Tłuczek do mięsa to najnowszy "argument" młodych ludzi, którym przekonują rówieśników by oddawali im swoje telefony komórkowe. Wachlarz pomysłów jest jednak szerszy. Panowie nie wzgardzili też drewnianą pałką. Jeden z nich udawał nawet policjanta.
Doborowa czwórka łowców telefonów ruszyła do pracy 16 stycznia. Rewir łowów to Działki Leśne w Gdyni. Polowali między ul. Tatrzańską, a Nowogrodzką. Na pierwszy skok zdecydował się tylko jeden z nich,
Tomasz Ł. Ok. godz. 7.00 spostrzegł gimnazjalistę, który śpieszył się na lekcje. Podszedł, powiedział, że jest policjantem i zabrał wystraszonemu chłopakowi "komórkę". Poszło gładko, więc siedem godzin później, już w czwórkę, wypatrzyli licealistkę. Wracała właśnie ze szkoły. Jeden z "odważnej" czwórki podbiegł do niej z tyłu i uderzył drewnianą pałką w głowę. Kiedy się przewróciła obszukali ją. Z kieszeni kurtki zabrali telefon komórkowy i - jakby nigdy nic - odeszli.
Kilkanaście minut później zaatakowali w ten sam sposób innego licealistę. Tym razem użyli tłuczka do mięsa. Szczęście w nieszczęściu, że nie uderzyli częścią tłuczka typu siekierka, ale tą do tłuczenia kotletów. Kiedy chłopak zalał się krwią przeszukali go. Nie znaleźli telefonu, więc zostawili go na ulicy i spokojnie poszli w swoją stronę.
W minioną środę gdyńscy policjanci zatrzymali całą czwórkę. Dwóch z nich mieszka w Gdyni (Tomasz Ł. i
Mateusz Cz.), pozostali w powiecie puckim (
Janusz B. i
Grzegorz S.). To dwóch 17-latków i dwóch 19-latków.
- Zatrzymani zostali rozpoznani przez ofiary. Przyznają się do zarzucanych im czynów - mówi
Dariusz Kaszubowski, rzecznik gdyńskiej policji.
- Za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi im do 12 lat pozbawienia wolności. Policjanci ustalają, czy zatrzymani mają na swoim koncie więcej podobnych napadów. Póki co wnioskowali do prokuratury o tymczasowy areszt dla wszystkich.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
