• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Święta inaczej

(sr)
27 grudnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Wigilia to czas, kiedy nikt nie powinien być sam. Samotni, bezdomni, schorowani ludzie spotkali się w ten szczególny wieczór na wieczerzach w domach pomocy społecznej, noclegowniach oraz kościołach w Trójmieście. Tradycyjne potrawy, rodzinna, ciepła atmosfera i wspólne kolędowanie wypełniły im wieczór. Barszczem z uszkami i rybą w galarecie raczyli się też ci mieszkańcy Trójmiasta, którzy spędzili Wigilię w pracy. Dyżurujący policjanci, strażacy czy taksówkarze.

Wigilia upłynęła w Trójmieście pod znakiem mrozu na dworze i rodzinnego ciepła w domach. Opłatkiem podzieliły się osoby samotne i bezdomne. Przy suto zastawionym stole zasiedli między innymi pensjonariusze Schroniska św. Brata Alberta przy ulicy Starowiślnej w Nowym Porcie oraz przebywający w Tymczasowym Ośrodku Opiekuńczym w Gdyni.

- Był pyszny barszcz z uszkami, ryby po grecku, w galarecie i domowy nastrój - powiedział pan Janusz, bezdomny, który od lutego mieszka w placówce przy ulicy Starowiślnej w Nowym Porcie. - Do szczęścia brakowało nam tylko prawdziwej rodziny. W życiu jednak nie wszystko można mieć.

Blisko sto osób świętowało w Tymczasowym Ośrodku Opiekuńczym w Gdyni.
- Nasi podopieczni zadbali, by Wigilia w placówce nie różniła się od tych w zwykłych domach - stwierdził Sławomir Pawłowski, kierownik TOO w Gdyni.

Stół uginał się więc pod ciężarem smakowitych postnych dań. Do gdyńskiego ośrodka zawitał też Mikołaj z workiem pełnym prezentów. Pensjonariusze placówki obdarowani zostali między innymi kosmetykami, kawą i czekoladą. A wieczorem spotkali się z innymi mieszkańcami Gdyni na pasterce.
106 bezdomnych spożyło też wieczerzę wigilijną w Pomorskim Centrum Pomocy Bliźniemu w Gdańsku. Mieszkańcy placówki sami przygotowali tradycyjne potrawy. Na stole nie zabrakło więc barszczu, ryby po grecku i twarogu z rodzynkami na słodko.

- Dzięki sponsorom udało się zrobić paczki świąteczne dla naszych podopiecznych - informowała Mariola Szyk, kierownik Pomorskiego Centrum Pomocy Bliźniemu. - Panowie otrzymali koszule, panie między innymi rajstopy, kolorowe kubki. Rzeczy praktyczne i potrzebne.

Świąteczną atmosferę stworzyli też samotni, bezdomni ludzie, którzy zawitali w wigilijny wieczór między innymi do kościoła św. Jana w Gdańsku (spotkało się tam kilkaset osób) oraz do dolnego kościoła parafii oo. Franciszkanów w Gdyni. Do tego ostatniego zaprosił samotnych i potrzebujących Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. Na poczęstunek zaprosili też trójmiejskich bezdomnych przedstawiciele Polskiej Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy Oddział Pomorski w Gdańsku.

W dwóch namiotach rozstawionych na gdańskim dworcu raczono się żurkiem, postnym bigosem. Gorące porcje nakładał potrzebującym między innymi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.

- Nie sądziliśmy, że tak wielu ludzi potrzebuje pomocy - powiedział Piotr Dzik, prezes PIGRiH Oddział Pomorski. - Wydaliśmy około 1000 porcji. Tak wiele osób żyje w nędzy.

Na wieczerzach wigilijnych zorganizowanych w Trójmieście pojawili się ludzie, którzy zimę próbują przetrwać koczując w domkach letniskowych na działkach, w śmietnikach, na klatkach schodowych kamienic czy w węzłach ciepłowniczych. Gorący bigos czy barszcz jedzą tylko od święta.

Wigilia w pracy

Nie brakowało mieszkańców, którzy szczególny, wigilijny czas spędzili w pracy. Z dala od bliskich, za to w pełnej gotowości byli choćby strażacy z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Gdańsku. Młodszy brygadier Roman Pawłowski, dyżurny WSKR podzielił się opłatkiem z kolegami: starszym ogniomistrzem Bogdanem Kośkiewiczem i starszym sekcyjnym Sławomirem Kępką.

- Żona zaopatrzyła mnie w wigilijne przysmaki - stwierdził mł. bryg. Roman Pawłowski. - Koledzy też przynieśli do pracy różne smakołyki, potrawy z ryb, zupę grzybową. Tak więc czeka nas wspaniała uczta. Mamy też świeczki i zimne ognie, podkreślające atmosferę świąt. A życzenia wigilijne złożymy bliskim przez telefon.

Gdy większość mieszkańców biesiadowała w najlepsze w domach, dyżur kończyła Irena Głowacka, pielęgniarka Oddziału Interny w Szpitalu Stoczniowym w Gdańsku.

- Bliscy przywykli już do moich dyżurów - powiedziała Irena Głowacka. - Cóż, taka praca. Zjem kolację wigilijną nie o godzinie 19, ale później. Świat się nie zawali.

W wigilijny wieczór pracował również Antoni Przybyła, taksówkarz niezrzeszony z Sopotu.
- Jeśli chce się dobrze i godnie żyć, nie można leniuchować - skwitował Antoni Przybyła. - Coraz mniej osób jeździ taksówkami. Pracuję więc we wszystkie świąteczne dni, bo wówczas jest niezły ruch w interesie. Takie czasy...
Głos Wybrzeża(sr)

Opinie (14)

  • 2 strony.

    2 strony wypowiedzi a żadna tego nieskomentowała uczciwie, ani pozytywnie ani negatywnie. Wiec powiem swoje zdanie...
    Pomysł nalezało by rozpropagować by w przyszłym roku nasi Gdańscy biedacy otrzymali nie tylko zupke i drobiazg, lecz np. ciepłą kurtke lub buty. Oni tych żeczy potrzebują najbardziej w zime.

    • 0 0

  • masz zupelna

    racje tasior i dobry pomysl na chociazby skromna pomoc tym ludziom. Tylko na te kurtki i buty to potrzebna bylyby akcja
    zbiorki pieniedzy, albo uzywanych w dobrym stanie rzeczy.

    • 0 0

  • a z drugiej

    strony sklania ta sytuacja do refleksji. Tyle ludzi bez dachu nad glowa. Ale juz w 1986 roku mozna bylo spotkac zima
    na klatkach schodowych ludzi bezdomnych ogrzewajacych sie przy kaloryferach.

    • 0 0

  • moja wazna opinia

    ... w ryj wam kaczka szczala

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane