- 1 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (221 opinii)
- 2 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (764 opinie)
- 3 Hałas stoczniowych imprezowni nieco zelżał (120 opinii)
- 4 Kultowa "Górka" i widok na morze (116 opinii)
- 5 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (55 opinii)
- 6 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (20 opinii)
Tragedia bez bandytów
Na oficjalny komunikat w tej sprawie trzeba jeszcze poczekać, ale strażacy i policjanci nie mają już wątpliwości, że do tragedii w nocy z niedzieli na poniedziałek doszło przez przypadek. Nikt przez okno domu przy ul. Knyszyńskiej na Oruni nie wrzucił zapalonej butelki z benzyną. Zarzewie pożaru znajdowało się pod kanapą w salonie.
Feralnego dnia ojciec rodziny - 31-letni Tadeusz G. - do późna oglądał filmy, pijąc drinki i paląc papierosy. Żar papierosa prawdopodobnie spadł w szczelinę kanapy i mężczyzna nie mógł go znaleźć. Po dłuższym czasie uznał, że skoro nie ma dymu ani ognia - zagrożenie minęło. Poszedł spać do pokoju na piętrze.
W środku nocy z kanapy buchnął ogień i szybko zaczął rozprzestrzeniać się po domu. Rodzice musieli skakać z piętra z dwojgiem dzieci, 7-letnim i półrocznym.
10-letnia dziewczynka nie zdołała wydostać się z domu o własnych siłach, leżała na podłodze w jednym z pokoi. Z płomieni wynieśli ją strażacy. Niestety, było zbyt późno, dziecko uległo śmiertelnemu zaczadzeniu.
Skąd w prasie, radiu i telewizji wzięła się wersja o gangsterskich porachunkach i zamachu z użyciem butelki zapalającej? Uczestnicy oględzin odnieśli wrażenie, że okno na parterze zostało przez kogoś wybite. Do tego doszły plotki o telefonicznych pogróżkach kierowanych przez kogoś pod adresem właściciela domu. Rzekomo kilka miesięcy temu małżeństwo miało zostać związane przez nieznanych sprawców, którzy następnie skradli zaparkowane przed domem dwa ekskluzywne auta. Opisując przyczyny tragedii, "Dziennik Bałtycki" roztaczał wizje bandytów skradających się we mgle i podawał różne warianty ich ucieczki z miejsca zbrodni. Powołując się na niezweryfikowane informacje, sugerowano, że ojciec rodziny - choć nie karany - miał związki z "gangiem samochodowym ze Stogów" i zapewne chodziło o przestępcze rozliczenia.
- To bzdura, choćby dlatego, że na Stogach nie ma żadnego gangu samochodowego - mówią policjanci. - W ogóle takich gangów już nie ma, bo ten interes stał się nieopłacalny.
Według naszych informacji Tadeusz G. jest przedsiębiorcą budowlanym. Swego czasu interesowało się nim Centralne Biuro Śledcze - był podejrzewany o współpracę z przemytnikami i oszustwa bankowe. Informacje te jednak nie potwierdziły się.
- Bandyci z tym pożarem nie mieli nic wspólnego - dodają nasi informatorzy. -Tragedia rodziny Tadeusza G. nie jest przez to mniejsza.
Opinie (34)
-
2006-10-06 08:24
PRAWDA
PRAWDA JEST LEKARSTWEM NA WSZYSTKO OJCU BRAK CYWILNEJ ODWAGI-I TACY PŁODZĄ DZIECI -SAMI INFANTYLARZE, ŻAL DZIECIAKA
- 0 0
-
2006-10-06 10:03
ehh..
- 0 0
-
2006-10-06 10:04
??
Przez takich ludzi jak obywatel europy to mis ie normalnie nóż w kieszeni otwiera.
Nie znasz sytułacji, to sie nie wypowiadaj do ch***.
Spie****aj szukać sensacji gdzie indziej.- 0 0
-
2006-10-19 23:13
Nie umiem się pozbierać po tej tragedii. Nie umiem skupić myśli, nie umiałam iść na pogrzeb i spojrzeć na ich rozrywający ból... kiedy tylko o tym myślę czuję fizyczny ból, jakby to było moje dziecko.
Dominika... pamięć o Tobie pozostanie w sercech na zawsze!
Iwonko... wszyscy łączymy się z Wami w bólu, bardzo chcemy pomóc, choć kompletnie nie wiemy jak. Musisz się podnieść, bo Twoje maluchy Cię potrzebują! Oni nie poradzą sobie bez Ciebie. Nie czytaj prasy, nie słuchaj mściwych, wrednych i klepiących byle co ludzi. Wszyscy Twoi znajomi, rodzina wiedzą jak było na prawdę, są Ci życzliwi z głębi serca.
Bądź dzielna, bądź silna. My będziemy razem z Tobą.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.