- 1 Ubywa mieszkańców i rozwodów (243 opinie)
- 2 Niespokojna noc na gdańskich drogach (158 opinii)
- 3 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (324 opinie)
- 4 Od środy ruch wahadłowy na ul. Puckiej (15 opinii)
- 5 Reklamy wideo na przystankach w Gdyni (66 opinii)
- 6 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (869 opinii)
Światowy Dzień Konsumenta
W sobotę obchodziliśmy Światowy Dzień Konsumenta. O święcie pamiętali nieliczni trójmiejscy kupcy. Ci wystawili w sklepach koszyki z cukierkami dla klientów. W niedzielę jednak łakocie zniknęły ze sklepowych lad. Okazuje się, że w Pomorskiem klient nadal jest narażony na nierzetelność kupców lub producentów. Organizacje konsumenckie zasypywane są skargami od ofiar nieuczciwych handlowców. Zażalenia wpływają również do Państwowej Inspekcji Handlowej i sanepidu w Gdańsku.
- W 2002 roku wpłynęło do nas 1350 skarg - powiedziała Elżbieta Łobacz, zastępca wojewódzkiego inspektora PIH w Gdańsku. - W porównaniu do 2001 roku ich liczba wzrosła aż o ponad dziewięć procent. Mieszkańcy skarżą się przede wszystkim na jakość towarów i na handlowców, którzy nie chcą uwzględniać reklamacji. W większości spraw klienci mają rację. W ubiegłym roku aż 737 skarg zostało załatwionych pozytywnie dla konsumentów, 449 - negatywnie.
Mieszkańcy kwestionowali najczęściej jakość zakupionego obuwia, odzieży oraz mebli. Zażalenia dotyczyły też jakości mięsa, nabiału i alkoholu. Skarżono się też na niewłaściwe świadczenie usług między innymi stolarskich i remontowo - budowlanych. - W ubiegłym roku skontrolowaliśmy 1704 pomorskich przedsiębiorców, prowadzących działalność handlową - dodała Elżbieta Łobacz. - W ponad połowie placówek stwierdziliśmy nieprawidłowości godzące między innymi w interes konsumentów. Nie jest więc dobrze.
Do trójmiejskiego klubu Federacji Konsumentów w Gdańsku zgłaszają się nie tylko osoby, które spotkały się z odmową uznania reklamacji w sklepie czy hipermarkecie. Są i takie, które zostały przez sprzedawcę obrażone, obrzucone wyzwiskami. A bywa, że handlowiec brał się do rękoczynów.
- Otrzymujemy skargi na kupiecką nierzetelność, na chamstwo sprzedawców - wylicza Anna Gut, prezes trójmiejskiego klubu Federacji Konsumentów w Gdańsku. - Niedawno zgłosiła się pani, która chciała u sprzedawcy reklamować bodaj sweterek. Sprzedawca reklamacji uznać nie chciał. Od słowa, do słowa... zaczął klientkę obrażać, doszło do szarpaniny. Niektórzy handlowcy traktują klientów jak potencjalnych złodziei i terrorystów. Szczególnie w sklepach, gdzie jest ochrona, dochodzi czasem do rozmaitych przepychanek. Ochroniarz każe konsumentowi zostawić torbę przed wejściem na salę sprzedażną, klient oponuje, bo trzyma w niej przecież klucze, portmonetkę, dokumenty. Takie sytuacje są dość częste.
Zdaniem Anny Gut szczególnie w ostatnich latach zanika pojęcie kupieckiej etyki i rzetelności.
Pracownicy gdańskiego sanepidu też załamują ręce. W sklepach, marketach i na rynkach nie brakuje bowiem towarów, które zagrażają zdrowiu, a nawet życiu konsumentów. W niektórych punktach handlowych można kupić przeterminowane produkty żywnościowe, "wzbogacone" pleśnią lub innymi grzybkami.
- Mieszkańcy powinni zwracać uwagę, czy aby towar, po który sięgają, nie jest przeterminowany - stwierdził Aleksander Hołówka, kierownik działu higieny, żywności, żywienia i przedmiotów użytku w sanepidzie w Gdańsku. - To naprawdę nie jest wielka filozofia, wystarczy przeczytać etykietkę na towarze. Inna sprawa, że w obrocie nie powinno być produktów złych jakościowo, niebezpiecznych dla zdrowia. Niektórzy kupcy jednak nadal nie przestrzegają podstawowych przepisów sanitarnych. Nie trzymają mięsa w chłodziarkach, masło pozostawiają na słońcu. To po prostu katastrofa!
Trójmiejscy handlowcy twierdzą jednak, że i konsumenci bywają trudni.
- Wyznajemy zasadę: "Klient nasz pan!" - powiedziała Elżbieta Ugriczicz, kierownik sklepu Zatoka w Gdańsku. - Znosimy humory konsumentów, uśmiechem odpowiadamy na złośliwości. Trudno jednak tolerować klientów wulgarnych, nawet chamskich. A i tacy się niestety zdarzają. Kilka dni temu na przykład kupowało u nas małżeństwo. Ona grzeczna, uśmiechnięta. On - furiat. Obrzucił wyzwiskami naszą kasjerkę, bo coś mu się nie spodobało.
Edyta Łapińska, sprzedawczyni w sklepie obuwniczym w Gdyni mówi, że klienci są coraz bardziej wymagający.
- Niektórzy przebierają w butach, domagają się nowych fasonów, narzekają - stwierdziła Edyta Łapińska. - A my pokornie znosimy ich humory.
Może handlowcom i klientom łatwiej byłoby się porozumieć, gdyby znali swoje prawa i obowiązki. Z tym jest jednak także nie najlepiej.
Opinie (15)
-
2003-03-17 17:06
DO BAJI
no i co?wyksztalcona-debralam.
- 0 0
-
2003-03-17 18:20
masz rację, upierdliwy anonimie. "Zjadło" mi się "o". Gratuluję spostrzegawczości no i tego, że w twoim jednym zdaniu błędów brak, bo gdybyś się wysilił na więcej, to kto wie...Ale jak przystało na wykształconą PRZEPRASZAM BARDZO ZA BRAK LITERKI O.
- 0 0
-
2003-03-17 18:52
DO BAJI
Pamietaj-kij ma dwa konce.
- 0 0
-
2003-03-17 23:10
Baja pokaz mu proce :)
Niech zobaczy te konce :)- 0 0
-
2005-09-13 20:52
Pierwsza praca -do wiadomosci PIH
Moja córka skonczyła szkołe srednią i postanowiła pracowac, wiec odpowiedziała na oferte w sklepie wielobranzowym w gdansku ,po rozmowie z włascicielką sklepu została zatrudniona na 10 godzin po upływie tego czasu podziekowano jej i kazano czekac na telefon.Ale telefonu sie nie doczekała,codziennie przyjmowane są nowe osoby itak przez cały miesiąc robia tych młodych ludzi w balona,niepłacąc im zadnego grosza.Takie praktyki mają mniejsce w sklepach ,ogłoszenia wiszą cały czas w taki sposób mają pełen personel,kosztem tych młodych ludzi.Bardzo prosze PIH o interwecje w imnieniu tych młodych ludzi.Oczekuje odpowiedzi na moją skargę z powazaniem. Kazimierz
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.