynkach jednostek Państwowej Straży Pożarnej powiewają transparenty. Akcja protestacyjna trwa. Trudno powiedzieć, czy środowe rozmowy związkowców z Krzysztofem Janikiem, szefem MSWiA, można uznać za przełom. Ostateczna odpowiedź powinna być znana dziś.

Strażacy zapewniają, że protest przebiega tak, by nie odczuło go społeczeństwo. Nadal jeżdżą do pożarów, wypadków drogowych, katastrof. W akcji uczestniczy Krajowa Sekcja Pożarnictwa NSZZ "Solidarność", Związek Zawodowy Strażaków "Florian" i NSZZ Funkcjonariuszy Pożarnictwa.

W środę komendant główny PSP spotkał się z komendantami wojewódzkimi. W spotkaniu uczestniczył Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych i administracji oraz wiceminister Zbigniew Sobotka. Nie podpisano porozumienia, rozmowy będą kontynuowane dziś. Związkowcy prawdopodobnie nie zdecydują się przerwać akcji, ale ją zawieszą. O co chodzi strażakom? Przede wszystkim o zrównanie ich płac z wynagrodzeniami policjantów, zgodnie z porozumieniami podpisanymi w 1997 roku i renegocjowanymi dwa lata później.

- Minister Janik już w grudniu zeszłego roku wyraził wolę dążenia do zrównania wynagrodzeń, jeżeli tylko budżet na to pozwoli - powiedział "Głosowi" st. bryg. inż. Piotr Świeczkowski, komendant wojewódzki pomorskiej PSP. - Trudno jednak spodziewać się, by od razu zrealizował postulat związkowców. Minister zapowiada, że podwyżki we wszystkich grupach sięgną w tym roku 4 proc. Za to będzie brał pod uwagę podwyżki dla strażaków w latach następnych.

Związkowcy szacują, że różnice w wynagrodzeniu sięgają ok. 200 zł. Średnia płaca w PSP wynosi 2089 zł brutto, zaś średnia płaca w policji 2319 zł brutto. Strażak z niewielkim stażem zarabia niespełna 1,3 tys. zł brutto, choć lista jego obowiązków jest coraz dłuższa - bywa wzywany do katastrof ekologicznych, ratuje ofiary wypadków drogowych, usuwa skutki powodzi, a nawet... ściąga koty z drzew, sople z dachów i likwiduje gniazda szerszeni. Pomorscy strażacy szacują, że w ciągu ostatnich 10 lat liczba takich dodatkowych wezwań wzrosła o 1300 proc. i ponaddwukrotnie przewyższyła liczbę wyjazdów do pożarów.

- Obserwując sytuację w naszym kraju np. w służbie zdrowia, trudno się zgodzić z żądaniami związkowców, ale patrząc oczyma strażaka, rzeczywiście dobrze by było, gdyby pieniądze na podwyżki w budżecie się znalazły - dodaje komendant Świeczkowski.

Pieniędzy od państwa na razie brak, za to od czasu do czasu o strażakach przypominają sobie samorządy. Wczoraj w Gdańsku przekazano sprzęt zakupiony dla PSP - m.in. dwa samochody gaśnicze, przyczepę do transportu pompy wodnej, skafandry dla płetwonurków, pompy szlamowe, agregat prądotwórczy i pompę hydrauliczną. Z miejskiej kasy poszło na ten cel ok. 345 tys. zł, część funduszy udało się pozyskać od sponsorów. Z kolei Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego dostało system komputerowy z osprzętem za 196 tys. zł.

Głos WybrzeżaDorota KORBUT

Opinie (12)

  • Pech

    bedac strazakiem nie mozna sobie nawet postrajkowac bez niebezpieczenstwa wyladowania przed sadem. Ta perspektywa pozwala na obiecywanie gruszek na wierzbie. W podobnej sytuacji znajduje sie sluzba zdrowia, ci moga jednak przynajmniej popracowac na "czarno". Z drugiej strony cieszy jednak fakt znalezienia pieniedzy na nowy sprzet. Przynajmniej tutaj zdaja sobie co niektorzy sprawe, ze strazak z przestarzalym oprzetem nie moze efektywnie pracowac.

    • 0 0

  • na wesoło

    chłopaki popróbujcie gasić pożary na czarno

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane