- 1 Co kryje piasek sopockiej plaży? (48 opinii)
- 2 Sami złapali złodzieja katalizatorów (125 opinii)
- 3 Kiedy deszcz bywa groźny? (67 opinii)
- 4 Straciła 6 tys. zł, myśląc, że pomaga przyjaciółce (155 opinii)
- 5 Ruszyła budowa przejścia przy dworcu (259 opinii)
- 6 Do tego nie służą światła awaryjne (161 opinii)
Szkolne sklepiki bez pustych kalorii
Wkrótce wiele dzieci zdziwi się widząc asortyment w szkolnych sklepikach. Do końca roku z gimnazjów mają zniknąć tak niezdrowe łakocie jak batoniki, cola i chipsy. Ku uciesze rodziców zastąpią je zdrowe serki i jogurty
Taką rewolucję w szkolnych sklepikach szykuje Główny Inspektorat Sanitarny. W przyszłym roku akcja ma być rozszerzona na podstawówki i licea. Niezdrowe produkty mają być zastąpione przez jogurty, serki, owoce, soki i wody mineralne. GIS w akcji wypierania niezdrowych przekąsek ze szkolnych sklepików ma wspierać Polska Federacja Producentów Żywności. Akcja obejmie najpierw 1,2 mln uczniów z Polskich gimnazjów.
Rewolta GIS to odpowiedź na plagę otyłości wśród polskich uczniów. Z danych Instytutu Matki i Dziecka wynika, że ponad 13% młodzieży w wieku 13-15 lat powinno zrzucić wagę. To i tak wynik o połowę lepszy niż we Francji, ale na przestrzeni ostatnich 35 lat liczba otyłych nastolatków wzrosła w Polsce dziesięciokrotnie.
-W Gdańsku już znikają takie towary i automaty ze słodyczami. Decyzję podejmują bezpośrednio dyrektorzy szkół. Robią to na prośby rodziców, ale sami też widzą problem. Nie będę płakał z tego powodu, że znikają automaty ze słodyczami. Miasto i tak otrzymywało z tego jakieś groszowe wpływy, a zdrowie jest ważniejsze - mówi Jerzy Jasiński, zastępca dyrektora wydziału edukacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku
Czy otyłości winne są wyłącznie sklepiki ze słodyczami? -Asortyment szkolnych sklepików jest zły, dieta uczniów wygląda tragicznie. Dawniej dzieci na przerwach zajadały owoce, teraz pochłaniają ogromne ilości jedzenia, które nie ma żadnych wartości odżywczych; to puste kalorie - mówi dziennikowi Polska dr Magdalena Białkowska z Instytutu Żywności i Żywienia z Warszawy.
Otyłość powoduje wiele schorzeń, w Stanach Zjednoczonych co drugi nastolatek cierpi na cukrzycę spowodowaną objadaniem się fast foodami. Dzieci nie zdają sobie sprawy że niewinnie wyglądająca paczka chipsów to aż 500 kcal, litr coli to 450 kcal, a dzienne zapotrzebowanie energetyczne dla dzieci od 7 do 9 roku życia to 2100 kcal.
Jeśli pomysł GIS wypali, będzie największą tego typu akcją w Europie. Dla porównania brytyjski rząd objął programem walki z otyłością 150 tysięcy nastolatków, głównie z Londynu.
Opinie (92) 6 zablokowanych
-
2008-10-02 15:10
ucieczki
uczniowie poprostu bedą wychodzić ze szkół w czasie przerw by nabyc utracone słodycze
- 0 0
-
2008-10-02 15:14
jak chca zrzucic wage wystarczy ze zaczna sie choc troche ruszac...
- 0 0
-
2008-10-02 15:14
serki, jogurty??? (2)
pomyśl jedno z drugim zanim dasz dziecku tę chemiczną mieszaninę!!! zagęszczane sztuczne mleko zmieszane z cukrem i jeszcze bardziej sztucznymi barwnikami. Przecież to chore!!! Kobieto! Chłopie! Daj dziecku jabłko, gruszkę, rzodkiewkę, sałatę ale te z naszych ekologicznych sadów i pól a nie ten szajs z holenderskich plantacji hydroponicznych (piękne świecące, woskowane i nasycone całą tablicą Mendelejewa). Jasne, że trzeba się trochę potrudzić, ale decydując się na dziecko należało przewidzieć, że trzeba bedzie się trochę wysilić i karmić to-to czymś zjadliwym a nie samą chemią.
- 0 0
-
2008-10-02 15:56
Zawsze może to być jogurt naturalny lub kefir czy maślanka. Niekoniecznie zaraz owocowy. Owoc powinien być naturalny-z tym się zgodzę.
- 0 0
-
2008-10-02 21:55
Zgadzam się i popieram
nie ma jak to swoje, z działki, owoce i warzywa. Moja młodsza siostra ciągle była tak wyposażana (w tym kanapki domowej roboty) do szkoły i teraz (20 lat) nie ma żadnych problemów ze zdrowiem.
Utrzymanie dziecka kosztuje nie tylko finansowo. Kosztuje także trochę wysiłku fizycznego. Tak jak piszesz.- 0 0
-
2008-10-02 15:53
Ciekawe, czy wszędzie uda się wprowadzić te zmianę
Znam szkołę, w której komitet uczniowski walczył z radą rodziców o to, aby w sklepiku były chipsy i napoje gazowane, które rodzice postanowili wycofać. Za "moich" czasów mogliśmy jedynie pomarzyć o sklepiku, teraz dzieciakom się w głowach poprzewracało. Pomimo dostępu do źródeł wiedzy, brakuje świadomości potrzeby prawidłowego odżywiania się.
- 0 0
-
2008-10-02 16:16
(1)
Jak ja wyjmuje kanapke szkole tosie ze mnie smieja ze obciachowo... Teraz jest moda na school shopy
- 0 0
-
2008-10-02 22:22
No już bez przesady.. kanapke można zjeść. Ze mnie się nikt nie śmiał jak jadłam kanapki na przerwie.
- 0 0
-
2008-10-02 16:16
w moim szkolnym sklepiku byl tylko ocet :(
- 0 0
-
2008-10-02 16:17
odp
a w moim kolejki :D
- 0 0
-
2008-10-02 16:18
NA WFy chodzic !!!
- 0 0
-
2008-10-02 16:42
akcja bez wiekszych efektow
sprawdzac zwolnienia lekarskie z zajec fizycznych
az plakac sie chce jak wysluchuje mlodszych kolegow/kolezanek jak to z wfu latwo sobie isc do domu a pozniej zaliczony na dostateczny.
Nie lubisz zajec w szkole idz na zajecia ktore Ci odpowiadaja!- 0 0
-
2008-10-02 17:02
tylko gimnazjum
Ciekawe, jak to rozwiażą w mojej szkole będącej zespołem ( sp+ gim) sklepikarz będzie żądał pokazania legitymacji, żeby wiedziec, komu może sprzedać chipsy?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.