• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tragedia w Azji

28 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Gdańscy turyści, Marcin Jasiński i Kuba Świtoński, podróżujący w rejonie niedzielnego kataklizmu, są cali i zdrowi. Jak powiedzieli ich rodzice, mężczyźni nie do końca wiedzą, co się tam wydarzyło.

Pierwsza wiadomość od zaginionych Polaków nadeszła o godzinie osiemnastej.

- Kuba dotarł do kogoś, kto posiada agregat i zadzwonił do domu - mówi Halina Świtalska. Rozmowa trwała jednak kilka sekund, ponieważ do aparatu telefonicznego ustawiła się spora kolejka chętnych. - Drugi telefon był w poniedziałek o piątej rano. Rozmawialiśmy około dziesięciu minut. Syn opowiadał, że poczuli wraz z kolegą wstrząs i zobaczyli nadciągającą wysoką na dwa i pół metra falę. Ukryli się w stojącej na polu chacie, gdzie trzymając się bali przeczekali uderzenie. Obecnie czekają w stolicy wysp Andaman Port Blair na wstrząsy wtórne. Był bardzo zaskoczony, kiedy podawałam mu wciąż rosnące rozmiary tragedii. Na razie jest zdecydowany kontynuować podróż.

Dla Marcina Jasińskiego i Kuby Świtońskiego jest to podróż marzeń. Ostatecznie zdecydowali się na nią, gdy dowiedzieli się o stosunkowo niskich kosztach przedsięwzięcia. Wyjechali dziewiątego grudnia do Moskwy, skąd samolotem udali się do stolicy Indi, Delhi. Obecnie planują dostać się do Madrasu, by wchodnim wybrzeżem przez rejon Goa powrócić do Delhi.

Sebastian Furtak [glos]
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nie jadą do Tajlandii

Po trzęsieniu ziemi w Tajlandii czterech Polaków jest poszukiwanych, a jedna osoba prawdopodobnie nie żyje - podał polski MSZ. Nie wiadomo dokładnie, ilu Polaków zostało rannych. Według ostatnich danych, w wyniku niedzielnego trzęsienia ziemi i spowodowanej nim wysokiej powstrząsowej fali morskiej tsunami, w krajach Azji Południowej i Południowo-Wschodniej zginęło w sumie ok. 25 tys. osób.

Do Tajlandii - przynajmniej na razie nie pojedzie grupa poszukiwawczo - ratownicza z Gdańska.

- Nie ma takiej decyzji z Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa - mówi rzecznik pomorskich strażaków, Jan Żminko.

Tymczasem, jak poinformował Andrzej Sztarbała z Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa - od jutra w kraju będzie działał sztab pomocy humanitarnej na rzecz ofiar tsunami.

Specjalizująca się w odnajdywaniu poszkodowanych w ruinach budynków, około 30-osobowa grupa poszukiwawczo - ratownicza z Gdańska działa od 98 roku. Pracują w niej ratownicy z psami, ratownicy techniczni i medyczni.

- Ta grupa jest w stanie przygotować się do wyjazdu i osiągnąć pełną mobilność w ciągu co najwyżej czterech godzin - dodał Jan Żminko.

W ruinach budynków grupa poszukiwała już między innymi rannych po trzęsieniu ziemi w Turcji, oraz w irańskim mieście Bam. Jest bardzo wysoko oceniana w strukturach ONZ i wśród grup poszukiwawczo-ratowniczych na całym świecie.

Najwięcej ofiar śmiertelnych tsunami odnotowano w Sri Lance, Indonezji i Indiach. Tysiące osób uznano za zaginione.

M.W. [hit]

Opinie (84)

  • Sami ocencie.

    Mam pewne informacje juz pare minut po wstrzasach pod powierzachania oceanu zebrali sie eksperci.
    Mieli faktycznie 1 godzine aby oglosic alarm nie zrobili tego z dwoch powodow.
    Ten obszar to eldorado turysztyczne nie chcieli siac "niepotrzebnej paniki",drugi powod to zignorowali zagrozenie.
    W roku 2002 bylo idnetyczne trzesienie ziemi w tym samym rejonie,wtedy nic sie nie stalo! bo wtedy sila trzesienia byla 8,1 w skali Rychtera teraz 9,2 .

    I jeszcze jedna sprawa w tym rejonie nie ma tzw sex tyrystyki,tam jezdza turysci calymi rodzinami z dziecmi.Ze wzgledu na wszelkie walory jak :mile powitanie i przyjacielski stosunek tubylcow,warunki klimatyczne i plaze,dobre sluzace zdrowiu jedzenie...
    Sex turystyka jest bardzo scigana w Thajlandii ,ale to problem wiekszych miast typu Bangkok.W malej spolecznosci tubylcy ukamieniowaliby pytajacego o to turyste!
    Nie radze wiec wierzyc w swoje fantazje oparte na jakichs informacjach sprzed kilkunastu lat.

    • 0 0

  • Zawsze jak czytam takie relacje myślę, że mielismy jakiegoś farta rodząc się tu i teraz.
    W strefie pozbawionej kataklizmów i wojen.
    Chyba nawet nie potrafię wyobrazić sobie w pełni tragedii ludzi tam mieszkających. Jak oni mogą potem żyć w miejscu gdzie żywioł w ciągu 15 min. może zniszczyć wszystko co mają i pozabijać tysiące istnień.
    Tragedią jest oczywiście też śmierć wielu turystów. Ale ci są tam z własnej woli. Z nimi jest więc to tak jak z wypadkiem na drodze. Natomiast ci ludzie tam - dalej muszą tam żyć.
    To są w większości biedne kraje. O systemie wczesnego ostrzegania mogą sobie pomarzyć. Jak oni mogą dalej żyć? Z rozpaczą w sercu, poczuciem bezradności, strachem przed kolejnym atakiem natury?

    • 0 0

  • Wystarczy radio!

    Wystarczylo aby stacje dokonujace pomiarow drgan skorupu Ziemskiej poinformowaly we wszystkich radiach o fakcje trzesienia ziemi. Miejsce oddalone o 100km od epicentrum mialy prawa niezdazyc. Ale Indie??? Przeciez to paranoja - fala tam szla wiele godzin. Wystarczylo ludzi ewakuowac chociaz z 10km od brzegu Oceanu, albo na wzgorza! A z tego co podawali w mediach to luzie sobie siedzacy na plazy zobaczyli fale, dopiero jak byla kilkaset merow od brzegu! Gdyby radia podaly infrmacje o tzresieniu ziemi w chwile po jego odnotowaniu, to liczba ofiar zmniejszyla by sie min. o 1/100 albo i wiecej!

    • 0 0

  • O raju!!! Marcin, ale żeś się wkopał...

    Poznałam Marcina przy okazji ostatniej podróży do Londynu-lecieliśmy razem. Opowiadał mi o planowanej podróży, o badaniach i dokumentach, które musi jeszcze skompletować, był bardzo podexcytowany możliwością tej wyprawy. Dopiero tu na portalu przeczytałam, ze był akurat tam.

    3mam kciuki Marcin-nie daj się i UWAŻAJ na siebie!!

    • 0 0

  • Odpowiedzialność za tragedię spoczywa na rządzących

    Nikt z pośród rządzących tymi państwami nie pomyślał o budowie centrum wczesnego ostrzegania choć od tysięcy lat wiadomo że kraje te są szczególnie narażone na tego typu kataklizmy. To tak jakby siedzieć na bombie zegarowej i nie zainteresować się kiedy wybuchnie!

    • 0 0

  • Tym ludziom tylko w jeden sposób można pomóc

    Wyłącznie przez zafundowanie systemu wczesnego ostrzegania. Jest to jednak droga impreza, wymagająca angażowania technik satelitarnych. Niektóre miasta stale zagrożone tsunami fundują sobie system betonowych zapór z ciężkimi wrotami śluzowymi. Jak jednak chronić ludność małych miejscowości na równinach nadmorskich? To jest niewykonalne! Na wyspach Pacyfiku (np. Hawaje) do ostrzegania ludności wykorzystywane są śmigłowce z gigafonami. W Indonezji utrzymanie takiej floty śmigłowców byłoby cholernie kosztowne. Częste są też alarmy chybione, wskutek błędnych prognoz wysokości tsunami - bo to nadal nie jest łatwe. Obniża to skuteczność alarmów, do których ludność się przyzwyczaja i przestaje reagować. Gdy mówią nam tu, że tsunami osiągnęło do 10 m, to trzeba się liczyć z możliwością wystąpienia lokalnych fal nawet do 2 razy wyższych. Dotyczy to lejkowatych zatok i ujść rzek, gdzie fale spiętrzają się szczególnie wysoko. Wzdłuż rzek i ich dolin fale tsunami mogą penetrować wnętrze lądu na b. duże odległości od wybrzeża. Jeszcze długo tsunami będzie wielkim zagrożeniem, bez możliwości ochrony ludności. Cieszmy się, że żyjemy w regionie spokojnym sejsmicznie. Może by tak dziękczynne obiaty naszym przodkom, co byli na tyle cwani, że nie pchali się gdzie indziej?

    • 0 0

  • Czy jakiś rejon jest spokojny sejsmicznie czy nie - to dla większości ludzi nie ma żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji o wyborze miejsca zamieszkania. W Kalifornii było w 20.wieku kilka wielkich trzęsień i nikt się z tamtąd nie wyprowadził, pomimo że wiadomo jest, że następne trzęsienia są tylko kwestią czasu. Przy tym USA to wystarczająco przestronny kraj, aby przenieść całą ludność (razem z gospodarką) w bezpieczniejsze miejsce. Każdy uważa, że akurat jemu nic się nie stanie. Zresztą życie byłoby nieznośne, gdyby nie ta skłonność ludzi do lekceważenia zagrożeń. Jest tyle wypadków samochodowych, że zgroza wychodzić z mieszkania. A ci wszyscy terroryści, a kieszonkowcy...

    • 0 0

  • Tak, własnie chodzi o tego Marcina co ma siostrę Olgę :) Nawet nie wyobrażacie sobie jaką ulgą było usłyszeć, że żyje !!! Dzięki za wszystkie miłe komentarz, a inne... no cóż... BEZ KOMENTARZA!!!
    PS. dzięki Kasia

    • 0 0

  • No to się tym bardziej cieszę, że Marcin żyje. Mogę sobie tylko wyobrazić co przeżywaliście, nie wiem co bym zrobiła gdyby był tam mój brat...
    Pozdrowienia.

    • 0 0

  • Nika

    Ci ludzie żyją poprostu. niekoniecznie po tragedii wpadają w depresję i żyją lękami. Poprostu w ich egzystencji śmierć jest czymś najzupelniej normalnym, cieszą się życiem póki mogą. Oczywiście swoje koncepcje opieram na własnych przemyśleniach. Każdy napewno myśli inaczej, ale mimo wszystko wierzę że mentalność tych ludzi jest inna niż polaczków.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane