• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Suszarnia czy mieszkanie?

Michał Stąporek
6 stycznia 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Członkowie wspólnoty mieszkaniowej z Wrzeszcza uważają, że miasto bezprawnie postanowiło wydzierżawić lokal, który oni mieli prawo użytkować. - Nie mamy gdzie suszyć prania, uniemożliwiono nam kontrolę instalacji ciepłowniczej oraz naprawę dachu - skarżą się. I nie chcą wpuścić nowego lokatora do budynku.

W domu przy Al. Wojska Polskiego 48 przez czterdzieści lat istniała pracownia malarska, którą wybudował i przez cały okres dzierżawił artysta plastyk. Po jego śmierci gmina, która jest właścicielem lokalu, postanowiła przekwalifikować go na mieszkanie i wydzierżawić. Prawa do użytkowania nie dostał jednak syn wieloletniego dzierżawcy, lecz osoba z oficjalnej listy oczekujących.

Urzędnicy gminni chcąc zwiększyć metraż dzierżawionego pomieszczenia, dołączyli do niego stryszek, wykorzystywany dotąd przez mieszkańców budynku jako suszarnia. Pomimo tego, że malarz nigdy nie rościł sobie do niego pretensji, ani nie płacił za niego czynszu, urzędnicy Głównego Zarządu Nieruchomości Komunalnych twierdzą, że lokal ten zawsze był częścią dawnej pracowni. W zamian przyznano mieszkańcom kamienicy inne pomieszczenie użytkowe na tym samym piętrze.

Takie postępowanie oburza Marcina Wilgę, przedstawiciela wspólnoty mieszkaniowej działającej w budynku. - Nasza suszarnia miała ponad 10 m kw., teraz gmina zaproponowała nam pomieszczenie o powierzchni użytkowej ok. 4,5 metra. Nie jesteśmy krasnoludkami i naprawdę nie pomieścimy tam naszych rzeczy - przekonuje.

Przedstawiciele wspólnoty zwracają uwagę na jeszcze jeden, znacznie poważniejszy problem. W pomieszczeniu, które użytkowali przez lata, a do którego zabrano im klucze, znajduje się skrzynka będąca elementem instalacji ciepłowniczej budynku. Ponieważ mieszkańcy nie mają do niej dostępu, nie mogą kontrolować sprawności sieci. - W razie awarii nie mamy jak interweniować. Gdy z części dachu osunęła się dachówka, również nie mogliśmy się do niej dostać - niepokoi się Marcin Wilga i dodaje, że m.in. dlatego wspólnota wytoczyła gminie sprawę w sądzie.

Na całym sporze między gminą a wspólnotą mieszkaniową traci także nowy lokator. Na skutek sporu pomiędzy stronami nie może rozpocząć remontu i wprowadzić się do lokalu przy Wojska Polskiego. - Od półtora roku wspólnota nie chce wydać mi kluczy do klatki. Na razie cierpliwie czekam, ale być może będę chciał odszkodowanie od wspólnoty za straty moralne - mówi kandydat na lokatora, Wojciech Kocemba.

Miasto nie bardzo wie jak zaradzić sprawie. - Aktualnie zastanawiamy się nad rozwiązaniem tego problemu, ale nie chcemy przy tym korzystać z drogi sądowej, ponieważ obiekt sporu - lokal, jest prawowitą własnością miasta. Jest to potwierdzone opiniami prawników i na tyle oczywiste, że liczymy iż sąd umorzy postępowanie jakie wszczęła wspólnota - dowiedzieliśmy się od urzędników referatu lokalowego.

Opinie (103) ponad 10 zablokowanych

  • Prawnicy gminni mogą wszystko udowodnić i odebrać lokatorom ich własność

    Tak wygląda sprawiedliwość w wykonaniu gdańskich urzędników. Podejrzenie o wzięcie łapówki jest bardzo prawdopodobne, nepotyzm także.
    A jakie odszkodowanie za straty moralne otrzymają lokatorzy, skoro "dymnięto" im strych? Gdzie mają wieszać swoje niewymowne?

    • 0 0

  • BZDURA

    KTO U WAS TO PISZE W GDAŃSKU NIE MA I NIE BYŁO UL WOJSKA POLSKIEGO A JEST ALEJA, CO SIĘ DZIEJE CZYZBY TEN PORTAL BYŁ REDAGOWANY W ŚWIECIU CZY INNYM GRUDZIĄDZU??????????

    • 0 0

  • Ostatnie podrygi

    Gallux, ożyłeś = i to zapewne tylko na chwilę.
    Merytoryzuj swoje chamskie teksty, bo kompromitujesz nasz nieskazitelny Sopot.
    Menopauza wyraźnie ci dekiel skorodowała i korę mózgową wygładziła wklęśle.
    Stałeś się offem ściekowym i rynną swojej żółci.
    Minimum zasad składni , przyzwoitości i merytoryki obowiązuje wobec współbliźnich.
    Bądź chociaż uczłowieczonym - ale troglodytą, przyblakła gwiazdo muzeum literatury do przemiału.
    Dziubasku.
    GRĄDŹL

    • 0 0

  • Należę do wspólnoty mieszkaniowej, której problem z eksploatacją strychu opisał redaktor Michał Stąporek

    Aby sprawa była bardziej klarowna, przytoczę kilka informacji. Najpierw retoryczne pytanie? Dlaczego syn zmarłego artysty nie otrzymał pozwolenia na wykup pracowni, wybudowanej przez jego ojca, z możliwością jej adaptacji na lokal mieszkalny? Wg tłumaczenia urzędników z UM nie było takich procedur przekształcania "cennych" pracowni w mieszkanie. Poza tym zastosowanoby i tak przetarg. Jak to się stało, że kilka miesięcy później nie było już przeszkód z owym przekształceniem,a pozwolenie na budowę otrzymał p. Kocemba z przydziału?!
    -----------------------------------------
    Po pierwsze. Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych zarządał od nas podpisania w ciemno zgody na adaptację pracowni pod rygorem rozprawy sądowej w przypadku niewyrażenia zgody.
    Po drugie - Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nie odpowiedział na zapytania dotyczące planowanej zabudowy naszego strychu.
    Po trzecie - mamy opis techniczny pracowni plastycznej, z którego jednoznacznie wynika, że przyległy strych nigdy nie był jej częścią. Tymczasem Gmina Gdańsk uporczywie twierdzi, że od początku pracownia miała tzw. zaplecze gospodarcze, z opłaty którego dzierżawca był zwolniony. Tego nie potwierdza ani syn zmarłego dzierżawcy, ani wspomniany opis techniczny pracowni, załącznik do umowy o dzierżawę (1960 r.), ani plan sporządzony w 1988 r. Był on potrzebny, aby pracownia, wybudowana w 1959 r. na poziomie istniejącego strychu, w końcu, po wielu latach, formalnie została przyjęta do eksploatacji. Co więcej, w jednym z pism jako dzierżawcę Gmina podaje zupełnie inną osobę.
    Po czwarte - tzw. suszarnia to wąski korytarzyk prowadzący do wejścia na dach budynku. W korytarzyku jest zainstalowany system anten zbiorczych RTV i wzmacniacz, z której to instalacji korzystają 3 wspólnoty utworzone w budynku. Efektywna powierzchnia (zdatna do suszenia bielizny) w tym korytarzyku nie przekracza 5 m kwadratowych. Rozporządzenie Ministra Infrastuktury z lutego 2003 r. wyraźnie mówi, że takie pomieszczenie techniczne z instalacją odbiorczą RTV nie może być ogólniedostepne. Czyli nie może pełnić i tak roli suszarni (dla krasnoludków). W tej sprawie konsultowałem się ze specjalistami od BHP - od nich otrzymałem kopię Rozporzadzenia oraz wszechstronne wyjaśnienia w interpretacji zapisu tego prawa.
    Powstała sytuacja patowa, stąd problem powinien rozstrzygnąć sąd - czy my, lokatorzy mamy prawo do utrzymywania higieny osobistej, czy też nie. Bo, z naszego punktu widzenia, do tego sprowadza się cały problem. Powierzchnia w korytarzyku jest tak mała, że każdy główny lokator mieszkania może zrobić pranie raz na 3 miesiące.
    Pragnę zauważyć, że starający się o wykup pracowni i naszego strychu potencjalny lokator nie jest tu zameldowany i nie podpisał ze wspólnotą żadnej umowy. Jest - po prostu -obcym człowiekiem i dlatego nie ma przepisu mówiącego, że lokator klatki ma obowiązek wręczyć mu swój klucz od drzwi wejściowych. Z przepisów prawnych wyraźnie wynika, że wspólnota nie ma obowiązku wyrażenia zgody na wszystkie autokratyczne posunięcia Gminy Gdańsk. Moim zdaniem, wcześniejsze rozmowy urzędników z członkami wspólnoty wyjaśniłyby wiele faktów i nie musiały doprowadzić do sytuacji na ostrzu noża (my - albo wy). Ale to chyba zbyt trudne dla gminnych urzędników.
    Wcześniejsze kontakty tych ostatnich z lokatorami też nie układały się dobrze - przez ponad rok nie mogliśmy się pozbyc dzierżawcy pomieszczenia w naszej piwnicy (został tam "zainstalowany" w latch 80. przez urzędniczkę z byłego PGM w wyniku pewnych znajomości).
    P.S. Pewnego grudniowego wieczora zostałem telefonicznie zrugany przez jakąś urzędniczkę (nie chciała się przedstawić, ale domyślam się kto to) za odmowę wręczenia klucza p. Kocembie - potencjalnemu lokatorowi. Co więcej - zostałem poinformowany, że wspólnota będzie musiała zapłacić za dzierżawę byłej pracowni plastycznej (?!). Przypomniały mi się czasy PRL...
    ---------------------------------------------------
    Aby uspokoić troskliwego Galluxa pragnę dodatkowo wyjaśnić, że na odebranym nam strychu znajduje się skrzynia z naczyniem zbiorczym centralnego ogrzewania - nie ma tam żadnych elementów regulacyjnych. Kilka lat temu w wyniku awarii tego urządzenia, zostały zalane mieszkania znajdujące się bezpośrednio pod strychem. Nie mam pojęcia, jak w przypadku kolejnej awarii ekipa remontowa może dostać się na strych (pozostaje wyłamanie drzwi, bo klucz od nich został nam odebrany w 2003 r.).
    I jeszcze jedna uwaga. Pewne gminne nieruchomości stają się własnością prywatną w wyniku tzw. zasiedzenia. My nasz strych eksploatowaliśmy bez przerwy przez 50 lat. Czy to nie powód, aby tak czynić dalej? Uważamy, że w momencie utworzenia wspólnoty ów strych stał się naszą własnością. Bowiem w aktach notarialnych każdy lokator otrzymał pewną część powierzchni wspólnej (wyrażono to w postaci ułamka 1/7). Natomiast nie było żadnego pisma od Gminy, informujacego, że nasz strych nie wchodzi w rachubę.

    • 0 0

  • Do Lokatora

    Lokatorze, napisz jak udało wam się pozbyć dzierżawcy z piwnicy. W naszej współnocie również jest taki dzierżawca, który praktycznie całą piwnicę zajmuje. Przez to większość mieszkań nie ma piwnic. Jak sprawdzić czy miasto legalnie użytkuje tą piwnicę?

    • 0 0

  • Przypomniały mi się czasy PRL

    Lokatorze, faktycznie przypominaja mi sie te czasy, jak na Zaspie w czasie stanu wojennego zebrała sie przy Radzie komisja w mundurach z owczesnym V-ce prezezem Karolem P. z sloganami na ustach, groźbami,itd i głównym, że mnie wykończa i moja silna grupe. Czas pokazał, że wykonczyli sie sami, a od tego czasu przestano zabudowywać strychy, chyba ze zgodza sie wszyscy mieszkancy.
    galluxie musisz edukowac mieszkancow, ze Polska to nie Włochy i sznury na balkonach czy w poprzek ulicy zle wygladaja nie wspomne o klimacie.

    • 0 0

  • Odpowiadam

    Powiadomiliśmy firmę Euroformat, że sprawę zaboru pomieszczenia skierujemy do sądu, a jeżeli to nie poskutkuje, to powołamy społeczną komisję, składajacą się z członków Rady Osiedla i innych osób. Po włamaniu się do zajmowanego bezprawnie naszego pomieszczenia, komisyjnie usuniemy jego zawartość (Szadółki) na koszt wynajmującego.
    Nie pomogły, jak widać, znajomości dzierżawcy - jego matka pracowała w byłym PGM, bo po ponad rocznej batalii wreszcie odzyskaliśmy naszą własność. Liczymy, że będziemy nadal mogli eksploatowac nasz strych, bo żyjemy w XXI wieku, a nie w średniowieczu. Jako alternatywa pozostaje nam suszenie bielizny na ulicy, jak to ma miesce np. we Włoszech.
    Z lokatorskim pozdrowieniem

    • 0 0

  • I bardzo dobrze

    Pomieszczeniami gminy gospodaruje gmina. Wiocznie stado baranów lubi się włuczyć po sądach.

    • 0 0

  • pajacu

    A po co Ci suszarnia, czy ktos ja w ogole uzytkuje? A moze uzytkujecie ja jako bimbrownie? Czy ktos jeszcze słyszał o suszarniach, a jezeli tak to czy 4,5 metra to malo aby wysuszyć 4 pary gaci?

    • 0 0

  • Grądziel

    Facet może mieć ANDROPAUZĘ, niestety...
    Menopauza jest w posiadaniu babeczek. Za parę lat sam do tego dojdziesz. A może poczytać wystarczy?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane